Route 66. Dziennik z podróży po szosach Drogi Matki w klimacie amerykańskiej prowincji

Droga 66 (Route 66) od dekad rozpala wyobraźnię podróżników, autsajderów i wagabundów. Zwana Drogą Matką, łączy Chicago z Los Angeles i jest najsłynniejszą drogą samochodową świata. Teraz dzięki rozszerzonemu wznowieniu książki Artura Owczarskiego jest ona dostępna z wygodnej pozycji domowego fotela.
Artur Owczarski
Artur Owczarski / fot. z archiwum A. Owczarskiego

Droga 66 jest niezmiennie związana z amerykańską kulturą, w której w dużej mierze dominuje popkultura. Kto z nas nie kojarzy archetypicznych kalk filmowych – przydrożnych barów, w których serwowane są krwiste steki, gdzie kelnerki w fartuszkach leniwie dolewają klientom kolejnej porcji kawy, opuszczonych stacji benzynowych obsługiwanych przez znudzonych mężczyzn ubranych w koszule w kratę i podniszczone czapki bejsbolowe, zakochanych par przemierzających pustkowia w rozklekotanych krążownikach szos czy grup brodatych motocyklistów. Nawet jeśli nigdy nie byliśmy w Stanach Zjednoczonych, obrazki te łatwo identyfikujemy jako na wskroś amerykańskie. Ameryka od zawsze kojarzy nam się z drogą, najpierw kolonizatorów, którzy w poszukiwaniu szczęścia porzucili stary świat, a następnie z drogą pokonywaną przez zasiedlających Zachód pionierów. To również obrazy z książek i filmów drogi, których bohaterami są często zmierzający na Zachód bitnicy, hipisi oraz włóczędzy. Myśląc o amerykańskim kinie drogi, nie przypadkowo stają nam przed oczami takie tytuły jak: „Blues Brothers”, „Dzikość Serca”, „Easy Rider”, „Into the Wild”, czyli filmy, w których istotną rolę odgrywa pędzący samochód lub motor. Ameryka to przecież ojczyzna motoryzacji, a własny pojazd nie przez przypadek był symbolem wolności. Podróż Matką Dróg jest więc w pewien sposób podróżą w głąb duszy Stanów Zjednoczonych.

Wzlot i upadek

Czym dokładnie jest Route 66? To otwarta w 1926 roku trasa drogowa długości 2448 mil (3939 km) łącząca Chicago z Los Angeles, a w 1936 przedłużona do Santa Monica. Droga Matka wiedzie przez kilka stanów: Illinois, Missouri, Kansas, Oklahomę, Teksas, Nowy Meksyk, Arizonę i kończy się w Kalifornii. Czas jej największej świetności to okres wielkiego kryzysu lat 30., gdy stała się główną arterią, którą podążali zmierzający na Zachód, głównie do Kalifornii, migranci ze Środkowo-Zachodniej części USA, którzy uciekali przed dewastującymi klimat i gospodarkę burzami pyłowymi. Budowa Drogi 66 ożywiła miejscowości, przez które przebiegała, przynosząc zyski z prowadzonych w jej pobliżu usług i handlu. Wokół Drogi Matki kwitły stacje benzynowe, przydrożne restauracje, hotele, warsztaty i sklepy. Niestety wraz z rozwojem sieci autostrad droga utraciła swoją wysoką rangę, by ostatecznie w latach 80. stracić statut autostrady krajowej.

Książka „Droga 66. Droga Matka” jest rozszerzonym wznowieniem pierwszego wydania książki z 2019 roku. Twórczość Artura Owczarskiego poznałem podczas lektury dwóch kolejnych książek tego autora – „Teksas to stan umysłu” i „Luizjańskie gumbo” – świetnych reportaży, które przedstawiają koloryt tych dwóch tytułowych stanów USA. Pierwsze wydanie „Drogi 66” od pewnego czasu było już wyprzedane, tak więc z niecierpliwością czekałem na wersję rozszerzoną, na której na pewno się nie zawiodłem.

Dziennik podróży

„Droga 66” jest nieco inna niż książki o Teksasie i Luizjanie, w których autor w poszczególnych rozdziałach w barwny i przystępny sposób przedstawił konkretną problematykę Teksasu (m.in. rodea, kwestię grzechotników, życie współczesnych kowboi, specyfikę pogranicza czy kulturę grillowania) i Luizjany (m.in. życie na bagnach, kulturę Kreolów czy wudu, Mardi Gras). W najnowszej książce mamy do czynienia raczej z dziennikiem podróży, subiektywnym przewodnikiem po Drodze Matce niż z reportażem tematycznym. Zdecydowanie więcej tu niemal przewodnikowych opisów miejsc, nieco mniej bohaterów (a do dobierania rozmówców Owczarski ma wyjątkowy talent, co udowodnił w poprzednich książkach), więcej klimatu amerykańskiej prowincji, ale nieco mniej konkretnej wiedzy, która w przypadku „Luizjańskiego gumbo” i „Teksasu” sprawiała, że po lekturze czuliśmy, że poznaliśmy te miejsca niemal od podszewki. Niestety szeroka problematyka „Drogi 66” sprawia, że autor na takie miejsca jak Chicago, Los Angeles, Wielki Kanion czy Las Vegas poświęca zaledwie po kilka-kilkanaście stron, a równie dobrze mógłby napisać o nich całe książki. Pozostaje pewien niedosyt, ale ta różnica w porównaniu do pozostałych książek jest usprawiedliwiona, to w końcu zupełnie inna konwencja reportażu.
Sama Route 66 jest niewyobrażalnie (na nasze europejskie standardy) długa, stąd podróż nią nacechowana jest różnorodnością. Zapewne podczas podróży Drogą Matką niektóre jej odcinki mogą mniej lub bardziej skraść serce turystów, podobnie jest w przypadku lektury książki Artura Owczarskiego. Po niezwykle interesującym wstępie przedstawiającym historię i kult Route 66, według mnie następuje nieco mniej porywający element podróży przez Amerykę małomiasteczkową, gdzie mnogość opisanych stacji benzynowych, restauracji i atrakcji turystycznych powala, ale po kilkunastu stronach zlewa się w jedną całość. Lektura, moim zdaniem, staje się dużo ciekawsza wraz z dalszą podróżą na Zachód i odkrywaniem nieskończonych przestrzeni i cudów natury Teksasu, Nowego Meksyku, Arizony i Kalifornii, ale może to być wyłącznie sugestywne wrażenie wynikające z preferencji podróżniczych recenzenta.

Archeologia konsumpcjonizmu

Podczas czytania tej publikacji można wyczuć, że to książka bardzo osobista, a sam autor świetnie czuje drogę i amerykańską prowincję. Jak zresztą sam przyznaje: „Od wielu lat marzyłem, by przemierzyć Route 66, drogę, która jest dla mnie synonimem podróży. Zresztą takich marzycieli jak ja jest znacznie więcej. Spotkałem wielu ludzi, którym na hasło „Route 66” oczy płonęły blaskiem. Dla nich jazda najsłynniejszą drogą Ameryki Północnej oznacza wyprawę w stronę horyzontu przez senne miasteczka i bezkresne obszary południowego Zachodu. «Liczy się droga, a nie cel... », chciałoby się powiedzieć. Dla mnie była to okazja do pokonania części amerykańskiego kontynentu śladem milionów ludzi, którzy zrobili to przede mną. Szum wiatru, wybijające rytm opony toczące się po asfalcie i amerykańskie standardy rockowe w radiu. […] Podczas tej wyprawy zakochałem się w amerykańskiej prowincji. Jak to zwykle z miłością bywa, czasami jest trudna, burzliwa, pełna dramatów, ale jeśli jest prawdziwa i głęboka, to żadne huragany jej nie zniszczą. […] Route 66 to bardziej mit, lokalne połączenie między małymi miejscowościami niż droga krajowa, lecz jej popularność z roku na rok rośnie, a mieszkający przy jej starych odcinkach przedsiębiorczy ludzie prześcigają się w dostarczaniu atrakcji turystom. Droga Matka cały czas się zmienia, ewoluuje, zadziwia. Czasami szokuje kiczem, który jednak przyciąga jak magnes. To swego rodzaju archeologia konsumpcjonizmu pozwalająca poznać to, co minęło, pełna sztucznie stworzonych atrakcji służących zarabianiu pieniędzy. Miejsca te są jak wehikuły czasu, żywe muzea, gdzie nadal serwuje się posiłki i gości na noc podróżnych”.

