[Tylko u nas] Dr hab. Jarosław Flis: PiS upoiło się sondażami. Pokora jeszcze nikomu nie zaszkodziła
Dr hab. Jarosław Flis: Ciężko jest utrzymywać przez dłuższy czas znaczącą przewagę nad innymi partiami politycznymi. Kiedyś to się kończy. Widać wyraźnie, że partia rządząca tymi sondażami się upoiła. Są takie same efekty jak po upojeniu alkoholowym.
Ciekawe porównanie, ale co to oznacza?
Człowiek w takim stanie gorzej rozwiązuje problemy, ale jest mocniej przekonany, że potrafi je rozwiązywać. Mam na myśli dwie kwestie: dobre imię Polski w świecie i wynagrodzenia ministrów. To są podręcznikowe przykłady, które mówią, jak pewnych rzeczy się nie robi. Troszczenie się o dobrą ocenę, jest bardziej skomplikowane niż powiedzieć, że chcemy być dobrze oceniani przez innych. Jak budowało się kampanię na tym, że w odróżnieniu od zdemoralizowanych poprzedników - którzy mówili, że za 6 tysięcy złotych, to pracuje złodziej albo idiota - można pracować za mniej. To jak się dostaje takie nagrody, to teraz się za to płaci. Jak się samemu rządzi, to gwałtownie zmienia się perspektywa. Ministrowi Blaszczakowi należy się 80 tysięcy złotych, bo ciężej pracuje od poprzedników. Taki argument można kierować do asystentów posłów, a nie do opinii publicznej.
Pojawiały się komentarze, że PiS-owi zmniejszyło się poparcie, gdyż nie poparł jednoznacznie ustawy antyaborcyjnej. Zgadza się pan z tą opinią?
Nie zgadzam się z tym. Ludzie nie głosowali na PiS, bo popierało ustawę antyaborcyjną. Fajnie było w czasach opozycji popierać tę ustawę, bo było wiadomo, że ona nie przejdzie. Dla PO był to kłopot, gdyż miała dwa skrzydła. Jedno było za zaostrzeniem, a drugie za złagodzeniem. Generalnie nie było większości dla zaostrzenia ustawy o aborcji. Teraz PiS ma większość i ciężko się jest tłumaczyć, dlaczego do tej pory nie uchwaliło się ustawy antyaborcyjnej. Jeżeli skupimy się na sondażach, to jedna trzecia Polaków jest za zaostrzeniem prawa do aborcji. PiS próbując przepchnąć tę ustawę po cichu traci na tym i jednoczy osoby, które są za kompromisem oraz osoby noszące koszulki popierające aborcje. Kiedyś Jarosław Kaczyński powiedział, że parę lat rządów ZCHN-u mogą doprowadzić do dechrystianizacji Polski. Trzeba pamiętać, że nadgorliwość jest gorsza niż faszyzm. Kompromis polega na tym, że boli. To samo można powiedzieć o katastrofie smoleńskiej. 15 procent Polaków wierzy w zamach. Większość osób tez o zamachu nie traktuje poważnie.
Co musi zrobić partia rządząca, żeby poprawić notowania?
Nie jestem doradcą i ciężko mi się wczuć w taką rolę. Jednak pokora nikomu jeszcze nie zaszkodziła. PiS musi mieć na siebie pomysł. Proste zasoby budowania poparcia już się zakończyły. 500 plus jest. Mało kto podważa ten program socjalny. Wiek emerytalny jest obniżony. Czas na nowe koncepcje.