W świecie dobrobytu, zacierania granic i nadmiaru bodźców podstawową potrzebą staje się wybór

W świecie dobrobytu, zacierania wszelkich granic i nadmiaru bodźców podstawową potrzebą staje się wybór. Uciekamy przed: hałasem, zanieczyszczeniami, innymi ludźmi. W „strefach wolnych od” szukamy komfortu i budujemy poczucie sprawczości wraz z przywracaniem granic.
Drut kolczasty - zdjęcie poglądowe W świecie dobrobytu, zacierania granic i nadmiaru bodźców podstawową potrzebą staje się wybór
Drut kolczasty - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

Dzisiejsi czterdziesto-, pięćdziesięciolatkowie nie mają wielu takich wspomnień jak rodzinne wyjścia do restauracji czy tym bardziej bieganie po hotelowych korytarzach. Rodzice znacznie rzadziej wychodzili, a nawet wyjeżdżali ze swoimi dziećmi. Podział na miejsca tylko dla dorosłych był silniej zaznaczony i mało kto kwestionował te zasady. Maluchy jechały na kolonie, zimowiska, harcerskie obozy lub spędzały czas u dziadków. Nierzadko, gdy rodzice chcieli spędzić wieczór w kawiarni lub teatrze, dziećmi po lekcjach opiekowali się sąsiedzi, którzy sami mieli pociechy w podobnym wieku.

Elementarne potrzeby, sytuacyjne roszczenia

Dziś zmieniło się wszystko. Obiad w restauracji – cokolwiek by nie powiedzieć o wysokości cen – nie jest już egzotycznym luksusem. Dziadkowie albo sami jeszcze pracują albo zmagając się z chorobami, chodzą od lekarza do lekarza. Więzi sąsiedzkie praktycznie zanikły, dzieci nie przyzwyczajone zaś do podwórkowych zabaw i samodzielnych wyjazdów stały się niemal nieodłącznym towarzyszem swoich rodziców. Inne są też dzisiejsze kilkulatki. Silnym zmianom uległy zasady wychowawcze i społeczne oczekiwania. Ale czy faktycznie tak bardzo zmieniły się jednostkowe pragnienia człowieka wraz z ciasnymi ogrodzonymi osiedlami, życiem w ciągłym biegu i permanentnym hałasie? Całodobowe lokale rozrywkowe, uciążliwe budowy w środku miasta, nocne wyścigi samochodowe i motocyklowe tylko w teorii przesunęły granice naszej wrażliwości. Chcemy odzyskać zawieszone prawa do odpoczynku, czystego powietrza i ciszy. Stąd zamiast norm regulowanych przepisami pojawiają się oddolnie strefy wolne od: spalin, dymu nikotynowego, przeszkód, a nawet… dzieci. Niespełna 10 lat temu w pewnej włoskiej restauracji właściciel zainicjował eksperyment polegający na zakazie wstępu do jego obiektu małym dzieciom. W krótkim czasie ta pozornie kontrowersyjna decyzja przełożyła się na napływ wielu pełnoletnich klientów. Z marketingowego punktu widzenia restaurator odniósł wymierny sukces. W Korei Południowej w podobnym czasie także powstały „strefy wolne od dzieci” będące skutkiem nieszczęśliwego wypadku, do którego przyczynił się nieumyślnie kelner w zderzeniu z biegnącym maluchem. Według Koreańskiej Agencji Konsumenckiej (KCA) w latach 2018–2023 w hotelach i restauracjach doszło do blisko 3000 wypadków związanych z bezpieczeństwem dzieci. W każdym z nich bezwzględną winą obarczono właścicieli. Czy wobec tak ustawionych priorytetów można się dziwić popularności „stref wolnych od dzieci”? Ale to tylko wierzchołek zjawiska rozlewającego się na wiele krajów różnych kulturowo.

Nie ma rynku bez klienta

Mikołaj Juliusz Wachowicz, polonista i politolog, były nauczyciel z uprawnieniami rodziny zastępczej, w pierwszej kolejności zwraca uwagę na przebodźcowanie ludzi żyjących w miastach. Na ten czynnik wskazuje również Katarzyna Gmiterek, psycholog w warszawskiej Szkole Podstawowej Montessori im. św. Urszuli Ledóchowskiej, prywatnie mama trójki pociech.

