"Już wiosną 1981 roku zaczęliśmy przypuszczać, że ekipa rządząca może zamachnąć się na Solidarność"

Pierwszego dnia stanu wojennego związkowcy „S” z okolic Lubina, Polkowic i Głogowa porozumieli się, że rozpoczną w zakładach strajki okupacyjne. Jednym z zakładów była kopalnia Rudna. Była to odpowiedź na wprowadzenie stanu wojennego i internowanie działaczy Solidarności.
 "Już wiosną 1981 roku zaczęliśmy przypuszczać, że ekipa rządząca może zamachnąć się na Solidarność"
/ archiwum "Solidarności"

Andrzej Poroszewski, przewodniczący Zakładowej Komisji „S” w ZG Rudna w latach 1980-1981, dla „Tygodnika Solidarność”:  – Już wiosną 1981 roku zaczęliśmy przypuszczać, że ekipa rządząca może zamachnąć się na Solidarność. Jesienią podjęliśmy uchwałę, że w momencie zagrożenia związku komisja zakładowa przekształci się w komitet strajkowy. Wcześniej członkowie komisji zebrali opinie wśród załogi odnośnie celowości takiego działania. Dlatego, gdy Wojciech Jaruzelski nagle ogłosił stan wojenny, nie musieliśmy przeprowadzać referendów czy innych długotrwałych działań poprzedzających strajk. Chciałem też wycofać z konta związku 3 mln złotych. Komisja pozwoliła na wycofanie 1 mln. Zostały zdeponowane w sejfie na terenie kopalni. Z tych pieniędzy pokrywałem koszty strajku.


W poniedziałek 14 grudnia ukazał się numer „Trybuny Robotniczej”. Kosztował 2 złote. Rok wcześniej kosztował 1 złoty. Wszystkie cztery strony gazety wypełniły informacje o wprowadzeniu stanu wojennego.
To był mroźny dzień. Termometry wskazywały 13 stopni poniżej zera. Do zakładu Rudna Główna przyjechał Franciszek Kamiński. Pod pazuchą ukrywał flagę Solidarności. Flagę dzień wcześniej namalował na cienkim płótnie Edward Wóltański. W nocy z niedzieli na poniedziałek była ukryta w śmietniku.

Z maszynopisu Franciszka Kamińskiego: „Razem z Pawełem Kotlickim dochodzimy do wniosku, że należy natychmiast powstrzymać ludzi od zjazdu, bo inaczej ze strajku nic nie będzie. Biegniemy na schody wiodące do markowni i nadszybia. Wyciągam z zanadrza transparent i rozciągamy na szerokość schodów”.

Z relacji górnika Adama Myrdy: – Na samej górze stanął Franek Kamiński, trzymał w ręku flagę z napisem „Solidarność”. Przemówił do wchodzących po schodach ludzi. Mówił o konieczności zaprotestowania, o obowiązku członków „Solidarności” obrony swych internowanych kolegów. Zaraz po wystąpieniu Franka na schody wdarł się dyrektor techniczny Andrzej Januchta krzycząc, że górnicy po wprowadzeniu stanu wojennego nie mają prawa do strajku.

Z maszynopisu Franciszka Kamińskiego: „Januchta odczytuje artykuły dekretu o stanie wojennym zakazujące strajków i działalności związkowej. Czyta kary, jakie grożą za nieprzestrzegania paragrafów. Apeluje o rozsądek i respektowania prawa. Górnicy zaczynają gwizdać i lżyć go. Uciszam ludzi, a następie mówię do dyrektora, że o tym wszystkim wiemy z radia, telewizji i obwieszczeń, z tym że podane jest to w bardziej zrozumiałej formie i poprawną polszczyzną. «Spojrzenie pana dyrektora na sprawę różni się cokolwiek od spojrzenia nas wszystkich» – mówię (Januchta miał zeza, więc jego i nasze spojrzenie rzeczywiście się różniło). Około 7.00 przyjeżdżają pracownicy umysłowi, wraz z nimi członkowie prezydium KZ: przewodniczący Andrzej Poroszewski, jego zastępca Staszek Lembas, skarbnik Krystyna Michalik i Witek Majewski. Postanawiamy, że zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami Komisja Zakładowa zaczyna funkcjonować jako Komitet Strajkowy”.
Rozpoczął się strajk okupacyjny. Przewodniczącym strajku wybrano Andrzeja Poroszewskiego, zastępcą Franciszka Kamińskiego. Centralnym miejscem strajku stała się cechowania, duża sala, w której zwykle co miesiąc planistki całej załodze w prowizorycznych okienkach wypłacały pensje.
Górnicy zaczęli też strajkować w Rudnej Zachodniej. Tam współorganizatorem strajku był Jan Tabor.

