Protesty rolników w Europie. Ardanowski: Los rolnictwa europejskiego leży w polskich rękach

– Protesty rolnicze, moim zdaniem, będą się rozszerzały i będą miały coraz większy wpływ na rządy, jeżeli już nie na Komisję Europejską, to na rządy krajów członkowskich, żeby ratowały rolnictwo europejskie – mówi Jan Krzysztof Ardanowski w rozmowie z Moniką Rutke.
Protest francuskich rolników Protesty rolników w Europie. Ardanowski: Los rolnictwa europejskiego leży w polskich rękach
Protest francuskich rolników / EPA/GUILLAUME HORCAJUELO Dostawca: PAP/EPA

Od kilku tygodni obserwujemy we Francji zorganizowane działania rolników przeciwko podpisaniu umowy UE–Mercosur i naciski na powstrzymanie polityki Zielonego Ładu. Część polskich organizacji zrzeszających rolników również szykuje się do protestów. Czy jest szansa na powstrzymanie polityki Unii Europejskiej uderzającej w europejskich producentów żywności? O to zapytaliśmy Jana Krzysztofa Ardanowskiego, byłego ministra rolnictwa.

 

"Rolnicy muszą protestować"

Monika Rutke: Czy uważa Pan, że nacisk farmerów francuskich na rząd przyniesie spodziewane, przynajmniej przez rolników, efekty? 

Jan Krzysztof Ardanowski:

Nie mam pewności, czy protesty rolnicze zostaną wzięte pod uwagę przez polityków europejskich, ale niewątpliwie, jeżeli ten kierunek niszczący rolnictwo europejskie ma być powstrzymany i zmieniony, to rolnicy na pewno muszą protestować. I oni to rozumieją.

Generalnie są zapowiedzi protestów również w innych krajach, także w Polsce. Może najbardziej radykalnie podchodzą Francuzi, bo oni wiedzą, z czym się będzie wiązało kontynuowanie Zielonego Ładu, jak również podpisanie umowy z krajami grupy Mercosur. I już, prawdę powiedziawszy, pewne efekty ich protestów są, mianowicie zmiana podejścia pana prezydenta Macrona, który jak sądzę, nie był wcale przeciwnikiem Zielonego Ładu ani też umowy z Ameryką Południową, tym bardziej że oprócz ewidentnych korzyści gospodarki niemieckiej, przemysłu niemieckiego również na tej umowie skorzystałby przemysł francuski, przede wszystkim przemysł chemiczny.

– Emmanuel Macron podjął jednak rozmowy z protestującymi i wydaje się, że rozumie tę sytuację.

– Spotkania z prezydentem, m.in. przy okazji dużych targów rolnych w Paryżu parę miesięcy temu, i te protesty obecne sprawiły, że przynajmniej werbalnie Macron deklaruje, że nie godzi się i nie zaakceptuje umowy z Mercosurem, bo będzie szkodliwa dla rolnictwa francuskiego. Więc te naciski już jakiś element pozytywny przynoszą.

 

Dramatyczny raport Draghiego

– Czy może to być impuls do zmiany polityki europejskiej wobec Zielonego Ładu i umowy z Mercosur? 

– Nie sądzę, bo tę politykę w dużej mierze kształtuje Komisja Europejska, a wypowiedzi Ursuli von der Leyen, kiedy już się upewniła, że będzie w dalszym ciągu kontynuowała misję szefowania Komisji Europejskiej, były i są jednoznaczne: trzeba przyspieszyć Zielony Ład.

No i mamy jeszcze raport Draghiego, który mówi, że Europa jak najszybciej musi iść w kierunku transformacji energetycznej, zapowiada wielkie zmiany w rolnictwie. Ten raport jest w ogóle jakiś dramatyczny.

– Mario Draghi apeluje w nim m.in. o cięcia dotacji dla rolników.

– On moim zdaniem nie oddaje tego, co faktycznie w Europie jest najistotniejsze, ale za to wpisuje się w tę lewicowo-liberalną narrację, którą lewacy europejscy głoszą. Dlatego protesty rolnicze, moim zdaniem, będą się rozszerzały i będą miały coraz większy wpływ na rządy, jeżeli już nie na Komisję Europejską, to na rządy krajów członkowskich, żeby ratowały rolnictwo europejskie.

– Coraz więcej polskich organizacji rolniczych zapowiada protesty. Czy tym razem mają one szansę być bardziej skuteczne niż te, które miały miejsce w Polsce zimą i wiosną?

– Tego bym oczekiwał, ale to chyba jest nierealne.

Chcę mieć nadzieję, co prawda ona umiera ostatnia, że i polski rząd zrozumie, jakim zagrożeniem jest Zielony Ład, umowa z Mercosurem, również polityka wobec Ukrainy, i że rząd Tuska będzie starał się racjonalnie ją zmienić.

Tym bardziej że szczególną okazją jest zbliżająca się prezydencja Polski za nieco ponad miesiąc. Polska przejmie kierowanie instytucjami Unii Europejskiej i oczekuje, że to nie będzie tylko i wyłącznie parzenie kawy, ustawianie krzeseł przy stole i zapewnienie tłumaczy, tylko że to będzie rzeczywiście jakiś impuls, jakiś sygnał, jakiś zdroworozsądkowy głos z Polski, do którego będziemy chcieli przekonywać innych. A nawet jeżeli nie będziemy do końca mieli zrozumienia, to może w dokumentach Unii Europejskiej zostanie ten zdecydowany, mocny i rozsądny głos z Polski i ktoś kiedyś do niego sięgnie. Polska będzie miała wyjątkową i szczególną rolę i oby premier Donald Tusk to zrozumiał, bo los rolnictwa, i to nie tylko polskiego, w pewnym sensie teraz leży w jego rękach.

 

Co zrobi rząd?

– Jesteśmy w trakcie kampanii prezydenckiej i pomimo że pamiętamy słowa Rafała Trzaskowskiego o płonącej planecie, mamy też na uwadze jego działania „proklimatyczne” w Warszawie. Czy może dojść do zmiany narracji w tym zakresie?

– To zależy od tego, jak będą działały polskie organizacje rolników. Jest zapowiedź o protestach zgłoszona przez Solidarność, przez Samoobronę, Kółka Rolnicze, OPZZ Rolniczy, organizacje oddolne i branżowe. Rządowi dano kilka tygodni na to, żeby się tym zajął na poważnie. 

– Tylko mamy tu do czynienia z sytuacją, w której przedstawiciele Polskiego Stronnictwa Ludowego, czyli minister rolnictwa i minister rozwoju i technologii, a także sam Władysław Kosiniak-Kamysz, deklarują stanowczy sprzeciw wobec umowy z Mercosurem. Jednak Donald Tusk milczy w tej sprawie. Jak Pan myśli, na co czeka rząd?

Obserwuję to już od dawna, że jest jakaś rozgrywka polityczna, którą toczy premier Donald Tusk ze swoimi koalicjantami, chcąc ich osłabić albo wyeliminować, dotyczy to Trzeciej Drogi, w tym również PSL-u. Również dostrzegam jakiś dziwny taniec, jakiś danse macabre ze strony ministrów PSL-owskich.

Szanuję ministra Siekierskiego, ale pamiętam, kiedy pojawiła się sprawa Zielonego Ładu, mówił o tym, że niektóre jego elementy są w miarę dobre, że może trzeba je wprowadzić, że to nie jest jakieś masywne zagrożenie. I dopiero kiedy rolnicy się z nim spotykali, kiedy podnieśli larum i w wyniku tych protestów, które miały miejsce w Polsce, zmienił zdanie i mówi, że jest temu przeciwny. Tylko co z tego wynika?

– Czyli podobnie może wyglądać sytuacja z umową z Mercosurem?

– Tak, w tej chwili PSL jest jednoznacznie przeciwny. Powtarzają to ministrowie, wiceministrowie z PSL-u, posłowie PSL-u. No tak, tylko że to niech w końcu przekonają resztę rządu, niech przekonają premiera. Bo co mi po deklaracjach ministra rolnictwa, który staje się postacią w pewnym momencie tragiczną i komiczną jednocześnie, który nie ma wpływu na to, co dotyczy rolnictwa, nie ma odpowiedniego przełożenia na środki dla rolnictwa i na politykę, którą rząd powinien wobec rolnictwa kierować.

– To co powinien zrobić minister Siekierski?

– No może trzeba podać się do dymisji i przynajmniej zachować twarz? Jednak to już nawet nie o gesty chodzi. Dla mnie jest szczególnie ważne, żeby ten zdroworozsądkowy, to trzeba przyznać, zdroworozsądkowy głos PSL-u przebił się w rządzie, żeby się nie okazało, że Tusk zadecyduje jednak inaczej.

– W weekend uczestniczył Pan w spotkaniu na tym forum rolniczym i tam również minister Siekierski wyrażał swoje zdanie na temat Zielonego Ładu, o tym, że jest niebezpieczny dla polskiego rolnictwa i że będzie się sprzeciwiał. Na ile Pan wierzy, że oni są w stanie, mówię tutaj o ministrach PSL-u, postawić po prostu, oddać swoje polityczne kariery na rzecz bezpieczeństwa żywnościowego?

– Szczerze wierzę, że oni rzeczywiście wiedzą, co należy zrobić, że nie są cyniczni w wygłoszeniu tej obrony rolnictwa. Jestem człowiekiem może naiwnym, skoro wierzę, że politycy wierzą w to, co mówią. Natomiast nie dałbym nawet pięciu groszy za to, że się będą w stanie postawić jako formacja i walczyć o interesy polskich rolników.

– Z czego to wynika, przecież to ich naturalny elektorat, nieco nadszarpnięty przez PiS zresztą?

– To jest pewnego rodzaju pułapka, jaką koalicja, przede wszystkim Donald Tusk, zastawia na tych słabszych koalicjantów. PSL objął ogromną liczbę etatów, przede wszystkim w administracji rolnej, w całości opanowana Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, Doradztwo Rolnicze, gdzie wymieniono wszystkich dyrektorów, KRUS, instytuty naukowo-badawcze, szkoły rolnicze. To jest ogromna liczba etatów obsadzonych przez nominatów PSL-u, który był głodny stanowisk. Przez osiem lat był od tych stanowisk odsunięty przez Prawo i Sprawiedliwość, które niestety nie wykazywało się racjonalnym podejściem. W związku z tym tam dorosło następne pokolenie dzieci działaczy PSL-owskich. I zapewne Donald Tusk, który doskonale to wszystko wie, dlatego wysyła sygnał, że jak się wam nie podoba polityka, którą ja realizuję, no to będą zwolnienia. Myślę zresztą, że różne przecieki, które się pojawiają w mediach prorządowych o tym, ile PSL obsadził stanowisk, ile lat nadzorczych, ile się hoduje następnych tłustych kotów, nie biorą się z niczego. To jest taki bat na PSL.

Z jednej strony marchewka, dostaniecie stanowiska, dostaniecie stołki, jakiś udział, przepraszam za ostrość wypowiedzi, w korycie czy przy korycie, a z drugiej strony jak się nie podoba, to będzie bat i odpędzenie od tego koryta.

 

Krajem, który najwięcej straci, jest Polska

– Czyli raczej Pan nie wierzy w "siłę" PSL?

– Tak to wygląda przynajmniej na tym etapie. Może inaczej będzie bliżej wyborów. Chociaż, jeżeli chodzi o umowę z krajami Mercosuru, to trochę to nad nami wisi, tego czasu jest coraz mniej.
Ursula von der Leyen zapowiada, że chce to zrobić przed końcem roku.

To już miało odbyć się na spotkaniu G20, no widocznie strach przed rolnikami to powstrzymał i jest próba zmiękczenia stanowiska.

Pojawiają się jakieś raporty, które mówią, że to wcale nie będzie aż tak złe dla rolnictwa europejskiego. Tylko ja znam również raporty, które mówią wprost, że to uderzy w kraje przede wszystkim rolnicze. A krajem, który najwięcej straci, to jest wyliczane w miliardach euro, jest Polska. Może ten strach sprawił, że szefowa KE zmieniła taktykę – to jest przeciągane, widać urabianie, przekonywanie albo zastraszanie poszczególnych krajów, żeby nie daj Boże nie odważyły się tworzyć mniejszości blokującej.

Na szczęście ta mniejszość jest w dalszym ciągu możliwa, przypomnę, musi być 35% obywateli Unii Europejskiej. Dlatego jeśli Polska się sprzeciwi, to mniejszość jest i Mercosuru nie będzie. Jeżeli Polski nie będzie, to niestety ta umowa zostanie podpisana i to jest koniec rolnictwa europejskiego, nie żadne osłabienie, tylko jest to po prostu początek absolutnie likwidowania rolnictwa europejskiego. Los rolnictwa europejskiego leży w polskich rękach i to, mówiąc wprost, w rękach Donalda Tuska. Dlatego PSL musi rozumieć, jak ogromną odpowiedzialność ma na swoich barkach.


 

POLECANE
Tadeusz Płużański: Morderca Jakub Berman. Demokrata lat 40-tych tylko u nas
Tadeusz Płużański: Morderca Jakub Berman. Demokrata lat 40-tych

10 kwietnia 1984 r. w Warszawie zmarł Jakub Berman, członek Komunistycznej Partii Polski, działacz Związku Patriotów Polskich i Centralnego Biura Komunistów Polski. W latach 1948–1956 członek Biura Politycznego PZPR, nadzorca stalinowskiego aparatu bezpieczeństwa.

Tȟašúŋke Witkó: Obecna Rosja to nie ZSRR, ale USA Trumpa to też nie USA Ronalda Reagana tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Obecna Rosja to nie ZSRR, ale USA Trumpa to też nie USA Ronalda Reagana

Federacji Rosyjskiej Władimira Władimirowicza Putina daleko do potęgi militarnej Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich pod batutą Leonida Iljicza Breżniewa, Jurija Władimirowicza Andropowa czy Konstantina Ustinowicza Czernienki. Niewielkie to jednak dla nas pocieszenie, bowiem Stany Zjednoczone Ameryki, kierowane przez Donalda Johna Trumpa, też nie są jednak tym samym krajem, który – na czele z Ronaldem Wilsonem Reaganem – złamał, a przynajmniej mocno nadwyrężył, kręgosłup „Imperium Zła”.

Karol Nawrocki wręczył Rafałowi Trzaskowskiemu tęczową flagę. Zaskakująca reakcja kandydata KO z ostatniej chwili
Karol Nawrocki wręczył Rafałowi Trzaskowskiemu tęczową flagę. Zaskakująca reakcja kandydata KO

Debata zorganizowana przez sztab Rafała Trzaskowskiego przybrała nieoczekiwany obrót. Kandydat KO otrzymał od swojego rywala tęczową flagę.

Za kryzys w Europie odpowiada też pana szef, Donald Tusk. Nawrocki odpowiedział Trzaskowskiemu z ostatniej chwili
"Za kryzys w Europie odpowiada też pana szef, Donald Tusk". Nawrocki odpowiedział Trzaskowskiemu

– Musi pan wiceprzewodniczący mieć świadomość, że Europa znajduje się w gigantycznym kryzysie, za to odpowiada też pana szef Donald Tusk, który podpisał pakt z Putinem razem z Angelą Merkel i pod wpływem tego paktu ośmielona milionami euro Federacja Rosyjska zaatakowała Ukrainę – mówił podczas piątkowej debaty zorganizowanej przez sztab Rafała Trzaskowskiego kandydat na prezydenta Karol Nawrocki.

Wdzierają się do domów. Niemcy w kłopocie Wiadomości
"Wdzierają się do domów". Niemcy w kłopocie

Agresywne i wyjątkowo uciążliwe - mrówki z gatunku Tapinoma magnum, pochodzące z rejonu śródziemnomorskiego, coraz śmielej zdobywają regiony Niemiec. Owady, które na pierwszy rzut oka wyglądają jak pospolite, rodzime mrówki, mogą być bardzo problematyczne.

Jaki wylosował się dziś Trzaskowski? Stanowski ostro do kandydata KO podczas debaty w Końskich z ostatniej chwili
Jaki "wylosował się dziś Trzaskowski"? Stanowski ostro do kandydata KO podczas debaty w Końskich

– Widzę, że dzisiaj się wylosowała ta wersja Rafała Trzaskowskiego, który akurat jest przeciwko wpuszczaniu migrantów. Co jakiś czas to się zmienia. Cieszę się, bo akurat w tym momencie się zgadzamy. Nie wiem, czy za tydzień będziemy się zgadzać, bo nie jest pan specjalnie mocny w utrzymywaniu tego samego zdania – mówił podczas piątkowej debaty zorganizowanej przez sztab Rafała Trzaskowskiego twórca Kanału Zero i kandydat na prezydenta Krzysztof Stanowski.

Debata Trzaskowskiego. Symboliczne nagranie samotnego kandydata KO z ostatniej chwili
Debata Trzaskowskiego. Symboliczne nagranie samotnego kandydata KO

Sieć podbija nagranie ukazujące kandydata KO Rafała Trzaskowskiego, który samotnie oczekuje na kandydatów wracających z debaty zorganizowanej przez Telewizję Republika, Telewizję wPolsce24 oraz Telewizję Trwam.

 Masowe zatrucie w Centrum Szkolenia Straży Granicznej. Wzrósł bilans poszkodowanych Wiadomości
Masowe zatrucie w Centrum Szkolenia Straży Granicznej. Wzrósł bilans poszkodowanych

Do 71 osób wzrosła liczba słuchaczy Centrum Szkolenia Straży Granicznej w Kętrzynie hospitalizowanych z powodu objawów zatrucia pokarmowego - podała w piątek SG. Sanepid ustala, co mogło być źródłem salmonelli, która wywołała zatrucie.

Trump zniecierpliwiony postawą Rosji. Padły mocne słowa polityka
Trump zniecierpliwiony postawą Rosji. Padły mocne słowa

Rosja musi się ruszyć, ginie zbyt wielu ludzi - napisał w piątek prezydent USA Donald Trump w mediach społecznościowych, odnosząc się do negocjacji w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie.

Dziennikarz TV Republika zaatakowany przed wejściem na debatę Trzaskowskiego z ostatniej chwili
Dziennikarz TV Republika zaatakowany przed wejściem na debatę Trzaskowskiego

Pod wejściem na halę w Końskich, gdzie odbędzie się debata organizowana przez sztab Rafała Trzaskowskiego doszło do awantury.

REKLAMA

Protesty rolników w Europie. Ardanowski: Los rolnictwa europejskiego leży w polskich rękach

– Protesty rolnicze, moim zdaniem, będą się rozszerzały i będą miały coraz większy wpływ na rządy, jeżeli już nie na Komisję Europejską, to na rządy krajów członkowskich, żeby ratowały rolnictwo europejskie – mówi Jan Krzysztof Ardanowski w rozmowie z Moniką Rutke.
Protest francuskich rolników Protesty rolników w Europie. Ardanowski: Los rolnictwa europejskiego leży w polskich rękach
Protest francuskich rolników / EPA/GUILLAUME HORCAJUELO Dostawca: PAP/EPA

Od kilku tygodni obserwujemy we Francji zorganizowane działania rolników przeciwko podpisaniu umowy UE–Mercosur i naciski na powstrzymanie polityki Zielonego Ładu. Część polskich organizacji zrzeszających rolników również szykuje się do protestów. Czy jest szansa na powstrzymanie polityki Unii Europejskiej uderzającej w europejskich producentów żywności? O to zapytaliśmy Jana Krzysztofa Ardanowskiego, byłego ministra rolnictwa.

 

"Rolnicy muszą protestować"

Monika Rutke: Czy uważa Pan, że nacisk farmerów francuskich na rząd przyniesie spodziewane, przynajmniej przez rolników, efekty? 

Jan Krzysztof Ardanowski:

Nie mam pewności, czy protesty rolnicze zostaną wzięte pod uwagę przez polityków europejskich, ale niewątpliwie, jeżeli ten kierunek niszczący rolnictwo europejskie ma być powstrzymany i zmieniony, to rolnicy na pewno muszą protestować. I oni to rozumieją.

Generalnie są zapowiedzi protestów również w innych krajach, także w Polsce. Może najbardziej radykalnie podchodzą Francuzi, bo oni wiedzą, z czym się będzie wiązało kontynuowanie Zielonego Ładu, jak również podpisanie umowy z krajami grupy Mercosur. I już, prawdę powiedziawszy, pewne efekty ich protestów są, mianowicie zmiana podejścia pana prezydenta Macrona, który jak sądzę, nie był wcale przeciwnikiem Zielonego Ładu ani też umowy z Ameryką Południową, tym bardziej że oprócz ewidentnych korzyści gospodarki niemieckiej, przemysłu niemieckiego również na tej umowie skorzystałby przemysł francuski, przede wszystkim przemysł chemiczny.

– Emmanuel Macron podjął jednak rozmowy z protestującymi i wydaje się, że rozumie tę sytuację.

– Spotkania z prezydentem, m.in. przy okazji dużych targów rolnych w Paryżu parę miesięcy temu, i te protesty obecne sprawiły, że przynajmniej werbalnie Macron deklaruje, że nie godzi się i nie zaakceptuje umowy z Mercosurem, bo będzie szkodliwa dla rolnictwa francuskiego. Więc te naciski już jakiś element pozytywny przynoszą.

 

Dramatyczny raport Draghiego

– Czy może to być impuls do zmiany polityki europejskiej wobec Zielonego Ładu i umowy z Mercosur? 

– Nie sądzę, bo tę politykę w dużej mierze kształtuje Komisja Europejska, a wypowiedzi Ursuli von der Leyen, kiedy już się upewniła, że będzie w dalszym ciągu kontynuowała misję szefowania Komisji Europejskiej, były i są jednoznaczne: trzeba przyspieszyć Zielony Ład.

No i mamy jeszcze raport Draghiego, który mówi, że Europa jak najszybciej musi iść w kierunku transformacji energetycznej, zapowiada wielkie zmiany w rolnictwie. Ten raport jest w ogóle jakiś dramatyczny.

– Mario Draghi apeluje w nim m.in. o cięcia dotacji dla rolników.

– On moim zdaniem nie oddaje tego, co faktycznie w Europie jest najistotniejsze, ale za to wpisuje się w tę lewicowo-liberalną narrację, którą lewacy europejscy głoszą. Dlatego protesty rolnicze, moim zdaniem, będą się rozszerzały i będą miały coraz większy wpływ na rządy, jeżeli już nie na Komisję Europejską, to na rządy krajów członkowskich, żeby ratowały rolnictwo europejskie.

– Coraz więcej polskich organizacji rolniczych zapowiada protesty. Czy tym razem mają one szansę być bardziej skuteczne niż te, które miały miejsce w Polsce zimą i wiosną?

– Tego bym oczekiwał, ale to chyba jest nierealne.

Chcę mieć nadzieję, co prawda ona umiera ostatnia, że i polski rząd zrozumie, jakim zagrożeniem jest Zielony Ład, umowa z Mercosurem, również polityka wobec Ukrainy, i że rząd Tuska będzie starał się racjonalnie ją zmienić.

Tym bardziej że szczególną okazją jest zbliżająca się prezydencja Polski za nieco ponad miesiąc. Polska przejmie kierowanie instytucjami Unii Europejskiej i oczekuje, że to nie będzie tylko i wyłącznie parzenie kawy, ustawianie krzeseł przy stole i zapewnienie tłumaczy, tylko że to będzie rzeczywiście jakiś impuls, jakiś sygnał, jakiś zdroworozsądkowy głos z Polski, do którego będziemy chcieli przekonywać innych. A nawet jeżeli nie będziemy do końca mieli zrozumienia, to może w dokumentach Unii Europejskiej zostanie ten zdecydowany, mocny i rozsądny głos z Polski i ktoś kiedyś do niego sięgnie. Polska będzie miała wyjątkową i szczególną rolę i oby premier Donald Tusk to zrozumiał, bo los rolnictwa, i to nie tylko polskiego, w pewnym sensie teraz leży w jego rękach.

 

Co zrobi rząd?

– Jesteśmy w trakcie kampanii prezydenckiej i pomimo że pamiętamy słowa Rafała Trzaskowskiego o płonącej planecie, mamy też na uwadze jego działania „proklimatyczne” w Warszawie. Czy może dojść do zmiany narracji w tym zakresie?

– To zależy od tego, jak będą działały polskie organizacje rolników. Jest zapowiedź o protestach zgłoszona przez Solidarność, przez Samoobronę, Kółka Rolnicze, OPZZ Rolniczy, organizacje oddolne i branżowe. Rządowi dano kilka tygodni na to, żeby się tym zajął na poważnie. 

– Tylko mamy tu do czynienia z sytuacją, w której przedstawiciele Polskiego Stronnictwa Ludowego, czyli minister rolnictwa i minister rozwoju i technologii, a także sam Władysław Kosiniak-Kamysz, deklarują stanowczy sprzeciw wobec umowy z Mercosurem. Jednak Donald Tusk milczy w tej sprawie. Jak Pan myśli, na co czeka rząd?

Obserwuję to już od dawna, że jest jakaś rozgrywka polityczna, którą toczy premier Donald Tusk ze swoimi koalicjantami, chcąc ich osłabić albo wyeliminować, dotyczy to Trzeciej Drogi, w tym również PSL-u. Również dostrzegam jakiś dziwny taniec, jakiś danse macabre ze strony ministrów PSL-owskich.

Szanuję ministra Siekierskiego, ale pamiętam, kiedy pojawiła się sprawa Zielonego Ładu, mówił o tym, że niektóre jego elementy są w miarę dobre, że może trzeba je wprowadzić, że to nie jest jakieś masywne zagrożenie. I dopiero kiedy rolnicy się z nim spotykali, kiedy podnieśli larum i w wyniku tych protestów, które miały miejsce w Polsce, zmienił zdanie i mówi, że jest temu przeciwny. Tylko co z tego wynika?

– Czyli podobnie może wyglądać sytuacja z umową z Mercosurem?

– Tak, w tej chwili PSL jest jednoznacznie przeciwny. Powtarzają to ministrowie, wiceministrowie z PSL-u, posłowie PSL-u. No tak, tylko że to niech w końcu przekonają resztę rządu, niech przekonają premiera. Bo co mi po deklaracjach ministra rolnictwa, który staje się postacią w pewnym momencie tragiczną i komiczną jednocześnie, który nie ma wpływu na to, co dotyczy rolnictwa, nie ma odpowiedniego przełożenia na środki dla rolnictwa i na politykę, którą rząd powinien wobec rolnictwa kierować.

– To co powinien zrobić minister Siekierski?

– No może trzeba podać się do dymisji i przynajmniej zachować twarz? Jednak to już nawet nie o gesty chodzi. Dla mnie jest szczególnie ważne, żeby ten zdroworozsądkowy, to trzeba przyznać, zdroworozsądkowy głos PSL-u przebił się w rządzie, żeby się nie okazało, że Tusk zadecyduje jednak inaczej.

– W weekend uczestniczył Pan w spotkaniu na tym forum rolniczym i tam również minister Siekierski wyrażał swoje zdanie na temat Zielonego Ładu, o tym, że jest niebezpieczny dla polskiego rolnictwa i że będzie się sprzeciwiał. Na ile Pan wierzy, że oni są w stanie, mówię tutaj o ministrach PSL-u, postawić po prostu, oddać swoje polityczne kariery na rzecz bezpieczeństwa żywnościowego?

– Szczerze wierzę, że oni rzeczywiście wiedzą, co należy zrobić, że nie są cyniczni w wygłoszeniu tej obrony rolnictwa. Jestem człowiekiem może naiwnym, skoro wierzę, że politycy wierzą w to, co mówią. Natomiast nie dałbym nawet pięciu groszy za to, że się będą w stanie postawić jako formacja i walczyć o interesy polskich rolników.

– Z czego to wynika, przecież to ich naturalny elektorat, nieco nadszarpnięty przez PiS zresztą?

– To jest pewnego rodzaju pułapka, jaką koalicja, przede wszystkim Donald Tusk, zastawia na tych słabszych koalicjantów. PSL objął ogromną liczbę etatów, przede wszystkim w administracji rolnej, w całości opanowana Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, Doradztwo Rolnicze, gdzie wymieniono wszystkich dyrektorów, KRUS, instytuty naukowo-badawcze, szkoły rolnicze. To jest ogromna liczba etatów obsadzonych przez nominatów PSL-u, który był głodny stanowisk. Przez osiem lat był od tych stanowisk odsunięty przez Prawo i Sprawiedliwość, które niestety nie wykazywało się racjonalnym podejściem. W związku z tym tam dorosło następne pokolenie dzieci działaczy PSL-owskich. I zapewne Donald Tusk, który doskonale to wszystko wie, dlatego wysyła sygnał, że jak się wam nie podoba polityka, którą ja realizuję, no to będą zwolnienia. Myślę zresztą, że różne przecieki, które się pojawiają w mediach prorządowych o tym, ile PSL obsadził stanowisk, ile lat nadzorczych, ile się hoduje następnych tłustych kotów, nie biorą się z niczego. To jest taki bat na PSL.

Z jednej strony marchewka, dostaniecie stanowiska, dostaniecie stołki, jakiś udział, przepraszam za ostrość wypowiedzi, w korycie czy przy korycie, a z drugiej strony jak się nie podoba, to będzie bat i odpędzenie od tego koryta.

 

Krajem, który najwięcej straci, jest Polska

– Czyli raczej Pan nie wierzy w "siłę" PSL?

– Tak to wygląda przynajmniej na tym etapie. Może inaczej będzie bliżej wyborów. Chociaż, jeżeli chodzi o umowę z krajami Mercosuru, to trochę to nad nami wisi, tego czasu jest coraz mniej.
Ursula von der Leyen zapowiada, że chce to zrobić przed końcem roku.

To już miało odbyć się na spotkaniu G20, no widocznie strach przed rolnikami to powstrzymał i jest próba zmiękczenia stanowiska.

Pojawiają się jakieś raporty, które mówią, że to wcale nie będzie aż tak złe dla rolnictwa europejskiego. Tylko ja znam również raporty, które mówią wprost, że to uderzy w kraje przede wszystkim rolnicze. A krajem, który najwięcej straci, to jest wyliczane w miliardach euro, jest Polska. Może ten strach sprawił, że szefowa KE zmieniła taktykę – to jest przeciągane, widać urabianie, przekonywanie albo zastraszanie poszczególnych krajów, żeby nie daj Boże nie odważyły się tworzyć mniejszości blokującej.

Na szczęście ta mniejszość jest w dalszym ciągu możliwa, przypomnę, musi być 35% obywateli Unii Europejskiej. Dlatego jeśli Polska się sprzeciwi, to mniejszość jest i Mercosuru nie będzie. Jeżeli Polski nie będzie, to niestety ta umowa zostanie podpisana i to jest koniec rolnictwa europejskiego, nie żadne osłabienie, tylko jest to po prostu początek absolutnie likwidowania rolnictwa europejskiego. Los rolnictwa europejskiego leży w polskich rękach i to, mówiąc wprost, w rękach Donalda Tuska. Dlatego PSL musi rozumieć, jak ogromną odpowiedzialność ma na swoich barkach.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe