Dr Rafał Brzeski: Kogo mogli zwerbować w Polsce zatrzymani Rosjanie?
Kiedy Rosjanie wjechali do Polski – nie podano.
Którędy wjechali – nie podano.
- 10 sierpnia rozklejali ulotki w Krakowie.
- 11 sierpnia rozklejali ulotki w Warszawie.
- 11 sierpnia zostali zatrzymani w Warszawie.
- 12 sierpnia planowali opuścić Polskę.
Czy rozklejali ulotki razem, czy osobno, komunikat ABW nie podaje. Z informacji otrzymanych z Ukrainy i opublikowanych na Twitterze wynika, że jeden z Rosjan działał w Warszawie, a drugi w Krakowie.
Czego nie wiemy
W Krakowie i Warszawie rozkleili łącznie około 300 ulotek, ale nie wiadomo, czy „kolportaż”, o którym wspomina komunikat ABW, ograniczał się do rozklejania ulotek, czy obejmował też rozpowszechnianie innych materiałów.
ABW podała, że Rosjanie posiadali ponad 3 tysiące „materiałów propagandowych”, ale nie wiadomo, czy w chwili zatrzymania, czy też włącznie z rozkolportowanymi już i rozklejonymi. Precyzyjna informacja jest w tym przypadku istotna, gdyż daje wyobrażenie o wielkości paczki z materiałami, które Rosjanie mieli otrzymać w Moskwie i zapewne to oni wwieźli je do Polski.
Materiały te promowały Grupę Wagnera. Komunikat ABW nie precyzuje, czy były to tylko rozklejane ulotki, czy także inne materiały, ale podano, że ulotki zawierały link do stron prowadzących werbunek do tej prywatnej armii.
Co wiemy
Zlecenie rozklejania ulotek zatrzymani otrzymali od „rosyjskich służb specjalnych”. Wskazano im kilkaset miejsc publicznych w Krakowie i Warszawie, gdzie mieli je rozkleić.
Wykonanie zadania w wyznaczonym miejscu zatrzymani dokumentowali fotografiami. Na podstawie tych zdjęć kalkulowano ich wynagrodzenie. Wysokości stawki komunikat ABW nie podaje, ale w sumie mieli otrzymać około pół miliona rubli, czyli przy obecnym kursie 17,5 rubla za złotówkę – mniej więcej 28 tysięcy złotych.
Funkcjonariusze ABW ustalili, że prowadząc swoją akcję, obaj Rosjanie kontaktowali się na bieżąco z mocodawcami, od których otrzymywali konkretne wskazówki i oceny dotychczasowych działań. Wiadomość ta potwierdza opartą na wieloletniej statystyce prawdę, że 93 procent wpadek służb specjalnych ma miejsce podczas nawiązywania łączności.
Swoistym postscriptum do komunikatu ABW jest wpis opublikowany kilkanaście godzin później na Twitterze. Jest to świadectwo przemawiające za przydatnością „kontrwywiadu obywatelskiego” w dobie kryzysu bezpieczeństwa. Kibice klubu Dynamo Kijów ustalili, że Aleksiej T. i Andriej G. to kibole Spartaka Moskwa i podzielili się tą wiadomością z fanami piłki nożnej w Polsce. Według kibiców ukraińskich w Warszawie ulotki rozlepiał „Bonyi”, ważna postać z ekipy „Union”, ponoć najtwardszej chuligańskiej grupy moskiewskiego klubu. Natomiast w Krakowie działał i wpadł kibol z grupy „Rzeźnicy z Orła”.
Wywiadowcze mięso armatnie
Zatrzymanie kiboli rozklejających ulotki można uznać za mało istotny incydent, ale warto go przeanalizować. Najbardziej intrygującym pytaniem jest, jaką drogą zatrzymani wjechali do Polski, ale tu nie znamy odpowiedzi. Można tylko podejrzewać, że z Zachodu, gdyż w mediach mignęła informacja, że prowadzili tam podobne działania propagandowe.
Sądząc z wyznaczonego zadania, sposobu prowadzenia oraz wysokości wynagrodzenia dwójkę Rosjan można zaliczyć do wywiadowczego mięsa armatniego jednorazowego użytku. Nawet gdyby uczestniczyli w podstawowym kursie wywiadowczym i wysłano ich dla sprawdzenia nabytych umiejętności, to nie kontaktowano by się z nimi tak często z pogwałceniem kardynalnych zasad szpiegowskiego bhp. Bardziej trafne wydaje się założenie, że wysłano ich celem związania sił i środków polskich służb w okresie kryzysu na granicy z Białorusią. Z racji tematyki ulotek służba rosyjska, która ich wysłała, może się z łatwością od nich odciąć, zapewniając, że nie miała i nie ma z nimi nic wspólnego, a wszelkie pytania należy kierować do dowództwa Grupy Wagnera oraz jej właściciela Jewgienija Prigożyna.
Kogo mogli zwerbować?
Istotnym profitem dla mocodawców obu Rosjan mogą natomiast być ludzie, którzy skontaktują się z internetową stroną, do której link podano na ulotkach. Potencjalnie mogą znajdować się wśród nich ludzie niezadowoleni z rządów w Polsce i zradykalizowani do tego stopnia, że są gotowi zaciągnąć się do prywatnej armii Kremla, w której łatwo o śmierć. Rosyjskie służby rutynowo interesują się ludźmi niezadowolonymi i protestującymi. Nie gra roli, czy protest dotyczy szczepionek, dobrostanu karpia czy zmian klimatycznych. Starają się nawiązać z nimi kontakt i poddać psychologicznej „obróbce”, aby zradykalizować ich i wykorzystać w wojnie hybrydowej. Odzew na ulotki w postaci kontaktu sieciowego z placówką werbunkową Grupy Wagnera może też dać orientację, czy możliwe jest przygotowanie w Polsce lokalnego wsparcia dla grup „specjalsów” lub „wagnerowców”, gdyby udało się im przedrzeć przez granicę i rozpocząć „marsz na Warszawę”. Marsz na stolicę i jej dzielnicę rządową jest zapisany w doktrynie Specnazu. Elitarne grupy Specnazu nie przełamują przeciwnika w walce, lecz omijają jego siły i uparcie dążą do celu, którym jest dzielnica rządowa, a w niej likwidacja kierownictwa państwa oraz sparaliżowanie mechanizmów zarządzania państwem i jego obroną. Przy czym liderzy opozycji traktowani są na równi z przywódcami ekipy rządzącej, gdyż z pominięciem zwerbowanej wcześniej agentury doktryna Specnazu uznaje opozycję za rezerwową ekipę aparatu władzy.