[Wywiad] A. Ceyrowski (Stefczyk.info): Sieć jest zakładnikiem globalnych korporacji takich jak Facebook

- Do niedawna ciężko było sobie w ogóle wyobrazić, że strony promujące bardziej konserwatywne i tradycyjne treści będą miały jeszcze trudniejszą przeprawę z Facebookiem niż dotychczas. A jednak, tu cenzura cały czas działa i usuwa treści, które często dość arbitralnie uznaje za niezgodne z regulaminem - mówi w rozmowie z Mateuszem Kosińskim Artur Ceyrowski, redaktor naczelny portalu Stefczyk.info, który podobnie jak Tysol.pl w zeszłym tygodniu borykał się z problemami z Facebookiem.
 [Wywiad] A. Ceyrowski (Stefczyk.info): Sieć jest zakładnikiem globalnych korporacji takich jak Facebook
/ zrzut z ekranu
Tysol.pl: Facebookowy profil redagowanego przez pana portalu „Stefczyk.info” spotkały podobne problemy co profil „Tygodnika Solidarności” – Facebook zniwelował do zera państwa zasięgi. Oficjalnym powodem ma być stosowanie „clickbaitów”, czyli bezwartościowych materiałów nastawionych na generowanie zysków. Czy dziennikarstwo Stefczyk.info różni się metodą pracy od największych portali typu „Wirtualna Polska” lub "Gazeta.pl"?

Artur Ceyrowski, Stefczyk.info: Zacznę od tego, iż aktualnie, po 48 godzinach blokady, sytuacja wróciła do normy. Możemy pracować spokojnie i informować naszych czytelników bez zakłóceń. Pracownik Facebooka przeprosił i poinformował nas, że blokada wynikała z „błędu”. Czy nasza praca różni się od pracy dziennikarzy WP czy Gazeta.pl? Cóż, posługujemy się tymi samymi narzędziami, którymi posługują się koledzy z innych redakcji. Różnica, jeśli jest, polega na tym, iż granice naszych światów są odrobinę inaczej ustawione. O całej reszcie spraw decydują czytelnicy.

Czy w jakiś sposób zostali państwo poinformowani o bezpośrednich powodach, sposobie i długości nałożonej kary?

Nie było takiej informacji. Pierwszego dnia zaczęły nam masowo znikać posty, drugiego zasięg naszych publikacji na Facebooku spadł do zera. Zaczęliśmy szukać powodów i sprawdzać, co może być powodem takiego stanu rzeczy. Część użytkowników FB wskazywała na to, że być może mamy do czynienia z awarią, ale serwis nie wydał żadnego jednoznacznego komunikatu. W końcu udało nam się dotrzeć do witryny, na której okazało się, iż nasz fanpage został oznaczony jako szerzący „clickbait”. Szczęśliwie, Facebook umożliwiał odwołanie się od takiej decyzji, co zrobiliśmy.

Cenzura na portalach społecznościowych może mieć jakiś wpływ na wynik zbliżających się wyborów samorządowych?

Czy nam się to podoba czy nie, to dla ogromnej liczby internautów w Polsce Facebook jest jednym z głównych źródeł informacji. Możemy narzekać na FB, możemy go krytykować, ale fakty są takie, że znakomita większość internautów (nie tylko w Polsce) wciąż spędza tu większość swojego czasu w sieci. To dlatego dla większości mediów w Polsce social media są jednym z podstawowych kanałów dystrybucji treści. Wystarczy zestawić te dwa elementy ze sobą, żeby mieć odpowiedź na zadane pytanie. Dostęp do zróżnicowanej, szerokiej i wielopłaszczyznowej informacji to podstawa społeczeństwa obywatelskiego i jedna z gwarancji uczciwego procesu wyborów.

Tysol.pl: Niedawno media obiegły informacje, że nowa szefowa Facebooka na Polskę nie kryje się ze swoimi lewicowymi poglądami. Można spodziewać się, że osoby o prawicowych poglądach będą mieli jeszcze trudniejszą sytuację?

