[Pitu Pitu na środę] Sielanka u Sowy i Przyjaciół, czyli kto stał za Aferą taśmową

Afera taśmowa, która przesądziła zdaniem wielu o upadku rządów Platformy Obywatelskiej, powraca jednak z o wiele mniejszym hukiem. O ile jej pierwszą odsłonę porównać można było do Afery Rywina, która odsłoniła przed publicznością kulisy powiązań władzy i mediów, tak zarzuty stawiane Mateuszowi Morawieckiemu można o kant potłuc. Bo co właściwie powiedział na spotkaniu w Sowa i Przyjaciele?
 [Pitu Pitu na środę] Sielanka u Sowy i Przyjaciół, czyli kto stał za Aferą taśmową
/ morguefile.com
O tym, co ciągnie Unię w dół wiedzą wszyscy. To, że Merkel była, celowo pisze to w czasie przeszłym, świetną kanclerz Niemiec, jest oczywiste dla każdego kto nie jest zaślepiony nienawiścią do Niemiec. Bombardowanie zaś pociskami, teoretycznych w czasie gdy Morawiecki wypowiadał te słowa, pontonów z Ludem Pustyni, może oburzać jedynie tych,  którzy nie mają na tyle wykształconych zwojów mózgowych by wychwycić sarkazm.

Ot i cała afera.

Istotniejsze jest jednak co innego. Od czasu ujawnienia nagrań z Sowy i Przyjaciół minęły cztery lata, a opinia publiczna wciąż nie wie tak naprawdę jakim cudem mogły one w ogóle powstać. Historia mówiąca o tym, że garstka kelnerów pod przywództwem szemranego biznesmena ze Śląska, mogła przez długie miesiące nagrywać najważniejsze osoby w państwie,  trzymać może się kupy jedynie w umysłach wielbicieli kina
szpiegowskiego klasy Z. Cofnijmy się zatem o kilka lat wstecz i przeanalizujmy historię przybytku w którym doszło do afery, która wstrząsnęła Polską.

Zanim pan Sowa wraz z Przyjaciółmi  wprowadził się na ulicę Czerniakowską w Warszawie, w miejscu, gdzie otworzyć miał lokal, mieściła się jadłodajnia Sielanka. Jeszcze przed wojną, o czym w swoich książkach wspominał Stanisław Grzesiuk, był to punkt znany doskonale w mieście. Spotykali się tam sutenerzy, ich pracownice, policjanci i lokalna żulernia. Po wojnie trafili w większości w struktury nowej władzy, a sam lokal podupadł mocno, zamieniając się w pierwszej wody mordownię, którą opisała w piosence „Zabawa w Sielance” Agnieszka Osiecka. Minął stalinizm, Gomułka przesadził nieco z ekspresją na wybrzeżu, przyszedł Gierek, a wraz z nim zachodnie inwestycje.

Sielanka odżyła. Została wyremontowana, wystrojona wedle najlepszych peerelowskich kanonów, jej wnętrze zaroiło się od eleganckich gości. Nie był to jednak efekt boomu gospodarczego, powód zmian był prosty. Do Warszawy zaczęli zjeżdżać managerowie zachodnich firm, negocjować i podpisywać kontrakty. Gdzieś trzeba było ich bez wstydu przyjmować, a że przyjmowali ich byli klienci Sielanki, wybór miejsca był wręcz oczywisty.

Tutaj zaczyna się historia mająca swój epilog w Sowie i Przyjaciołach.

Sielanka podczas remontu została okablowana od podłogi, aż po strop, w ścianach zaś zamontowano mikrofony, których końcówki podpięte były do magnetofonów umieszczonych w lokalu piętro wyżej. Podobno dzięki pracy zawiadującymi nimi człowieka, dopięto na przykład słynny kontrakt na samochody będące filarem PRL-owskiej motoryzacji. Skacowani kontrahenci, mieli zostać uraczeni zapisem ich rautu z podstawionymi przez polskie służby prostytutkami, co zmiękczyć miało mocno ich pozycję negocjacyjną. Złote lata Sielanki zakończył stan wojenny, a ona sama przez kolejne dwadzieścia lat staczała się
systematycznie do pozycji lumpen baru.

Stan ten trwał, aż do czasów rządów Platformy Obywatelskiej, kiedy to znów jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, Sielanka odzyskała blask, na jej stołach pojawiły się znów wykwintne dania, cenniki poszybowały w górę wysoko, aby zatrzymać za drzwiami co mniej majętnych obywateli. W środku zagościła elita, głównie pierwsze pokolenie w butach, ale to już w tym miejscu tradycja, która nikogo nie powinna dziwić. Zmieniło się jeszcze jedno. Z pokoju na piętrze zniknęły magnetofony. Zastąpiły je serwery rejestrujące dźwięk i obraz z wnętrza lokalu.

Tak wynika z relacji jakie zebrałem w dniach po wybuchu afery. Kiedy wybuchła, kilka źródeł twierdziło, że sprzętem zarządzał niejaki major
P., nazwiska nie pomnę, bo sprawa nie spędzała mi nigdy snu z powiek i po prostu wypadło mi ono z pamięci. Chłopina miał zostać zwolniony z
pracy z powodu redukcji etatów i znalazł się na przysłowiowym lodzie. Miał jednak coś, co mogło zapewnić mu finansowanie na długie lata. Taśmy z Sowy i Przyjaciół. Te zaczęły krążyć po mieście, a finał sprawy jest wszystkim znany.

Miały one trafić między innymi do dziennikarzy, którzy rozpętali medialna nawałnicę, oraz do wspomnianego biznesmena ze Śląska, który sądził, że za ich sprawą wywinie się służbom z kilku spraw w których oskarżały go one o niezgodne z prawem działania. Było też kilku innych dysponentów próbek nagrań, które dziś określa się mianem „Taśm Sowy” i to prawdopodobnie oni stoją za obecnym „wyciekiem”.

Otwartym pozostawiam pytanie, kto był mocodawcą majora P.. Osobiście obstawiam, że znane wszystkim nagrania  są w pełni legalne i tworzone były na potrzeby stenogramów, pamiętajmy, że w Sowie i Przyjaciołach spotykali się praktycznie wszyscy ministrowie ówczesnego rządu oraz ich doradcy i kontrahenci. Czynione zaś tam ustalenia wdrażane były w życie przez władze państwowe.

Można oczywiście uznać, że nasze służby nic o tym nie wiedziały, ale wtedy jakość ich pracy należy ocenić wyjątkowo negatywnie, mając na
uwadze, że powyższe informacje udało mi się zebrać w 48 godzin od wybuchu afery. Zebrałem je wtedy w felietonie opublikowanym na Facebooku, który do dziś wisi sobie spokojnie na mojej stronie internetowej. Po jego publikacji, rys historyczny błyskawicznie powtórzyła Gazeta.pl, a Agnieszka Gozdyra z Polsatu dopytywała czy zawiera on fakty. Żaden z dziennikarzy jednak nie pofatygował się pod stalowe drzwi chroniące pokój nad Sielanką.

Otworzyli je dopiero robotnicy, którzy w miejscu słynnego dziś lokalu instalowali mieszczący się tam dziś sklep spożywczy. Zdjęcia z wnętrza, które mi pokazali, uspokoiły mnie w zupełności. Ta historia wydarzyła się naprawdę.

pozdrawiam

Rafał Otoka-Frąckiewicz

 

POLECANE
Błaszczak o decyzji PKW: Chcą, żeby kandydat koalicji 13 grudnia wygrał wybory prezydenckie polityka
Błaszczak o decyzji PKW: "Chcą, żeby kandydat koalicji 13 grudnia wygrał wybory prezydenckie"

Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła w poniedziałek sprawozdanie finansowe PiS. Do tej sprawy odniósł się w Programie 1 Polskiego Radia poseł Mariusz Błaszczak.

Chiny: Wjechał autem w ludzi przed szkołą. Jest wielu rannych z ostatniej chwili
Chiny: Wjechał autem w ludzi przed szkołą. Jest wielu rannych

Wielu uczniów i dorosłych doznało obrażeń, gdy kierujący SUV-em z nieznanych przyczyn wjechał w tłum ludzi pod szkołą podstawową w prowincji Hunan w środkowych Chinach – powiadomiły państwowe media. To kolejne podobne zdarzenie w tym kraju w ciągu zaledwie kilku dni.

Francuski politolog: Ewentualny rozejm może być tylko pauzą, Europa musi się zbroić polityka
Francuski politolog: Ewentualny rozejm może być tylko pauzą, Europa musi się zbroić

Francuski politolog Olivier Vedrine uważa, że prezydent elekt USA Donald Trump może wynegocjować z Kremlem rozejm na Ukrainie oraz że dla Kijowa plan Trumpa oznaczałby utratę terytoriów i zakaz wejścia do NATO. Rozejm byłby tylko pauzą i Europa musi się zbroić, by stawić czoła Rosji – ocenił Vedrine.

Szef MSZ Estonii mówi wprost: Telefon Scholza do Putina to błąd polityka
Szef MSZ Estonii mówi wprost: Telefon Scholza do Putina to błąd

– Rozmowa kanclerza Niemiec Olafa Scholza z prezydentem Rosji Władimirem Putinem była "strategicznym błędem" – powiedział w poniedziałek szef estońskiej dyplomacji Margus Tsahkna.

Trudno się rozstać z pałką antysemityzmu tylko u nas
Trudno się rozstać z pałką antysemityzmu

Rozmowa Moniki Olejnik z Radosławem Sikorskim przywołuje odwieczny temat emocji, jakie budzą wzmianki o czyimś żydowskim pochodzeniu.

Nie mam litości. Znany aktor nie szczędził gorzkich słów z ostatniej chwili
"Nie mam litości". Znany aktor nie szczędził gorzkich słów

Jan Englert, ceniony aktor z wieloletnim dorobkiem, mimo swoich 81 lat nadal występuje na scenie i współpracuje z młodszymi od siebie artystami. Jednak w jednym z ostatnich wywiadów podzielił się gorzką opinią na ich temat. Nie szczędził ostrych słów, krytykując ich podejście do życia i pracy.

Śmierć na siłowni w Gnieźnie. Nie żyje mistrz Europy z ostatniej chwili
Śmierć na siłowni w Gnieźnie. Nie żyje mistrz Europy

W siłowni w Gnieźnie doszło do tragicznego zdarzenia. Przemysław Górnicki, znany trener personalny i mistrz Europy w trójboju siłowym, nagle zasłabł podczas treningu i mimo reanimacji zmarł na miejscu.

Śmierć 3-latki w Nowym Tomyślu. Podano wyniki sekcji z ostatniej chwili
Śmierć 3-latki w Nowym Tomyślu. Podano wyniki sekcji

Decyzję dyspozytora o niezadysponowaniu Zespołu Ratownictwa Medycznego na miejsce zatrucia w okolicach Grodziska Wielkopolskiego należy uznać za niewłaściwą - podał w poniedziałek Wielkopolski Urząd Wojewódzki. Sprawa dotyczy śmierci 3-letniej dziewczynki w szpitalu w Nowym Tomyślu.

Zbigniew Ziobro przeszedł operację. Żona zabrała głos Wiadomości
Zbigniew Ziobro przeszedł operację. Żona zabrała głos

– Przeprowadzony ostatnio zabieg ułatwił przyjmowanie pokarmów. To daje szansę na szybszą odbudowę masy ciała niż dotychczas – mówi o ostatniej operacji Zbigniewa Ziobry jego żona Patrycja Kotecka-Ziobro.

Nowe informacje ws. stanu zdrowia żony Dawida Kubackiego Wiadomości
Nowe informacje ws. stanu zdrowia żony Dawida Kubackiego

Ostatnie miesiące były dla Dawida Kubackiego i jego bliskich niezwykle trudnym czasem. W ubiegłym roku żona polskiego skoczka narciarskiego Marta Kubacka nagle trafiła do szpitala z powodu poważnych problemów kardiologicznych. Jej stan był na tyle ciężki, że wymagał pilnej interwencji specjalistów ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Dawid Kubacki, mimo trwającego sezonu Pucharu Świata, nie wahał się ani chwili i przerwał rywalizację, by być przy rodzinie.

REKLAMA

[Pitu Pitu na środę] Sielanka u Sowy i Przyjaciół, czyli kto stał za Aferą taśmową

Afera taśmowa, która przesądziła zdaniem wielu o upadku rządów Platformy Obywatelskiej, powraca jednak z o wiele mniejszym hukiem. O ile jej pierwszą odsłonę porównać można było do Afery Rywina, która odsłoniła przed publicznością kulisy powiązań władzy i mediów, tak zarzuty stawiane Mateuszowi Morawieckiemu można o kant potłuc. Bo co właściwie powiedział na spotkaniu w Sowa i Przyjaciele?
 [Pitu Pitu na środę] Sielanka u Sowy i Przyjaciół, czyli kto stał za Aferą taśmową
/ morguefile.com
O tym, co ciągnie Unię w dół wiedzą wszyscy. To, że Merkel była, celowo pisze to w czasie przeszłym, świetną kanclerz Niemiec, jest oczywiste dla każdego kto nie jest zaślepiony nienawiścią do Niemiec. Bombardowanie zaś pociskami, teoretycznych w czasie gdy Morawiecki wypowiadał te słowa, pontonów z Ludem Pustyni, może oburzać jedynie tych,  którzy nie mają na tyle wykształconych zwojów mózgowych by wychwycić sarkazm.

Ot i cała afera.

Istotniejsze jest jednak co innego. Od czasu ujawnienia nagrań z Sowy i Przyjaciół minęły cztery lata, a opinia publiczna wciąż nie wie tak naprawdę jakim cudem mogły one w ogóle powstać. Historia mówiąca o tym, że garstka kelnerów pod przywództwem szemranego biznesmena ze Śląska, mogła przez długie miesiące nagrywać najważniejsze osoby w państwie,  trzymać może się kupy jedynie w umysłach wielbicieli kina
szpiegowskiego klasy Z. Cofnijmy się zatem o kilka lat wstecz i przeanalizujmy historię przybytku w którym doszło do afery, która wstrząsnęła Polską.

Zanim pan Sowa wraz z Przyjaciółmi  wprowadził się na ulicę Czerniakowską w Warszawie, w miejscu, gdzie otworzyć miał lokal, mieściła się jadłodajnia Sielanka. Jeszcze przed wojną, o czym w swoich książkach wspominał Stanisław Grzesiuk, był to punkt znany doskonale w mieście. Spotykali się tam sutenerzy, ich pracownice, policjanci i lokalna żulernia. Po wojnie trafili w większości w struktury nowej władzy, a sam lokal podupadł mocno, zamieniając się w pierwszej wody mordownię, którą opisała w piosence „Zabawa w Sielance” Agnieszka Osiecka. Minął stalinizm, Gomułka przesadził nieco z ekspresją na wybrzeżu, przyszedł Gierek, a wraz z nim zachodnie inwestycje.

Sielanka odżyła. Została wyremontowana, wystrojona wedle najlepszych peerelowskich kanonów, jej wnętrze zaroiło się od eleganckich gości. Nie był to jednak efekt boomu gospodarczego, powód zmian był prosty. Do Warszawy zaczęli zjeżdżać managerowie zachodnich firm, negocjować i podpisywać kontrakty. Gdzieś trzeba było ich bez wstydu przyjmować, a że przyjmowali ich byli klienci Sielanki, wybór miejsca był wręcz oczywisty.

Tutaj zaczyna się historia mająca swój epilog w Sowie i Przyjaciołach.

Sielanka podczas remontu została okablowana od podłogi, aż po strop, w ścianach zaś zamontowano mikrofony, których końcówki podpięte były do magnetofonów umieszczonych w lokalu piętro wyżej. Podobno dzięki pracy zawiadującymi nimi człowieka, dopięto na przykład słynny kontrakt na samochody będące filarem PRL-owskiej motoryzacji. Skacowani kontrahenci, mieli zostać uraczeni zapisem ich rautu z podstawionymi przez polskie służby prostytutkami, co zmiękczyć miało mocno ich pozycję negocjacyjną. Złote lata Sielanki zakończył stan wojenny, a ona sama przez kolejne dwadzieścia lat staczała się
systematycznie do pozycji lumpen baru.

Stan ten trwał, aż do czasów rządów Platformy Obywatelskiej, kiedy to znów jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, Sielanka odzyskała blask, na jej stołach pojawiły się znów wykwintne dania, cenniki poszybowały w górę wysoko, aby zatrzymać za drzwiami co mniej majętnych obywateli. W środku zagościła elita, głównie pierwsze pokolenie w butach, ale to już w tym miejscu tradycja, która nikogo nie powinna dziwić. Zmieniło się jeszcze jedno. Z pokoju na piętrze zniknęły magnetofony. Zastąpiły je serwery rejestrujące dźwięk i obraz z wnętrza lokalu.

Tak wynika z relacji jakie zebrałem w dniach po wybuchu afery. Kiedy wybuchła, kilka źródeł twierdziło, że sprzętem zarządzał niejaki major
P., nazwiska nie pomnę, bo sprawa nie spędzała mi nigdy snu z powiek i po prostu wypadło mi ono z pamięci. Chłopina miał zostać zwolniony z
pracy z powodu redukcji etatów i znalazł się na przysłowiowym lodzie. Miał jednak coś, co mogło zapewnić mu finansowanie na długie lata. Taśmy z Sowy i Przyjaciół. Te zaczęły krążyć po mieście, a finał sprawy jest wszystkim znany.

Miały one trafić między innymi do dziennikarzy, którzy rozpętali medialna nawałnicę, oraz do wspomnianego biznesmena ze Śląska, który sądził, że za ich sprawą wywinie się służbom z kilku spraw w których oskarżały go one o niezgodne z prawem działania. Było też kilku innych dysponentów próbek nagrań, które dziś określa się mianem „Taśm Sowy” i to prawdopodobnie oni stoją za obecnym „wyciekiem”.

Otwartym pozostawiam pytanie, kto był mocodawcą majora P.. Osobiście obstawiam, że znane wszystkim nagrania  są w pełni legalne i tworzone były na potrzeby stenogramów, pamiętajmy, że w Sowie i Przyjaciołach spotykali się praktycznie wszyscy ministrowie ówczesnego rządu oraz ich doradcy i kontrahenci. Czynione zaś tam ustalenia wdrażane były w życie przez władze państwowe.

Można oczywiście uznać, że nasze służby nic o tym nie wiedziały, ale wtedy jakość ich pracy należy ocenić wyjątkowo negatywnie, mając na
uwadze, że powyższe informacje udało mi się zebrać w 48 godzin od wybuchu afery. Zebrałem je wtedy w felietonie opublikowanym na Facebooku, który do dziś wisi sobie spokojnie na mojej stronie internetowej. Po jego publikacji, rys historyczny błyskawicznie powtórzyła Gazeta.pl, a Agnieszka Gozdyra z Polsatu dopytywała czy zawiera on fakty. Żaden z dziennikarzy jednak nie pofatygował się pod stalowe drzwi chroniące pokój nad Sielanką.

Otworzyli je dopiero robotnicy, którzy w miejscu słynnego dziś lokalu instalowali mieszczący się tam dziś sklep spożywczy. Zdjęcia z wnętrza, które mi pokazali, uspokoiły mnie w zupełności. Ta historia wydarzyła się naprawdę.

pozdrawiam

Rafał Otoka-Frąckiewicz


 

Polecane
Emerytury
Stażowe