„Droga 66” wydana jest na świetnym poziomie. Twarda okładka, wysokiej jakości kredowy papier, wspaniałe ilustracje wykonane przez autora, które dopełniają reportaż (których tak często brakuje w pozycjach innych wydawnictw!) Książka Owczarskiego jest pozycją obowiązkową dla fanów amerykańskiej kultury, dla czytelników zakochanych w tzw. książce drogi. To również świetny pierwszy krok do poznania życia amerykańskiej prowincji. Dla czytelników „Teksas to stan umysłu” i „Luizjańskiego gumbo” ważną informacją jest to, że „Droga 66. Droga Matka” to pozycja o innej konstrukcji i innym charakterze niż jej poprzedniczki. A nam pozostaje czekać na kolejne publikacje, w których Artur Owczarski odkryje przed nami kolejne zakątki Stanów Zjednoczonych. Ja czekam z niecierpliwością.

Tekst pochodzi z 14 (1784) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Putin grozi dalszą ofensywą. „Cele Rosji zostaną osiągnięte” Wiadomości
Putin grozi dalszą ofensywą. „Cele Rosji zostaną osiągnięte”

Władimir Putin powtórzył w sobotę, że Rosja osiągnie wszystkie wyznaczone cele „drogą zbrojną”, jeśli Ukraina nie chce rozwiązać konfliktu pokojowo - poinformowała agencja Reutera. Putin wypowiadał się podczas narady w jednym z punktów dowodzenia sił zbrojnych.

Akcja ratunkowa w Tatrach. Turysta utknął na skalnym filarze Wiadomości
Akcja ratunkowa w Tatrach. Turysta utknął na skalnym filarze

Polscy turyści schodzący w sobotę Doliną Mięguszowiecką w słowackiej części Tatr usłyszeli wołanie o pomoc. Okazało się, że 21-letni Węgier utknął na skalnym filarze w rejonie Żabich Stawów – konieczna była ewakuacja z użyciem śmigłowca - poinformowali słowaccy ratownicy górscy.

18-latek zmarł po bójce przed dyskoteką. Nowe informacje Wiadomości
18-latek zmarł po bójce przed dyskoteką. Nowe informacje

Dwóch mężczyzn podejrzanych jest o udział w bójce przed dyskoteką w miejscowości Wnory-Wiechy (Podlaskie), gdzie wskutek obrażeń zmarł 18-latek - poinformowała w sobotę prokuratura. Okoliczności tego zdarzenia wyjaśnia policja pod nadzorem prokuratury.

Nie żyje druh OSP. Zasłabł podczas wyjazdu do pożaru Wiadomości
Nie żyje druh OSP. Zasłabł podczas wyjazdu do pożaru

Tragiczne wydarzenie rozegrało się w nocy z piątku na sobotę w województwie warmińsko-mazurskim. Podczas wyjazdu do pożaru domku letniskowego zmarł prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Jerzwałdzie Edward Smagała. Druh miał 69 lat.

Dawid Kubacki na podium w Engelbergu. Austriacy niepokonani z ostatniej chwili
Dawid Kubacki na podium w Engelbergu. Austriacy niepokonani

Dawid Kubacki zajął trzecie miejsce w sobotnim konkursie Pucharu Kontynentalnego w skokach narciarskich w szwajcarskim Engelbergu. Triumfował Austriak Clemens Leitner, a drugi był jego rodak Markus Mueller.

Niesamowite widowisko nad Tatrami. IMGW udostępnił zdjęcia Wiadomości
Niesamowite widowisko nad Tatrami. IMGW udostępnił zdjęcia

W Polsce słupy świetlne to prawdziwa rzadkość, a ich obserwacja jest prawdziwą gratką dla miłośników niezwykłych zjawisk atmosferycznych.

Prezydent Karol Nawrocki: W XXI wieku musimy być jak powstańcy wielkopolscy wideo
Prezydent Karol Nawrocki: W XXI wieku musimy być jak powstańcy wielkopolscy

„Powstanie Wielkopolskie spotyka dwie wspaniałe polskie tradycje: tradycję pozytywistyczną i romantyczną. Tradycję ciężkiej pracy i tradycję gotowości do insurekcji i do walki. Musimy być dzisiaj, w XXI wieku tacy sami, jak oni, gotowi do ciężkiej pracy jeśli tylko to możliwe, jeśli tylko nasze bezpieczeństwo nie jest zagrożone, ale też musimy być gotowi do tego, aby mieć odwagę, gdy przychodzi konflikt, bądź wojna” - mówił prezydent Karol Nawrocki podczas uroczystości w 107. rocznicę Powstania Wielkopolskiego.

Nie żyje znany dziennikarz radiowy i wydawca muzyczny Wiadomości
Nie żyje znany dziennikarz radiowy i wydawca muzyczny

W wieku 74 lat zmarł Andrzej Paweł Wojciechowski - dziennikarz radiowy, lektor i wydawca muzyczny, przez lata związany z Polskim Radiem oraz rynkiem fonograficznym. Informację o jego śmierci przekazali współpracownicy i przyjaciele w mediach społecznościowych. Uroczystości pożegnalne odbędą się we wtorek, 30 grudnia, o godz. 17 w Piasecznie przy ul. Technicznej 2F.

Kłopoty niemieckiego winiarstwa. Rolnicy alarmują Wiadomości
Kłopoty niemieckiego winiarstwa. Rolnicy alarmują

Niemieccy winiarze mają za sobą bardzo dobry rok pod względem jakości winogron, ale jednocześnie mierzą się z poważnymi problemami finansowymi. Nowy raport pokazuje, że sytuacja całej branży jest wyjątkowo trudna.

Jak może wyglądać polityka AfD wobec Polski? Analiza niemieckiego think-tanku tylko u nas
Jak może wyglądać polityka AfD wobec Polski? Analiza niemieckiego think-tanku

Alternatywa dla Niemiec coraz wyraźniej formułuje własną wizję polityki zagranicznej, która może mieć realne znaczenie także dla Polski. Najnowszy raport wpływowego niemieckiego think tanku pokazuje, jak AfD postrzega Warszawę, Unię Europejską i przyszły układ sił w Europie — oraz gdzie mogą pojawić się zarówno punkty styczne, jak i poważne źródła napięć.

REKLAMA

Route 66. Dziennik z podróży po szosach Drogi Matki w klimacie amerykańskiej prowincji

Droga 66 (Route 66) od dekad rozpala wyobraźnię podróżników, autsajderów i wagabundów. Zwana Drogą Matką, łączy Chicago z Los Angeles i jest najsłynniejszą drogą samochodową świata. Teraz dzięki rozszerzonemu wznowieniu książki Artura Owczarskiego jest ona dostępna z wygodnej pozycji domowego fotela.
Artur Owczarski
Artur Owczarski / fot. z archiwum A. Owczarskiego

Droga 66 jest niezmiennie związana z amerykańską kulturą, w której w dużej mierze dominuje popkultura. Kto z nas nie kojarzy archetypicznych kalk filmowych – przydrożnych barów, w których serwowane są krwiste steki, gdzie kelnerki w fartuszkach leniwie dolewają klientom kolejnej porcji kawy, opuszczonych stacji benzynowych obsługiwanych przez znudzonych mężczyzn ubranych w koszule w kratę i podniszczone czapki bejsbolowe, zakochanych par przemierzających pustkowia w rozklekotanych krążownikach szos czy grup brodatych motocyklistów. Nawet jeśli nigdy nie byliśmy w Stanach Zjednoczonych, obrazki te łatwo identyfikujemy jako na wskroś amerykańskie. Ameryka od zawsze kojarzy nam się z drogą, najpierw kolonizatorów, którzy w poszukiwaniu szczęścia porzucili stary świat, a następnie z drogą pokonywaną przez zasiedlających Zachód pionierów. To również obrazy z książek i filmów drogi, których bohaterami są często zmierzający na Zachód bitnicy, hipisi oraz włóczędzy. Myśląc o amerykańskim kinie drogi, nie przypadkowo stają nam przed oczami takie tytuły jak: „Blues Brothers”, „Dzikość Serca”, „Easy Rider”, „Into the Wild”, czyli filmy, w których istotną rolę odgrywa pędzący samochód lub motor. Ameryka to przecież ojczyzna motoryzacji, a własny pojazd nie przez przypadek był symbolem wolności. Podróż Matką Dróg jest więc w pewien sposób podróżą w głąb duszy Stanów Zjednoczonych.

Wzlot i upadek

Czym dokładnie jest Route 66? To otwarta w 1926 roku trasa drogowa długości 2448 mil (3939 km) łącząca Chicago z Los Angeles, a w 1936 przedłużona do Santa Monica. Droga Matka wiedzie przez kilka stanów: Illinois, Missouri, Kansas, Oklahomę, Teksas, Nowy Meksyk, Arizonę i kończy się w Kalifornii. Czas jej największej świetności to okres wielkiego kryzysu lat 30., gdy stała się główną arterią, którą podążali zmierzający na Zachód, głównie do Kalifornii, migranci ze Środkowo-Zachodniej części USA, którzy uciekali przed dewastującymi klimat i gospodarkę burzami pyłowymi. Budowa Drogi 66 ożywiła miejscowości, przez które przebiegała, przynosząc zyski z prowadzonych w jej pobliżu usług i handlu. Wokół Drogi Matki kwitły stacje benzynowe, przydrożne restauracje, hotele, warsztaty i sklepy. Niestety wraz z rozwojem sieci autostrad droga utraciła swoją wysoką rangę, by ostatecznie w latach 80. stracić statut autostrady krajowej.

Książka „Droga 66. Droga Matka” jest rozszerzonym wznowieniem pierwszego wydania książki z 2019 roku. Twórczość Artura Owczarskiego poznałem podczas lektury dwóch kolejnych książek tego autora – „Teksas to stan umysłu” i „Luizjańskie gumbo” – świetnych reportaży, które przedstawiają koloryt tych dwóch tytułowych stanów USA. Pierwsze wydanie „Drogi 66” od pewnego czasu było już wyprzedane, tak więc z niecierpliwością czekałem na wersję rozszerzoną, na której na pewno się nie zawiodłem.

Dziennik podróży

„Droga 66” jest nieco inna niż książki o Teksasie i Luizjanie, w których autor w poszczególnych rozdziałach w barwny i przystępny sposób przedstawił konkretną problematykę Teksasu (m.in. rodea, kwestię grzechotników, życie współczesnych kowboi, specyfikę pogranicza czy kulturę grillowania) i Luizjany (m.in. życie na bagnach, kulturę Kreolów czy wudu, Mardi Gras). W najnowszej książce mamy do czynienia raczej z dziennikiem podróży, subiektywnym przewodnikiem po Drodze Matce niż z reportażem tematycznym. Zdecydowanie więcej tu niemal przewodnikowych opisów miejsc, nieco mniej bohaterów (a do dobierania rozmówców Owczarski ma wyjątkowy talent, co udowodnił w poprzednich książkach), więcej klimatu amerykańskiej prowincji, ale nieco mniej konkretnej wiedzy, która w przypadku „Luizjańskiego gumbo” i „Teksasu” sprawiała, że po lekturze czuliśmy, że poznaliśmy te miejsca niemal od podszewki. Niestety szeroka problematyka „Drogi 66” sprawia, że autor na takie miejsca jak Chicago, Los Angeles, Wielki Kanion czy Las Vegas poświęca zaledwie po kilka-kilkanaście stron, a równie dobrze mógłby napisać o nich całe książki. Pozostaje pewien niedosyt, ale ta różnica w porównaniu do pozostałych książek jest usprawiedliwiona, to w końcu zupełnie inna konwencja reportażu.
Sama Route 66 jest niewyobrażalnie (na nasze europejskie standardy) długa, stąd podróż nią nacechowana jest różnorodnością. Zapewne podczas podróży Drogą Matką niektóre jej odcinki mogą mniej lub bardziej skraść serce turystów, podobnie jest w przypadku lektury książki Artura Owczarskiego. Po niezwykle interesującym wstępie przedstawiającym historię i kult Route 66, według mnie następuje nieco mniej porywający element podróży przez Amerykę małomiasteczkową, gdzie mnogość opisanych stacji benzynowych, restauracji i atrakcji turystycznych powala, ale po kilkunastu stronach zlewa się w jedną całość. Lektura, moim zdaniem, staje się dużo ciekawsza wraz z dalszą podróżą na Zachód i odkrywaniem nieskończonych przestrzeni i cudów natury Teksasu, Nowego Meksyku, Arizony i Kalifornii, ale może to być wyłącznie sugestywne wrażenie wynikające z preferencji podróżniczych recenzenta.

Archeologia konsumpcjonizmu

Podczas czytania tej publikacji można wyczuć, że to książka bardzo osobista, a sam autor świetnie czuje drogę i amerykańską prowincję. Jak zresztą sam przyznaje: „Od wielu lat marzyłem, by przemierzyć Route 66, drogę, która jest dla mnie synonimem podróży. Zresztą takich marzycieli jak ja jest znacznie więcej. Spotkałem wielu ludzi, którym na hasło „Route 66” oczy płonęły blaskiem. Dla nich jazda najsłynniejszą drogą Ameryki Północnej oznacza wyprawę w stronę horyzontu przez senne miasteczka i bezkresne obszary południowego Zachodu. «Liczy się droga, a nie cel... », chciałoby się powiedzieć. Dla mnie była to okazja do pokonania części amerykańskiego kontynentu śladem milionów ludzi, którzy zrobili to przede mną. Szum wiatru, wybijające rytm opony toczące się po asfalcie i amerykańskie standardy rockowe w radiu. […] Podczas tej wyprawy zakochałem się w amerykańskiej prowincji. Jak to zwykle z miłością bywa, czasami jest trudna, burzliwa, pełna dramatów, ale jeśli jest prawdziwa i głęboka, to żadne huragany jej nie zniszczą. […] Route 66 to bardziej mit, lokalne połączenie między małymi miejscowościami niż droga krajowa, lecz jej popularność z roku na rok rośnie, a mieszkający przy jej starych odcinkach przedsiębiorczy ludzie prześcigają się w dostarczaniu atrakcji turystom. Droga Matka cały czas się zmienia, ewoluuje, zadziwia. Czasami szokuje kiczem, który jednak przyciąga jak magnes. To swego rodzaju archeologia konsumpcjonizmu pozwalająca poznać to, co minęło, pełna sztucznie stworzonych atrakcji służących zarabianiu pieniędzy. Miejsca te są jak wehikuły czasu, żywe muzea, gdzie nadal serwuje się posiłki i gości na noc podróżnych”.

„Droga 66” wydana jest na świetnym poziomie. Twarda okładka, wysokiej jakości kredowy papier, wspaniałe ilustracje wykonane przez autora, które dopełniają reportaż (których tak często brakuje w pozycjach innych wydawnictw!) Książka Owczarskiego jest pozycją obowiązkową dla fanów amerykańskiej kultury, dla czytelników zakochanych w tzw. książce drogi. To również świetny pierwszy krok do poznania życia amerykańskiej prowincji. Dla czytelników „Teksas to stan umysłu” i „Luizjańskiego gumbo” ważną informacją jest to, że „Droga 66. Droga Matka” to pozycja o innej konstrukcji i innym charakterze niż jej poprzedniczki. A nam pozostaje czekać na kolejne publikacje, w których Artur Owczarski odkryje przed nami kolejne zakątki Stanów Zjednoczonych. Ja czekam z niecierpliwością.

Tekst pochodzi z 14 (1784) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane