[wywiad] Ks. Tomáš Halík: Chrześcijaństwo przyszłości będzie mistyczne
Krzysztof Tomasik: Wygłosił Ksiądz Profesor w warszawskiej Szkole Głównej Handlowej wykład „Duchowość w zsekularyzowanym mieście” wspierając tym samym inicjatywę „Miasto Dialogu”. Dlaczego jest to tak ważny temat dzisiaj nie tylko dla Warszawy, Pragi ale wszystkich wielkich miast świata?
Ks. prof. Tomáš Halík: Megapolis - wielkie miasto to symbol postmodernistycznego globalnego społeczeństwa. Warto przytoczyć słowa niemieckiego filozofa Martina Heideggera, który powiedział, że technika pokonała wszelkie odległości, ale nie stworzyła bliskości. Jest to wielki problem. Wielu ludzi wielkich miast, nasze dzisiejsze społeczeństwo, utraciło tę wartość bliskości. Jesteśmy połączeni sieciami kontaktów w wielu wymiarach, ale w sumie wielu ludzi jest samotnych. Tkwią w pseudobliskości poprzez internet i inne media. Dzisiejsza cywilizacja techniczna potrzebuje komplementarnych elementów, wszystkiego tego, co idzie w głąb ludzkiej egzystencji.
- Dla wielu w zmaterializowanym i konsumpcyjnym społeczeństwie Zachodu i nie tylko, duchowość to abstrakcja. Zatem, w wymiarze antropologicznym, czym jest duchowość? Dlaczego w ogóle duchowy wymiar, w tym chyba najważniejszy religijny, człowieka jest tak ważny? Ksiądz Profesor mówi często o zjawisku przedefiniowania duchowości, w tym o odchodzeniu od instytucjonalnie praktykowanej wiary religijnej, szczególnie w wielkim mieście. Jak pogłębiać duchowość we współczesnym świecie?
- Dla mnie w tym kontekście ważne jest wszystko to, co łączy się kwestią ogólnie pojętego sensu. Wymiar duchowy łączy się z głębokim sensem życia, czyli szeroko pojętym pytaniem o sens egzystencji, konkretnego życia tu i teraz, mojej osobistej sytuacji i mojego miejsca w świecie. Codziennie musimy szukać odpowiedzi na te pytania. Musimy też dbać, w pewnym wymiarze, o kontemplatywne postrzeganie rzeczywistości. Nie możemy być powierzchowni, musimy uwolnić się od prostych odpowiedzi na skomplikowane pytania, tym samym uwolnić się od prostych rozwiązań jakie daje nam choćby reklama czy ideologia. Trzeba zachować dystans, a do tego potrzebujemy trochę ciszy, kontemplacji i pójścia w głąb. Trzeba postrzegać rzeczywistość w szerokiej perspektywie. Dla mnie to jest właściwy wymiar duchowy.
- Świat w wielu wymiarach przeżywa kryzys, widzimy wiele negatywnych stron globalizacji, takich jak wojny, terroryzm, przemoc, coraz głębszy rozdźwięk między bogatymi i biednymi krajami itd. Jak my katolicy powinniśmy opowiedzieć na te problemy?
- Globalizacja ma oczywiście swoją pozytywną stronę. Była między innymi przyczyną upadku komunizmu. Silne ekonomicznie państwa wygrały z tzw. gospodarką planową, kontrolą kultury we wszelkich wymiarach itd. i pozwoliły nam uczestniczyć w globalnym rynku idei i gospodarki, dzięki konkurencji pogrążyły komunizm, który konkurencję wolnego rynku uznawał za coś „śmierdzącego”. Oczywiście teraz jesteśmy także konfrontowani z ciemnymi stronami globalizacji np. rozprzestrzenianiem się różnych chorób wziąwszy choćby ostatnio pandemię koronawirusa. Ponadto mamy globalizację terroryzmu i wojen, jak to nazwał papież Franciszek III - wojny światowej w kawałkach.
Reakcją na kryzys globalizacji jest bardzo często populizm, nowy nacjonalizm, fundamentalizm religijny, ekstremizm polityczny i tym podobne. Są to fałszywe odpowiedzi na problemy. Przypomnę stanowisko o. Teilharda de Chardin francuskiego teologa, filozofa, antropologa i paleontologa, który był pierwszym prorokiem globalizacji i mówił o uplanetyzowaniu ludzkości zastrzegając, że nie jest to jakiś automatyzm, ale ludzkość potrzebuje właściwych odpowiedzi na tę sytuację, potrzebuje, w wolności, jednoczącej siły jaką jest miłość.
Obecnie jesteśmy w momencie, gdzie globalizacja, tak czy tak, się rozwija. Z wielkimi problemami jak zamiany klimatyczne, niszczenie środowiska naturalnego czy nowe choroby. Tych problemów nie można rozwiązać na płaszczyźnie jednego narodu i dlatego potrzebujemy współpracy ponad państwowymi i kulturowymi granicami.
Proces globalizacji potrzebuje także transformacji, jednoczenia w wymiarze ekonomicznym i technologicznym. Potrzebujemy także moralnej i duchowej więzi. Nie potrzebujemy żadnych ideologii, w tym chrześcijaństwo także nie może być jakąś ideologią. Potrzebujemy szeroko rozumianego ekumenizmu. Ekumeniczne chrześcijaństwo powinno odgrywać inspirującą rolę. Nie ma powrotu do monochromatycznej cywilizacji, jednobarwnego chrześcijaństwa, jak to miało miejsce w średniowieczu. Chęć powrotu do takiego stanu jest iluzją. Zawsze pozostaniemy społeczeństwem pluralistycznym. Potrzebujemy głosów, które będą ludzi zbliżały do siebie w duchu solidarności i wzajemnego szacunku. W innych religiach także mamy takie same albo zbliżone etyczne postrzeganie świata. Nasza chrześcijańska wiara w tej „symfonii pluralizmu i różnorodności” ma do odegrania ważną rolę.
- W Kościele katolickim żyjemy obecnie procesem synodalnym, który ma być odpowiedzią na kryzys Kościoła. Według Księdza Profesora, w jakiej sferze Kościół najbardziej jest w kryzysie? Czy jest kryzys struktury, hierarchii, zarządzania?
- Sytuacja Kościoła jest podobne do tej przed reformacją. Skandale związane z seksualnymi, psychicznymi i duchowymi nadużyciami były czymś, co przeważyło szalę. Tysiące wiernych w różnych krajach z tego powodu odwróciło się od Kościoła. Ale stało się tak nie tylko z powodu nadużyć. Wielu ludzi spostrzegło, że Kościół nie odpowiada na ich istotne pytania egzystencjalne. Proces ten nazywamy sekularyzacją a praktycznie jest to ekskulturacja.
Głównym zadaniem Kościoła jest ewangelizacja a ona potrzebuje inkulturacji. Ewangelizacja bez inkulturacji jest czystą indoktrynacją. My, Czesi i Polacy, którzy żyliśmy w systemie komunistycznym, mamy alergię na wszelkie formy indoktrynacji. Inkulutracja jest procesem inkarnacji chrześcijańskich wartości w styl życia i sposób myślenia. Jak powiedziałem jesteśmy od dawna świadkami procesu ekskulturacji z dziedzictwa religijnego i to jest problem. Porównanie z czasami przed reformacją, kiedy handlowano odpustami, jest właściwe. Było to wtedy, można powiedzieć - zjawisko marginalne, ale Martin Luter wskazał, że jest to wielki i głęboki symptom kryzysu średniowiecznego Kościoła, związków Kościoła z władzą, duchowieństwa z świeckimi i innymi negatywnymi zjawiskami. To doprowadziło do reformacji. Z drugiej strony odpowiedzią była katolicka reformacja, której symbolami są wielkie postaci mistyków ówczesnych czasów, takich jak choćby św. Teresa z Avila, św. Ignacy Loyola czy św. Karol Boromeusz.
- Zatem potrzebujemy nowej katolickiej reformacji?
- Tak. Obecnie skandale nadużyć seksualnych też są w sumie zjawiskiem marginalnym, ale papież Franciszek mając prorockie spojrzenie, wskazał, że jest to symptom wielkiego kryzysu systemu całego Kościoła. Nazwał to m.in. chorobą klerykalizmu, czyli nadużyciem władzy i autorytetu. Dlatego musimy się pozbyć tego systemowego klerykalizmu.
Potrzebujemy nie antymodernistycznego Kościoła, który jest związany ze starymi tradycjami, ale potrzebujemy Kościoła synodalnego, Kościoła, który trzeba odnowić w nowym kontekście, bez biurokratycznego klerykalnego systemu sprawowania jakiejś władzy, a iść wspólną drogą, czyli drogą synodalną, drogą, na której razem są biskupi, duchowieństwo, świeccy, kobiety i mężczyźni. Na nowo uchwycić razem to wszystko, czego wymaga od nas Chrystus. Odnowić nie tyle struktury, ale w naszej różnorodności odnaleźć głęboką jedność w Chrystusie.
Nasza wspólna droga oznacza także ekumenizm, w szerokim sensie, w tym także w sensie dialogu międzyreligijnego. Jestem przekonany, że w tym sensie Kościół synodalny, ekumeniczny może być ważnym impulsem dla całego społeczeństwa. Demokratyzacja Kościoła w czasie reformacji, była także zachętą dla demokratyzacji społeczeństwa. Mam nadzieję, że synodalna restrukturyzacja Kościoła może dzisiaj być inspiracją dla pokojowej współpracy całej rodziny ludzkiej.
Kościół jest sakramentem, znakiem należącego do całej ludzkości Chrystusa. Urzeczywistnienie tego celu ma wymiar eschatologiczny. Jedność nie ogranicza się do naszego ziemskiego życia, ale ma sens jedności w perspektywie wieczności. Na tej drodze musimy wszystko robić, aby pokonać wszelkie uprzedzenia, stereotypy i naszą chorą historię przetworzyć w kulturę zrozumienia i wzajemnego szacunku.
Synodalność jest naszym wielkim zadaniem. Jestem zachwycony, że papież Franciszek zainspirował reformę Kościoła, w którym jest miejsce i dla hierarchii, i dla struktur demokratycznych, ale i też dla profetycznego ducha Kościoła. Jestem zachwycony, że na katedrze św. Piotra zasiada osobistość mająca wymiar prorocki, która jest przekonana, że Kościół potrzebuje synodalnej reformy i to jest wielki znak naszego czasu.
- Czy dobrą odpowiedzią na reformę Kościoła jest kontrowersyjna droga synodalna w Niemczech? Czy nie prowadzi ona do protestantyzacji Kościoła katolickiego i tym samym schizmy?
- Uczestniczyłem w kontynentalnym zebraniu Synodu Biskupów w Pradze i doświadczyłem wielu nieporozumień i uprzedzeń między Kościołami lokalnymi ze wschodniej i zachodniej Europy. Były gorące debaty i spory. Myślę, że jeśli ktoś patrzy na to inteligentnie, nie powierzchownie, stereotypowo, kierując się dobrą wolą, to mimo wszystko można się porozumieć. Przecież potrzebujemy siebie w swej różnorodności.
W ramach procesu synodalnego mamy też postulat decentralizacji mocno scentralizowanej kościelnej struktury, ponieważ Kościoły lokalne znajdują się w różnych sytuacjach, na różnych poziomach rozwoju i przemian. Kościoły na Zachodzie od dawna żyją w sekularyzowanych społeczeństwach i wiedzą czego w takiej sytuacji najbardziej potrzeba.
Polska obecnie także jest poddawana szybkiej sekularyzacji dlatego Kościół w Polsce i Kościoły w krajach Europy środkowo-wschodniej muszą się od nich wiele uczyć, jak funkcjonować w sytuacji globalnego i radyklanego pluralizmu oraz sekularyzacji. To będzie trochę trwało. W tym kontekście Kościół w Niemczech i Francji ma wiele doświadczeń, którymi może się podzielić.
Odnośnie do drogi synodalnej w Niemczech, to rozumiem wiele impulsów jakie ona niesie z sobą, są wśród nich ważne pytania. Ale mam też krytyczne spostrzeżenia. Przede wszystkim nie można przeceniać wagi reform strukturalnych. Można zrozumieć potrzebę wprowadzenia święceń kapłańskich dla viri probati (wypróbowanych mężów) ponieważ już od dawna tacy księża są w Kościele katolickim. Prawdopodobnie takich kapłanów w przyszłości będzie coraz więcej.
Podczas spotkań w niemieckim Kościele stale przestrzegam przed przecenianiem reform strukturalnych. Nawet jeśli będziemy mieli żonatych księży a nawet kobiety jako kapłanów, to nie może to uratować Kościoła jako takiego. Nie wolno nam w tym widzieć zbawienia. Zasadniczo należy zmienić struktury, aby nie przeszkadzały w głębszym życiu wiary. Przede wszystkim potrzebujemy duchowego pogłębienia i teologicznej odnowy. Oczywiście potrzebujemy reformy strukturalnej, ale to Kościoła nie może ratować. Nie obawiam się schizmy. Potrzebujemy cały czas dialogu i zrozumienia w szerokim kulturowym i historycznym kontekście.
- W kontekście reformy, dla wielu problemem jest też język jakiego używa się w Kościele. Mówi się językiem, dla wielu niezrozumiałym. Jak zatem dotrzeć, szczególnie do młodych ludzi, z przesłaniem Ewangelii?
- W kontekście języka musimy rozróżnić tradycję od tradycjonalizmu. Tradycja jest związana z reinterpretacją. Stale musimy stawiać na nowo pytania związane z naszą chrześcijańską tożsamością, którą oczywiście musimy chronić. Niestety, niekiedy język i formy, w jakich to robimy są przestarzałe, a to ogranicza dostęp do rdzenia tradycji i tym samym Ewangelii. Istotę bycia wiernym chrześcijańskiej tradycji musimy stale odnawiać także w języku jakiego używamy.
- Jak ocenić dziedzictwo Jana Pawła II i Benedykta XVI w kontekście obecnych problemów Kościoła?
- Byli to dwaj wielcy papieże na swój czas, w fazie historii Kościoła w jakim przyszło im sprawować papieski urząd. Był to przede wszystkim czas sporu z nowoczesnością. W tym kontekście jest dla mnie symbolicznym słynny dialog kard. Josepha Ratzingera, na rok przed wyborem, z niemieckim filozofem Jurgenem Habermasem w Akademii Katolickiej w Monachium. Obaj zgodzili się, że liberalny, świecki humanizm i katolickie chrześcijaństwo potrzebują siebie nawzajem. Aby przezwyciężyć jednostronność obu stanowisk, potrzebują kompatybilności. Było to dobre zakończenie wieloletnich konfliktów między katolicyzmem a nowoczesnością. Nie ma adaptacji, ale też nie ma kontrkultury. Jest kompatybilność równoważąca. Benedykt XVI odegrał bardzo ważną rolę w tym okresie.
Dobry Bóg wybrał wielkich papieży na czas XX w. Ale teraz jest nowa sytuacja, z nowymi wyzwaniami. Obecnie musimy poszukiwać nowych dróg, ponieważ stoją przed nami nowe zadania i do ich realizacji mamy papieża Franciszka. M. in. reformuje on Kurię Rzymską, krok po kroku, z jezuicką wytrwałością i daje wiele dobrych impulsów.
- Na koniec: wybitny niemiecki teolog ks. Karl Rahner powiedział: „Chrześcijaństwo przyszłości będzie mistyczne, albo nie będzie go wcale”. Czy tak będzie?
- Tak będzie. To jest główny motyw moich wykładów i książek. O tym stale mówię, o potrzebie głębokiego wymiaru duchowego, głębokiej duchowości. Teologia mistyczna jest „scientia experimentalis” – „eksperymentalną nauką” o Bogu. Potrzebujemy nie tylko ortodoksji, ortopraksji, ale także ortopatii patosu, który jest wewnętrznym doświadczeniem wzniosłości i uczuciowości. Razem tworzą one drogę odnowy i pogłębienia chrześcijaństwa, co nadaje autentyzmu praktyce moralnej naszego życia. Bezwzględnie potrzebujemy wymiaru głębi wiary, duchowości i liturgii, a to jest dzisiaj najważniejsze.
Rozmawiał Krzysztof Tomasik
***
Ks. prof. Tomáš Halík to jeden ze znamienitszych współczesnych intelektualistów katolickich. Profesor socjologii i teologii, doktor filozofii, studiował również psychologię kliniczną. Wykładowca Uniwersytetu Karola w Pradze. W czasach komunizmu jedna z ważniejszych postaci czeskiego podziemnego Kościoła katolickiego. Działał w opozycyjnych środowiskach intelektualnych. Uczestniczył w ruchu odnowy w okresie Praskiej Wiosny. Należał do bliskich współpracowników prezydenta Czech Václava Havla oraz arcybiskupa Pragi kard. Františka Tomáška. Laureat Nagrody Templetona 2014 przyznawanej za przekraczanie barier między nauką a wiarą.
Po polsku ukazało się kilkanaście jego książek, m.in. „Cierpliwość wobec Boga. Spotkanie wiary z niewiarą’”, „Drzewo ma jeszcze nadzieję. Kryzys jako szansa”, „Zacheuszu. 44 kazania o sensie życia”, „Europejskie mówienie o Bogu i milczenie o Bogu”, „Dotknij ran: duchowość nieobojętności”, „Różnorodność pojednana”, „Czas pustych Kościołów”, „Popołudnie chrześcijaństwa. Odwaga do zmiany”, „Przebudzenie aniołów”.
Rozmawiał Krzysztof Tomasik / Warszawa