Zbigniew Kuźmiuk: Prezydent Duda o konieczności realizacji obietnic wyborczych, a Tusk, Budka, Kierwiński w śmiech

Prezydent podkreślił, że będzie bronił osiągnięć rządu Prawa i Sprawiedliwości, w tym programów społecznych i strategicznych przedsięwzięć inwestycyjnych takich jak CPK, elektrownie atomowe czy port kontenerowy w Świnoujściu, ponieważ wiele z nich było zawartych także w jego programie wyborczym i były przez niego wspierane. Prezydent zwrócił także uwagę, że po 8 latach rządów Zjednoczonej Prawicy duża część wyborców zupełnie inaczej podchodzi do obietnic wyborczych składanych przez partie polityczne, ponieważ wie, że mogą i powinny być one realizowane.
Przypominając to, zwrócił się do obecnej opozycji, że powinna pamiętać o realizacji obietnic wyborczych, które złożyli w kampanii wyborczej, i wtedy siedzący w pierwszym rzędzie sejmowych ław posłowie Marcin Kierwiński, Donald Tusk i Borys Budka zaczęli się wręcz ostentacyjnie śmiać. Nie wróży to najlepiej obietnicom wyborczym złożonym przez Platformę, a było ich naprawdę sporo, a niektóre z nich uważane są wręcz za sztandarowe, jak wprowadzenie 60-tysięcznej kwoty wolnej od podatku PIT, 30-proc. podwyżka dla nauczycieli czy 20-proc. podwyżka płac dla pracowników sfery budżetowej. Być może ci trzej czołowi politycy Platformy, śmiejąc się na sali sejmowej, przypomnieli sobie, co mówili o obietnicach wyborczych inni ważni politycy tej partii po ponad 7 latach rządów w 2014 roku.
„Dwa razy obiecać to jak raz dotrzymać”
Przypomnijmy zatem, co mówili w obietnicach wyborczych w 2014 roku w podsłuchanych rozmowach, w restauracji „Amber Room”, ówczesny minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski i ówczesny minister finansów Jacek Rostowski. Sikorski, nawiązując do toczącej się już wówczas kampanii wyborczej w związku z wyborami parlamentarnymi na jesieni 2015 roku, prześmiewczo mówił między innymi: „dwa razy obiecać to jak raz dotrzymać”, a Rostowski poszedł jeszcze dalej, mówiąc: „obietnice polityczne wiążą tylko tych, którzy w nie wierzą”. A więc w kampanii wyborczej można obiecywać co ślina na język przyniesie, bo przecież po wygranych wyborach, jeżeli ma się takie podejście do deklaracji wyborczych, to wiadomo, że nie będzie się ich realizować.
I takie podejście do obietnic wyborczych Platforma konsekwentnie stosowała w praktyce, kiedy tworzyła rząd razem z PSL w latach 2007–2015. Jeszcze w kampanii wyborczej w 2005 roku przestawiła projekt podatkowy nazywany „3x15”, co oznaczało taką samą stawkę podatkową 15 proc. w trzech najważniejszych podatkach VAT, PIT i CIT, w których stawki wynosiły odpowiednio 22 proc.; 18 proc. i 32 proc.; 19 proc., ale wtedy, gdy rządziła, nie tylko ich nie zmniejszyła, ale jak w przypadku VAT podwyższyła do 23 proc.
W tej samej kampanii wyborczej Platforma zbierała podpisy pod inicjatywą zmiany Konstytucji RP pod nazwą „4 razy TAK”, a więc likwidacją Senatu, zmniejszeniem liczby posłów o połowę, wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych oraz zniesieniem immunitetu parlamentarzystów, i zebrała ich ponad 700 tysięcy, ale jak później określił to jeden z założycieli Platformy Andrzej Olechowski, „to były tylko ćwiczenia”.
Jeszcze inaczej Platforma podeszła w deklaracji w sprawie wieku emerytalnego w kampanii parlamentarnej 2011 roku. Jej politycy wręcz na wyścigi zaprzeczali, że po ewentualnie wygranych wyborach podniosą wiek emerytalny, potwierdzał to także wywodzący się z Platformy ówczesny prezydent Bronisław Komorowski, ale natychmiast po wygranych wyborach już w 2012 roku podwyższyli wiek emerytalny o 2 lata dla mężczyzn i o 5 lat dla kobiet.
W Platformie nic się nie zmieniło
Ten śmiech Kierwińskiego, Tuska i Budki na słowa prezydenta Andrzeja Dudy, że mają realizować obietnice wyborcze, świadczy o tym, że w Platformie nic się nie zmieniło, jeżeli chodzi o podejście do ich realizacji. Takie podejście przez Platformę do realizacji obietnic wyborczych stawia w trudnej sytuacji jej koalicjantów z PSL-u, Ruchu Hołowni i Lewicy, bo chyba oni trochę poważniej podchodzili do tego, co deklarowali w kampanii wyborczej.