– Dzieci są ruchliwe, ekspresyjne, jeszcze nie mają tak dobrze wykształconych umiejętności hamowania oraz kontrolowania swojego zachowania, dlatego są dużo bardziej energiczne i często bardziej hałaśliwe, niż dorośli tego oczekują. Jeżeli są w grupie oddziałują na siebie nawzajem i często bez wyraźnych i egzekwowanych granic trudno opanować ten żywioł – zauważa.

– Dzieci generują dodatkowe bodźce – wymienia w pierwszej kolejności Wachowicz. – Z moich obserwacji wynika też, że ludziom bardzo poważnym, pozbawionym poczucia humoru towarzystwo dzieci kojarzy się z infantylizacją; najmłodsi nie są dla nich partnerami w rozmowie. Poza tym niektórzy dorośli wstydzą się albo obawiają podejmować pewne tematy w obecności dzieci. Nie czują się komfortowo, swobodnie, zatem nie poruszają przy nich i dla ich dobra kontrowersyjnych treści typu samobójstwa, przemoc na wojnie. I dlatego woleliby spotkać się z interlokutorami w strefie wolnej od małoletnich – dodaje.

– Rynek jest odpowiedzią na wyraźną potrzebę – analizuje zjawisko Katarzyna Gmiterek.

Komentarze na forach internetowych i pod tematycznymi artykułami pokazują, jakie przesłanki stoją za takimi potrzebami. Wybrałam opinie, w których powtarzają się te same wątki:

„Dobrze wychowane dzieci i kulturalne mamy nikomu nie przeszkadzają. Niestety do restauracji zaczęli chodzić ludzie, którzy nie mają pojęcia o kulturze, o zachowaniu przy stole, nie mają zamiaru tego uczyć swoich dzieci. Problem nie leży w dzieciach, ale w braku kultury i wychowania. Dobrze by było, gdyby dzieci przychodziły, patrzyły, jak należy się zachować, ale często od dzieci nic się nie wymaga”.
„Jeśli dziecko jest dobrze wychowane, to nie mam z tym żadnego problemu, ale jeśli rodzic jest zdania że «płacę, wymagam», a moje dziecko jest pępkiem świata i może krzyczeć, biegać itd., no to sorry... Powinny być do tego specjalnie przystosowane miejsca […]. Dla mnie wyjście do restauracji jest rodzajem luksusu, rozrywki, więc dlaczego mam wysłuchiwać wrzasków?”.

„Są ludzie, którzy nie rozumieją, że życie w społeczeństwie nakłada na jednostkę pewne ograniczenia. Zastanawiam się, czy jest to efekt migracji ze wsi do miast, czy pokolenie «róbta, co chceta»? Jedno jest pewne. Brak kultury i bezmyślność, połączone z egoizmem”.
Nieodpowiednie wychowanie wynikające z egoizmu i deficytów obyczajowych to jednak błędy, które popełniają dorośli. Dziecko porusza się w obszarze wyznaczonym przez rodziców i najbliższe otoczenie. Z ankiety znalezionej w internecie dowiaduję się, że tylko 10% bywalców restauracji nie przeszkadza zachowanie dzieci, a mimo tego 23% reaguje wyłącznie, gdy już nie jest w stanie wytrzymać dyskomfortowej sytuacji. Zaledwie 8% prosi obsługę o interwencję. Niemal 60% zjada szybko swoją porcję i wychodzi z lokalu lub cierpi w milczeniu. Boimy się, czy nie czujemy już odpowiedzialności za własne społeczeństwo?

Inny świat, inny człowiek

Jedni powiedzą, że współczesnym dzieciom wolno dużo więcej. Drudzy, że mają więcej, ale – wyzwań i problemów emocjonalnych. Każde z tych spostrzeżeń jest trafne.

Dr Rima Gaidamowicz w publikacji „ADHD – plaga XXI wieku?” (2018) przedstawia dwa medyczne stanowiska w kwestii rozwoju zaburzenia i prognoz jego społecznej dynamiki. „Nadspodziewanie szybki rozwój technologii, komputerów, internetu, telefonii komórkowej itp., jaki dokonał się w ciągu ostatnich 20–30 lat, sprawił, że komunikacja międzyludzka oraz sposób spędzania czasu uległy radykalnym przekształceniom, pojawiły się nowe wymagania społeczne i metody działania, co wymusiło zmianę w zakresie podziału uwagi, a tymczasem działanie mózgu nie dostosowuje się tak błyskawicznie do nowych warunków, co z kolei mogło spowodować wystąpienie objawów czynnościowych, które zwykle mogłyby świadczyć o chorobie psychicznej. W dzisiejszym świecie zmiany w zakresie koncentracji uwagi, emocji oraz zachowania mogą wynikać ze zmieniającego się społecznego profilu człowieka”.

Zmiany są nam narzucone przez dynamikę cywilizacyjną, ale stanowią także pokłosie naszych świadomych decyzji. Katarzyna Gmiterek zauważa, że w rozmowach z rodzicami pojawia się często stwierdzenie: „Nie chcemy popełniać tych samych błędów, które popełniono wobec nas”. Dlatego zbyt mała ingerencja w zachowanie dziecka stanowi niejednokrotnie przejaw troski będącej odpowiedzią na przeżycia z własnego dzieciństwa, z epoki silnej krytyki i opresyjnych wymagań. Katarzyna Gmiterek dostrzega również nowy trend społeczny, który w znacznie większym stopniu bierze pod uwagę potrzeby dzieci i przedkłada je nad wychowaniem. Jednocześnie po pandemii wiele osób zdało sobie sprawę z potrzeby budowania samodzielności i zaradności w dzieciach. Rodzicie przy wyborze szkoły zaczęli zwracać uwagę na to, jakie oferuje ona wyzwania. Czyżby skończył się czas „pokolenia płatków śniegu”?

A jak wyglądają statystyki? Co piąty Polak uważa, że współcześni rodzice są nadmiernie opiekuńczy – takie dane wyłaniają się z badań opublikowanych przez CBOS w 2022 r. Poprzedni sondaż o tej tematyce został przeprowadzony w 2009 r. Aktualny model wychowawczy w znacznie większym stopniu promuje koncentrację na własnych sprawach, umiejętności walki oraz osobistym spełnieniu. „Chcę, by moje dziecko postępowało moralnie” – cecha najwyżej punktowana 15 lat temu – w najnowszym badaniu znalazła się dopiero na czwartym miejscu. To dobitnie pokazuje esencję zmian społecznych z regresem etyki na rzecz walki o przetrwanie w świecie nie tylko dostatku, ale również naznaczonym kolejnymi epidemiami i wojnami.

Wylanie dziecka z kąpielą

Budując tzw. strefy wolne od konkretnych działań czy osób – owszem, tworzymy sobie pożądany aktualnie azyl, ale jednocześnie – jakże często – zadeptujemy pozytywne skutki naszych dążeń. Bo separując się od nieporadnych rodzin z małymi dziećmi, odmawiamy im społecznego wsparcia w wychowaniu i socjalizacji młodego pokolenia, z którym tak czy inaczej zetkniemy się i my, i nasze dzieci w bliższej lub dalszej przyszłości. Mniej zaradni rodzice nie muszą wcale być etatowymi egoistami i ludźmi z bagażem dysfunkcji. Tylko jaka będzie ich reakcja na zwrócenie uwagi w miejscu publicznym, do którego przychodzą nie respektując norm? Nasza empatia może spotkać się z wrogością i być potraktowana jak atak na sferę prywatną, mimo że została ona przeniesiona do sfery wspólnej. W tym miejscu nasuwa się nawiązanie do profetycznej filozofii Joségo Ortegi y Gasseta, który trafnie ze 100-letnim wyprzedzeniem opisał nasze aktualne społeczeństwo. W ponadczasowym „Buncie mas” przedstawił współczesną kulturę masową jako zjawisko roszczeniowości i braku chęci skoncentrowania uwagi na drugiej osobie. Autor pisał: „Człowiek masowy uważa się za uosobienie doskonałości; żąda, by pospolitość stała się prawem powszechnym; ma zestaw gotowych «myśli», ale nie posiada umiejętności myślenia”.

CZYTAJ TAKŻE:


 

POLECANE
Restrykcje Chin na metale ziem rzadkich. Ostra zapowiedź Donalda Trumpa z ostatniej chwili
Restrykcje Chin na metale ziem rzadkich. Ostra zapowiedź Donalda Trumpa

Prezydent USA Donald Trump powiedział w piątek, że nie widzi powodu, by spotykać się z przywódcą Chin Xi Jinpingiem wobec ogłoszonych przez Chiny restrykcji eksportowych na metale ziem rzadkich. Zagroził też wprowadzeniem nowych, wyższych ceł na chińskie towary oraz innymi środkami odwetowymi.

