[Tylko u nas] Ryszard Czarnecki: KE w sprawie kornika drukarza zachowuje się jak pies ogrodnika
- Ponieważ KE stosuje podwójne standardy. Niemcy postępują słusznie, trudno mieć do nich pretensje, że bronią swoich lasów. Wycinając lasy, wyciągają wnioski ze swoich wcześniejszych zaniechań, ponieważ w niektórych landach zostawiali sytuacje przyrodzie, a więc ślepemu losowi. To miało fatalne skutki dla ich drzewostanu.
- Niemcy robią to samo, co robił do niedawna polski rząd?
- Tak, tylko my zostaliśmy zablokowani przez Komisję Europejską. Możemy mieć do niej pretensje, bo KE swoimi decyzjami pokazuje swoją brzydką twarz hipokryty. To nie dotyczy tylko Polski. Podobnie było z innymi krajami, które były karane przez KE za złamanie reguł finansowych. W tym samym czasie Niemcy, a zwłaszcza Francja karane za to nie były. To przykład na to, że największym wrogiem Brukseli jest sama Bruksela, która niszczy własny autorytet i dzieli państwa na równe i równiejsze. Niech się potem nie dziwi, że w każdym kraju rośnie ilość eurosceptyków, czy przeciwników Unii.
- Dzisiaj Pański kolega, Europoseł PiS Tomasz Poręba, wystąpił do Komisji Europejskiej z interpelacją w sprawie braku jej reakcji przy wycince lasów w Bawarii. Popiera Pan jego działania?
- Zrobił to w naszym imieniu i wspieramy jego działania w tym zakresie. Dobrze, że to zrobił, natomiast doświadczenie pokazuje mi, że KE jest jak Poncjusz Piłat, który umywa ręce. W lipcu sam skierowałem zapytanie do KE w sprawie działalności fundacji Otwarty Dialog. Komisja wówczas odpowiedziała, że to nie jest jej sprawa.
- Czy w przypadku kornika drukarza, też nazwałby Pan działania KE, jako umywanie rąk?
- W tym przypadku zachowuje się jednak gorzej, jak pies ogrodnika, który sam nie zeżre, a i nikomu nie da – czyli nie pomoże w walce z kornikiem i jednocześnie nam ją uniemożliwia.