Paweł Jędrzejewski: Marzec ’68. Cyniczny plan Władysława Gomułki

55 lat temu Gomułka wygłosił swoje niesławne przemówienie.
Władysław Gomułka Paweł Jędrzejewski: Marzec ’68. Cyniczny plan Władysława Gomułki
Władysław Gomułka / Screen YT

Mija 55 lat od marca 1968 roku. To już bardzo odległa prehistoria. Warto więc z tej okazji wspomnieć, że powszechnie przyjęty pogląd o nagonce pomarcowej, jako opartej wyłącznie na emocjach antyżydowskich, nie jest całą prawdą. To było bardziej skomplikowane. Znaczną rolę odegrały tu emocje antysowieckie, a Żydzi spełniali rolę zastępczą wobec Rosjan.

 

Gomułka wskazuje winnych

19 marca Władysław Gomułka – szef partii komunistycznej w Polsce – wygłosił niesławne przemówienie w Sali Kongresowej, które rozpoczęło represje „pomarcowe”. Dwa zdania zdradzały, co chciał przekazać swoim słuchaczom tak, żeby go zrozumieli, choć nie mówił wprost: – W wydarzeniach, jakie miały miejsce, aktywny udział wzięła część młodzieży akademickiej pochodzenia lub narodowości żydowskiej. Rodzice wielu z tych studentów zajmują mniej lub bardziej odpowiedzialne, a także wysokie stanowiska w naszym państwie.

Co chciał osiągnąć Gomułka, wskazując palcem na Żydów w komunistycznych władzach? W jego słowach tkwiła przecież wyraźna sugestia, że to oni są „winni”. 

Trzeba zacząć od tego, że w 1956 roku, po okresie brutalnego stalinizmu, nowy przywódca partii komunistycznej Gomułka był witany entuzjastycznie. Nic dziwnego – sam był ofiarą stalinowskich represji, jako że kilka lat wcześniej został wyrzucony ze stanowisk i uwięziony. Teraz traktowano go jak męczennika, a zarazem zbawcę. Jednak z tego entuzjazmu po ponad 11 latach, które minęły od Października ’56 do Marca ’68, już nic nie zostało. Prześladowany przez stalinowskich zamordystów sam okazał się zamordystą. Jego polityczny koniec był coraz bliższy. 

 

Gomułka chce udowodnić swoją niezależność

Gomułka zdał sobie sprawę, że nie jest już postrzegany jako człowiek potrafiący przeciwstawić się Sowietom. Chciał odzyskać zaufanie, udowodnić, że jest samodzielny i głęboko narodowy – polski. Szczególnie że czuł presję ze strony zwolenników groźnego Mieczysława Moczara – szefa tzw. partyzantów, czyli komunistów miejscowych. „Partyzanci” byli w stałym konflikcie z komunistami przywiezionymi przez Rosjan. Gomułka, żeby to osiągnąć, musiałby wykazać niezależność od „towarzyszy radzieckich”. Tego, rzecz jasna, zrobić nie mógł i nie chciał. Natomiast mógł zaatakować tych, którzy w powszechnym odczuciu byli narzuceni przez Rosjan. Myślę, że nie miał negatywnych uczuć wobec Żydów. Po prostu potrzebował kozła ofiarnego. Chodziło mu o stworzenie wrażenia, że to, do czego wzywał, to opóźnione, polskie „wyrównanie rachunków” za stalinizm. Niezwerbalizowany, ale dobrze rozumiany argument Gomułki był następujący: „Nasz polski «realny socjalizm» byłby sprawiedliwy i niezależny do Sowietów, gdyby Stalin cynicznie nie zainstalował w Polsce swoich namiestników. Oczywiście byli nimi Żydzi. I to oni są przyczyną całego zła. Stalin umarł, stalinizm minął, ale Żydzi zostali. Usunąć Żydów, którzy «wykorzystują młodzież» do swoich celów, a zło automatycznie zniknie”. To była narracja, której nikt i nigdy publicznie nie wypowiadał głośno, ale cały czas brzmiała ona w podtekście wszelkich aluzji do „obcości” tych, którzy są w Polsce „piątą, syjonistyczną kolumną” (takiego określenia używał Gomułka). W powszechnej, polskiej świadomości (i podświadomości) sowiecka dominacja miała nie tylko rosyjską, ale także – i może nawet bardziej – żydowską twarz. 