Mamy nagranie incydentu z kiełbasą podczas rozprawy Kaja Godek – Bart Staszewski z ostatniej chwili
Mamy nagranie incydentu z kiełbasą podczas rozprawy Kaja Godek – Bart Staszewski

Mamy nagranie z najsłynniejszej już rozprawy online w Polsce! Podczas procesu między Kają Godek a Bartem Staszewskim doszło do sytuacji, którą internauci nazwali „sądowym kabaretem roku”. Publicysta Cezary Krysztopa, gdy nie zdawał sobie z tego sprawy, został włączony do rozprawy w momencie, gdy… jadł kiełbasę.

Rośnie liczba krytyków ministra Waldemara Żurka pilne
Rośnie liczba krytyków ministra Waldemara Żurka

Zaskakujące wyniki badania SW Research dla Onetu pokazują, że Polacy nie mają jednolitej opinii o działaniach ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka. Choć część społeczeństwa ocenia go pozytywnie, coraz więcej osób wyraża niezadowolenie z jego pracy.

MSWiA przedstawiło nowe zasady przyznawania obywatelstwa. Będzie test z wiedzy o Polsce z ostatniej chwili
MSWiA przedstawiło nowe zasady przyznawania obywatelstwa. Będzie test z wiedzy o Polsce

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zapowiada duże zmiany w sposobie przyznawania polskiego obywatelstwa. Wśród nowych wymogów znajdą się test wiedzy o Polsce, dłuższy czas pobytu i obowiązek podpisania aktu lojalności wobec państwa.

Panika w krakowskiej podstawówce. 10-latek wzniecił pożar – ewakuowano setki dzieci z ostatniej chwili
Panika w krakowskiej podstawówce. 10-latek wzniecił pożar – ewakuowano setki dzieci

10-letni uczeń próbował podpalić szkolny korytarz. Ogień błyskawicznie się rozprzestrzenił, a 450 osób musiało natychmiast uciekać z budynku. Rodzice mówią o panice i krzykach dzieci.

Przydacz: Prezydent nie godzi się, by problemy migracyjne Zachodu dotknęły Polaków z ostatniej chwili
Przydacz: Prezydent nie godzi się, by problemy migracyjne Zachodu dotknęły Polaków

Prezydent Karol Nawrocki jasno sprzeciwia się unijnym planom rozlokowania migrantów w Polsce. Jak podkreśla jego doradca Marcin Przydacz, głowa państwa „nie godzi się, by problemy migracyjne z Zachodu dotknęły Polek i Polaków”. Warszawa stawia twarde warunki Brukseli – i nie zamierza się cofnąć.

Pilny komunikat dla mieszkańców Kielc z ostatniej chwili
Pilny komunikat dla mieszkańców Kielc

W poniedziałek, 13 października 2025 roku, rozpocznie się remont nakładkowy ulicy Orkana w Kielcach. Prace wykona firma TRAKT, a Miejski Zarząd Dróg zapowiada poważne utrudnienia w ruchu – zwłaszcza na skrzyżowaniu Orkana, Warszawskiej i Jaworskiego.

NFZ: W listopadzie i grudniu zabraknie pieniędzy na leczenie z ostatniej chwili
NFZ: W listopadzie i grudniu zabraknie pieniędzy na leczenie

W listopadzie i grudniu w woj. śląskim i mazowieckim może zabraknąć pieniędzy na leczenie – dowiedziała się PAP. Realny jest scenariusz, że Śląsk i Mazowsze będą zmuszone do redukcji części kontraktów na dwa ostatnie miesiące roku – poinformował rozmówca PAP z centrali Narodowego Funduszu Zdrowia.

Hołownia stanął przed prokuraturą: Nie wycofuję słów o zamachu stanu z ostatniej chwili
Hołownia stanął przed prokuraturą: Nie wycofuję słów o zamachu stanu

Marszałek Szymon Hołownia stanął przed prokuraturą. Po przesłuchaniu w Warszawie oświadczył, że nie żałuje swoich słów o „zamachu stanu” i nadal stoi za każdym z nich. Sprawa nabiera tempa, a w tle pojawia się Trybunał Konstytucyjny, KRS i głośne nazwiska.

