Jedwabne. Polacy chcieli czy musieli?

Czy są szanse na wyjaśnienie zbrodni w Jedwabnem, które usatysfakcjonuje strony polską i żydowską? Czy ludność polska była zmuszona do współudziału w tej zbrodni przez niemieckie bagnety? Sytuację komplikuje sprzeciw strony żydowskiej dla ponownej ekshumacji. 
 Jedwabne. Polacy chcieli czy musieli?
/ fot. Tomasz Gutry, Tygodnik Solidarność

10 lipca mija 77 rocznica pogromu Żydów w Jedwabnem. Właściwie można by powiedzieć, że po umorzeniu śledztwa przez IPN i uderzeniu się w piersi przez stronę polską, sprawa pogromu w Jedwabnem jest już zamknięta. Ale Jedwabne wzbudza w nas emocje nie mniejsze niż najbardziej aktualne spory polityczne


- pisze na łamach najnowszego „Tygodnika Solidarność” Jakub Pacan. Publicysta nie pozostawia wątpliwości, że samo uzasadnienie umorzenia śledztwa, które siłą rzeczy po tylu latach było poszlakowe i pełne domysłów, pozostawiło pole do nowych hipotez.
 

W uzasadnieniu decyzji o umorzeniu śledztwa brane były pod uwagę trzy hipotezy. Pierwsza – zbrodni w Jedwabnem dokonali sami Niemcy bez udziału Polaków lub też zmuszając do udziału w jej dokonaniu pewną grupę polskich cywili. Druga – zbrodni w Jedwabnem dokonali sami Polacy z własnej inicjatywy, bez współdziałania z Niemcami. Trzecia  – zbrodni w Jedwabnem dokonała grupa Polaków działających z niemieckiej inspiracji, w poczuciu dozwolonej ze strony Niemców i pełnej bezkarności. Instytut przyjął, że polska ludność miała w tej zbrodni „rolę decydującą”, ale „można założyć”, że jej inspiratorami byli okupujący Polskę Niemcy


- pisze publicysta. Przywołuje zeznania Polaków. 
 

„...my, Polacy, pilnowaliśmy, żeby Żydzi nie pouciekali (...) Przygnaliśmy Żydów pod stodołę i kazali wchodzić, co i Żydzi byli zmuszeni wchodzić” 


- zeznał podejrzany Jerzy Laudański w  styczniu 1949 r.
 

„przyszedł (...) Karolak, burmistrz niemiecki, i Bardon Karol i dali mi rozkaz iść pilnować Żydów na rynku” 


- mówił podejrzany Antoni Niebrzydowski. Wszyscy podejrzani mówili mniej więcej to samo o pilnowaniu Żydów i ich eskorcie, ale bez czynnego udziału w mordowaniu.
 

Znamiennym jest, że osoby, które uprzednio przyznały się do winy, zaprzeczały, gdy pytano je, czy uczestniczyły w mordowaniu ofiar. W dalszym ciągu przesłuchania podejrzani ci jednak podtrzymywali twierdzenia o swoim udziale w pilnowaniu pokrzywdzonych


– pisze IPN w uzasadnieniu umorzenia śledztwa w 2003 r. Były jednak też zeznania oskarżające Polaków wprost o czynne mordowanie ludności żydowskiej.  
 

„Za kilka godzin, będąc schowany na strychu, widziałem jak gnano Żydów. W tłumie tym Niemców nie widziałem” (podejrzany Wincenty Gościcki, protokół przesłuchania w dniu 9 stycznia 1949 r.), „po kilku dniach mieszkańcy osady Jedwabne zaczęli mordować Żydów” 


-  zeznał podejrzany Roman Zawadzki.

Prof. Jan Żaryn tłumacząc kontekst historyczny tamtych wydarzeń w rozmowie z PAP w lipcu 2016 roku stwierdził: 
 

"Fakty są takie, że Niemcy próbowali prowokować Polaków do takich działań posiłkując się stanem ich rzeczywistych emocji po okupacji sowieckiej i dążyli do wprowadzenia ich w krąg nienawiści budowany przez oddziały Einsatzgruppen. Formacje te były rzeczywistymi reżyserami każdego z kilkunastu tragicznych zbrodni z czerwca i lipca 1941 r., począwszy od wydarzeń w Białymstoku, poprzez Wąsocz, Radziłów, na Jedwabnem kończąc. Wszędzie tam Niemcy próbują przymusić Polaków do uczestnictwa w tych mordach, co w większości wypadków się nie udaje, a jeśli to jedynie w formie biernej. Oczywiście w Jedwabnem znajdują folksdojczów i osoby spoza tej miejscowości, które przychodzą tam razem z Niemcami. Wszystko jednak dzieje się pod dyktando niemieckie".


Publicysta Jakub Pacan w swoim tekście podejmuje także temat książki „Sąsiedzi” Jana Tomasza Grossa. 
 

Publikacja ta odbiła się szerokim echem w światowej opinii publicznej i przyczyniła się do ponownego zajęcia sprawą Jedwabnego. Głos zabrały najpoważniejsze autorytety naukowe w Polsce. Jak kraj długi i szeroki ruszyły debaty eksperckie mówiące o kłamstwach Grossa lub wyssanym przez Polaków z mlekiem matki antysemityzmie i obarczające nas współudziałem w Holocauście.


- pisze redaktor. Opisuje, jak książkę Grossa komentowali historycy. Prof. Jerzy Robert Nowak napisał nawet książkę „100 kłamstw J. T. Grossa o żydowskich sąsiadach i Jedwabnem”. 
 

„Główny jego (Grossa) świadek Szmul Wassersztejn w momencie mordu w ogóle nie przebywał w Jedwabnem, lecz ukrywał się kilka kilometrów odległości od miasta. Inny świadek nigdy nie mieszkał w Jedwabnem. Trzeci świadek, jak się okazało, również nie był w 1941 roku w Jedwabnem, bo w 1940 r. został przez Sowietów schwytany na kradzieży patefonu i wywiezionym na Syberię” 


- pisze prof. Nowak. Według prof. Marka Jana Chodakiewicza „Gross traktuje historię jak wycinankę”. Podobne zarzuty pod adresem autora „Sąsiadów” wysuwają m.in., dr Piotr Gontarczyk i prof. Jan Żaryn.  


Polacy chcieli czy musieli?
W końcu IPN wszczęło kolejne śledztwo w tej sprawie, które trwało w latach 2000-2004. W toku postępowania przesłuchano 111 żyjących świadków. Niektórych ze świadków przesłuchiwano dwa lub trzy razy. W uzasadnieniu o umorzeniu postępowania Instytut zastrzegał, iż

"przesłuchania dotyczyły wydarzeń sprzed blisko 60 lat, a większość świadków to osoby w starszym wieku, koniecznym było rozpoznanie niebezpieczeństwa zafałszowania pamięci (...) Poważną trudność dla prowadzonego śledztwa stanowił fakt ukazywania się licznych publikacji historyków i publicystów przedstawiających własne wersje przebiegu zdarzeń w Jedwabnem (...) 


- czytamy w uzasadnieniu. 
 

Co do udziału polskich cywili w dokonaniu zbrodni, należy przyjąć, iż była to rola decydująca o zrealizowaniu zbrodniczego planu


 – konkludował IPN.

Pseudoekshumacje?
 

Polacy chcieli czy musieli? Za argumentem, że musieli przemawia przerwana nagle w 2001 r. na wniosek strony żydowskiej ekshumacja. Ekshumację przeprowadzał archeolog prof. Andrzej Kola. W raporcie prof. Kola podaje informację o znalezieniu w miejscu ekshumacji 46 łusek niemieckiej broni typu Mauser. Śledztwo wykazało jednak, że nie pochodzą one z 1941 roku. W dwóch odkrytych wtedy przez IPN mogiłach znaleziono szczątki około 250 ofiar. Prof. Kola skrytykował sposób przeprowadzania ekshumacji i nazwał je „pseudoekshumacjami”.


- pisze Jakub Pacan. Zauważa, że wobec znalezienia łusek z niemieckiej broni oraz sprzeciwu strony żydowskiej po stronie polskiej coraz częściej pojawiają się propozycje wznowienia przerwanej ekshumacji. Za takim rozwiązaniem są m.in., wiceprezes IPN prof. Krzysztof Szwagrzyk, prof. Jan Żaryn i Kornel Morawiecki.


W 2013 roku pojawił się nowy świadek, Hieronima Wilczewska. W dniu zbrodni w Jedwabnem miała 8 lat. Jej świadectwo można obejrzeć na kanale You Tube. 10 lipca 1941 r. pani Hieronima brała udział w organizowanej w parafii w Jedwabnem nauce przed Pierwszą Komunią Świętą. Po wyjściu z kościoła „ujrzałam jak gestapowcy gonią Żydów”. Idąc za konwojem Wilczewska widziała jak „Zapędzonym przez SS i Gestapo do stodoły Żydom kazano wchodzić i układać się warstwami na sobie z powodu braku miejsca. Niemcy wrzucali następnie małe żydowskie dzieci na samą górę, chwytali te dzieci za plecy, za kark i rzucali na górę. Później zamknęli wrota, oblali stodołę benzyną i zapalili ją miotaczami ognia" – relacjononowała pani Heronima. Nie wszyscy w stodole spłonęli. Ci z "dolnych warstw przeżyli, siedzieli poparzeni i się kiwali przez kilka dni. Ale cały czas gestapo stało, trzymalo wartę, nie dopuściło nikogo do nich. Chciałam im dać wody , gestapowiec mnie złapał i kazał się wynosić" – mówiła pani Wilczewska. 

W 2017 roku pojawił się kolejny naoczny świadek – 89-letnią Antoninę K. z Orzysza.  
 

„Nie ma nowych okoliczności, które uzasadniałyby podjęcie na nowo i kontynuowanie śledztwa ws. mordu Żydów w Jedwabnem w lipcu 1941 roku” 


- poinformował IPN po przesłuchaniu kobiety. 
 

Ponowna ekshumacja zawieszona jest w próżni. Wszelkie nieścisłości w zeznaniach działają jak do tej pory na wizerunkową niekorzyść Polski. Otwartym pozostaje pytanie czy IPN kolejny raz powróci do tej sprawy.


- konkluduje Jakub Pacan.



#REKLAMA_POZIOMA#

 

POLECANE
Robert Bąkiewicz usłyszy zarzuty. Komunikat prokuratury z ostatniej chwili
Robert Bąkiewicz usłyszy zarzuty. Komunikat prokuratury

Polecenie przedstawienia Robertowi Bąkiewiczowi zarzutu znieważenia funkcjonariuszy Straży Granicznej i Żandarmerii Wojskowej przy granicy polsko-niemieckiej w Słubicach przekazała prokurator regionalna w Szczecinie gorzowskiemu prokuratorowi - poinformował w poniedziałek rzecznik PK prok. Przemysław Nowak.

Głód w Strefie Gazy. Trump: Izrael ponosi „dużą odpowiedzialność” z ostatniej chwili
Głód w Strefie Gazy. Trump: Izrael ponosi „dużą odpowiedzialność”

Prezydent USA Donald Trump ogłosił podczas spotkania z brytyjskim premierem Keirem Starmerem, że oba kraje wspólnie zorganizują nowy system dystrybucji pomocy humanitarnej dla Strefy Gazy. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych od 27 maja 1054 osoby zginęły w Strefie Gazy przy poszukiwaniu żywności. ONZ za taką sytuację wini Izrael.

Komunikat dla mieszkańców Lublina z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Lublina

Od 1 sierpnia w zabudowie wielorodzinnej wprowadzona zostaje nowa metoda naliczania opłaty - w oparciu o średniomiesięczne zużycie wody – informuje w poniedziałek miasto Lublin.

Prezes TK wzywa Hołownię. Jest dokument z ostatniej chwili
Prezes TK wzywa Hołownię. Jest dokument

Prezes TK Bogdan Święczkowski wezwał Marszałka Sejmu Szymona Hołownię do "respektowania ostatecznych i powszechnie obowiązujących orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego".

Media: Antyterroryści w firmie znanego przedsiębiorcy. Krytykował władze w internecie z ostatniej chwili
Media: Antyterroryści w firmie znanego przedsiębiorcy. Krytykował władze w internecie

W poniedziałek południa do firmy znanego nyskiego przedsiębiorcy wkroczyła 8-osobowa grupa antyterrorystyczna. Funkcjonariusze zatrzymali przedsiębiorcę - poinformował portal Nowiny Nyskie. Prokuratura Okręgowa w Opolu potwierdziła, jak zaznaczył portal, że działania były prowadzone na jej wniosek. Powodem takiej akcji miały być publikacje zatrzymanego w sieci, krytykujące rządzących i lokalnych samorządowców.

Ulewy na południu. Wody Polskie wydały komunikat z ostatniej chwili
Ulewy na południu. Wody Polskie wydały komunikat

Wody Polskie w Gliwicach kontynuują działania polegajace na obserwacji stanów wód w korytach rzek, potoków i innych cieków – informują w poniedziałek po południu Wody Polskie.

Polska kontra zagraniczne korporacje. Brzoska publikuje listę wstydu z ostatniej chwili
Polska kontra zagraniczne korporacje. Brzoska publikuje "listę wstydu"

Prezes InPostu, Rafał Brzoska, ostro skrytykował zagraniczne firmy kurierskie działające w Polsce. W dosadnym wpisie opublikowanym w mediach społecznościowych opublikował tzw. „podatkową listę wstydu” i wezwał do patriotyzmu konsumenckiego. Jego zdaniem wiele globalnych korporacji unika płacenia podatków w Polsce, mimo że generuje tu olbrzymie przychody.

Nagły ruch Trumpa: Skracam czas, który dałem Putinowi z ostatniej chwili
Nagły ruch Trumpa: Skracam czas, który dałem Putinowi

–  Jestem rozczarowany prezydentem Putinem, bardzo rozczarowany (...) Zamierzam skrócić te 50 dni, które mu dałem – przekazał w poniedziałek prezydent USA Donald Trump.

Prezes znanej polskiej spółki ścigany listem gończym. Śledczy: Jego klienci stracili ponad 100 milionów z ostatniej chwili
Prezes znanej polskiej spółki ścigany listem gończym. Śledczy: Jego klienci stracili ponad 100 milionów

Marcin P., prezes zarządu spółki Cinkciarz.pl, jest poszukiwany listem gończym – poinformowała w poniedziałek Prokuratura Regionalna w Poznaniu. Mężczyzna przebywa poza Polską, sąd zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu.

Niepokojący komunikat znad morskich kąpielisk. GIS ostrzega z ostatniej chwili
Niepokojący komunikat znad morskich kąpielisk. GIS ostrzega

Sezon urlopowy w pełni. Niestety wczasowicze, którzy wybrali się nad polskie morze, nie mogą korzystać w pełni z uroków plażowania. Służby wydały komunikat z ostrzeżeniem. Sprawdź, gdzie występuje zagrożenie.

REKLAMA

Jedwabne. Polacy chcieli czy musieli?

Czy są szanse na wyjaśnienie zbrodni w Jedwabnem, które usatysfakcjonuje strony polską i żydowską? Czy ludność polska była zmuszona do współudziału w tej zbrodni przez niemieckie bagnety? Sytuację komplikuje sprzeciw strony żydowskiej dla ponownej ekshumacji. 
 Jedwabne. Polacy chcieli czy musieli?
/ fot. Tomasz Gutry, Tygodnik Solidarność

10 lipca mija 77 rocznica pogromu Żydów w Jedwabnem. Właściwie można by powiedzieć, że po umorzeniu śledztwa przez IPN i uderzeniu się w piersi przez stronę polską, sprawa pogromu w Jedwabnem jest już zamknięta. Ale Jedwabne wzbudza w nas emocje nie mniejsze niż najbardziej aktualne spory polityczne


- pisze na łamach najnowszego „Tygodnika Solidarność” Jakub Pacan. Publicysta nie pozostawia wątpliwości, że samo uzasadnienie umorzenia śledztwa, które siłą rzeczy po tylu latach było poszlakowe i pełne domysłów, pozostawiło pole do nowych hipotez.
 

W uzasadnieniu decyzji o umorzeniu śledztwa brane były pod uwagę trzy hipotezy. Pierwsza – zbrodni w Jedwabnem dokonali sami Niemcy bez udziału Polaków lub też zmuszając do udziału w jej dokonaniu pewną grupę polskich cywili. Druga – zbrodni w Jedwabnem dokonali sami Polacy z własnej inicjatywy, bez współdziałania z Niemcami. Trzecia  – zbrodni w Jedwabnem dokonała grupa Polaków działających z niemieckiej inspiracji, w poczuciu dozwolonej ze strony Niemców i pełnej bezkarności. Instytut przyjął, że polska ludność miała w tej zbrodni „rolę decydującą”, ale „można założyć”, że jej inspiratorami byli okupujący Polskę Niemcy


- pisze publicysta. Przywołuje zeznania Polaków. 
 

„...my, Polacy, pilnowaliśmy, żeby Żydzi nie pouciekali (...) Przygnaliśmy Żydów pod stodołę i kazali wchodzić, co i Żydzi byli zmuszeni wchodzić” 


- zeznał podejrzany Jerzy Laudański w  styczniu 1949 r.
 

„przyszedł (...) Karolak, burmistrz niemiecki, i Bardon Karol i dali mi rozkaz iść pilnować Żydów na rynku” 


- mówił podejrzany Antoni Niebrzydowski. Wszyscy podejrzani mówili mniej więcej to samo o pilnowaniu Żydów i ich eskorcie, ale bez czynnego udziału w mordowaniu.
 

Znamiennym jest, że osoby, które uprzednio przyznały się do winy, zaprzeczały, gdy pytano je, czy uczestniczyły w mordowaniu ofiar. W dalszym ciągu przesłuchania podejrzani ci jednak podtrzymywali twierdzenia o swoim udziale w pilnowaniu pokrzywdzonych


– pisze IPN w uzasadnieniu umorzenia śledztwa w 2003 r. Były jednak też zeznania oskarżające Polaków wprost o czynne mordowanie ludności żydowskiej.  
 

„Za kilka godzin, będąc schowany na strychu, widziałem jak gnano Żydów. W tłumie tym Niemców nie widziałem” (podejrzany Wincenty Gościcki, protokół przesłuchania w dniu 9 stycznia 1949 r.), „po kilku dniach mieszkańcy osady Jedwabne zaczęli mordować Żydów” 


-  zeznał podejrzany Roman Zawadzki.

Prof. Jan Żaryn tłumacząc kontekst historyczny tamtych wydarzeń w rozmowie z PAP w lipcu 2016 roku stwierdził: 
 

"Fakty są takie, że Niemcy próbowali prowokować Polaków do takich działań posiłkując się stanem ich rzeczywistych emocji po okupacji sowieckiej i dążyli do wprowadzenia ich w krąg nienawiści budowany przez oddziały Einsatzgruppen. Formacje te były rzeczywistymi reżyserami każdego z kilkunastu tragicznych zbrodni z czerwca i lipca 1941 r., począwszy od wydarzeń w Białymstoku, poprzez Wąsocz, Radziłów, na Jedwabnem kończąc. Wszędzie tam Niemcy próbują przymusić Polaków do uczestnictwa w tych mordach, co w większości wypadków się nie udaje, a jeśli to jedynie w formie biernej. Oczywiście w Jedwabnem znajdują folksdojczów i osoby spoza tej miejscowości, które przychodzą tam razem z Niemcami. Wszystko jednak dzieje się pod dyktando niemieckie".


Publicysta Jakub Pacan w swoim tekście podejmuje także temat książki „Sąsiedzi” Jana Tomasza Grossa. 
 

Publikacja ta odbiła się szerokim echem w światowej opinii publicznej i przyczyniła się do ponownego zajęcia sprawą Jedwabnego. Głos zabrały najpoważniejsze autorytety naukowe w Polsce. Jak kraj długi i szeroki ruszyły debaty eksperckie mówiące o kłamstwach Grossa lub wyssanym przez Polaków z mlekiem matki antysemityzmie i obarczające nas współudziałem w Holocauście.


- pisze redaktor. Opisuje, jak książkę Grossa komentowali historycy. Prof. Jerzy Robert Nowak napisał nawet książkę „100 kłamstw J. T. Grossa o żydowskich sąsiadach i Jedwabnem”. 
 

„Główny jego (Grossa) świadek Szmul Wassersztejn w momencie mordu w ogóle nie przebywał w Jedwabnem, lecz ukrywał się kilka kilometrów odległości od miasta. Inny świadek nigdy nie mieszkał w Jedwabnem. Trzeci świadek, jak się okazało, również nie był w 1941 roku w Jedwabnem, bo w 1940 r. został przez Sowietów schwytany na kradzieży patefonu i wywiezionym na Syberię” 


- pisze prof. Nowak. Według prof. Marka Jana Chodakiewicza „Gross traktuje historię jak wycinankę”. Podobne zarzuty pod adresem autora „Sąsiadów” wysuwają m.in., dr Piotr Gontarczyk i prof. Jan Żaryn.  