 

To nie my, to ONI!

W roku 1968 wcale nie trzeba było być antysemitą, aby dostrzec i uwierzyć, że Stalin – ponieważ nie miał pełnego zaufania do komunistów-tubylców – posługiwał się polskimi Żydami komunistami, przywiezionymi w 1944 z ZSRR w celu ustanawiania „władzy ludowej”. Wiele w powojennej historii wskazywało, że Stalin rzeczywiście nie miał zaufania do miejscowych komunistów także w innych krajach Europy, podległych wpływom sowieckiej Rosji. Węgrami rządził Mátyás Rákosi, po nim Ernő Gerő. Rumunią – Ana Pauker. Czechosłowacją współrządził Rudolf Slánský. Polską – Jakub Berman i Hilary Minc. Stygmatyzowanie przez Gomułkę Żydów było więc dla przeciętnego Polaka w roku 1968 zachętą do odegrania się nie tylko na Żydach, ale też – pośrednio – na Sowietach. To ważne. Uprzedzenia wobec Żydów były w tym wszystkim obecne, to poza dyskusją, jednak nie stanowiły wyłącznego czynnika napędzającego kampanię. Drugim, utajnionym, była wrogość do Sowietów, czyli de facto sprzeciw – jak najbardziej uzasadniony historycznie – wobec rosyjskiej dominacji. Na tym polegał perfidny plan akcji. Taki siermiężny makiawelizm. Żydzi, kojarzeni mocno z okresem stalinizmu, w społecznej ocenie byli reprezentantami sowieckiej przemocy ustanowionej bagnetami Armii Czerwonej. Gomułka – ofiara prześladowań stalinowskich – mrugał zza okularów porozumiewawczo do tzw. aktywu partyjnego i do mas: – Rozliczcie się z TYMI „obcymi”, bo to przecież ONI reprezentują „obcych”, z którymi z oczywistych powodów nie możecie się rozliczyć!” (czyli Rosjan). Stąd ta wzmianka w jego wystąpieniu w Kongresowej o rodzicach-Żydach zajmujących „wysokie stanowiska” państwowe. 

Ten sam zabieg wykorzystywała także propaganda medialna. Np. w odezwie „Do studentów Uniwersytetu Warszawskiego” zamieszczonej w „Słowie Powszechnym” znajdujemy zdanie, które mówi wprost: „Wśród inspiratorów [bolesnych wypadków w Warszawie] znajdujemy tych samych ludzi, którzy ponoszą faktyczną odpowiedzialność za błędy i niepraworządności okresu stalinowskiego”. Przekaz zawarty w tym zdaniu jest oczywisty: to Żydzi wprowadzali w Polsce rosyjski, stalinowski komunizm – polscy komuniści są niewinni. Inaczej mówiąc: „To nie my. To ONI!”. 

 

Teraz było groźniej

Jednocześnie, ponieważ kampania antyżydowska już trwała od lata 1967 roku wewnątrz władzy (jej inicjatorami byli wspomniani wcześniej „partyzanci” oraz generał Jaruzelski), Gomułka zastosował starą technikę obrony: „gdy nie możesz przeciwników pokonać, dołącz do nich”. Dołączył więc do zagrażającego mu fermentu w PZPR i stanął na jego czele.

Uważał, że znajdzie poparcie u tych, dla których wizja „polskiego socjalizmu” z „ludzką – i polską – twarzą – będzie wyglądała w miarę znośnie, a może nawet nieco obiecująco. Miało to być ponowne użycie mechanizmu, który w 1956 roku wywołał entuzjazm i satysfakcję, że władzę przejmuje człowiek oskarżony w roku 1948 o „odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne”, czyli przeciwnik „kosmopolityzmu”. „Kosmopolityzm” to było słowo oznaczające w ówczesnej kryptomowie „żydowskość”. Żeby nie było już żadnych wątpliwości, w swoim przemówieniu 19 marca Gomułka mówił o „żydowskich kosmopolitach”. 

Jednak teraz było inaczej – groźniej. W 1956 nikt nikogo nie wyrzucał z Polski. W 1968, gdy partia komunistyczna była na średnim i niskim szczeblu już bez ideowych komunistów, wielu czterdziestolatków niecierpliwie czekało na stanowiska zajmowane wciąż przez „starą kadrę”. Tym „młodym” zależało na tym, aby jak najwięcej ludzi wyrzucać z kraju. Nagonka na każdego, kogo można było „oskarżyć” o żydowskość, stwarzała dla nich życiową szansę na karierę. Ruszyli więc do działania.

 

Wspólny mianownik – pochodzenie

I rozpoczął się ponury teatr. Wszystko poszło nawet lepiej, niż Gomułka oczekiwał. Mieszanka antyżydowskości z antysowieckością i emocjami narodowymi plus świadomość dokonywania zemsty za stalinizm okazały się tak skuteczne, że Gomułka zdecydował się dość raptownie zakończyć akcję, bo zaczęła wymykać się spod kontroli. Wśród ludzi szykanowanych i zmuszanych do emigracji znalazła się garść rzeczywistych byłych stalinowców. Jednak większość stanowili zwyczajni ludzie, którzy poza żydowskim pochodzeniem nie różnili się od pozostałych obywateli PRL. 

W tamtych czasach emigracja do Danii, Szwecji czy USA była dla mieszkańców Polski nieosiągalnym marzeniem, wypuszczeniem na wolność, a nie katorgą. Jednak zmieniało się to całkowicie, gdy była wymuszona, dokonywana pod publiczną presją, w atmosferze szykan i dyskryminacji. Zachód był rajem, ale mimo to wygnanie do raju połączone z poniżeniem pozostawało przede wszystkim poniżeniem. 

Teraz, po wielu latach, gdy wszystkie tamte partyjne makiawelizmy przeszły już dawno do historii razem z ich całym światem: z Gomułką, PZPR-em i Polską Ludową, to, co pozostaje na zawsze, to właśnie pamięć zadekretowania przez partię komunistyczną zbiorowej odpowiedzialności według jednego wspólnego „etnicznego” mianownika: pochodzenia.

 

Czym był Marzec ’68

Marzec ’68 był inteligenckim, przede wszystkim studenckim protestem przeciwko ograniczeniom wolności narzucanym przez reżim upadającego szefa partii komunistycznej. Protestem przeciwko „dyktaturze ciemniaków” – jak nazywał tę władzę Stefan Kisielewski. Demonstracje studenckie, które rozlały się po Polsce, broniły wolności słowa, niezależności wyższych uczelni, ogłaszały solidarność z relegowanymi z UW studentami.

Bez inteligenckiego protestu 1968 roku, a później robotniczego protestu 1970 roku nie byłoby możliwe zjednoczenie tych dwóch sił społecznych po proteście roku 1976, które zaowocowało rokiem 1980, powstaniem Solidarności i w rezultacie obaleniem komunizmu.

A Gomułce ta cała kunsztowna awantura w niczym nie pomogła. Przez następne trzy lata tracił resztki autorytetu, po czym w grudniu 1970 roku nie potrafił powstrzymać strzelania do robotników na Wybrzeżu, został odsunięty od władzy, zastąpiony Edwardem Gierkiem i odszedł na zawsze w polityczny niebyt.


 

POLECANE
Ministerstwo Sprawiedliwości mianowało nowego rzecznika dyscyplinarnego sędziów. Pierwsze zadanie: usunąć rzeczników z ostatniej chwili
Ministerstwo Sprawiedliwości mianowało nowego rzecznika dyscyplinarnego sędziów. Pierwsze zadanie: usunąć rzeczników

Nowym rzecznikiem dyscyplinarnym sędziów sądów powszechnych została Joanna Raczkowska - przekazało PAP w poniedziałek Ministerstwo Sprawiedliwości. Raczkowska jest sędzią Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa; pracuje w Wydziale Karnym.

