Jedwabne. Polacy chcieli czy musieli?

Czy są szanse na wyjaśnienie zbrodni w Jedwabnem, które usatysfakcjonuje strony polską i żydowską? Czy ludność polska była zmuszona do współudziału w tej zbrodni przez niemieckie bagnety? Sytuację komplikuje sprzeciw strony żydowskiej dla ponownej ekshumacji. 
 Jedwabne. Polacy chcieli czy musieli?
/ fot. Tomasz Gutry, Tygodnik Solidarność

10 lipca mija 77 rocznica pogromu Żydów w Jedwabnem. Właściwie można by powiedzieć, że po umorzeniu śledztwa przez IPN i uderzeniu się w piersi przez stronę polską, sprawa pogromu w Jedwabnem jest już zamknięta. Ale Jedwabne wzbudza w nas emocje nie mniejsze niż najbardziej aktualne spory polityczne


- pisze na łamach najnowszego „Tygodnika Solidarność” Jakub Pacan. Publicysta nie pozostawia wątpliwości, że samo uzasadnienie umorzenia śledztwa, które siłą rzeczy po tylu latach było poszlakowe i pełne domysłów, pozostawiło pole do nowych hipotez.
 

W uzasadnieniu decyzji o umorzeniu śledztwa brane były pod uwagę trzy hipotezy. Pierwsza – zbrodni w Jedwabnem dokonali sami Niemcy bez udziału Polaków lub też zmuszając do udziału w jej dokonaniu pewną grupę polskich cywili. Druga – zbrodni w Jedwabnem dokonali sami Polacy z własnej inicjatywy, bez współdziałania z Niemcami. Trzecia  – zbrodni w Jedwabnem dokonała grupa Polaków działających z niemieckiej inspiracji, w poczuciu dozwolonej ze strony Niemców i pełnej bezkarności. Instytut przyjął, że polska ludność miała w tej zbrodni „rolę decydującą”, ale „można założyć”, że jej inspiratorami byli okupujący Polskę Niemcy


- pisze publicysta. Przywołuje zeznania Polaków. 
 

„...my, Polacy, pilnowaliśmy, żeby Żydzi nie pouciekali (...) Przygnaliśmy Żydów pod stodołę i kazali wchodzić, co i Żydzi byli zmuszeni wchodzić” 


- zeznał podejrzany Jerzy Laudański w  styczniu 1949 r.
 

„przyszedł (...) Karolak, burmistrz niemiecki, i Bardon Karol i dali mi rozkaz iść pilnować Żydów na rynku” 


- mówił podejrzany Antoni Niebrzydowski. Wszyscy podejrzani mówili mniej więcej to samo o pilnowaniu Żydów i ich eskorcie, ale bez czynnego udziału w mordowaniu.
 

Znamiennym jest, że osoby, które uprzednio przyznały się do winy, zaprzeczały, gdy pytano je, czy uczestniczyły w mordowaniu ofiar. W dalszym ciągu przesłuchania podejrzani ci jednak podtrzymywali twierdzenia o swoim udziale w pilnowaniu pokrzywdzonych


– pisze IPN w uzasadnieniu umorzenia śledztwa w 2003 r. Były jednak też zeznania oskarżające Polaków wprost o czynne mordowanie ludności żydowskiej.  
 

„Za kilka godzin, będąc schowany na strychu, widziałem jak gnano Żydów. W tłumie tym Niemców nie widziałem” (podejrzany Wincenty Gościcki, protokół przesłuchania w dniu 9 stycznia 1949 r.), „po kilku dniach mieszkańcy osady Jedwabne zaczęli mordować Żydów” 


-  zeznał podejrzany Roman Zawadzki.

Prof. Jan Żaryn tłumacząc kontekst historyczny tamtych wydarzeń w rozmowie z PAP w lipcu 2016 roku stwierdził: 
 

"Fakty są takie, że Niemcy próbowali prowokować Polaków do takich działań posiłkując się stanem ich rzeczywistych emocji po okupacji sowieckiej i dążyli do wprowadzenia ich w krąg nienawiści budowany przez oddziały Einsatzgruppen. Formacje te były rzeczywistymi reżyserami każdego z kilkunastu tragicznych zbrodni z czerwca i lipca 1941 r., począwszy od wydarzeń w Białymstoku, poprzez Wąsocz, Radziłów, na Jedwabnem kończąc. Wszędzie tam Niemcy próbują przymusić Polaków do uczestnictwa w tych mordach, co w większości wypadków się nie udaje, a jeśli to jedynie w formie biernej. Oczywiście w Jedwabnem znajdują folksdojczów i osoby spoza tej miejscowości, które przychodzą tam razem z Niemcami. Wszystko jednak dzieje się pod dyktando niemieckie".


Publicysta Jakub Pacan w swoim tekście podejmuje także temat książki „Sąsiedzi” Jana Tomasza Grossa. 
 

Publikacja ta odbiła się szerokim echem w światowej opinii publicznej i przyczyniła się do ponownego zajęcia sprawą Jedwabnego. Głos zabrały najpoważniejsze autorytety naukowe w Polsce. Jak kraj długi i szeroki ruszyły debaty eksperckie mówiące o kłamstwach Grossa lub wyssanym przez Polaków z mlekiem matki antysemityzmie i obarczające nas współudziałem w Holocauście.


- pisze redaktor. Opisuje, jak książkę Grossa komentowali historycy. Prof. Jerzy Robert Nowak napisał nawet książkę „100 kłamstw J. T. Grossa o żydowskich sąsiadach i Jedwabnem”. 
 

„Główny jego (Grossa) świadek Szmul Wassersztejn w momencie mordu w ogóle nie przebywał w Jedwabnem, lecz ukrywał się kilka kilometrów odległości od miasta. Inny świadek nigdy nie mieszkał w Jedwabnem. Trzeci świadek, jak się okazało, również nie był w 1941 roku w Jedwabnem, bo w 1940 r. został przez Sowietów schwytany na kradzieży patefonu i wywiezionym na Syberię” 


- pisze prof. Nowak. Według prof. Marka Jana Chodakiewicza „Gross traktuje historię jak wycinankę”. Podobne zarzuty pod adresem autora „Sąsiadów” wysuwają m.in., dr Piotr Gontarczyk i prof. Jan Żaryn.  


Polacy chcieli czy musieli?
W końcu IPN wszczęło kolejne śledztwo w tej sprawie, które trwało w latach 2000-2004. W toku postępowania przesłuchano 111 żyjących świadków. Niektórych ze świadków przesłuchiwano dwa lub trzy razy. W uzasadnieniu o umorzeniu postępowania Instytut zastrzegał, iż

"przesłuchania dotyczyły wydarzeń sprzed blisko 60 lat, a większość świadków to osoby w starszym wieku, koniecznym było rozpoznanie niebezpieczeństwa zafałszowania pamięci (...) Poważną trudność dla prowadzonego śledztwa stanowił fakt ukazywania się licznych publikacji historyków i publicystów przedstawiających własne wersje przebiegu zdarzeń w Jedwabnem (...) 


- czytamy w uzasadnieniu. 
 

Co do udziału polskich cywili w dokonaniu zbrodni, należy przyjąć, iż była to rola decydująca o zrealizowaniu zbrodniczego planu


 – konkludował IPN.

Pseudoekshumacje?
 

Polacy chcieli czy musieli? Za argumentem, że musieli przemawia przerwana nagle w 2001 r. na wniosek strony żydowskiej ekshumacja. Ekshumację przeprowadzał archeolog prof. Andrzej Kola. W raporcie prof. Kola podaje informację o znalezieniu w miejscu ekshumacji 46 łusek niemieckiej broni typu Mauser. Śledztwo wykazało jednak, że nie pochodzą one z 1941 roku. W dwóch odkrytych wtedy przez IPN mogiłach znaleziono szczątki około 250 ofiar. Prof. Kola skrytykował sposób przeprowadzania ekshumacji i nazwał je „pseudoekshumacjami”.


- pisze Jakub Pacan. Zauważa, że wobec znalezienia łusek z niemieckiej broni oraz sprzeciwu strony żydowskiej po stronie polskiej coraz częściej pojawiają się propozycje wznowienia przerwanej ekshumacji. Za takim rozwiązaniem są m.in., wiceprezes IPN prof. Krzysztof Szwagrzyk, prof. Jan Żaryn i Kornel Morawiecki.


W 2013 roku pojawił się nowy świadek, Hieronima Wilczewska. W dniu zbrodni w Jedwabnem miała 8 lat. Jej świadectwo można obejrzeć na kanale You Tube. 10 lipca 1941 r. pani Hieronima brała udział w organizowanej w parafii w Jedwabnem nauce przed Pierwszą Komunią Świętą. Po wyjściu z kościoła „ujrzałam jak gestapowcy gonią Żydów”. Idąc za konwojem Wilczewska widziała jak „Zapędzonym przez SS i Gestapo do stodoły Żydom kazano wchodzić i układać się warstwami na sobie z powodu braku miejsca. Niemcy wrzucali następnie małe żydowskie dzieci na samą górę, chwytali te dzieci za plecy, za kark i rzucali na górę. Później zamknęli wrota, oblali stodołę benzyną i zapalili ją miotaczami ognia" – relacjononowała pani Heronima. Nie wszyscy w stodole spłonęli. Ci z "dolnych warstw przeżyli, siedzieli poparzeni i się kiwali przez kilka dni. Ale cały czas gestapo stało, trzymalo wartę, nie dopuściło nikogo do nich. Chciałam im dać wody , gestapowiec mnie złapał i kazał się wynosić" – mówiła pani Wilczewska. 

W 2017 roku pojawił się kolejny naoczny świadek – 89-letnią Antoninę K. z Orzysza.  
 

„Nie ma nowych okoliczności, które uzasadniałyby podjęcie na nowo i kontynuowanie śledztwa ws. mordu Żydów w Jedwabnem w lipcu 1941 roku” 


- poinformował IPN po przesłuchaniu kobiety. 
 

Ponowna ekshumacja zawieszona jest w próżni. Wszelkie nieścisłości w zeznaniach działają jak do tej pory na wizerunkową niekorzyść Polski. Otwartym pozostaje pytanie czy IPN kolejny raz powróci do tej sprawy.


- konkluduje Jakub Pacan.



#REKLAMA_POZIOMA#

 

POLECANE
Iga Świątek w finale Cincinnati! Historyczny sukces Polki Wiadomości
Iga Świątek w finale Cincinnati! Historyczny sukces Polki

Iga Świątek po raz pierwszy w karierze awansowała do finału turnieju WTA 1000 na twardych kortach w Cincinnati. Rozstawiona z numerem trzecim polska tenisistka w półfinale wygrała z Jeleną Rybakiną z Kazachstanu (nr 9.) 7:5, 6:3.

Grafzero: Co będziemy czytać za 100 lat? z ostatniej chwili
Grafzero: Co będziemy czytać za 100 lat?

Grafzero vlog literacki zastanawia się, które współczesne książki będą czytane za 100 lat? Kto przetrwa, a kto przejdzie do historii?

Kultowy polski serial wraca po latach Wiadomości
Kultowy polski serial wraca po latach

Serial „Ranczo” może doczekać się swojego ostatniego, jedenastego sezonu. W lipcu 2025 roku ruszyły przygotowania do realizacji pięciu odcinków o życiu mieszkańców fikcyjnej gminnej miejscowości Wilkowyje.

Wiadomości
Forum w Karpaczu: Jaka przyszłość czeka Unię? Debata od "Europy Ojczyzn" po wizję superpaństwa

W obliczu narastających wyzwań, takich jak presja migracyjna, zagrożenia hybrydowe i globalna rywalizacja mocarstw, pytanie o przyszły kształt Unii Europejskiej staje się coraz bardziej palące. Czy Wspólnota powinna zacieśniać integrację, zmierzając w stronę federalnego superpaństwa, czy też powrócić do koncepcji "Europy Ojczyzn"? Na te i inne pytania odpowiedzą międzynarodowi eksperci oraz polscy politycy podczas panelu dyskusyjnego na Forum Ekonomicznym w Karpaczu.

Macron: Europa nie może okazać słabości wobec Rosji Wiadomości
Macron: Europa nie może okazać słabości wobec Rosji

Rosja nie chce pokoju, a Europa nie może wobec niej okazać słabości, bo otworzy to pole dla przyszłych konfliktów – oświadczył w niedzielę prezydent Francji Emmanuel Macron po wideokonferencji liderów państw wchodzących w skład tzw. koalicji chętnych.

Nie żyje legendarny aktor. Miał 87 lat Wiadomości
Nie żyje legendarny aktor. Miał 87 lat

W niedzielę rano odszedł Terence Stamp, jeden z najbardziej rozpoznawalnych aktorów swojego pokolenia. Miał 87 lat. Rodzina artysty w oświadczeniu dla mediów podkreśliła: „Pozostawił po sobie niezwykły dorobek, zarówno aktorski, jak i pisarski, który będzie poruszał i inspirował ludzi przez wiele lat”.

IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał nowy komunikat. Oto co nas czeka

Jak informuje IMGW, większość Europy będzie w obszarze podwyższonego ciśnienia, jedynie na północnym wschodzie i przejściowo nad Hiszpanią zaznaczą się niże z frontami atmosferycznymi. Polska będzie w zasięgu rozległego wyżu, którego centrum przesunie się w rejon Islandii i Grenlandii, jedynie na północnym wschodzie zaznaczy się strefa rozmywającego się frontu okluzji. Z północy w dalszym ciągu napływać będzie chłodne powietrze polarne.

Ojciec zginął ratując córki nad Bałtykiem z ostatniej chwili
Ojciec zginął ratując córki nad Bałtykiem

Dramat nad Bałtykiem. Jedna z tragedii miała miejsce w niedzielę około godziny 14 na plaży nr 64 w Stegnie, gdzie 48-letni mężczyzna próbował uratować swoje córki, porwane przez fale i prąd wsteczny.

Komunikat dla mieszkańców Lubelszczyzny z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Lubelszczyzny

W Lubelskim Centrum Konferencyjnym w Lublinie odbyło się dziś spotkanie informacyjne z samorządowcami, którego tematem była kwestia udziału w projekcie "Lubelskie bez azbestu".

Polacy bez podium w Wiśle. Żyła o krok od najlepszej trójki z ostatniej chwili
Polacy bez podium w Wiśle. Żyła o krok od najlepszej trójki

Piotr Żyła zajął czwarte miejsce, a Kamil Stoch był piąty w niedzielnym konkursie Letniej Grand Prix w Wiśle. Zwyciężył Austriak Niklas Bachlinger.

REKLAMA

Jedwabne. Polacy chcieli czy musieli?

Czy są szanse na wyjaśnienie zbrodni w Jedwabnem, które usatysfakcjonuje strony polską i żydowską? Czy ludność polska była zmuszona do współudziału w tej zbrodni przez niemieckie bagnety? Sytuację komplikuje sprzeciw strony żydowskiej dla ponownej ekshumacji. 
 Jedwabne. Polacy chcieli czy musieli?
/ fot. Tomasz Gutry, Tygodnik Solidarność

10 lipca mija 77 rocznica pogromu Żydów w Jedwabnem. Właściwie można by powiedzieć, że po umorzeniu śledztwa przez IPN i uderzeniu się w piersi przez stronę polską, sprawa pogromu w Jedwabnem jest już zamknięta. Ale Jedwabne wzbudza w nas emocje nie mniejsze niż najbardziej aktualne spory polityczne


- pisze na łamach najnowszego „Tygodnika Solidarność” Jakub Pacan. Publicysta nie pozostawia wątpliwości, że samo uzasadnienie umorzenia śledztwa, które siłą rzeczy po tylu latach było poszlakowe i pełne domysłów, pozostawiło pole do nowych hipotez.
 

W uzasadnieniu decyzji o umorzeniu śledztwa brane były pod uwagę trzy hipotezy. Pierwsza – zbrodni w Jedwabnem dokonali sami Niemcy bez udziału Polaków lub też zmuszając do udziału w jej dokonaniu pewną grupę polskich cywili. Druga – zbrodni w Jedwabnem dokonali sami Polacy z własnej inicjatywy, bez współdziałania z Niemcami. Trzecia  – zbrodni w Jedwabnem dokonała grupa Polaków działających z niemieckiej inspiracji, w poczuciu dozwolonej ze strony Niemców i pełnej bezkarności. Instytut przyjął, że polska ludność miała w tej zbrodni „rolę decydującą”, ale „można założyć”, że jej inspiratorami byli okupujący Polskę Niemcy


- pisze publicysta. Przywołuje zeznania Polaków. 
 

„...my, Polacy, pilnowaliśmy, żeby Żydzi nie pouciekali (...) Przygnaliśmy Żydów pod stodołę i kazali wchodzić, co i Żydzi byli zmuszeni wchodzić” 


- zeznał podejrzany Jerzy Laudański w  styczniu 1949 r.
 

„przyszedł (...) Karolak, burmistrz niemiecki, i Bardon Karol i dali mi rozkaz iść pilnować Żydów na rynku” 


- mówił podejrzany Antoni Niebrzydowski. Wszyscy podejrzani mówili mniej więcej to samo o pilnowaniu Żydów i ich eskorcie, ale bez czynnego udziału w mordowaniu.
 

Znamiennym jest, że osoby, które uprzednio przyznały się do winy, zaprzeczały, gdy pytano je, czy uczestniczyły w mordowaniu ofiar. W dalszym ciągu przesłuchania podejrzani ci jednak podtrzymywali twierdzenia o swoim udziale w pilnowaniu pokrzywdzonych


– pisze IPN w uzasadnieniu umorzenia śledztwa w 2003 r. Były jednak też zeznania oskarżające Polaków wprost o czynne mordowanie ludności żydowskiej.  
 

„Za kilka godzin, będąc schowany na strychu, widziałem jak gnano Żydów. W tłumie tym Niemców nie widziałem” (podejrzany Wincenty Gościcki, protokół przesłuchania w dniu 9 stycznia 1949 r.), „po kilku dniach mieszkańcy osady Jedwabne zaczęli mordować Żydów” 


-  zeznał podejrzany Roman Zawadzki.

Prof. Jan Żaryn tłumacząc kontekst historyczny tamtych wydarzeń w rozmowie z PAP w lipcu 2016 roku stwierdził: 
 

"Fakty są takie, że Niemcy próbowali prowokować Polaków do takich działań posiłkując się stanem ich rzeczywistych emocji po okupacji sowieckiej i dążyli do wprowadzenia ich w krąg nienawiści budowany przez oddziały Einsatzgruppen. Formacje te były rzeczywistymi reżyserami każdego z kilkunastu tragicznych zbrodni z czerwca i lipca 1941 r., począwszy od wydarzeń w Białymstoku, poprzez Wąsocz, Radziłów, na Jedwabnem kończąc. Wszędzie tam Niemcy próbują przymusić Polaków do uczestnictwa w tych mordach, co w większości wypadków się nie udaje, a jeśli to jedynie w formie biernej. Oczywiście w Jedwabnem znajdują folksdojczów i osoby spoza tej miejscowości, które przychodzą tam razem z Niemcami. Wszystko jednak dzieje się pod dyktando niemieckie".


Publicysta Jakub Pacan w swoim tekście podejmuje także temat książki „Sąsiedzi” Jana Tomasza Grossa. 
 

Publikacja ta odbiła się szerokim echem w światowej opinii publicznej i przyczyniła się do ponownego zajęcia sprawą Jedwabnego. Głos zabrały najpoważniejsze autorytety naukowe w Polsce. Jak kraj długi i szeroki ruszyły debaty eksperckie mówiące o kłamstwach Grossa lub wyssanym przez Polaków z mlekiem matki antysemityzmie i obarczające nas współudziałem w Holocauście.


- pisze redaktor. Opisuje, jak książkę Grossa komentowali historycy. Prof. Jerzy Robert Nowak napisał nawet książkę „100 kłamstw J. T. Grossa o żydowskich sąsiadach i Jedwabnem”. 
 

„Główny jego (Grossa) świadek Szmul Wassersztejn w momencie mordu w ogóle nie przebywał w Jedwabnem, lecz ukrywał się kilka kilometrów odległości od miasta. Inny świadek nigdy nie mieszkał w Jedwabnem. Trzeci świadek, jak się okazało, również nie był w 1941 roku w Jedwabnem, bo w 1940 r. został przez Sowietów schwytany na kradzieży patefonu i wywiezionym na Syberię” 


- pisze prof. Nowak. Według prof. Marka Jana Chodakiewicza „Gross traktuje historię jak wycinankę”. Podobne zarzuty pod adresem autora „Sąsiadów” wysuwają m.in., dr Piotr Gontarczyk i prof. Jan Żaryn.  


Polacy chcieli czy musieli?
W końcu IPN wszczęło kolejne śledztwo w tej sprawie, które trwało w latach 2000-2004. W toku postępowania przesłuchano 111 żyjących świadków. Niektórych ze świadków przesłuchiwano dwa lub trzy razy. W uzasadnieniu o umorzeniu postępowania Instytut zastrzegał, iż

"przesłuchania dotyczyły wydarzeń sprzed blisko 60 lat, a większość świadków to osoby w starszym wieku, koniecznym było rozpoznanie niebezpieczeństwa zafałszowania pamięci (...) Poważną trudność dla prowadzonego śledztwa stanowił fakt ukazywania się licznych publikacji historyków i publicystów przedstawiających własne wersje przebiegu zdarzeń w Jedwabnem (...) 


- czytamy w uzasadnieniu. 
 

Co do udziału polskich cywili w dokonaniu zbrodni, należy przyjąć, iż była to rola decydująca o zrealizowaniu zbrodniczego planu


 – konkludował IPN.

Pseudoekshumacje?
 

Polacy chcieli czy musieli? Za argumentem, że musieli przemawia przerwana nagle w 2001 r. na wniosek strony żydowskiej ekshumacja. Ekshumację przeprowadzał archeolog prof. Andrzej Kola. W raporcie prof. Kola podaje informację o znalezieniu w miejscu ekshumacji 46 łusek niemieckiej broni typu Mauser. Śledztwo wykazało jednak, że nie pochodzą one z 1941 roku. W dwóch odkrytych wtedy przez IPN mogiłach znaleziono szczątki około 250 ofiar. Prof. Kola skrytykował sposób przeprowadzania ekshumacji i nazwał je „pseudoekshumacjami”.


- pisze Jakub Pacan. Zauważa, że wobec znalezienia łusek z niemieckiej broni oraz sprzeciwu strony żydowskiej po stronie polskiej coraz częściej pojawiają się propozycje wznowienia przerwanej ekshumacji. Za takim rozwiązaniem są m.in., wiceprezes IPN prof. Krzysztof Szwagrzyk, prof. Jan Żaryn i Kornel Morawiecki.


W 2013 roku pojawił się nowy świadek, Hieronima Wilczewska. W dniu zbrodni w Jedwabnem miała 8 lat. Jej świadectwo można obejrzeć na kanale You Tube. 10 lipca 1941 r. pani Hieronima brała udział w organizowanej w parafii w Jedwabnem nauce przed Pierwszą Komunią Świętą. Po wyjściu z kościoła „ujrzałam jak gestapowcy gonią Żydów”. Idąc za konwojem Wilczewska widziała jak „Zapędzonym przez SS i Gestapo do stodoły Żydom kazano wchodzić i układać się warstwami na sobie z powodu braku miejsca. Niemcy wrzucali następnie małe żydowskie dzieci na samą górę, chwytali te dzieci za plecy, za kark i rzucali na górę. Później zamknęli wrota, oblali stodołę benzyną i zapalili ją miotaczami ognia" – relacjononowała pani Heronima. Nie wszyscy w stodole spłonęli. Ci z "dolnych warstw przeżyli, siedzieli poparzeni i się kiwali przez kilka dni. Ale cały czas gestapo stało, trzymalo wartę, nie dopuściło nikogo do nich. Chciałam im dać wody , gestapowiec mnie złapał i kazał się wynosić" – mówiła pani Wilczewska. 

W 2017 roku pojawił się kolejny naoczny świadek – 89-letnią Antoninę K. z Orzysza.  
 

„Nie ma nowych okoliczności, które uzasadniałyby podjęcie na nowo i kontynuowanie śledztwa ws. mordu Żydów w Jedwabnem w lipcu 1941 roku” 


- poinformował IPN po przesłuchaniu kobiety. 
 

Ponowna ekshumacja zawieszona jest w próżni. Wszelkie nieścisłości w zeznaniach działają jak do tej pory na wizerunkową niekorzyść Polski. Otwartym pozostaje pytanie czy IPN kolejny raz powróci do tej sprawy.


- konkluduje Jakub Pacan.



#REKLAMA_POZIOMA#


 

Polecane
Emerytury
Stażowe