Polacy chcieli czy musieli?
W końcu IPN wszczęło kolejne śledztwo w tej sprawie, które trwało w latach 2000-2004. W toku postępowania przesłuchano 111 żyjących świadków. Niektórych ze świadków przesłuchiwano dwa lub trzy razy. W uzasadnieniu o umorzeniu postępowania Instytut zastrzegał, iż

"przesłuchania dotyczyły wydarzeń sprzed blisko 60 lat, a większość świadków to osoby w starszym wieku, koniecznym było rozpoznanie niebezpieczeństwa zafałszowania pamięci (...) Poważną trudność dla prowadzonego śledztwa stanowił fakt ukazywania się licznych publikacji historyków i publicystów przedstawiających własne wersje przebiegu zdarzeń w Jedwabnem (...) 


- czytamy w uzasadnieniu. 
 

Co do udziału polskich cywili w dokonaniu zbrodni, należy przyjąć, iż była to rola decydująca o zrealizowaniu zbrodniczego planu


 – konkludował IPN.

Pseudoekshumacje?
 

Polacy chcieli czy musieli? Za argumentem, że musieli przemawia przerwana nagle w 2001 r. na wniosek strony żydowskiej ekshumacja. Ekshumację przeprowadzał archeolog prof. Andrzej Kola. W raporcie prof. Kola podaje informację o znalezieniu w miejscu ekshumacji 46 łusek niemieckiej broni typu Mauser. Śledztwo wykazało jednak, że nie pochodzą one z 1941 roku. W dwóch odkrytych wtedy przez IPN mogiłach znaleziono szczątki około 250 ofiar. Prof. Kola skrytykował sposób przeprowadzania ekshumacji i nazwał je „pseudoekshumacjami”.


- pisze Jakub Pacan. Zauważa, że wobec znalezienia łusek z niemieckiej broni oraz sprzeciwu strony żydowskiej po stronie polskiej coraz częściej pojawiają się propozycje wznowienia przerwanej ekshumacji. Za takim rozwiązaniem są m.in., wiceprezes IPN prof. Krzysztof Szwagrzyk, prof. Jan Żaryn i Kornel Morawiecki.


W 2013 roku pojawił się nowy świadek, Hieronima Wilczewska. W dniu zbrodni w Jedwabnem miała 8 lat. Jej świadectwo można obejrzeć na kanale You Tube. 10 lipca 1941 r. pani Hieronima brała udział w organizowanej w parafii w Jedwabnem nauce przed Pierwszą Komunią Świętą. Po wyjściu z kościoła „ujrzałam jak gestapowcy gonią Żydów”. Idąc za konwojem Wilczewska widziała jak „Zapędzonym przez SS i Gestapo do stodoły Żydom kazano wchodzić i układać się warstwami na sobie z powodu braku miejsca. Niemcy wrzucali następnie małe żydowskie dzieci na samą górę, chwytali te dzieci za plecy, za kark i rzucali na górę. Później zamknęli wrota, oblali stodołę benzyną i zapalili ją miotaczami ognia" – relacjononowała pani Heronima. Nie wszyscy w stodole spłonęli. Ci z "dolnych warstw przeżyli, siedzieli poparzeni i się kiwali przez kilka dni. Ale cały czas gestapo stało, trzymalo wartę, nie dopuściło nikogo do nich. Chciałam im dać wody , gestapowiec mnie złapał i kazał się wynosić" – mówiła pani Wilczewska. 

W 2017 roku pojawił się kolejny naoczny świadek – 89-letnią Antoninę K. z Orzysza.  
 

„Nie ma nowych okoliczności, które uzasadniałyby podjęcie na nowo i kontynuowanie śledztwa ws. mordu Żydów w Jedwabnem w lipcu 1941 roku” 


- poinformował IPN po przesłuchaniu kobiety. 
 

Ponowna ekshumacja zawieszona jest w próżni. Wszelkie nieścisłości w zeznaniach działają jak do tej pory na wizerunkową niekorzyść Polski. Otwartym pozostaje pytanie czy IPN kolejny raz powróci do tej sprawy.


- konkluduje Jakub Pacan.



#REKLAMA_POZIOMA#


 

Polecane
Emerytury
Stażowe