Paweł Jędrzejewski: Tu nie chodzi o „zmianę płci”, tylko o przemianę świata
Trzynastoletnia Layla Jane z Kalifornii twierdziła, że cierpi na dysforię płciową, do niedawna nazywaną zaburzeniem tożsamości płciowej. Oświadczyła, że ma myśli samobójcze i zaburzenia odżywiania, a ponieważ z Internetu dowiedziała się o transpłciowości, zdecydowała, że jest chłopcem i domagała się, żeby nazywać ją Kyle.
I to wystarczyło. Lekarze nie zastanawiali się długo, bo dokumenty wykazują, że odbyli z nią zaledwie dwie rozmowy – jedną 30-minutową, a drugą trwającą godzinę i 15 minut – przed wyrażeniem zgody na podanie jej blokerów dojrzewania płciowego, następnie zastrzyków hormonu męskiego – testosteronu. Później przeprowadzili na niej operację amputacji piersi.
Teraz Layla Jane ma 17 lat i przed kilkoma dniami rozpoczęła postępowanie prawne przeciwko lekarzom i firmie ubezpieczeniowej (jednej z najbardziej cenionych i największych), którzy nie tylko zezwolili jej, ale nawet namówili i zmusili ją do podwójnej mastektomii, żeby wyglądała jak chłopiec.
Jej rodziców, według pozwu, lekarze postraszyli „radą”, która brzmiała: „Wolicie mieć żywego syna czy martwą córkę?”. Czy nie był to psychologiczny szantaż?
W dokumentach złożonych w sądzie strona oskarżająca lekarzy zarzuca im „brak odpowiedniej oceny i leczenia objawów zdrowia psychicznego Layli. Zamiast tego oskarżeni zmusili Laylę i jej rodziców – groźbą samobójstwa i fałszywymi informacjami – do nierozważnej i eksperymentalnej imitacji leczenia metodami chemicznymi i chirurgicznymi”.
Lekarzy i firmę ubezpieczeniową oskarżono o stosowanie „nienaukowych i barbarzyńskich praktyk”.
Chaos krzywdzi najsłabszych
Szaleństwo ideologii transgenderyzmu (transpłciowości) powoduje, że nie tylko pojedynczy ludzie, ale całe instytucje poddają się modzie i fanatyzmowi, ulegają szantażowi moralnemu, obawiają się napiętnowania przez „postępowców”, a w konsekwencji tracą rozum. Cała kwestia transpłciowości, która jest przede wszystkim problemem medycznym i psychologicznym, uległa upolitycznieniu. Ponieważ sprawy są poważne, bo dotyczą ludzkiego zdrowia i życia, to upolitycznienie nieuchronnie musi prowadzić do nieszczęść i krzywd.
Na przykład w Kalifornii trzeba mieć ukończone 18 lat, żeby kupić papierosy lub móc głosować w wyborach stanowych czy federalnych, trzeba mieć 21 lat, żeby kupić alkohol, ale wystarczy być – jak pokazuje praktyka – 13-letnią dziewczynką, żeby zgłosić się do lekarza, oświadczyć, że czuje się chłopcem i zostać prawie automatycznie poddaną terapii hormonalnej oraz amputacji piersi. Gdy 13-letnie dziecko stwierdzi, że jest myśliwym, nie damy mu do ręki nabitej broni. Podobnie, gdy powie, że jest pilotem, nie pozwolimy mu zasiąść w kokpicie za sterami samolotu. Jednak gdy 13-letnia dziewczynka stwierdzi, że jest chłopcem, nafaszerujemy ją chemikaliami i hormonami, po czym położymy na operacyjnym stole.
Na pewno jedną z głównych przyczyn masowości stosowania takich metod i łatwości dostępu do nich są pieniądze. Lekarze nie pracują za darmo. Im większa liczba pacjentów zmieniających płeć, tym większe zyski. Pacjent zmieniający („korygujący”) płeć to źródło dochodu na lata. Jednak pieniądze nie są tu najważniejsze. Ważniejszy jest strach przed konsekwencjami przeciwstawienia się fanatyzmowi ideologów transgenderyzmu (transpłciowości). Głównym dogmatem tej ideologii jest przekonanie, że każdy człowiek, nawet dziecko, może decydować o zmianie swojej płci i przeświadczenie to nie powinno być podawane w wątpliwość, mimo że może ono nie mieć rzeczywistych podstaw. Dlatego atakowani są ci, którzy nie godzą się, żeby mężczyźni, którzy „poczuli się” kobietami brali udział w kobiecym sporcie. Dlatego ktokolwiek ten proces wyboru płci podaje w jakikolwiek sposób w wątpliwość, naraża się na atak – oskarżenia o transfobię, antypostępowość, bigoterię, brak wrażliwości, wręcz okrucieństwo. Ryzykuje zawodowy i środowiskowy ostracyzm. Dlatego ludzie, którzy żałują swoich decyzji zmiany płci – a jest ich coraz więcej – ukrywają się ze swoimi frustracjami, bo boją się, że zostaną uznani za zdrajców „sprawy”.
Chloe Cole, inna dziewczyna, która już w zeszłym roku rozpoczęła sprawę sądową przeciwko tej samej firmie ubezpieczeniowej, także o nakłonienie jej do zmiany płci w wieku 12 lat, powiedziała na wiecu ludzi, którzy „powracają do swojej poprzedniej płci”, że nikt nie zna pełnej liczby „powracających”, ponieważ większość z nich boi się o tym mówić.
Reakcje są skrajne
Na sytuację powoli reagują poszczególne stany. Reakcje zarówno republikanów, jak i demokratów są przeciwne, ale z reguły skrajne. Mississippi, Południowa Dakota i Utah ogłosiły przed kilkoma miesiącami ustawy poddające regulacji stosowanie leków blokujących dojrzewanie płciowe, hormonów płciowych i operacje zmiany płci. Będą one zabronione wobec nieletnich. Lekarze świadczący usługi medyczne, które naruszają te nowe przepisy, będą tracili licencję na wykonywanie zawodu lekarza i mogą stanąć przed sądem. Stany te dołączają do Alabamy, Arkansas, Arizony, Tennessee i Teksasu.
Te ograniczenia napotykają na sprzeciw demokratów. Zwolennikiem szerokiego dostępu dzieci do zmiany płci jest prezydent Biden. W lewicowej, a nawet lewackiej Kalifornii demokraci wprowadzili w końcu 2022 roku ustawę ogłaszającą ten stan „sanktuarium” dla dzieci chcących zmienić płeć. Gubernator Gavin Newsom podpisał we wrześniu nowe prawo, które zapewnia dzieciom transpłciowym z innych stanów swobodny dostęp do hormonów i blokerów dojrzewania. Chłopcy, którzy twierdzą, że czują się dziewczynkami, mają prawo brać udział we wszystkich zajęciach dla dziewczynek, łącznie ze sportowymi. Wystarczy oświadczenie. W wielu okręgach szkolnych, w różnych stanach, nauczyciele mają zakaz informowania rodziców, że ich dziecko podaje w szkole, że jest innej płci niż biologiczna, a szkoła ma obowiązek te oświadczenie dziecka automatycznie akceptować. Tym przepisom, de facto pozbawiającym rodziców podstawowych praw rodzicielskich, podlegają w USA ponad 3 miliony dzieci.
„Transgenderowcy” na piedestał
Ludzie transpłciowi są traktowani lepiej niż inni. Na przykład w San Francisco mają gwarantowany dochód w wysokości 1200 dolarów -–za samo to, że istnieją. Gdy uzyskują status celebrytów, stają się obiektami swoistego kultu. Najlepszym przykładem jest Dylan Mulvaney – 26-letni aktor, który przechodzi przez proces zmiany płci, pokazując ją na TikToku w formie codziennych filmów. Ma ponad 10 milionów obserwujących, a jego seria krótkich filmów „Days of Girlhood” („Dni dziewczęcości”) ma ponad miliard wyświetleń. Mulvaney ujawnił się jako transpłciowa kobieta podczas pandemii COVID-19. „Gdy wybuchła pandemia, kręciłam musical «Book of Mormon» na Broadwayu. Zostałam bez pracy i bez kreatywnych środków, by robić to, co kochałam. Ściągnęłam TikToka, zakładając, że to aplikacja dla dzieci. Pewnego razu wyszłam jako kobieta, nakręciłam ten komediowy film «Pierwszy dzień bycia dziewczyną». Ten pomysł okazał się wielkim komercyjnym i kulturowym sukcesem”.
W października Mulvaney spotkał się z prezydentem Joe Bidenem. Biden, zapytany przez Mulvaneya o niedawne przepisy w stanach rządzonych przez republikanów ograniczające niekontrolowany dostęp do zmiany płci, nazwał je „oburzającymi” i „niemoralnymi”.
Liczby nie kłamią
W ciągu ostatnich 10 lat liczba przypadków niezgodności płci odczuwanej z biologiczną wzrosła wśród ludzi młodych o 1000%. Najnowsze statystyki wskazują, że aż 2% amerykańskich uczniów szkół średnich identyfikuje się jako osoby transpłciowe, a wśród nich zdecydowaną większość stanowią dziewczynki. Statystyki wykazują, że liczba dzieci w wieku od 6 do 17 lat, które poddały się procesowi zmiany płci, potroiła się w latach 2017–2021. Natomiast w ciągu dwóch lat (2016–2017) liczba młodych kobiet poddających się zabiegowi zmiany płci wzrosła aż czterokrotnie.
Podczas gdy młodsi nastolatkowie stanowią zaledwie 7,6 procent całej populacji USA, to aż 18% osób transpłciowych. Podobnie nieco starsi (w wieku od 18 do 24 lat) to 11% populacji, ale aż 24 procent osób transpłciowych.
Badania przeprowadzone w roku 2016 na Brown University wykazały powiązanie wzrostu przypadków zmiany płci wśród nastolatków z wpływem ich środowiska i mediów społecznościowych. To właśnie w mediach społecznościowych influencerzy sugerują zmianę płci, stawiają osoby transpłciowe na piedestale, wmawiają, że zmiana płci jest metodą na rozwiązanie problemów życiowych i zyskanie popularności w kręgach rówieśników, natychmiastowe podwyższenie swojego statusu w grupie. Obiecują to, czego nastolatki ze swoimi problemami – charakterystycznymi dla wieku dojrzewania – najbardziej pragną. Gdy doda się do tego bardzo łatwy dostęp do testosteronu i lekarzy zainteresowanych jak największą liczbą pacjentów, oraz wpływ szkół, w których nauczają „progresywni” nauczyciele – łatwo o życiowe pomyłki i tragedie. Zbędna, niewynikająca z autentycznych przyczyn, zmiana płci, stanowiąca w gruncie rzeczy pomyłkę, spowodowaną presją środowiska, wpływem mody i brakiem rzeczywistej opieki medycznej, czyni z nastolatki lub nastolatka kalekę na resztę życia.
O co naprawdę w tym chodzi?
Nie ulega wątpliwości, że istnieją ludzie transpłciowi, że występują zjawiska dysforii płciowej oraz transpłciowości i że należy wykorzystywać osiągnięcia medycyny przy rozwiązywaniu problemów, które te zjawiska stwarzają. Jednak zauważalny w ostatnich latach raptowny wzrost liczby przypadków zgłoszonych na Zachodzie przez ludzi młodych i bardzo młodych, wręcz ich eksplozja, sugeruje, że mamy do czynienia z efektem silnego zjawiska kulturowego. Jego rzeczywistym motorem jest dążenie do wprowadzenia chaosu w istniejący świat, do zniszczenia jego fundamentów. W judeochrześcijańskiej wizji człowieka aksjomatem jest przeświadczenie o ludzkich ograniczeniach – są takie sfery rzeczywistości, gdzie człowiek nie jest wszechmocny i wszechmogący. Te cechy są zarezerwowane dla Stwórcy. Główną myślą ideologii transpłciowości jest przeświadczenie dokładnie odwrotne: że to człowiek może decydować samodzielnie i swobodnie o tym, kim jest – nawet w tak fundamentalnej i biologicznej kwestii jak płeć. To właśnie ta idea ukrywa się pod powierzchnią zjawiska, które jest następnym krokiem w marszu kulturowego marksizmu przez świat Zachodu.
Bo w gruncie rzeczy tylko pozornie chodzi tu o zmianę płci. To jedynie pretekst. Naprawdę chodzi o przemianę świata. A najpierw pogrzebanie tego, który znamy.