Wraca afera wiatrakowa. Wiatraki jednak bliżej domów?

W poniedziałek wiceszef resortu klimatu i środowiska Miłosz Motyka przekazał, że w pierwszej połowie 2024 r. zostanie przygotowana ustawa wiatrakowa. Jak podkreślił, nowe przepisy mają być „szerokie”, a ich celem jest odblokowanie energetyki wiatrowej na lądzie.
Polityk wywodzący się z PSL na antenie Radia ZET jednoznacznie zaaprobował zapis umożliwiający budowę wiatraków na lądzie w odległości 500 m od zabudowań twierdząc, że jest to „konsensus wypracowany przez lata”.
– Ustawa powinna koncertować się wokół 500 m, jeśli chodzi o odległość od zabudowań. Bez norm hałasu. Według najnowszych analiz, wedle dokładnych badań technologicznych, ta odległość gwarantuje i odpowiedni spokój, odpowiednią ciszę – dodał poseł ludowców.
CZYTAJ TAKŻE: Niemcy ciągną w dół gospodarkę Francji
Wiatraki „niewygodne” dla wyborców?
Jak twierdzi portal wPolityce.pl, kluczową sprawą nie jest jednak odległość umiejscowienia wiatraków od zabudowań, która zmniejsza się o 200 m (z 700 do 500 m), lecz kwestia uproszczenia procedur, na co nalega Komisja Europejska „stawiająca za cel dynamiczny rozwój OZE, a także o analizy wpływu (oddziaływania) na środowisko tych inwestycji i wpływ emisji hałasu na otoczenie i zdrowie mieszkańców”.
„Dodatkowym pomysłem rządzących było uznanie budowy wiatraków jako inwestycji celu publicznego, stąd mogłyby wiązać się z obowiązkowymi wywłaszczeniami. Wiele wskazuje na to, że po ubiegłorocznej awanturze w sprawie ustawy, określanej także jako «afera wiatrakowa», teraz rząd wyciągnął odpowiednie wnioski i nie powinien powtórzyć starych błędów” – dodano.
Serwis uważa, że publikacja projektu przed wyborami samorządowymi, które odbędą się 4 kwietnia, mogłaby być „niewygodna” dla wyborców.
CZYTAJ TAKŻE: Masowe protesty rolników w całej Polsce