[Całość tekstu okładkowego TS] Solidarność szykanowana w PGE
W czwartek, 15 lutego, odbywało się w sali zbornej KWB Turów zebranie sprawozdawczo-wyborcze organizacji zakładowej „S”. Takich zebrań było w tym roku już wiele, wszak zaczął się okres wyborczy w związku. Zwyczajowo na takie zebrania zaprasza się gości, obecne też są media. I tak było w Turowie. Do czasu. Niespodziewanie bowiem do dziennikarzy podszedł ochroniarz i powiedział: „Proszę natychmiast opuścić teren”. Kopalnię musiały opuścić Telewizja Bogatynia, redakcja biuletynu „Bogatynia” oraz redakcja strony internetowej www.bogatynia.pl. Dlaczego? Przyczyny nie zostały podane. Wcześniej media otrzymały stosowne przepustki.
Przypadek?
Żądanie ujawnienia listy członków
Wybory odbywały się również w Elektrowni Turów. Jeszcze zanim się zaczęły, wpłynęło do komisji zakładowej pismo, w którym dyrektor Elektrowni Piotr Frąszczak zwrócił się o przedstawienie mu imiennego wykazu członków związku, wskazanie potrzeb w zakresie sal konferencyjnych i szkoleniowych oraz w zakresie urn wyborczych i czynności organizacyjnych związanych z wyborami. W piśmie Frąszczak argumentował, że dane te są mu potrzebne, aby umożliwić sprawne przeprowadzenie wyborów oraz niezakłóconą pracę elektrowni. Przewodniczący „S” w Elektrowni Turów Marek Stecyk nie zgodził się na podanie tych danych, bowiem uznał, że godzą one w niezawisłość i samorządność związku. Takie stanowisko poparła Regionalna Komisja Wyborcza. W piśmie do Stecyka wskazała, że pracodawca nie może „ingerować w sposób organizacji i przeprowadzenia wyborów”, ponieważ znajduje się to wyłącznie w gestii organizacji zakładowej. „Za niecelowy oraz co do zasady błędny uznać należy postulat udostępnienia szeregu informacji, mieszczących się w zakresie danych szczególnie chronionych, których udostępnienie w naszej ocenie byłoby działaniem zupełnie nieadekwatnym w stosunku do usprawiedliwionych potrzeb pracodawcy w przedmiotowym zakresie, jak również działaniem, które mogłoby doprowadzić do naruszenia prawa, a w szczególności przepisów ustawy o ochronie danych osobowych z dnia 29 sierpnia 1997 roku” – napisali członkowie Regionalnej Komisji Wyborczej.
Wybory w Elektrowni Turów odbywają się od '90 roku raz na cztery lata. I jeszcze nigdy pracodawca nie prosił o listę imienną członków „S”. Nigdy też wybory nie zakłóciły pracy elektrowni.
Zastanów się, czy warto należeć do związku
Dyrektor Frąszczak przed wyborami miał powiedzieć: „Nie godzi się, żeby przewodniczącym był ktoś spoza Elektrowni”. W Elektrowni działa bowiem Międzyzakładowa Organizacja „S”. Na jej czele od wielu lat stoi Marek Stecyk, który jest zatrudniony w jednej ze spółek zależnych od PGE. Piotr Frąszczak należał wówczas do „S”, więc jako członek mógł wyrazić taką opinię. Czy mógł ją wyrazić jako dyrektor?
W każdym razie niedługo po tym oświadczeniu pojawił się kontrkandydat dla Stecyka. Zaś kilku członków Solidarności zostało zapytanych przez osoby związane z dyrekcją: „Zastanów się, czy warto należeć do związku?”. W wyborach wygrał Stecyk. Uzyskał 55 głosów delegatów. Jego przeciwnik 17 i po wyborach... otrzymał propozycję awansu. Także inni kontrkandydaci na poszczególne funkcje związkowe w Turowie w krótkim czasie otrzymali propozycję awansu lub awansowali, część odeszła z Solidarności.
Protest wyborczy
Oponenci Marka Stecyka złożyli też protest wyborczy. Nie został uznany. – Wybory w Elektrowni w Turowie przebiegały zgodnie z wymogami i w uczciwy sposób. Były protesty związane z tymi wyborami, ale zostały uznane za niezasadne przez Komisję Wyborczą. W związku z tym zastrzeżenia wyartykułowane w tych protestach uznaję za subiektywne opinie poszczególnych członków międzyzakładowej „S” – mówi Franciszek Kopeć, przewodniczący Zarządu Regionu Jeleniogórskiego „S”.
Piotr Frąszczak nie jest już dyrektorem Elektrowni. Stanął na czele Zarządu Spółki Zespół Elektrociepłowni Wrocławskich KOGENERACJA S.A., której właścicielem jest PGE. Jednak jego duch unosi się nad elektrownią. Odwiedza też zakład osobiście. Samochód parkuje na miejscach parkingowych dyrekcji.
Należysz do „S” – być może spotka Cię zmiana stanowiska
– Docierają do nas informacje, że w Kopalni i Elektrowni Turów osoby, które dobrze wykonują powierzone im obowiązki, są przenoszone na inne miejsca pracy tylko dlatego, że należą do „S”. Dla nas takie działanie jest nie do zaakceptowania – stwierdza Franciszek Kopeć. Pierwsze odwołanie osoby związanej z Solidarnością nastąpiło w 2016. Poleciał wówczas członek „S” Kazimierz Kozioł, wieloletni dyrektor KWB Bełchatów.
Związki protestowały. W tej sprawie głos zabrał również przewodniczący „S” Piotr Duda. „W tym przypadku zabrakło nie tylko dialogu, ale nawet zrozumiałej, prostej dla pracowników informacji, jakie były przesłanki dla tak radykalnej decyzji. To musiało doprowadzić do napięcia, które z dnia na dzień eskaluje. Zwracam się o przeanalizowanie i ewentualną weryfikację tej decyzji, a także – a może przede wszystkim – rzetelny dialog z przedstawicielami załogi kopalni” – powiedział.
Kozioł z kopalnią jest związany od 1979 roku. Przeszedł wszystkie stanowiska od górnika aż do dyrektora. Dla porównania Sławomir Zawada – obecny prezes Zarządu PGE GiEK SA, jest absolwentem Wydziału Elektrycznego Politechniki Wrocławskiej. Zanim zaczął zarządzać GiEK S.A. był dyrektorem ds. ekonomiczno-komunalnych w Gminnym Przedsiębiorstwie Oczyszczania w Bogatyni.
Ze stanowiska poleciał również długoletni członek „S” Włodzimierz Kula. Ryszard Fryś potrafi zrozumieć te działania nowych władz. Wszak po wyborach zawsze następowały zmiany w spółce na stanowiskach kierowniczych, a Kozioł i Kula byli związani z PO. Nie potrafi jednak zrozumieć, dlaczego stanowisko musiała także stracić Renata Zalejska i dlaczego nie przedłużona została umowa z Markiem Olszewskim. Oboje pracowali w Elektrowni w Bełchatowie. W tej sprawie Międzyzakładowa Komisja, której przewodniczy Fryś, wydała stosowne stanowisko, w którym można przeczytać, że Zalejska została powiadomiona o odwołaniu ze stanowiska bez podania jakichkolwiek argumentów merytorycznych. „Próbę odwołania Kierownika Wydziału Rachunkowości [Zalejskiej – przyp. red.] traktujemy jako kolejne wrogie działanie wymierzone w Związek Zawodowy Solidarność i ludzi w nim zrzeszonych” – napisano w stanowisku. Renata Zalejska przyjęła pracę w innej komórce organizacyjnej stworzonej przez pracodawcę.
W stanowisku związkowcy sprzeciwili się również nieprzedłużeniu umowy Markowi Olszewskiemu, członkowi „S”, który jest zaangażowany w działalność na rzecz dzieci niepełnosprawnych, jak również działalność polityczną innego klubu niż PiS. Nieprzedłużenie umowy uznali za swoistą zemstę.
Odwołania też w Turowie
Niespodziewanie zarząd PGE GiEK SA, który mieści się w Bełchatowie, wezwał Dyrektor Ekonomiczno-Finansową do siebie, by wręczyć jej odwołanie ze stanowiska. Powód? Oficjalnie: utrata zaufania. Przy podejmowaniu decyzji pracodawca, zdaje się, nie wziął pod uwagę, jak dyrektor oceniają podlegli pracownicy, czy w jaki sposób wykonuje powierzone obowiązki. Dyrektor powołano już za czasów „dobrej zmiany”, argumentując wybór dużymi kompetencjami. Dla związkowców powód odwołania jest jasny. To próba dyskryminacji zakładowej „S”. „Niestety decyzja pracodawcy wpisuje się w przyjęty schemat dyskryminacji i próby marginalizowania „S”. Nie bez znaczenia dla Komisji Zakładowej NSZZ „S” KWB Turów jest fakt, że pani dyrektor wiedzę ekonomiczną, doświadczenie menedżerskie i merytoryczność łączy z członkostwem w związku (...) za co (...) spotkała ją niczym nie uzasadniona kara” – napisali członkowie zakładowej „S” w specjalnym oświadczeniu.
Pani dyrektor zaproponowano inne stanowisko pracy. Nie przyjęła. Pani dyrektor i Renata Zalejska to nie jedyni związkowcy, którym próbuje się zmienić warunki lub odwołać ze stanowiska. Bronią się. Z sukcesami.
Nepotyzm
Niektórzy związkowcy mówią, że być może przyczyną odwołań i zmian stanowisk pracownikom związanym z „S” była także potrzeba zrobienia miejsca dla „swoich” ludzi. Niewątpliwie prezes PGE GiEK S.A. Sławomir Zawada promuje tych „swoich”. Dyrektorem w spółce zależnej PGE GiEK SA została szwagierka konkubiny bratanka, która wcześniej pracowała w kwiaciarni i jako robotnica w fabryce. Dyrektorem w spółce zależnej został również brat dawnej współpracowniczki Zawady, która również awansowała na prezesa spółki zależnej. Wcześniej brat prowadził firmę budowlaną. Mąż współpracowniczki został kierownikiem wydziału w Elektrowni. Brat żony Zawady został zatrudniony na stanowisku szefa ochrony, a bratanek rozpoczął pracę w wydziale ratownictwa kopalni (mimo że nie było naboru). W grupie PGE już dawno zlikwidowano też konkursy na stanowiska kierownicze.
Straszenie związkowca
„Uważaj na siebie, są już wynajęci Ukraińcy, aby Cię pobić. Nie wychodź sam z domu” – takie ostrzeżenie dostał jeden z przewodniczących organizacji zakładowej. Chodzi teraz z paralizatorem w jednej kieszeni i gazem pieprzowym w drugiej. Inni przewodniczący w PGE nie otrzymali tego typu pogróżek. Słyszeli tylko o sprawie. O sprawie słyszał też Jarosław Grzesik.
Jednak Zbigniew Szatkowski, były radny i zastępca Burmistrza w Bogatyni, twierdził w rozmowie z jednym z mediów, że kiedy wystąpił przeciwko Sławomirowi Zawadzie i burmistrzowi Andrzejowi Grzmielewiczowi, to paliły mu się chaszcze pod domem i miał odkręcone śruby w samochodzie. Twierdzi też, że w tym czasie płonęły też auta innych radnych.
Dziel i rządź
Widzimy również, że pracodawca celowo dogaduje się z niektórymi tylko związkami zawodowymi – świadomie dzieli i rządzi – stwierdza Jarosław Grzesik. Rzeczywistego dialogu na linii związek „S” – pracodawca nie ma w Turowie zarówno w elektrowni, jak i kopalni. Nie było też w Bełchatowie, jednak tu liczą, że sytuacja się zmieni. Są też organizacje zakładowe w PGE, które żyją z pracodawcą dobrze. – Chcę jednak podkreślić, że przewodniczący niektórych organizacji zakładowych w PGE nie zgłaszają zastrzeżeń co do dialogu z pracodawcą. W innych z kolei sytuacja jest bardzo napięta, jak chociażby w PGE GiEK S.A., czy spór w Zespole Elektrowni Wodnych „Porąbka-Żar” – mówi Jarosław Grzesik.
Kongres przeciw działaniom zarządów spółek PGE
Opisana sytuacja w PGE była przedmiotem obrad VIII Kongresu Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ Solidarność. Delegaci na kongres w stanowisku nr 1/2018 stwierdzili, że działania Prezesa PGE S.A. Henryka Baranowskiego oraz Prezesa PGE GiEK S.A. Sławomira Zawady są próbą wyeliminowania z dialogu społecznego i zwalczaniem największego związku zawodowego działającego w Grupie Kapitałowej PGE. „Konflikt skierowany przeciwko NSZZ «S» stał się główną metodą i celem podejmowanych przez nich działań zmierzających do uniknięcia rzeczywistej dyskusji z partnerami społecznymi” – stwierdzają. Podkreślają też, że nie zamierzają akceptować i tolerować lekceważenia dialogu i prowadzenia antyspołecznej polityki przez Baranowskiego i Zawadę. „Oświadczamy z całą stanowczością, iż w przypadku braku podjęcia rozstrzygnięć o charakterze systemowym, ale i osobowych, dzisiaj również takiej polityce lokalnych baronów gotowi jesteśmy się przeciwstawić” – piszą.
Jednocześnie w uchwale stanowiącej uzupełnienie wskazują, że w spółce dochodzi do ewidentnego łamania praw pracowniczych i związkowych.
Minister umywa ręce
Stanowisko VIII Kongresu Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ Solidarność otrzymał minister Energii Krzysztof Tchórzewski. W odpowiedzi mister wskazał, że zwrócił się do zarządu PGE o odniesienie się do zarzutów i... przedstawił argumentację zarządu PGE. W uproszczeniu sprowadza się ona do tego, że tylko „S” nie chce rozmawiać z zarządem, a dialog społeczny toczy się w oparciu o wypracowane w spółce zasady. Minister podkreślił też, że w grupie został powołany Departament Dialogu i Relacji Społecznych. „W ocenie Ministra Energii powstanie tego departamentu jest wynikiem ogromnej wagi, jaką Zarząd PGE S.A. przykłada do relacji ze Stroną Społeczną” – stwierdza minister. Krzysztof Tchórzewski w piśmie zauważa też, że: „najwłaściwszym sposobem na wyjaśnienie ewentualnych zarzutów i negatywnych stwierdzeń odnośnie dokonywanych czynności wydaje się być ich artykułowanie na bieżąco, bezpośrednio na szczeblu pracodawcy, który posiada wszystkie niezbędne środki zaradcze, pozwalające na zapobieganie hipotetycznym nieprawidłowościom. Omijanie Pracodawcy w tym procesie, przy angażowaniu władz korporacyjnych wyższego szczebla, organów administracji oraz gremiów związkowych rangi krajowej nie stanowi przykładu aktywności mającej na celu właściwe uregulowanie stosunków na poziomie danego zakładu pracy”. Tchórzewski w piśmie broni zarząd PGE i zarządy spółek należących do grupy, wskazując: „Nie można jednak braku zgody Pracodawcy, który ponosi biznesową odpowiedzialność za zarządzany przez niego podmiot, na wysuwane przez Związki Zawodowe postulaty nazwać brakiem dialogu, represjonowaniem czy utrudnianiem funkcjonowania organizacji”.
Związek był, jest i zawsze będzie
Polska Grupa Energetyczna, spółka skarbu państwa, to pracodawca, który na pierwszy rzut oka, kieruje się zasadą, że pracownicy są jego największą wartością. Na stronie firmowej chwali się między innymi otrzymaniem (po raz kolejny) „Srebrnego Listka CSR”. Nagrodę przyznaje tygodnik „Polityka” oraz firma doradcza Deloitte m.in. za najwyższe standardy zarządzania pracownikami. Pod tą fasadą „dobrego pracodawcy” kryje się jednak...
W PGE, podobnie jak w wielu innych zakładach pracy, związki zawodowe rozpoczynają i kończą spory zbiorowe z pracodawcą – m.in. w Kopalni Węgla Bełchatów po kilkumiesięcznych trudnych rokowaniach udało się doprowadzić do kompromisu, którego efektem jest zakończenie sporu zbiorowego prowadzonego od listopada 2017 roku. To nie jest problem, a zwykła rzeczywistość. Problemem jest to, że zarząd, jak uważają związkowcy, za punkt honoru postawił sobie zniszczenie Solidarności. Ale taka sytuacja nie będzie trwać wiecznie. „To się nie uda” – mówią szefowie zakładowych struktur „S” i dodają, że Solidarność w PGE była, jest i będzie, tymczasem członkowie zarządu – niekoniecznie.
Delegaci VIII Kongresu Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki zobowiązali Radę Sekretariatu do organizacji manifestacji, jeśli premier i rząd nie zareagują na działania zarządu w PGE do dnia 31 sierpnia 2018 r. W manifestacji weźmie udział cały Region Jeleniogórski „S”. – Jeśli Krajowy Sekretariat Górnictwa i Energetyki „S” przygotuje akcję protestacyjną przeciwko lekceważeniu zasad dialogu i prowadzeniu antyspołecznej polityki przez zarządzających PGE, to weźmiemy w niej udział jako region jeleniogórski – zapowiada Franciszek Kopeć. – Liczymy też na to, że zarząd PGE zacznie traktować dialog społeczny jako podstawę zarządzania koncernem – dodaje. A Jarosław Grzesik dopowiada: „mamy nadzieję, że skończą się praktyki, takie jak utrudnianie działalności związkowej czy szykanowanie osób związanych z NSZZ Solidarność. Pracodawca obecnie prowadzi pozorowany dialog społeczny. Odwołanie niektórych osób z zarządu poszczególnych spółek jest kwestią poboczną”. Sytuacja w PGE była omówiona podczas nadzwyczajnej Komisji Krajowej z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego, która odbyła się w sierpniu w Gdańsku. Czy premier podejmie w tej sprawie działania? Zwiadowcy z PGE bardzo na to liczą.
Andrzej Berezowski