Andrzej Poroszewski dla „TS”: – Mimo tego, że byłem przewodniczącym całego związku NSZZ Solidarność na Rudnej, to jednak w czasie strajku siłą rzeczy byliśmy rozdzieleni. Były możliwe jedynie sporadyczne kontakty.
Wkrótce do komitetu strajkowego dołączyli przedstawiciele załóg robotniczych z przedsiębiorstw, które prowadziły prace na terenie kopalni.

Autobusy dowożące pracowników do kopalni przestały kursować. Mimo to duża grupa pracujących na drugą zmianę przyszła piechotą z Głogowa. Po drodze otrzymali ulotkę od mówiącego w obcym języku kierowcy TIR która przekonywała, że gdzie indziej prowadzone są strajki.
Górnicy rozwieszają siatkę maskującą w cechowni. Dbają, aby właściwie zabezpieczać technicznie obiekty i urządzenia kopalni. Niektórzy ostrzą kotwy, aby odeprzeć ewentualne ataki ZOMO.
W drugim dniu do strajku dołącza kilkuset górników z ZG Polkowice i ZG Lubin. W tych zakładach zakończono już protesty pod wpływem wieści o brutalnej pacyfikacji Zakładu Naprawy Maszyn ZANAM w Lubinie.

Relacja Jana Madeja z ZG Polkowice: – Podpisałem „lojalkę” i zjechałem na swój oddział. Tam zebrałem grupę chętnych i udałem się dołem do „Rudnej”. Udało nam się przejść tuż przed zamurowaniem tego przejścia. Na Rudnej wszedłem w skład komitetu strajkowego.

Negocjacje
Górnicy upoważniają prezydium Komitetu Strajkowego do rozmów z dyrekcją kombinatu i milicją. 15 i 16 grudnia doszło do trzech spotkań z funkcjonariuszami w stopniu pułkownika. Przedstawiciele dyrekcji i aparatu partyjnego przychodzili do cechowni, aby przekonać górników do zaprzestania strajku. Bezskutecznie.
Ze sprawozdania płk. Marka Ochockiego, komendanta Komendy Wojewódzkiej MO: „Z uwagi na liczbę blokujących górników oraz uzyskiwane informacje o zamiarze wykorzystania posiadanych materiałów wybuchowych w przypadku wejścia do działań sił porządkowych – kierownictwo KW MO w Legnicy w porozumieniu ze Sztabem Wojewódzkiego Komitetu Obrony podjęło negocjacje ze strajkującymi górnikami. Rozmowy prowadzone były w dniach 15 i 16 grudnia przez zastępcę komendanta wojewódzkiego MO płk. Bogdana Garusa. Rozmowy zakończyły się fiaskiem”.
Komitet strajkowy dowiaduje się o pacyfikacji kopalni „Wujek”. Część górników uważa, ze należy strajkować do końca i walczyć z ZOMO, nawet za cenę życia.

Andrzej Berezowski, współpraca Maria Berezowska-Mazur

Cały artykuł w najnowszym numerze "TS" (51/2016) dostępnym też w wersji cyfrowej tutaj

 

POLECANE
To administracja Trumpa zdecyduje, czy wdrożyć ograniczenia sprzedaży czipów AI do Polski z ostatniej chwili
To administracja Trumpa zdecyduje, czy wdrożyć ograniczenia sprzedaży czipów AI do Polski

W ciągu 120 dni mają wejść w życie amerykańskie restrykcje dotyczące eksportu zaawansowanych czipów używanych w AI, a obejmujące większość państw, w tym Polskę. Nie jest jasne, czy decyzja będzie podtrzymana przez nową administrację USA, która zapowiadała bardziej liberalne podejście do AI.

Kidawa-Błońska udzieliła rady Trzaskowskiemu polityka
Kidawa-Błońska udzieliła rady Trzaskowskiemu

– Na pewno najważniejsze jest kondycja fizyczna, musi odpoczywać i patrzeć optymistycznie w przyszłość, ale dbać o siebie – mówiła w środę na antenie Polsat News marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska, zapytana o rady dla Rafała Trzaskowskiego.

Nie żyje szef Klubów „Gazety Polskiej” Ryszard Kapuściński z ostatniej chwili
Nie żyje szef Klubów „Gazety Polskiej” Ryszard Kapuściński

Informację o śmierci Ryszarda Kapuścińskiego przekazał profil Klubów „Gazety Polskiej” na platformie X.

Samuel Pereira: Czy powinniśmy się bać? Owszem tylko u nas
Samuel Pereira: Czy powinniśmy się bać? Owszem

Wyobraźmy sobie świat, w którym wszystko zależy od kaprysu władzy. Uśmiechniętej oczywiście i kochanej przez coraz mniejszą, ale coraz bardziej oddaną grupę wyznawców.

Tragiczne wieści z TVP. Nie żyje ceniony dziennikarz Wiadomości
Tragiczne wieści z TVP. Nie żyje ceniony dziennikarz

Nie żyje Józef Matusz, znany rzeszowski dziennikarz i były dyrektor TVP Rzeszów. Zmarł w wieku 63 lat po długiej chorobie.

Jest przełom. Izrael porozumiał się z Hamasem pilne
Jest przełom. Izrael porozumiał się z Hamasem

Rząd Izraela i palestyńska organizacja terrorystyczna Hamas osiągnęły w Katarze porozumienie w sprawie zawieszenia broni po 15 miesiącach wojny w Strefie Gazy – poinformowali w środę mediatorzy, cytowani przez agencję Associated Press.

Prof. Zbigniew Krysiak: euro bankrutuje gorące
Prof. Zbigniew Krysiak: euro bankrutuje

"Wprowadzenie euro będzie gwoździem do trumny polskiej gospodarki" - mówi w wywiadzie dla Magazynu Optyka Schumana prof. Zbigniew Krysiak, ekonomista, przewodniczący Rady Programowej Instytutu Myśli Schumana.

Wałęsa błaga Polaków: Wspierajcie Tuska i Bodnara, to są dary Boże Wiadomości
Wałęsa błaga Polaków: "Wspierajcie Tuska i Bodnara, to są dary Boże"

Były prezydent Lech Wałęsa kolejny raz szokuje w sieci. – Proszę was, wspierajcie premiera Tuska, wspierajcie ministra sprawiedliwości Bodnara, to są dary Boże, jakie dostaliśmy na dzisiejsze czasy. Uwierzcie mi! – błaga w osobliwym apelu opublikowanym w mediach społecznościowych.

Trzaskowski skopiował pomysł na spot? Internauci bezlitośni gorące
Trzaskowski skopiował pomysł na spot? Internauci bezlitośni

"Czy Wam tak po ludzku po prostu nie jest wstyd, by robić taką bezczelną kompromitację w pierwszy dzień kampanii wyborczej?" – pyta jeden z użytkowników platformy X i porównuje nagranie opublikowane przez Rafała Trzaskowskiego z materiałem wideo, które w ubiegłym roku udostępnił były premier Wielkiej Brytanii.

Aż tak się wystraszyli moich kotów? Niespodziewane słowa prezesa PiS gorące
"Aż tak się wystraszyli moich kotów?" Niespodziewane słowa prezesa PiS

"Chcą zamykać X? Aż tak się wystraszyli moich kotów i dobrych zasięgów?" – pyta na platformie X prezes PiS Jarosław Kaczyński.

REKLAMA

"Już wiosną 1981 roku zaczęliśmy przypuszczać, że ekipa rządząca może zamachnąć się na Solidarność"

Pierwszego dnia stanu wojennego związkowcy „S” z okolic Lubina, Polkowic i Głogowa porozumieli się, że rozpoczną w zakładach strajki okupacyjne. Jednym z zakładów była kopalnia Rudna. Była to odpowiedź na wprowadzenie stanu wojennego i internowanie działaczy Solidarności.
 "Już wiosną 1981 roku zaczęliśmy przypuszczać, że ekipa rządząca może zamachnąć się na Solidarność"
/ archiwum "Solidarności"

Andrzej Poroszewski, przewodniczący Zakładowej Komisji „S” w ZG Rudna w latach 1980-1981, dla „Tygodnika Solidarność”:  – Już wiosną 1981 roku zaczęliśmy przypuszczać, że ekipa rządząca może zamachnąć się na Solidarność. Jesienią podjęliśmy uchwałę, że w momencie zagrożenia związku komisja zakładowa przekształci się w komitet strajkowy. Wcześniej członkowie komisji zebrali opinie wśród załogi odnośnie celowości takiego działania. Dlatego, gdy Wojciech Jaruzelski nagle ogłosił stan wojenny, nie musieliśmy przeprowadzać referendów czy innych długotrwałych działań poprzedzających strajk. Chciałem też wycofać z konta związku 3 mln złotych. Komisja pozwoliła na wycofanie 1 mln. Zostały zdeponowane w sejfie na terenie kopalni. Z tych pieniędzy pokrywałem koszty strajku.


W poniedziałek 14 grudnia ukazał się numer „Trybuny Robotniczej”. Kosztował 2 złote. Rok wcześniej kosztował 1 złoty. Wszystkie cztery strony gazety wypełniły informacje o wprowadzeniu stanu wojennego.
To był mroźny dzień. Termometry wskazywały 13 stopni poniżej zera. Do zakładu Rudna Główna przyjechał Franciszek Kamiński. Pod pazuchą ukrywał flagę Solidarności. Flagę dzień wcześniej namalował na cienkim płótnie Edward Wóltański. W nocy z niedzieli na poniedziałek była ukryta w śmietniku.

Z maszynopisu Franciszka Kamińskiego: „Razem z Pawełem Kotlickim dochodzimy do wniosku, że należy natychmiast powstrzymać ludzi od zjazdu, bo inaczej ze strajku nic nie będzie. Biegniemy na schody wiodące do markowni i nadszybia. Wyciągam z zanadrza transparent i rozciągamy na szerokość schodów”.

Z relacji górnika Adama Myrdy: – Na samej górze stanął Franek Kamiński, trzymał w ręku flagę z napisem „Solidarność”. Przemówił do wchodzących po schodach ludzi. Mówił o konieczności zaprotestowania, o obowiązku członków „Solidarności” obrony swych internowanych kolegów. Zaraz po wystąpieniu Franka na schody wdarł się dyrektor techniczny Andrzej Januchta krzycząc, że górnicy po wprowadzeniu stanu wojennego nie mają prawa do strajku.

Z maszynopisu Franciszka Kamińskiego: „Januchta odczytuje artykuły dekretu o stanie wojennym zakazujące strajków i działalności związkowej. Czyta kary, jakie grożą za nieprzestrzegania paragrafów. Apeluje o rozsądek i respektowania prawa. Górnicy zaczynają gwizdać i lżyć go. Uciszam ludzi, a następie mówię do dyrektora, że o tym wszystkim wiemy z radia, telewizji i obwieszczeń, z tym że podane jest to w bardziej zrozumiałej formie i poprawną polszczyzną. «Spojrzenie pana dyrektora na sprawę różni się cokolwiek od spojrzenia nas wszystkich» – mówię (Januchta miał zeza, więc jego i nasze spojrzenie rzeczywiście się różniło). Około 7.00 przyjeżdżają pracownicy umysłowi, wraz z nimi członkowie prezydium KZ: przewodniczący Andrzej Poroszewski, jego zastępca Staszek Lembas, skarbnik Krystyna Michalik i Witek Majewski. Postanawiamy, że zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami Komisja Zakładowa zaczyna funkcjonować jako Komitet Strajkowy”.
Rozpoczął się strajk okupacyjny. Przewodniczącym strajku wybrano Andrzeja Poroszewskiego, zastępcą Franciszka Kamińskiego. Centralnym miejscem strajku stała się cechowania, duża sala, w której zwykle co miesiąc planistki całej załodze w prowizorycznych okienkach wypłacały pensje.
Górnicy zaczęli też strajkować w Rudnej Zachodniej. Tam współorganizatorem strajku był Jan Tabor.

Andrzej Poroszewski dla „TS”: – Mimo tego, że byłem przewodniczącym całego związku NSZZ Solidarność na Rudnej, to jednak w czasie strajku siłą rzeczy byliśmy rozdzieleni. Były możliwe jedynie sporadyczne kontakty.
Wkrótce do komitetu strajkowego dołączyli przedstawiciele załóg robotniczych z przedsiębiorstw, które prowadziły prace na terenie kopalni.

Autobusy dowożące pracowników do kopalni przestały kursować. Mimo to duża grupa pracujących na drugą zmianę przyszła piechotą z Głogowa. Po drodze otrzymali ulotkę od mówiącego w obcym języku kierowcy TIR która przekonywała, że gdzie indziej prowadzone są strajki.
Górnicy rozwieszają siatkę maskującą w cechowni. Dbają, aby właściwie zabezpieczać technicznie obiekty i urządzenia kopalni. Niektórzy ostrzą kotwy, aby odeprzeć ewentualne ataki ZOMO.
W drugim dniu do strajku dołącza kilkuset górników z ZG Polkowice i ZG Lubin. W tych zakładach zakończono już protesty pod wpływem wieści o brutalnej pacyfikacji Zakładu Naprawy Maszyn ZANAM w Lubinie.

Relacja Jana Madeja z ZG Polkowice: – Podpisałem „lojalkę” i zjechałem na swój oddział. Tam zebrałem grupę chętnych i udałem się dołem do „Rudnej”. Udało nam się przejść tuż przed zamurowaniem tego przejścia. Na Rudnej wszedłem w skład komitetu strajkowego.

Negocjacje
Górnicy upoważniają prezydium Komitetu Strajkowego do rozmów z dyrekcją kombinatu i milicją. 15 i 16 grudnia doszło do trzech spotkań z funkcjonariuszami w stopniu pułkownika. Przedstawiciele dyrekcji i aparatu partyjnego przychodzili do cechowni, aby przekonać górników do zaprzestania strajku. Bezskutecznie.
Ze sprawozdania płk. Marka Ochockiego, komendanta Komendy Wojewódzkiej MO: „Z uwagi na liczbę blokujących górników oraz uzyskiwane informacje o zamiarze wykorzystania posiadanych materiałów wybuchowych w przypadku wejścia do działań sił porządkowych – kierownictwo KW MO w Legnicy w porozumieniu ze Sztabem Wojewódzkiego Komitetu Obrony podjęło negocjacje ze strajkującymi górnikami. Rozmowy prowadzone były w dniach 15 i 16 grudnia przez zastępcę komendanta wojewódzkiego MO płk. Bogdana Garusa. Rozmowy zakończyły się fiaskiem”.
Komitet strajkowy dowiaduje się o pacyfikacji kopalni „Wujek”. Część górników uważa, ze należy strajkować do końca i walczyć z ZOMO, nawet za cenę życia.

Andrzej Berezowski, współpraca Maria Berezowska-Mazur

Cały artykuł w najnowszym numerze "TS" (51/2016) dostępnym też w wersji cyfrowej tutaj


 

Polecane
Emerytury
Stażowe