Mija termin na złożenie dokumentów. Komunikat ZUS Wiadomości
Mija termin na złożenie dokumentów. Komunikat ZUS

ZUS ostrzega: jeśli nie dostarczysz na czas jednego dokumentu, stracisz prawo do renty rodzinnej i pieniądze przepadną. Uczniowie i studenci pobierający świadczenie po zmarłym rodzicu mają ostatnie tygodnie, by dopilnować formalności.

REKLAMA

W świecie dobrobytu, zacierania granic i nadmiaru bodźców podstawową potrzebą staje się wybór

W świecie dobrobytu, zacierania wszelkich granic i nadmiaru bodźców podstawową potrzebą staje się wybór. Uciekamy przed: hałasem, zanieczyszczeniami, innymi ludźmi. W „strefach wolnych od” szukamy komfortu i budujemy poczucie sprawczości wraz z przywracaniem granic.
Drut kolczasty - zdjęcie poglądowe W świecie dobrobytu, zacierania granic i nadmiaru bodźców podstawową potrzebą staje się wybór
Drut kolczasty - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

Dzisiejsi czterdziesto-, pięćdziesięciolatkowie nie mają wielu takich wspomnień jak rodzinne wyjścia do restauracji czy tym bardziej bieganie po hotelowych korytarzach. Rodzice znacznie rzadziej wychodzili, a nawet wyjeżdżali ze swoimi dziećmi. Podział na miejsca tylko dla dorosłych był silniej zaznaczony i mało kto kwestionował te zasady. Maluchy jechały na kolonie, zimowiska, harcerskie obozy lub spędzały czas u dziadków. Nierzadko, gdy rodzice chcieli spędzić wieczór w kawiarni lub teatrze, dziećmi po lekcjach opiekowali się sąsiedzi, którzy sami mieli pociechy w podobnym wieku.

Elementarne potrzeby, sytuacyjne roszczenia

Dziś zmieniło się wszystko. Obiad w restauracji – cokolwiek by nie powiedzieć o wysokości cen – nie jest już egzotycznym luksusem. Dziadkowie albo sami jeszcze pracują albo zmagając się z chorobami, chodzą od lekarza do lekarza. Więzi sąsiedzkie praktycznie zanikły, dzieci nie przyzwyczajone zaś do podwórkowych zabaw i samodzielnych wyjazdów stały się niemal nieodłącznym towarzyszem swoich rodziców. Inne są też dzisiejsze kilkulatki. Silnym zmianom uległy zasady wychowawcze i społeczne oczekiwania. Ale czy faktycznie tak bardzo zmieniły się jednostkowe pragnienia człowieka wraz z ciasnymi ogrodzonymi osiedlami, życiem w ciągłym biegu i permanentnym hałasie? Całodobowe lokale rozrywkowe, uciążliwe budowy w środku miasta, nocne wyścigi samochodowe i motocyklowe tylko w teorii przesunęły granice naszej wrażliwości. Chcemy odzyskać zawieszone prawa do odpoczynku, czystego powietrza i ciszy. Stąd zamiast norm regulowanych przepisami pojawiają się oddolnie strefy wolne od: spalin, dymu nikotynowego, przeszkód, a nawet… dzieci. Niespełna 10 lat temu w pewnej włoskiej restauracji właściciel zainicjował eksperyment polegający na zakazie wstępu do jego obiektu małym dzieciom. W krótkim czasie ta pozornie kontrowersyjna decyzja przełożyła się na napływ wielu pełnoletnich klientów. Z marketingowego punktu widzenia restaurator odniósł wymierny sukces. W Korei Południowej w podobnym czasie także powstały „strefy wolne od dzieci” będące skutkiem nieszczęśliwego wypadku, do którego przyczynił się nieumyślnie kelner w zderzeniu z biegnącym maluchem. Według Koreańskiej Agencji Konsumenckiej (KCA) w latach 2018–2023 w hotelach i restauracjach doszło do blisko 3000 wypadków związanych z bezpieczeństwem dzieci. W każdym z nich bezwzględną winą obarczono właścicieli. Czy wobec tak ustawionych priorytetów można się dziwić popularności „stref wolnych od dzieci”? Ale to tylko wierzchołek zjawiska rozlewającego się na wiele krajów różnych kulturowo.

Nie ma rynku bez klienta

Mikołaj Juliusz Wachowicz, polonista i politolog, były nauczyciel z uprawnieniami rodziny zastępczej, w pierwszej kolejności zwraca uwagę na przebodźcowanie ludzi żyjących w miastach. Na ten czynnik wskazuje również Katarzyna Gmiterek, psycholog w warszawskiej Szkole Podstawowej Montessori im. św. Urszuli Ledóchowskiej, prywatnie mama trójki pociech.

– Dzieci są ruchliwe, ekspresyjne, jeszcze nie mają tak dobrze wykształconych umiejętności hamowania oraz kontrolowania swojego zachowania, dlatego są dużo bardziej energiczne i często bardziej hałaśliwe, niż dorośli tego oczekują. Jeżeli są w grupie oddziałują na siebie nawzajem i często bez wyraźnych i egzekwowanych granic trudno opanować ten żywioł – zauważa.

– Dzieci generują dodatkowe bodźce – wymienia w pierwszej kolejności Wachowicz. – Z moich obserwacji wynika też, że ludziom bardzo poważnym, pozbawionym poczucia humoru towarzystwo dzieci kojarzy się z infantylizacją; najmłodsi nie są dla nich partnerami w rozmowie. Poza tym niektórzy dorośli wstydzą się albo obawiają podejmować pewne tematy w obecności dzieci. Nie czują się komfortowo, swobodnie, zatem nie poruszają przy nich i dla ich dobra kontrowersyjnych treści typu samobójstwa, przemoc na wojnie. I dlatego woleliby spotkać się z interlokutorami w strefie wolnej od małoletnich – dodaje.

– Rynek jest odpowiedzią na wyraźną potrzebę – analizuje zjawisko Katarzyna Gmiterek.

Komentarze na forach internetowych i pod tematycznymi artykułami pokazują, jakie przesłanki stoją za takimi potrzebami. Wybrałam opinie, w których powtarzają się te same wątki:

„Dobrze wychowane dzieci i kulturalne mamy nikomu nie przeszkadzają. Niestety do restauracji zaczęli chodzić ludzie, którzy nie mają pojęcia o kulturze, o zachowaniu przy stole, nie mają zamiaru tego uczyć swoich dzieci. Problem nie leży w dzieciach, ale w braku kultury i wychowania. Dobrze by było, gdyby dzieci przychodziły, patrzyły, jak należy się zachować, ale często od dzieci nic się nie wymaga”.
„Jeśli dziecko jest dobrze wychowane, to nie mam z tym żadnego problemu, ale jeśli rodzic jest zdania że «płacę, wymagam», a moje dziecko jest pępkiem świata i może krzyczeć, biegać itd., no to sorry... Powinny być do tego specjalnie przystosowane miejsca […]. Dla mnie wyjście do restauracji jest rodzajem luksusu, rozrywki, więc dlaczego mam wysłuchiwać wrzasków?”.

„Są ludzie, którzy nie rozumieją, że życie w społeczeństwie nakłada na jednostkę pewne ograniczenia. Zastanawiam się, czy jest to efekt migracji ze wsi do miast, czy pokolenie «róbta, co chceta»? Jedno jest pewne. Brak kultury i bezmyślność, połączone z egoizmem”.
Nieodpowiednie wychowanie wynikające z egoizmu i deficytów obyczajowych to jednak błędy, które popełniają dorośli. Dziecko porusza się w obszarze wyznaczonym przez rodziców i najbliższe otoczenie. Z ankiety znalezionej w internecie dowiaduję się, że tylko 10% bywalców restauracji nie przeszkadza zachowanie dzieci, a mimo tego 23% reaguje wyłącznie, gdy już nie jest w stanie wytrzymać dyskomfortowej sytuacji. Zaledwie 8% prosi obsługę o interwencję. Niemal 60% zjada szybko swoją porcję i wychodzi z lokalu lub cierpi w milczeniu. Boimy się, czy nie czujemy już odpowiedzialności za własne społeczeństwo?

Inny świat, inny człowiek

Jedni powiedzą, że współczesnym dzieciom wolno dużo więcej. Drudzy, że mają więcej, ale – wyzwań i problemów emocjonalnych. Każde z tych spostrzeżeń jest trafne.

Dr Rima Gaidamowicz w publikacji „ADHD – plaga XXI wieku?” (2018) przedstawia dwa medyczne stanowiska w kwestii rozwoju zaburzenia i prognoz jego społecznej dynamiki. „Nadspodziewanie szybki rozwój technologii, komputerów, internetu, telefonii komórkowej itp., jaki dokonał się w ciągu ostatnich 20–30 lat, sprawił, że komunikacja międzyludzka oraz sposób spędzania czasu uległy radykalnym przekształceniom, pojawiły się nowe wymagania społeczne i metody działania, co wymusiło zmianę w zakresie podziału uwagi, a tymczasem działanie mózgu nie dostosowuje się tak błyskawicznie do nowych warunków, co z kolei mogło spowodować wystąpienie objawów czynnościowych, które zwykle mogłyby świadczyć o chorobie psychicznej. W dzisiejszym świecie zmiany w zakresie koncentracji uwagi, emocji oraz zachowania mogą wynikać ze zmieniającego się społecznego profilu człowieka”.

Zmiany są nam narzucone przez dynamikę cywilizacyjną, ale stanowią także pokłosie naszych świadomych decyzji. Katarzyna Gmiterek zauważa, że w rozmowach z rodzicami pojawia się często stwierdzenie: „Nie chcemy popełniać tych samych błędów, które popełniono wobec nas”. Dlatego zbyt mała ingerencja w zachowanie dziecka stanowi niejednokrotnie przejaw troski będącej odpowiedzią na przeżycia z własnego dzieciństwa, z epoki silnej krytyki i opresyjnych wymagań. Katarzyna Gmiterek dostrzega również nowy trend społeczny, który w znacznie większym stopniu bierze pod uwagę potrzeby dzieci i przedkłada je nad wychowaniem. Jednocześnie po pandemii wiele osób zdało sobie sprawę z potrzeby budowania samodzielności i zaradności w dzieciach. Rodzicie przy wyborze szkoły zaczęli zwracać uwagę na to, jakie oferuje ona wyzwania. Czyżby skończył się czas „pokolenia płatków śniegu”?

A jak wyglądają statystyki? Co piąty Polak uważa, że współcześni rodzice są nadmiernie opiekuńczy – takie dane wyłaniają się z badań opublikowanych przez CBOS w 2022 r. Poprzedni sondaż o tej tematyce został przeprowadzony w 2009 r. Aktualny model wychowawczy w znacznie większym stopniu promuje koncentrację na własnych sprawach, umiejętności walki oraz osobistym spełnieniu. „Chcę, by moje dziecko postępowało moralnie” – cecha najwyżej punktowana 15 lat temu – w najnowszym badaniu znalazła się dopiero na czwartym miejscu. To dobitnie pokazuje esencję zmian społecznych z regresem etyki na rzecz walki o przetrwanie w świecie nie tylko dostatku, ale również naznaczonym kolejnymi epidemiami i wojnami.

Wylanie dziecka z kąpielą

Budując tzw. strefy wolne od konkretnych działań czy osób – owszem, tworzymy sobie pożądany aktualnie azyl, ale jednocześnie – jakże często – zadeptujemy pozytywne skutki naszych dążeń. Bo separując się od nieporadnych rodzin z małymi dziećmi, odmawiamy im społecznego wsparcia w wychowaniu i socjalizacji młodego pokolenia, z którym tak czy inaczej zetkniemy się i my, i nasze dzieci w bliższej lub dalszej przyszłości. Mniej zaradni rodzice nie muszą wcale być etatowymi egoistami i ludźmi z bagażem dysfunkcji. Tylko jaka będzie ich reakcja na zwrócenie uwagi w miejscu publicznym, do którego przychodzą nie respektując norm? Nasza empatia może spotkać się z wrogością i być potraktowana jak atak na sferę prywatną, mimo że została ona przeniesiona do sfery wspólnej. W tym miejscu nasuwa się nawiązanie do profetycznej filozofii Joségo Ortegi y Gasseta, który trafnie ze 100-letnim wyprzedzeniem opisał nasze aktualne społeczeństwo. W ponadczasowym „Buncie mas” przedstawił współczesną kulturę masową jako zjawisko roszczeniowości i braku chęci skoncentrowania uwagi na drugiej osobie. Autor pisał: „Człowiek masowy uważa się za uosobienie doskonałości; żąda, by pospolitość stała się prawem powszechnym; ma zestaw gotowych «myśli», ale nie posiada umiejętności myślenia”.

CZYTAJ TAKŻE:



 

Polecane
Emerytury
Stażowe