Premier: zneutralizowano drona nad budynkami rządu i Belwederem. Zatrzymano Białorusinów z ostatniej chwili
Premier: zneutralizowano drona nad budynkami rządu i Belwederem. Zatrzymano Białorusinów

Premier Donald Tusk poinformował w poniedziałek wieczorem, że Służba Ochrony Państwa zneutralizowała drona operującego nad budynkami rządowymi (Parkowa) i Belwederem. Jak przekazał, zatrzymano dwóch obywateli Białorusi. Policja bada okoliczności incydentu - dodał.

Tego nie mogli mu wybaczyć, dlatego Charlie Kirk musiał umrzeć tylko u nas
Tego nie mogli mu wybaczyć, dlatego Charlie Kirk musiał umrzeć

W chwili, gdy trafiła go kula, stał pod namiotem z napisem-mottem jego działalności "udowodnij mi, że się mylę". Zamachowiec mu tego nie udowodnił. Wręcz przeciwnie.

Prawica po wyborach szykuje bombę. Będzie sanacja sądownictwa? z ostatniej chwili
"Prawica po wyborach szykuje bombę". Będzie "sanacja sądownictwa"?

Na polskiej scenie politycznej szykuje się uderzenie, które może zmienić oblicze wymiaru sprawiedliwości na długie lata - czytamy we wpisie komentatora platformy X, znanego jako Jack Strong. Chodzi o nowy projekt ustawy, który, jak twierdzi autor wpisu, "rodzi się w kręgach prawicy". "Jego celem jest przeciwdziałanie anarchizacji polskiego wymiaru sprawiedliwości". Projekt ten miałby być już nazywany „sanacją sądownictwa”.

Ani żona Cezara ani bezstronna Temida. Wątpliwa reputacja TSUE tylko u nas
Ani żona Cezara ani bezstronna Temida. Wątpliwa reputacja TSUE

Po raz kolejny Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej próbuje ingerować w polski system sądowniczy. Przypomnijmy, też po raz kolejny, że nie ma on do tego żadnych uprawnień, ponieważ „wszelkie kompetencje nieprzyznane Unii w traktatach należą do państw członkowskich” (artykuł 5 Traktatu o Unii Europejskiej), a w zakresie sądownictwa państwa członkowskie nie przyznały Unii żadnych kompetencji.

Nowe informacje ws. ostrzelania auta polskiego europosła w Brukseli. Wygląda na zaplanowane działania Wiadomości
Nowe informacje ws. ostrzelania auta polskiego europosła w Brukseli. "Wygląda na zaplanowane działania"

Waldemar Buda napisał o ostrzelaniu swojego samochodu w Brukseli: "9 precyzyjnych strzałów, w momencie ataku nie byłem w aucie". Europoseł PiS zaznaczył, że tylko jego samochód został potraktowany w ten sposób. Jego zdaniem zatem, atak wygląda na zaplanowane działanie. Sprawę badają belgijskie służby.    

Karol Nawrocki w Niemczech. Deutsche Welle: wróci kwestia reparacji Wiadomości
Karol Nawrocki w Niemczech. Deutsche Welle: "wróci kwestia reparacji"

Prezydent Polski Karol Nawrocki przybywa do Berlina z pierwszą wizytą zagraniczną. Niemiecki rząd podkreśla wagę utrzymywania bliskich relacji z Polską, wskazując na wspólne interesy w zakresie bezpieczeństwa. Niemieckie media podkreślają też temat reparacji, do których ma wrócić Karol Nawrocki z prezydentem Frankiem-Walterem Steinmeierem

Komunikat dla mieszkańców województwa świętokrzyskiego pilne
Komunikat dla mieszkańców województwa świętokrzyskiego

Ważna informacja dla mieszkańców województwa świętokrzyskiego. W związku z budową obwodnicy Opatowa muszą się liczyć z poważnymi utrudnieniami na drogach.

Von der Leyen broni Zielonego Ładu: Świat puka się w głowę. Co zrobi polski rząd? z ostatniej chwili
Von der Leyen broni Zielonego Ładu: "Świat puka się w głowę". Co zrobi polski rząd?

Dzisiejszy kurs Komisji Europejskiej jest nieodpowiedzialny - ocenili europosłowie PiS odnosząc się do wystąpienia szefowej KE Ursuli von der Leyen w PE . Świat puka się po głowie, kiedy to wszystko słyszy; żądamy weta polskiego - mówiła Anna Zalewska.

Zła wiadomość dla pana ministra. Waldemar Żurek odwołał sędziów wbrew negatywnym opiniom pilne
"Zła wiadomość dla pana ministra". Waldemar Żurek odwołał sędziów wbrew negatywnym opiniom

Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowało, że minister Waldemar Żurek odwołał 25 prezesów i wiceprezesów sądów, mimo że kolegia sądów wydały negatywne opinie wobec wniosków o ich odwołanie. Żurek pominął też KRS, której nie uznaje. "To  nie wywołuje jakichkolwiek skutków prawnych" - skomentował na platformie X mec. Bartosz Lewandowski.

REKLAMA

Paweł Jędrzejewski: Marzec ’68. Cyniczny plan Władysława Gomułki

55 lat temu Gomułka wygłosił swoje niesławne przemówienie.
Władysław Gomułka Paweł Jędrzejewski: Marzec ’68. Cyniczny plan Władysława Gomułki
Władysław Gomułka / Screen YT

Mija 55 lat od marca 1968 roku. To już bardzo odległa prehistoria. Warto więc z tej okazji wspomnieć, że powszechnie przyjęty pogląd o nagonce pomarcowej, jako opartej wyłącznie na emocjach antyżydowskich, nie jest całą prawdą. To było bardziej skomplikowane. Znaczną rolę odegrały tu emocje antysowieckie, a Żydzi spełniali rolę zastępczą wobec Rosjan.

 

Gomułka wskazuje winnych

19 marca Władysław Gomułka – szef partii komunistycznej w Polsce – wygłosił niesławne przemówienie w Sali Kongresowej, które rozpoczęło represje „pomarcowe”. Dwa zdania zdradzały, co chciał przekazać swoim słuchaczom tak, żeby go zrozumieli, choć nie mówił wprost: – W wydarzeniach, jakie miały miejsce, aktywny udział wzięła część młodzieży akademickiej pochodzenia lub narodowości żydowskiej. Rodzice wielu z tych studentów zajmują mniej lub bardziej odpowiedzialne, a także wysokie stanowiska w naszym państwie.

Co chciał osiągnąć Gomułka, wskazując palcem na Żydów w komunistycznych władzach? W jego słowach tkwiła przecież wyraźna sugestia, że to oni są „winni”. 

Trzeba zacząć od tego, że w 1956 roku, po okresie brutalnego stalinizmu, nowy przywódca partii komunistycznej Gomułka był witany entuzjastycznie. Nic dziwnego – sam był ofiarą stalinowskich represji, jako że kilka lat wcześniej został wyrzucony ze stanowisk i uwięziony. Teraz traktowano go jak męczennika, a zarazem zbawcę. Jednak z tego entuzjazmu po ponad 11 latach, które minęły od Października ’56 do Marca ’68, już nic nie zostało. Prześladowany przez stalinowskich zamordystów sam okazał się zamordystą. Jego polityczny koniec był coraz bliższy. 

 

Gomułka chce udowodnić swoją niezależność

Gomułka zdał sobie sprawę, że nie jest już postrzegany jako człowiek potrafiący przeciwstawić się Sowietom. Chciał odzyskać zaufanie, udowodnić, że jest samodzielny i głęboko narodowy – polski. Szczególnie że czuł presję ze strony zwolenników groźnego Mieczysława Moczara – szefa tzw. partyzantów, czyli komunistów miejscowych. „Partyzanci” byli w stałym konflikcie z komunistami przywiezionymi przez Rosjan. Gomułka, żeby to osiągnąć, musiałby wykazać niezależność od „towarzyszy radzieckich”. Tego, rzecz jasna, zrobić nie mógł i nie chciał. Natomiast mógł zaatakować tych, którzy w powszechnym odczuciu byli narzuceni przez Rosjan. Myślę, że nie miał negatywnych uczuć wobec Żydów. Po prostu potrzebował kozła ofiarnego. Chodziło mu o stworzenie wrażenia, że to, do czego wzywał, to opóźnione, polskie „wyrównanie rachunków” za stalinizm. Niezwerbalizowany, ale dobrze rozumiany argument Gomułki był następujący: „Nasz polski «realny socjalizm» byłby sprawiedliwy i niezależny do Sowietów, gdyby Stalin cynicznie nie zainstalował w Polsce swoich namiestników. Oczywiście byli nimi Żydzi. I to oni są przyczyną całego zła. Stalin umarł, stalinizm minął, ale Żydzi zostali. Usunąć Żydów, którzy «wykorzystują młodzież» do swoich celów, a zło automatycznie zniknie”. To była narracja, której nikt i nigdy publicznie nie wypowiadał głośno, ale cały czas brzmiała ona w podtekście wszelkich aluzji do „obcości” tych, którzy są w Polsce „piątą, syjonistyczną kolumną” (takiego określenia używał Gomułka). W powszechnej, polskiej świadomości (i podświadomości) sowiecka dominacja miała nie tylko rosyjską, ale także – i może nawet bardziej – żydowską twarz. 