Artur Ceyrowski: Do niedawna ciężko było sobie w ogóle wyobrazić, że strony promujące bardziej konserwatywne i tradycyjne treści będą miały jeszcze trudniejszą przeprawę z Facebookiem niż dotychczas. A jednak, tu cenzura cały czas działa i usuwa treści, które często dość arbitralnie uznaje za niezgodne z regulaminem. W ubiegłym roku mieliśmy do czynienia z masowym blokowaniem i usuwaniem stron prawicowych i początkowo również mówiono, że mamy do czynienia z awarią. Nikt nie bawił się w żadne ostrzeżenia, po prostu nagle usunięto ponad 300 stron. Później się okazało, że zablokowane strony były  „niezgodne z regulaminem”. Co ciekawe, ten regulamin zdaje się nie dotykać drugiej strony. Naigrywanie się z religii, chrześcijan, papieża, rodziny i wszelkich tradycyjnych i konserwatywnych wartości nie oburza cenzorów na FB, tego typu treści można publikować praktycznie bezkarnie. Podobnie bezkarnie działają strony organizacji odwołujące się do zakazanych w Polsce zbrodniczych ideologii, takie jak np. strona „Komunistycznej Młodzieży Polski” i ich afiliacje odwołujące się do czasów słusznie minionych.

Czy działalność dużych portali społecznościowych powinna być ściślej kontrolowana przez władzę?

To jest dość złożona kwestia i pozwolę sobie na odrobinę dłuższą wypowiedź. Przede wszystkim, większość z nas alergicznie reaguje na zbitkę „ściślej kontrolowana przez władzę”. Nie przepadamy za nadmiernymi kontrolami na lotniskach, nie lubimy być podsłuchiwani przez służby i przesadnie mocno sprawdzani przez urzędy skarbowe. A jednak kontrola jest faktem, jej istnienie musimy akceptować we współczesnym świecie z wielu powodów. Przestrzenią wolności miał być dla nas Internet, który miał stwarzać szansę m.in. na swobodną wymianę informacji. Dziś sieć jest jednak w dużym stopniu zakładnikiem globalnych korporacji, których produkty tj. Google czy Facebook stają się bardzo często wręcz zaprzeczeniem wolności. Wiemy, jak bardzo śledzi nas Google, mamy świadomość tej „permanentnej inwigilacji”, która z jednej strony ułatwia życie, z drugiej sprawia, że wiadomo o nas niemal wszystko. Bardzo dużo wie o nas także Facebook, który – jeśli mu pozwolimy – może zorganizować nasz świat według wizji twórców tego narzędzia. I tu pojawia się problem, bo część użytkowników mówi, że FB to prywatna firma i nie można jej kontrolować. Ma swój regulamin i tyle. Jeszcze inni wskazują, że FB jest narzędziem ideologicznym, które należy czym prędzej zostawić i najlepiej zrobić analogicznego, „prawicowego Facebooka”. Ci ludzie mówią często: „Jeśli robi się interesy z albańską mafią, to nie można narzekać, że pewnego ranka ktoś budzi się z przestrzelonym kolanem”. Obie te perspektywy, choć dość chwytliwe i popularne, nie pokazują pełnego obrazu rzeczywistości. O drugiej już wcześniej wspominałem. Otóż „robienie interesów” z Facebookiem jest koniecznością, bo tu jest użytkownik, gdzie indziej go nie ma. To dość prosta kwestia. Założenie „prawicowego Facebooka” z dzisiejszej perspektywy jest niczym więcej jak mrzonką. Sprawa regulaminu jest dużo bardziej złożona. Otóż portale społecznościowe, które są globalnymi markami, nie mogą zasłaniać się tylko i wyłącznie swoimi własnymi regulacjami. Raz, iż widzimy, że te regulacje nie są takie same dla wszystkich, bo redakcje takie jak Onet, NaTemat, WP czy OKO.press nie są cenzurowane, ich treści nie są usuwane, a fanpage nie są "zawieszane". Problemy dotykają tylko prawej strony, mamy więc brak konsekwencji w stosowaniu regulaminu. Ponadto, wyboru treści powinien dokonywać użytkownik, a nie „ideologiczny algorytm”. To odbiorca musi decydować o tym, co chce czytać i która perspektywa mu odpowiada. Jeśli ma ochotę sprawdzić wszystkie źródła, to może czytać zarówno Tygodnik Powszechny jak i Tygodnik Solidarność, szukać informacji zarówno na wPolityce.pl, jak i w Gazecie Wyborczej. Wszędzie, gdzie ma ochotę. Wszelkie próby cenzurowania treści przypominają historie znane z Orwella i są nie do przyjęcia. O takie właśnie warunki możliwości dla uczciwej, pluralistycznej debaty zadbać musi państwo, czy władza. Nie poprzez cenzurę, ale poprzez gwarantowanie tego, co zapisaliśmy w konstytucji i przestarzałym już nieco prawie prasowym. Przecież wolność prasy gwarantowana jest w art. 14 Konstytucji, zgodnie z którym "Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność prasy i innych środków społecznego przekazu". Ponadto, zgodnie z art. 54 ust. 2 Konstytucji, "cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane." Tych zapisów należy przestrzegać, bo przecież Facebook jest – na koniec dnia – korporacją, a nie sektą. Jeśli zacznie tracić pieniądze, to w końcu ktoś pójdzie po rozum do głowy. Tyle, że to nie może być działanie jednostkowe, w tej czy innej redakcji. To musi być znacznie mocniejsza perspektywa. Odpowiednia motywacja ze strony rządu RP mogłaby pomóc w uczciwej konkurencji i wcale nie trzeba tu stosować tak radykalnych środków, jakie zastosowano w Turcji, są delikatniejsze metody perswazji. Warto o tym politykom przypominać, bo w tej walce to my potrzebujemy ich pomocy. Ale znacznie częściej to oni potrzebują naszej.
/k
 

 

POLECANE
Publicysta NYT: Trump ma rzadką okazję do przekształcenia Bliskiego Wschodu Wiadomości
Publicysta "NYT": Trump ma rzadką okazję do przekształcenia Bliskiego Wschodu

Prezydent USA Donald Trump ma rzadką okazję, aby przekształcić region Bliskiego Wschodu; to ostatnia chwila, kiedy może doprowadzić tam do trwałego pokoju i dobrobytu – uważa publicysta „New York Timesa” Thomas Friedman.

Jej nabożeństwo było bardzo nudne i mało inspirujące. Donald Trump skrytykował kazanie biskup episkopalnej gorące
"Jej nabożeństwo było bardzo nudne i mało inspirujące". Donald Trump skrytykował kazanie biskup episkopalnej

Prezydent USA Donald Trump uczestniczył we wtorek rano w Narodowym Nabożeństwie Modlitewnym. Jedna z biskupów episkopalnych Marianne Budde zaapelowała do amerykańskiego przywódcy, aby okazał miłosierdzie imigrantom oraz mniejszościom seksualnym. - Jej nabożeństwo było bardzo nudne i mało inspirujące - napisał w odpowiedzi Donald Trump na Truth Social.

Donald Trump. Grenlandia. Duński kolonializm tylko u nas
Donald Trump. Grenlandia. Duński kolonializm

Podniósł się straszny hałas, gdy Donald Trump wrócił po latach do pomysłu przejęcia Grenlandii przez Stany Zjednoczone. Bardziej niż sami Grenlandczycy, oburzyli się Duńczycy. „Nie na sprzedaż!” itd. Co za hipokryzja!

Po Poznaniu 30-letnie niemieckie tramwaje kupi Szczecin gorące
Po Poznaniu 30-letnie niemieckie tramwaje kupi Szczecin

Jak poinformował portal Wszczecinie.pl miasto Szczecin zamierza kupić 30-letnie tramwaje. Jedną z najbardziej prawdopodobnych opcji jest zakup wagonów GT6N z Berlina. Wcześniej na zakup takich tramwajów zdecydował się Poznań.

Turcja: Wzrósł bilans ofiar po pożarze w hotelu Wiadomości
Turcja: Wzrósł bilans ofiar po pożarze w hotelu

Do 76 wzrósł bilans ofiar śmiertelnych pożaru, który wybuchł nad ranem we wtorek w hotelu w ośrodku narciarskim na północnym zachodzie Turcji - poinformowały władze tego kraju. W Turcji w środę obowiązywać będzie żałoba narodowa.

Krzysztof Stanowski ogłosił start w wyborach: Stoję przed państwem nie po to, aby zostać prezydentem gorące
Krzysztof Stanowski ogłosił start w wyborach: Stoję przed państwem nie po to, aby zostać prezydentem

- Stoję przed państwem nie po to, aby zostać prezydentem, bo nie mam ku temu kompetencji i doświadczenia - powiedział we wtorek Krzysztof Stanowski ogłaszając swój start w wyborach prezydenckich.

Prezydent Andrzej Duda rozmawiał z premierem Czarnogóry o bezpieczeństwie i integracji europejskiej polityka
Prezydent Andrzej Duda rozmawiał z premierem Czarnogóry o bezpieczeństwie i integracji europejskiej

We wtorek prezydent Andrzej Duda rozmawiał z premierem Czarnogóry Milojko Spajiciem na temat integracji europejskiej oraz o kwestiach bezpieczeństwa.

Niemcy przerażone powrotem Donalda Trumpa tylko u nas
Niemcy przerażone powrotem Donalda Trumpa

Trump jako cesarz, jako awanturnik lub zaciekły wróg niemieckiej gospodarki – tuż przed zaprzysiężeniem Donalda Trumpa niemieckie media spekulują gorączkowo nad tym jak ułożą się stosunki Berlina z Waszyngtonem po 20 stycznia 2025 r. a renomowane ośrodki badań nad gospodarką analizują warianty reakcji, jakie niemiecka gospodarka powinna wziąć pod uwagę w obliczu spodziewanych ciosów z Waszyngtonu.

Wołodymyr Zełenski: Strategią Putina było wciągnięcie w tę wojnę innego kraju Wiadomości
Wołodymyr Zełenski: Strategią Putina było wciągnięcie w tę wojnę innego kraju

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział, że Rosja próbowała wciągnąć do wojny Iran. - Strategią Putina było wciągnięcie w tę wojnę innego kraju. On podpisał umowę z Iranem - stwierdził ukraiński przywódca. Ponadto ukraiński przywódca nie wykluczył zakończenia wojny za pomocą dyplomacji.

Premier Grenlandii: Nie chcemy być Amerykanami z ostatniej chwili
Premier Grenlandii: Nie chcemy być Amerykanami

– Grenlandczycy nie chcą być Amerykanami – oświadczył we wtorek premier Grenlandii Mute Egede. Dzień wcześniej został zaprzysiężony nowy prezydent USA Donald Trump, który oznajmił, że jego kraj potrzebuje kontroli nad Grenlandią ze względu "na potrzeby międzynarodowego bezpieczeństwa".

REKLAMA

[Wywiad] A. Ceyrowski (Stefczyk.info): Sieć jest zakładnikiem globalnych korporacji takich jak Facebook

- Do niedawna ciężko było sobie w ogóle wyobrazić, że strony promujące bardziej konserwatywne i tradycyjne treści będą miały jeszcze trudniejszą przeprawę z Facebookiem niż dotychczas. A jednak, tu cenzura cały czas działa i usuwa treści, które często dość arbitralnie uznaje za niezgodne z regulaminem - mówi w rozmowie z Mateuszem Kosińskim Artur Ceyrowski, redaktor naczelny portalu Stefczyk.info, który podobnie jak Tysol.pl w zeszłym tygodniu borykał się z problemami z Facebookiem.
 [Wywiad] A. Ceyrowski (Stefczyk.info): Sieć jest zakładnikiem globalnych korporacji takich jak Facebook
/ zrzut z ekranu
Tysol.pl: Facebookowy profil redagowanego przez pana portalu „Stefczyk.info” spotkały podobne problemy co profil „Tygodnika Solidarności” – Facebook zniwelował do zera państwa zasięgi. Oficjalnym powodem ma być stosowanie „clickbaitów”, czyli bezwartościowych materiałów nastawionych na generowanie zysków. Czy dziennikarstwo Stefczyk.info różni się metodą pracy od największych portali typu „Wirtualna Polska” lub "Gazeta.pl"?

Artur Ceyrowski, Stefczyk.info: Zacznę od tego, iż aktualnie, po 48 godzinach blokady, sytuacja wróciła do normy. Możemy pracować spokojnie i informować naszych czytelników bez zakłóceń. Pracownik Facebooka przeprosił i poinformował nas, że blokada wynikała z „błędu”. Czy nasza praca różni się od pracy dziennikarzy WP czy Gazeta.pl? Cóż, posługujemy się tymi samymi narzędziami, którymi posługują się koledzy z innych redakcji. Różnica, jeśli jest, polega na tym, iż granice naszych światów są odrobinę inaczej ustawione. O całej reszcie spraw decydują czytelnicy.

Czy w jakiś sposób zostali państwo poinformowani o bezpośrednich powodach, sposobie i długości nałożonej kary?

Nie było takiej informacji. Pierwszego dnia zaczęły nam masowo znikać posty, drugiego zasięg naszych publikacji na Facebooku spadł do zera. Zaczęliśmy szukać powodów i sprawdzać, co może być powodem takiego stanu rzeczy. Część użytkowników FB wskazywała na to, że być może mamy do czynienia z awarią, ale serwis nie wydał żadnego jednoznacznego komunikatu. W końcu udało nam się dotrzeć do witryny, na której okazało się, iż nasz fanpage został oznaczony jako szerzący „clickbait”. Szczęśliwie, Facebook umożliwiał odwołanie się od takiej decyzji, co zrobiliśmy.

Cenzura na portalach społecznościowych może mieć jakiś wpływ na wynik zbliżających się wyborów samorządowych?

Czy nam się to podoba czy nie, to dla ogromnej liczby internautów w Polsce Facebook jest jednym z głównych źródeł informacji. Możemy narzekać na FB, możemy go krytykować, ale fakty są takie, że znakomita większość internautów (nie tylko w Polsce) wciąż spędza tu większość swojego czasu w sieci. To dlatego dla większości mediów w Polsce social media są jednym z podstawowych kanałów dystrybucji treści. Wystarczy zestawić te dwa elementy ze sobą, żeby mieć odpowiedź na zadane pytanie. Dostęp do zróżnicowanej, szerokiej i wielopłaszczyznowej informacji to podstawa społeczeństwa obywatelskiego i jedna z gwarancji uczciwego procesu wyborów.

Tysol.pl: Niedawno media obiegły informacje, że nowa szefowa Facebooka na Polskę nie kryje się ze swoimi lewicowymi poglądami. Można spodziewać się, że osoby o prawicowych poglądach będą mieli jeszcze trudniejszą sytuację?

Artur Ceyrowski: Do niedawna ciężko było sobie w ogóle wyobrazić, że strony promujące bardziej konserwatywne i tradycyjne treści będą miały jeszcze trudniejszą przeprawę z Facebookiem niż dotychczas. A jednak, tu cenzura cały czas działa i usuwa treści, które często dość arbitralnie uznaje za niezgodne z regulaminem. W ubiegłym roku mieliśmy do czynienia z masowym blokowaniem i usuwaniem stron prawicowych i początkowo również mówiono, że mamy do czynienia z awarią. Nikt nie bawił się w żadne ostrzeżenia, po prostu nagle usunięto ponad 300 stron. Później się okazało, że zablokowane strony były  „niezgodne z regulaminem”. Co ciekawe, ten regulamin zdaje się nie dotykać drugiej strony. Naigrywanie się z religii, chrześcijan, papieża, rodziny i wszelkich tradycyjnych i konserwatywnych wartości nie oburza cenzorów na FB, tego typu treści można publikować praktycznie bezkarnie. Podobnie bezkarnie działają strony organizacji odwołujące się do zakazanych w Polsce zbrodniczych ideologii, takie jak np. strona „Komunistycznej Młodzieży Polski” i ich afiliacje odwołujące się do czasów słusznie minionych.

Czy działalność dużych portali społecznościowych powinna być ściślej kontrolowana przez władzę?

To jest dość złożona kwestia i pozwolę sobie na odrobinę dłuższą wypowiedź. Przede wszystkim, większość z nas alergicznie reaguje na zbitkę „ściślej kontrolowana przez władzę”. Nie przepadamy za nadmiernymi kontrolami na lotniskach, nie lubimy być podsłuchiwani przez służby i przesadnie mocno sprawdzani przez urzędy skarbowe. A jednak kontrola jest faktem, jej istnienie musimy akceptować we współczesnym świecie z wielu powodów. Przestrzenią wolności miał być dla nas Internet, który miał stwarzać szansę m.in. na swobodną wymianę informacji. Dziś sieć jest jednak w dużym stopniu zakładnikiem globalnych korporacji, których produkty tj. Google czy Facebook stają się bardzo często wręcz zaprzeczeniem wolności. Wiemy, jak bardzo śledzi nas Google, mamy świadomość tej „permanentnej inwigilacji”, która z jednej strony ułatwia życie, z drugiej sprawia, że wiadomo o nas niemal wszystko. Bardzo dużo wie o nas także Facebook, który – jeśli mu pozwolimy – może zorganizować nasz świat według wizji twórców tego narzędzia. I tu pojawia się problem, bo część użytkowników mówi, że FB to prywatna firma i nie można jej kontrolować. Ma swój regulamin i tyle. Jeszcze inni wskazują, że FB jest narzędziem ideologicznym, które należy czym prędzej zostawić i najlepiej zrobić analogicznego, „prawicowego Facebooka”. Ci ludzie mówią często: „Jeśli robi się interesy z albańską mafią, to nie można narzekać, że pewnego ranka ktoś budzi się z przestrzelonym kolanem”. Obie te perspektywy, choć dość chwytliwe i popularne, nie pokazują pełnego obrazu rzeczywistości. O drugiej już wcześniej wspominałem. Otóż „robienie interesów” z Facebookiem jest koniecznością, bo tu jest użytkownik, gdzie indziej go nie ma. To dość prosta kwestia. Założenie „prawicowego Facebooka” z dzisiejszej perspektywy jest niczym więcej jak mrzonką. Sprawa regulaminu jest dużo bardziej złożona. Otóż portale społecznościowe, które są globalnymi markami, nie mogą zasłaniać się tylko i wyłącznie swoimi własnymi regulacjami. Raz, iż widzimy, że te regulacje nie są takie same dla wszystkich, bo redakcje takie jak Onet, NaTemat, WP czy OKO.press nie są cenzurowane, ich treści nie są usuwane, a fanpage nie są "zawieszane". Problemy dotykają tylko prawej strony, mamy więc brak konsekwencji w stosowaniu regulaminu. Ponadto, wyboru treści powinien dokonywać użytkownik, a nie „ideologiczny algorytm”. To odbiorca musi decydować o tym, co chce czytać i która perspektywa mu odpowiada. Jeśli ma ochotę sprawdzić wszystkie źródła, to może czytać zarówno Tygodnik Powszechny jak i Tygodnik Solidarność, szukać informacji zarówno na wPolityce.pl, jak i w Gazecie Wyborczej. Wszędzie, gdzie ma ochotę. Wszelkie próby cenzurowania treści przypominają historie znane z Orwella i są nie do przyjęcia. O takie właśnie warunki możliwości dla uczciwej, pluralistycznej debaty zadbać musi państwo, czy władza. Nie poprzez cenzurę, ale poprzez gwarantowanie tego, co zapisaliśmy w konstytucji i przestarzałym już nieco prawie prasowym. Przecież wolność prasy gwarantowana jest w art. 14 Konstytucji, zgodnie z którym "Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność prasy i innych środków społecznego przekazu". Ponadto, zgodnie z art. 54 ust. 2 Konstytucji, "cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane." Tych zapisów należy przestrzegać, bo przecież Facebook jest – na koniec dnia – korporacją, a nie sektą. Jeśli zacznie tracić pieniądze, to w końcu ktoś pójdzie po rozum do głowy. Tyle, że to nie może być działanie jednostkowe, w tej czy innej redakcji. To musi być znacznie mocniejsza perspektywa. Odpowiednia motywacja ze strony rządu RP mogłaby pomóc w uczciwej konkurencji i wcale nie trzeba tu stosować tak radykalnych środków, jakie zastosowano w Turcji, są delikatniejsze metody perswazji. Warto o tym politykom przypominać, bo w tej walce to my potrzebujemy ich pomocy. Ale znacznie częściej to oni potrzebują naszej.
/k
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe