Kompromitacja komisji ds. Pegasusa. Szefowa komisji się tłumaczy
W piątek prezes PiS Jarosław Kaczyński stawał jako świadek przed sejmową komisją ds. Pegasusa. W dość powszechnej opinii komisja nie sprostała szefowi największej opozycyjnej partii.
W sieci szeroko dyskutuje się na temat bon motów Jarosława Kaczyńskiego, który na przykład na na zwracanie się do niego przez posła Zembaczyńskiego per "panie świadku" odpowiadał zwracaniem się do posła Zembaczyńskiego per "panie członku". Przedmiotem drwin są zarówno nerwowość posła Zembaczyńskiego jak i pewien chaos w prowadzeniu obrad przez poseł Magdalenę Srokę. Komisja nie zadbała nawet o wcześniejsze zwolnienie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z konieczności dyskrecji w zakresie informacji niejawnych.
Pan ma na samochodzie 8 gwiazdek, co oznacza po pierwsze niebywały deficyt kulturowy, a ja jestem znany z tego że ja ludzi o takim deficycie kulturowym bardzo nie lubię
- mówił do usiłującego wyprowadzić go z równowagi Zembaczyńskiego Jarosław Kaczyński.
Czytaj więcej: W ocenie najtwardszych przeciwników Kaczyńskiego w sieci "Kaczor zjadł tę komisję"
Szefowa komisji zabiera głos
„Od samego początku zdawałam sobie sprawę, że przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego nie będzie łatwe. Jarosław Kaczyński nie chciał podzielić się tym, co wiedział na temat Pegasusa z Polakami bardzo długo, w końcu jako pierwszy polityk w kraju przyznał, że taki system został zakupiony. W mojej ocenie decyzja o zaproszeniu Jarosława Kaczyńskiego była słuszną decyzją, i ją podtrzymuję, mimo że nie było łatwo” – powiedziała w TVP Info Sroka, przewodnicząca sejmowej komisji śledczej ds. czynności operacyjno-rozpoznawczych z użyciem Pegasusa.
Na pytanie, czy Kaczyński, który odmówił złożenia pełniej roty przyrzeczenia, zostanie ukarany, odparła: „Taka decyzja na komisji zapadła. Taki wniosek zostanie wysłany do Sądu Okręgowego w Warszawie, bo na nim ciążył obowiązek złożenia przyrzeczenia. Zasłanianie się posiadaniem wiedzy, która może obejmować tajemnicę państwową, jest zrozumiałe, natomiast nikt zaocznie zwolnić świadka z zachowania tajemnicy nie może” – dodała Magdalena Sroka.
Oceniła, że mimo niezłożenia przez polityka PiS pełnej roty przyrzeczenia, jego zeznania nie mogą być „w pełni podważone” przez prawników. Jak zauważyła, Kaczyński usłyszał pouczenie o odpowiedzialności karnej, „otrzyma również protokół z przesłuchania przed komisją tak, że ta procedura, która nakłada na świadka obowiązek mówienia prawdy, została przeprowadzona”.
„W mojej ocenie było to cenne przesłuchanie. Kilka razy (Kaczyński) został złapany na niepamięci, czy kłamstwie wręcz. Kiedy pytałam Jarosława Kaczyńskiego o znajomość z panem Czukorem (Jozsef Czukor, były szef węgierskiego wywiadu), który był w wywiadzie węgierskim odpowiedzialnym najprawdopodobniej za zakup Pegasusa dla Węgier, Jarosław Kaczyński powiedział, że nie zna człowieka. Natomiast kiedy okazane zostało mu zdjęcie, jednak sobie przypomniał. I takich momentów podczas przesłuchania było kilka. Jarosław Kaczyński nie chciał się z nami podzielić tą wiedzą” – stwierdziła szefowa komisji.
Czytaj również: Wybory prezydenckie w Rosji. Podano wyniki exit poll
"Prezes PiS ponownie będzie musiał stawić się przed komisją"
Pytana, czy Jarosław Kaczyński mógł być wprowadzany w błąd np. przez przedstawicieli służb, podkreśliła: „Jarosław Kaczyński był wicepremierem ds. bezpieczeństwa, nie może opierać się o wiedzę, przekazywaną przez Kamińskiego, Wąsika czy kogokolwiek innego z rządu czy przez agentów, którzy mogli z nim rozmawiać. Mógł być wprowadzony w błąd, natomiast nie zwalnia go to z odpowiedzialności, jaką ponosił, był szefem partii, jaka rządziła, pełnił stanowisko w rządzie, więc na nim spoczywał obowiązek weryfikacji informacji”.
Sroka powiedziała, że prezes PiS ponownie będzie musiał stawić się przed komisją. „Jarosław Kaczyński wróci przed komisję. Zostanie ponownie przesłuchany w momencie, kiedy będziemy mogli skonfrontować jego zeznania z zeznaniami kolejnych świadków i w momencie, kiedy będziemy mieli dokumenty, na które czekamy, z resortów, a także służb” – stwierdziła przewodnicząca komisji.