 

To nie my, to ONI!

W roku 1968 wcale nie trzeba było być antysemitą, aby dostrzec i uwierzyć, że Stalin – ponieważ nie miał pełnego zaufania do komunistów-tubylców – posługiwał się polskimi Żydami komunistami, przywiezionymi w 1944 z ZSRR w celu ustanawiania „władzy ludowej”. Wiele w powojennej historii wskazywało, że Stalin rzeczywiście nie miał zaufania do miejscowych komunistów także w innych krajach Europy, podległych wpływom sowieckiej Rosji. Węgrami rządził Mátyás Rákosi, po nim Ernő Gerő. Rumunią – Ana Pauker. Czechosłowacją współrządził Rudolf Slánský. Polską – Jakub Berman i Hilary Minc. Stygmatyzowanie przez Gomułkę Żydów było więc dla przeciętnego Polaka w roku 1968 zachętą do odegrania się nie tylko na Żydach, ale też – pośrednio – na Sowietach. To ważne. Uprzedzenia wobec Żydów były w tym wszystkim obecne, to poza dyskusją, jednak nie stanowiły wyłącznego czynnika napędzającego kampanię. Drugim, utajnionym, była wrogość do Sowietów, czyli de facto sprzeciw – jak najbardziej uzasadniony historycznie – wobec rosyjskiej dominacji. Na tym polegał perfidny plan akcji. Taki siermiężny makiawelizm. Żydzi, kojarzeni mocno z okresem stalinizmu, w społecznej ocenie byli reprezentantami sowieckiej przemocy ustanowionej bagnetami Armii Czerwonej. Gomułka – ofiara prześladowań stalinowskich – mrugał zza okularów porozumiewawczo do tzw. aktywu partyjnego i do mas: – Rozliczcie się z TYMI „obcymi”, bo to przecież ONI reprezentują „obcych”, z którymi z oczywistych powodów nie możecie się rozliczyć!” (czyli Rosjan). Stąd ta wzmianka w jego wystąpieniu w Kongresowej o rodzicach-Żydach zajmujących „wysokie stanowiska” państwowe. 

Ten sam zabieg wykorzystywała także propaganda medialna. Np. w odezwie „Do studentów Uniwersytetu Warszawskiego” zamieszczonej w „Słowie Powszechnym” znajdujemy zdanie, które mówi wprost: „Wśród inspiratorów [bolesnych wypadków w Warszawie] znajdujemy tych samych ludzi, którzy ponoszą faktyczną odpowiedzialność za błędy i niepraworządności okresu stalinowskiego”. Przekaz zawarty w tym zdaniu jest oczywisty: to Żydzi wprowadzali w Polsce rosyjski, stalinowski komunizm – polscy komuniści są niewinni. Inaczej mówiąc: „To nie my. To ONI!”. 

 

Teraz było groźniej

Jednocześnie, ponieważ kampania antyżydowska już trwała od lata 1967 roku wewnątrz władzy (jej inicjatorami byli wspomniani wcześniej „partyzanci” oraz generał Jaruzelski), Gomułka zastosował starą technikę obrony: „gdy nie możesz przeciwników pokonać, dołącz do nich”. Dołączył więc do zagrażającego mu fermentu w PZPR i stanął na jego czele.

Uważał, że znajdzie poparcie u tych, dla których wizja „polskiego socjalizmu” z „ludzką – i polską – twarzą – będzie wyglądała w miarę znośnie, a może nawet nieco obiecująco. Miało to być ponowne użycie mechanizmu, który w 1956 roku wywołał entuzjazm i satysfakcję, że władzę przejmuje człowiek oskarżony w roku 1948 o „odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne”, czyli przeciwnik „kosmopolityzmu”. „Kosmopolityzm” to było słowo oznaczające w ówczesnej kryptomowie „żydowskość”. Żeby nie było już żadnych wątpliwości, w swoim przemówieniu 19 marca Gomułka mówił o „żydowskich kosmopolitach”. 

Jednak teraz było inaczej – groźniej. W 1956 nikt nikogo nie wyrzucał z Polski. W 1968, gdy partia komunistyczna była na średnim i niskim szczeblu już bez ideowych komunistów, wielu czterdziestolatków niecierpliwie czekało na stanowiska zajmowane wciąż przez „starą kadrę”. Tym „młodym” zależało na tym, aby jak najwięcej ludzi wyrzucać z kraju. Nagonka na każdego, kogo można było „oskarżyć” o żydowskość, stwarzała dla nich życiową szansę na karierę. Ruszyli więc do działania.

 

Wspólny mianownik – pochodzenie

I rozpoczął się ponury teatr. Wszystko poszło nawet lepiej, niż Gomułka oczekiwał. Mieszanka antyżydowskości z antysowieckością i emocjami narodowymi plus świadomość dokonywania zemsty za stalinizm okazały się tak skuteczne, że Gomułka zdecydował się dość raptownie zakończyć akcję, bo zaczęła wymykać się spod kontroli. Wśród ludzi szykanowanych i zmuszanych do emigracji znalazła się garść rzeczywistych byłych stalinowców. Jednak większość stanowili zwyczajni ludzie, którzy poza żydowskim pochodzeniem nie różnili się od pozostałych obywateli PRL. 

W tamtych czasach emigracja do Danii, Szwecji czy USA była dla mieszkańców Polski nieosiągalnym marzeniem, wypuszczeniem na wolność, a nie katorgą. Jednak zmieniało się to całkowicie, gdy była wymuszona, dokonywana pod publiczną presją, w atmosferze szykan i dyskryminacji. Zachód był rajem, ale mimo to wygnanie do raju połączone z poniżeniem pozostawało przede wszystkim poniżeniem. 

Teraz, po wielu latach, gdy wszystkie tamte partyjne makiawelizmy przeszły już dawno do historii razem z ich całym światem: z Gomułką, PZPR-em i Polską Ludową, to, co pozostaje na zawsze, to właśnie pamięć zadekretowania przez partię komunistyczną zbiorowej odpowiedzialności według jednego wspólnego „etnicznego” mianownika: pochodzenia.

 

Czym był Marzec ’68

Marzec ’68 był inteligenckim, przede wszystkim studenckim protestem przeciwko ograniczeniom wolności narzucanym przez reżim upadającego szefa partii komunistycznej. Protestem przeciwko „dyktaturze ciemniaków” – jak nazywał tę władzę Stefan Kisielewski. Demonstracje studenckie, które rozlały się po Polsce, broniły wolności słowa, niezależności wyższych uczelni, ogłaszały solidarność z relegowanymi z UW studentami.

Bez inteligenckiego protestu 1968 roku, a później robotniczego protestu 1970 roku nie byłoby możliwe zjednoczenie tych dwóch sił społecznych po proteście roku 1976, które zaowocowało rokiem 1980, powstaniem Solidarności i w rezultacie obaleniem komunizmu.

A Gomułce ta cała kunsztowna awantura w niczym nie pomogła. Przez następne trzy lata tracił resztki autorytetu, po czym w grudniu 1970 roku nie potrafił powstrzymać strzelania do robotników na Wybrzeżu, został odsunięty od władzy, zastąpiony Edwardem Gierkiem i odszedł na zawsze w polityczny niebyt.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe