[wywiad] Dr Grajewski: Warto pokazać całe spectrum agentury, która otaczała ks. Blachnickiego, tę sieć macek

- Ks. Blachnicki był przez komunistów traktowany jak wróg, gdyż tworząc ruch oazowy przełamywał jeden z najważniejszych monopoli tego systemu, będący niejako jego rdzeniem – monopol na ateistyczne wychowanie młodzieży – zwraca uwagę dr Andrzej Grajewski, historyk, niegdyś członek Komisji Historycznej powołanej w ramach procesu beatyfikacyjnego Założyciela Ruchu Światło – Życie.
ks. Franciszek Blachnicki [wywiad] Dr Grajewski:  Warto pokazać całe spectrum agentury, która otaczała ks. Blachnickiego, tę sieć macek
ks. Franciszek Blachnicki / YT print screen/Góra Oliwna

W rozmowie z KAI dr Grajewski podkreśla, że podana przez IPN informacja o otruciu kapłana będzie miała fundamentalne znaczenie dla przebiegu tego procesu. Jak zaznacza, wciąż musimy odpowiedzieć na wiele ważnych pytań, w tym na pytanie o sieć agentury oplatającej ks. Blachnickiego oraz o sprawców zbrodni.

Maria Czerska (KAI): Instytut Pamięci Narodowej poinformował, że ks. Franciszek Blachnicki został zamordowany w wyniku podania mu śmiertelnych substancji toksycznych. Czy potrzebujemy w tej sprawie jeszcze jakiś potwierdzeń?

Dr Grajewski: Jestem przekonany, że sama informacja nt. tego, że ks. Blachnicki padł ofiara zbrodni jest pewna, zwłaszcza znając rzetelność i ostrożność w formułowaniu wniosków ze strony p. prokuratora Michała Skwary, prowadzącego to śledztwo. Oczywiście poza informacją medialną potrzebny jest jeszcze formalny dokument opisujący wyniki przeprowadzonego śledztwa.

Przypomnę, że rozpoczęło się ono na mój wniosek w marcu 2005 r. Sugerowałem zbadanie wersji o otruciu ks. Franciszka. Tezę tę sformułowałem na podstawie rozmów ze świadkami jego śmierci, paniami współpracującymi z nim w Carlsbergu, które zresztą były przesłuchiwane. Mówiły one m.in. o dziwnej pianie, która się pojawiła w ustach umierającego i toczyła się przez wiele godzin. Nie był to objaw charakterystyczny dla zgonu, który miał nastąpić rzekomo przez zator w płucach. A taka właśnie była diagnoza dr Rainera Fritscha, lekarza ks. Blachnickiego. Wezwany, stwierdził szybko, że śmierć nastąpiła w sposób naturalny. Niestety nie przeprowadzono wówczas sekcji zwłok. Ułatwiłoby nam to znacznie dalsze procedowanie w tej sprawie. 

Księdza pochowano, potem przeniesiono jego doczesne szczątki z Carlsbergu do Krościenka. Tam z inicjatywy ówczesnego ordynariusza tarnowskiego bpa Wiktora Skworca wiosną 2006 r. przeprowadzono niejawną sekcję zwłok, o czym opinia publiczna dowiedziała się dopiero po latach. Natomiast dopiero działania podjęte przez prokuratora Skwarę, który opierał się na werdykcie nie jednej a kilku instytucji, doprowadziły do sformułowania wniosku o otruciu księdza. Wiązało się to z dotarciem do nowych dowodów i świadectw ludzi, którzy przebywali w Carlsbergu oraz z bardzo szczegółowym badaniem agentury wokół ks. Franciszka Blachnickiego.

- Czy wiemy dziś już coś o osobach odpowiedzialnych za tę śmierć?

- Niewątpliwie zadaniem podejmowanym w dalszym toku śledztwa będzie poszukiwanie sprawców. Pytanie o nich to wciąż pytanie otwarte, podobnie jak wiele innych pytań. W informacji podanej przez IPN nie ujawniono m.in. jakim środkiem i w jaki sposób ksiądz został otruty. 

Warto by było przy okazji poszukiwania sprawców pokazać całe spectrum agentury, która otaczała Blachnickiego, tę sieć macek, których było bardzo wiele na różnych poziomach. To, że one w pewnym momencie w Carlsbergu się zacisnęły, to był wynik wieloletnich inwigilacji, szykanów oraz prac operacyjnych prowadzonych być może nie tylko przez SB ale również Stasi a może i KGB. Przypomnę, że kiedy ks. Blachnicki umierał był ścigany listem gończym, wydanym w lutym 1983 r. przez Naczelną Wojskową Prokuraturę, jako jeden z najgroźniejszych przeciwników politycznych władz PRL. Ścigany był z paragrafów o zdradę stanu, zagrożonych nawet karą śmierci. To postępowanie wobec niego zostało umorzone dopiero w III RP. Warto o tym pamiętać, aby mieć świadomość, jaka była ranga samego ks. Blachnickiego oraz znaczenie prowadzonej przez niego w Carlsbergu działalności. 

W kontekście tej agentury w informacji podanej przez IPN wspomniano tylko o Jolancie i Andrzeju Gontarczykach, ale jedynie jako agentach Departamentu I MSW, czyli peerelowskiego wywiadu. Nie są jednak wymienieni jako sprawcy zbrodni. Nie pojawiło się oskarżenie ani informacja o aresztowaniu któregoś z nich. 

- Kim byli Gontarczykowie?

- Było to małżeństwo, duet agenturalny: „Yon” i „Panna”. Ich przeszłość odkryłem już dość dawno i opisałem w 2005 r. w „Gościu Niedzielnym”, na podstawie dostępnych wówczas dokumentów z archiwum IPN. Pokazywały one dość jednoznacznie ich rolę jako agentów SB działających pod przykryciem u boku ks. Blachnickiego w Carlsbergu. Wkradli się umiejętnie w jego łaski. Andrzej Gontarczyk nadzorował drukarnię „Maximilianeum” natomiast Jolanta w pewnym momencie stanęła na czele ruchu Chrześcijańskiej Służby Wyzwolenia Narodów. Byli osobami głęboko zaufanymi.

W kontekście śmierci ks. Blachnickiego mamy koincydencję pewnych faktów z nimi związanych. Ks. Blachnicki, prawdopodobnie w lutym 1987 r. dowiaduje się od działaczy Solidarności Walczącej, że Gontarczykowie są agenturą. (Z dokumentów SB wynika, że faktycznie – ich tożsamość udało się ujawnić). 27 lutego 1987 r. kapłan odbywa rozmowę z Andrzejem Gontarczykiem. Wraca po niej do domu, je obiad, po czym kładzie się i umiera. 

Na ważny trop w tym kontekście zwrócił niedawno uwagę dr Robert Derewenda, pracownik KUL i dyrektor oddziału IPN w Lublinie. W Carlsbergu znalazł faktury za usługi drukarskie i wynika z nich, że pod koniec lutego 1987 r. ks. Blachnicki miał podpisać kontrakt warty 2 mln. dolarów z amerykańską organizacją protestancką. Gdyby do tego doszło, skończyłyby się jego kłopoty finansowe i miałby środki na działalność ewangelizacyjną, nie tylko w Polsce, ale całej Europie Wschodniej. Jak ustalił dr Derewenda, na fakturach są podpisy Jolanty Gontarczyk, a więc wiedziała ona o tej możliwości i musiała sobie zdawać sobie sprawę z tego, co ten kontrakt mógłby oznaczać dla ks. Franciszka. To są nowe, ważne tropy, wymagające dalszego zbadania. 

Jak podkreślam jednak, żadne oskarżenie wobec nich się nie pojawiło. Gontarczykowie po śmierci ks. Blachnickiego spędzili w Carlsbergu jeszcze kilka miesięcy. Uciekli w popłochu wiosną 1988 r. pod pretekstem wyjazdu na wakacje do Jugosławii, gdy dotarła do nich informacja, że kontrwywiad RFN depcze im już po piętach i że mogą być oskarżeni o szpiegostwo.

Nie wiem, co dzieje się obecnie z Andrzejem Gontarczykiem. Jego była żona zmieniła nazwisko na Lange. Jest aktywistką. Nota bene moje teksty w 2005 r. przyczyniły się do zahamowania jej świetnie rozwijającej się kariery w ramach SLD. Była m.in. ważnym dyrektorem w czasach premiera Leszka Millera w MSWiA. Kierowała Zespołem do spraw Koordynacji Strategii Antykorupcyjnej i odpowiadała tam za szkolenia. Następnie stała się radykalną działaczką środowisk LGBT a założona przez nią fundacja otrzymywała wsparcie od prezydenta Warszawy.

Widziałem część materiałów ze śledztwa prowadzonego przez prokuraturę niemiecką w związku z formułowanymi wobec Gontarczyków zarzutami szpiegostwa. Wynika z nich wyraźnie, że ich działalność doprowadziła do wielkich strat finansowych drukarni ks. Blachnickiego. Prawdopodobnie dokonywali też sabotażu. Natomiast nie byli na pewno jedyną agenturą, jaka tam działała. 

- Jakie jeszcze tropy się tu pojawiają?

- Jest pytanie o niemiecką Stasi. W maju 1982 r. na granicy między NRD, a RFN miała miejsce wpadka transportu charytatywnego, zorganizowanego przez Caritas diecezji Mannheim do Polski. Samochód z darami został zatrzymany na przejściu między RFN a NRD. Służby celne NRD bardzo szybko znalazły wśród darów skrytkę z „bibułą” – biuletynami ks. Blachnickiego. Stasi musiała wiedzieć o tej skrytce. To odkrycie było zbyt spektakularne. Kolejne pytanie, które się z tym wiąże: jeżeli Stasi wiedziała, czy dzieliła się tą wiedza z KGB? Wiemy, choćby z artykułu w dzienniku „Izwiestija”, że Sowieci interesowali się Blachnickim i uważali go za niebezpiecznego przeciwnika.

Wątków do wyjaśnienia jest jeszcze więcej. M.in. pojawia się pytanie o rolę agentury, która psuła dobre imię ks. Franciszka we Włoszech i w Watykanie. Z relacji wiarygodnych świadków mam informację o głośnej scenie w Watykanie, gdy ks. Blachnicki przyszedł na audiencję, a papież nie podał mu ręki. Było to dla księdza czymś szokującym i bolesnym. Musiało świadczyć o bardzo intensywnych działaniach agenturalnych wokół Ojca Świętego. Znamy takie przypadki z gruntu kościelnego – m.in. gdy agentura księżowska na polecenie SB poinformowała bp Bednorza, że Blachnicki łamie jego zakazy i organizuje wyjazd młodzieży do Rzymu; wiemy o fałszywym liście, który dotarł do Prymasa Wyszyńskiego. Po przeczytaniu tego listu kardynał napisał gniewny list, w którym pisze o Blachnickim „Ksiądz B.” 

Tych potwornych macek było całe mnóstwo. 

- Jakie znaczenie ma informacja o zamordowaniu ks. Blachnickiego dla jego procesu beatyfikacyjnego?

- Fundamentalne. Formalny dowód w tej sprawie oznacza możliwość prowadzenia tego procesu w trybie, który przysługuje męczennikom, ale wymagać to będzie przeprowadzenia faktycznie nowego procesu. Może to zająć trochę czasu, ale myślę, że Sługa Boży, dzięki temu, czego dowiedzieliśmy się o okolicznościach jego śmierci jest już bliżej wyniesienia na ołtarze.

- Czy fakt, że ks. Blachnicki padł ofiarą zbrodni w prosty sposób przekłada się na dowód, że był męczennikiem?

- Tego nie wiem, warto jednak podkreślić, że cała działalność ks. Blachnickiego sprowadzała się do ewangelizacji. Była to działalność w tym sensie polityczna, że sprzeciwiająca się systemowi ateistycznemu, który traktował religię jako politycznego przeciwnika. System komunistyczny też ma swoją pseudo-religię – ateizm. W tym kontekście postawa chrześcijanina była antypaństwowa z natury rzeczy. 

Jeżeli ks. Blachnicki wchodził w kolizje z przepisami prawa państwowego - a jak wiemy wchodził wielokrotnie - to dlatego, że przełamywał monopol, jeden z najważniejszych monopoli władzy komunistycznej: monopol na wychowanie młodego pokolenia w duchu ateistycznym. Tworząc ruch oazowy, nie pytając się nikogo o zgodę i będąc również niejednokrotnie w sporach z biskupami, dokonał przełamania tego najważniejszego monopolu. Oaza była elementem formowania religijnego młodzieży. Przekreślała nie tylko ustawodawstwo PRL–owskie ale niejako kwestionuje podstawy komunistycznego systemu władzy. 

Warto przypomnieć, że jednym z pierwszych dekretów bolszewickich, które wydał Lenin po przejęciu władzy był dekret z 23 stycznia 1918 roku „O rozdziale Kościoła od państwa i szkoły od Kościoła”. Na tej podstawie budowano całe antyreligijne ustawodawstwo. To był sam rdzeń systemu komunistycznego. Nie zrozumiemy Blachnickiego i jego roli jeżeli nie zobaczymy go w tej perspektywie.

Rozmawiała Maria Czerska / Warszawa


 

POLECANE
Tadeusz Płużański: Bugajski zrównał Pileckiego z jego oprawcami tylko u nas
Tadeusz Płużański: Bugajski zrównał Pileckiego z jego oprawcami

Telewizja Polska – dziś w likwidacji - co na jakiś czas pokazuje sztukę Ryszarda Bugajskiego pt. "Śmierć rotmistrza Pileckiego", reżysera znanego szerszej widowni głównie z "Przesłuchania". O bohaterskim rotmistrzu chciał nakręcić film, lecz podobno z braku funduszy musiał zadowolić się spektaklem w Teatrze Telewizji. Problem jest jednak poważniejszy – Bugajski związany od koniec życia z tzw. Komitetem Obrony Demokracji zrównał Pileckiego z jego oprawcami.

Prezydent rozmawiał z Trumpem: Zapewniłem, że zwycięstwo Nawrockiego... z ostatniej chwili
Prezydent rozmawiał z Trumpem: "Zapewniłem, że zwycięstwo Nawrockiego..."

Andrzej Duda rozmawiał z Donaldem Trumpem. Podkreślił, że wygrana Karola Nawrockiego zapewni kontynuację proamerykańskiego kursu Polski.

Tȟašúŋke Witkó: Karol Nawrocki musi zdążyć do Waszyngtonu przed Friedrichem Merzem tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Karol Nawrocki musi zdążyć do Waszyngtonu przed Friedrichem Merzem

Na niecały tydzień przed rosyjsko-ukraińskimi rozmowami pokojowymi w Stambule, znalazł się wśród Republikanów mądry człek – senator Lindsey Olin Graham – który powiedział wprost, że bez drakońskich sankcji nałożonych na Kreml i jego handlowych sojuszników, przy stole negocjacyjnym Rosja będzie kluczyć zwodzić i markować dobre chęci, zaś w tym czasie jej wojska poczynią kolejne postępy na froncie. Skąd Graham to wie?

Skandal na Forum Polsko-Niemieckim. Ambasada RP w Berlinie wydała komunikat z ostatniej chwili
Skandal na Forum Polsko-Niemieckim. Ambasada RP w Berlinie wydała komunikat

Podczas uroczystości w polskiej ambasadzie w Berlinie doszło do niebywałego skandalu – reżyser Elwira Niewiera stwierdziła, że Karol Nawrocki "nie wygrałby wyborów bez wsparcia ze strony rosyjskiej propagandy". Ambasada RP w Berlinie odpowiada lakonicznie – wypowiedź polskiej reżyser "miała charakter prywatny".

O co chodzi z wymianą studencką Erasmus? Według prof. Mieńkowskiej-Norkiene o seks? z ostatniej chwili
O co chodzi z wymianą studencką Erasmus? Według prof. Mieńkowskiej-Norkiene o seks?

– Czemu Hołownia miałby nie wyjść: "ej chłopaki, popieracie Mentzena, on chce nas wyprowadzić w UE, a szczerze to nie Mentzen wam zapewni tę niepowtarzalną możliwość obcowania blisko z osobami z jakimi chcecie, nie zapewni wam tego w takim stopniu, Erasmus – stwierdziła socjolog z UW prof. Renata Mieńkowska-Norkiene.

Znamy skład reprezentacji Polski na mecz z Mołdawią z ostatniej chwili
Znamy skład reprezentacji Polski na mecz z Mołdawią

Selekcjoner Michał Probierz podał skład Biało-Czerwonych na mecz z Mołdawią.

Strzelanina pod Biedronką. Wiadomo, kim jest zatrzymany mężczyzna z ostatniej chwili
Strzelanina pod Biedronką. Wiadomo, kim jest zatrzymany mężczyzna

Nie milkną echa piątkowej akcji policji w Bolkowie w woj. dolnośląskim, gdzie policjanci bezskutecznie próbowali zatrzymać kierowcę bmw. Prokuratura przekazała, kim jest zatrzymany mężczyzna.

W PSL sondują koalicję z PiS i Konfederacją? Pytania do działaczy w całym kraju z ostatniej chwili
W PSL sondują koalicję z PiS i Konfederacją? "Pytania do działaczy w całym kraju"

Do działaczy PSL w całym kraju poprzez komunikatory internetowe co jakiś czas dociera sonda z zestawem pytań. Władze ludowców mają sondować, czy "doły" zaakceptowałyby koalicję z PiS i Konfederacją – twierdzi serwis opolska360.pl

Szokujące słowa w polskiej ambasadzie w Berlinie: Nawrocki nie wygrałby bez wsparcia rosyjskiej propagandy z ostatniej chwili
Szokujące słowa w polskiej ambasadzie w Berlinie: "Nawrocki nie wygrałby bez wsparcia rosyjskiej propagandy"

Podczas uroczystości w polskiej ambasadzie w Berlinie doszło do niebywałego skandalu. Nagrodzona reżyser Elwira Niewiera stwierdziła, że Karol Nawrocki "nie wygrałby wyborów bez wsparcia ze strony rosyjskiej propagandy".

Last minute w czerwcu. Te kierunki to strzał w dziesiątkę Wiadomości
Last minute w czerwcu. Te kierunki to strzał w dziesiątkę

Czerwiec to świetny moment na szybki urlop - jeszcze przed szczytem sezonu, ale już w pełni wakacyjnej atmosfery. Temperatury są przyjemne, tłumów jeszcze nie ma, a ceny mogą pozytywnie zaskoczyć.

REKLAMA

[wywiad] Dr Grajewski: Warto pokazać całe spectrum agentury, która otaczała ks. Blachnickiego, tę sieć macek

- Ks. Blachnicki był przez komunistów traktowany jak wróg, gdyż tworząc ruch oazowy przełamywał jeden z najważniejszych monopoli tego systemu, będący niejako jego rdzeniem – monopol na ateistyczne wychowanie młodzieży – zwraca uwagę dr Andrzej Grajewski, historyk, niegdyś członek Komisji Historycznej powołanej w ramach procesu beatyfikacyjnego Założyciela Ruchu Światło – Życie.
ks. Franciszek Blachnicki [wywiad] Dr Grajewski:  Warto pokazać całe spectrum agentury, która otaczała ks. Blachnickiego, tę sieć macek
ks. Franciszek Blachnicki / YT print screen/Góra Oliwna

W rozmowie z KAI dr Grajewski podkreśla, że podana przez IPN informacja o otruciu kapłana będzie miała fundamentalne znaczenie dla przebiegu tego procesu. Jak zaznacza, wciąż musimy odpowiedzieć na wiele ważnych pytań, w tym na pytanie o sieć agentury oplatającej ks. Blachnickiego oraz o sprawców zbrodni.

Maria Czerska (KAI): Instytut Pamięci Narodowej poinformował, że ks. Franciszek Blachnicki został zamordowany w wyniku podania mu śmiertelnych substancji toksycznych. Czy potrzebujemy w tej sprawie jeszcze jakiś potwierdzeń?

Dr Grajewski: Jestem przekonany, że sama informacja nt. tego, że ks. Blachnicki padł ofiara zbrodni jest pewna, zwłaszcza znając rzetelność i ostrożność w formułowaniu wniosków ze strony p. prokuratora Michała Skwary, prowadzącego to śledztwo. Oczywiście poza informacją medialną potrzebny jest jeszcze formalny dokument opisujący wyniki przeprowadzonego śledztwa.

Przypomnę, że rozpoczęło się ono na mój wniosek w marcu 2005 r. Sugerowałem zbadanie wersji o otruciu ks. Franciszka. Tezę tę sformułowałem na podstawie rozmów ze świadkami jego śmierci, paniami współpracującymi z nim w Carlsbergu, które zresztą były przesłuchiwane. Mówiły one m.in. o dziwnej pianie, która się pojawiła w ustach umierającego i toczyła się przez wiele godzin. Nie był to objaw charakterystyczny dla zgonu, który miał nastąpić rzekomo przez zator w płucach. A taka właśnie była diagnoza dr Rainera Fritscha, lekarza ks. Blachnickiego. Wezwany, stwierdził szybko, że śmierć nastąpiła w sposób naturalny. Niestety nie przeprowadzono wówczas sekcji zwłok. Ułatwiłoby nam to znacznie dalsze procedowanie w tej sprawie. 

Księdza pochowano, potem przeniesiono jego doczesne szczątki z Carlsbergu do Krościenka. Tam z inicjatywy ówczesnego ordynariusza tarnowskiego bpa Wiktora Skworca wiosną 2006 r. przeprowadzono niejawną sekcję zwłok, o czym opinia publiczna dowiedziała się dopiero po latach. Natomiast dopiero działania podjęte przez prokuratora Skwarę, który opierał się na werdykcie nie jednej a kilku instytucji, doprowadziły do sformułowania wniosku o otruciu księdza. Wiązało się to z dotarciem do nowych dowodów i świadectw ludzi, którzy przebywali w Carlsbergu oraz z bardzo szczegółowym badaniem agentury wokół ks. Franciszka Blachnickiego.

- Czy wiemy dziś już coś o osobach odpowiedzialnych za tę śmierć?

- Niewątpliwie zadaniem podejmowanym w dalszym toku śledztwa będzie poszukiwanie sprawców. Pytanie o nich to wciąż pytanie otwarte, podobnie jak wiele innych pytań. W informacji podanej przez IPN nie ujawniono m.in. jakim środkiem i w jaki sposób ksiądz został otruty. 

Warto by było przy okazji poszukiwania sprawców pokazać całe spectrum agentury, która otaczała Blachnickiego, tę sieć macek, których było bardzo wiele na różnych poziomach. To, że one w pewnym momencie w Carlsbergu się zacisnęły, to był wynik wieloletnich inwigilacji, szykanów oraz prac operacyjnych prowadzonych być może nie tylko przez SB ale również Stasi a może i KGB. Przypomnę, że kiedy ks. Blachnicki umierał był ścigany listem gończym, wydanym w lutym 1983 r. przez Naczelną Wojskową Prokuraturę, jako jeden z najgroźniejszych przeciwników politycznych władz PRL. Ścigany był z paragrafów o zdradę stanu, zagrożonych nawet karą śmierci. To postępowanie wobec niego zostało umorzone dopiero w III RP. Warto o tym pamiętać, aby mieć świadomość, jaka była ranga samego ks. Blachnickiego oraz znaczenie prowadzonej przez niego w Carlsbergu działalności. 

W kontekście tej agentury w informacji podanej przez IPN wspomniano tylko o Jolancie i Andrzeju Gontarczykach, ale jedynie jako agentach Departamentu I MSW, czyli peerelowskiego wywiadu. Nie są jednak wymienieni jako sprawcy zbrodni. Nie pojawiło się oskarżenie ani informacja o aresztowaniu któregoś z nich. 

- Kim byli Gontarczykowie?

- Było to małżeństwo, duet agenturalny: „Yon” i „Panna”. Ich przeszłość odkryłem już dość dawno i opisałem w 2005 r. w „Gościu Niedzielnym”, na podstawie dostępnych wówczas dokumentów z archiwum IPN. Pokazywały one dość jednoznacznie ich rolę jako agentów SB działających pod przykryciem u boku ks. Blachnickiego w Carlsbergu. Wkradli się umiejętnie w jego łaski. Andrzej Gontarczyk nadzorował drukarnię „Maximilianeum” natomiast Jolanta w pewnym momencie stanęła na czele ruchu Chrześcijańskiej Służby Wyzwolenia Narodów. Byli osobami głęboko zaufanymi.

W kontekście śmierci ks. Blachnickiego mamy koincydencję pewnych faktów z nimi związanych. Ks. Blachnicki, prawdopodobnie w lutym 1987 r. dowiaduje się od działaczy Solidarności Walczącej, że Gontarczykowie są agenturą. (Z dokumentów SB wynika, że faktycznie – ich tożsamość udało się ujawnić). 27 lutego 1987 r. kapłan odbywa rozmowę z Andrzejem Gontarczykiem. Wraca po niej do domu, je obiad, po czym kładzie się i umiera. 

Na ważny trop w tym kontekście zwrócił niedawno uwagę dr Robert Derewenda, pracownik KUL i dyrektor oddziału IPN w Lublinie. W Carlsbergu znalazł faktury za usługi drukarskie i wynika z nich, że pod koniec lutego 1987 r. ks. Blachnicki miał podpisać kontrakt warty 2 mln. dolarów z amerykańską organizacją protestancką. Gdyby do tego doszło, skończyłyby się jego kłopoty finansowe i miałby środki na działalność ewangelizacyjną, nie tylko w Polsce, ale całej Europie Wschodniej. Jak ustalił dr Derewenda, na fakturach są podpisy Jolanty Gontarczyk, a więc wiedziała ona o tej możliwości i musiała sobie zdawać sobie sprawę z tego, co ten kontrakt mógłby oznaczać dla ks. Franciszka. To są nowe, ważne tropy, wymagające dalszego zbadania. 

Jak podkreślam jednak, żadne oskarżenie wobec nich się nie pojawiło. Gontarczykowie po śmierci ks. Blachnickiego spędzili w Carlsbergu jeszcze kilka miesięcy. Uciekli w popłochu wiosną 1988 r. pod pretekstem wyjazdu na wakacje do Jugosławii, gdy dotarła do nich informacja, że kontrwywiad RFN depcze im już po piętach i że mogą być oskarżeni o szpiegostwo.

Nie wiem, co dzieje się obecnie z Andrzejem Gontarczykiem. Jego była żona zmieniła nazwisko na Lange. Jest aktywistką. Nota bene moje teksty w 2005 r. przyczyniły się do zahamowania jej świetnie rozwijającej się kariery w ramach SLD. Była m.in. ważnym dyrektorem w czasach premiera Leszka Millera w MSWiA. Kierowała Zespołem do spraw Koordynacji Strategii Antykorupcyjnej i odpowiadała tam za szkolenia. Następnie stała się radykalną działaczką środowisk LGBT a założona przez nią fundacja otrzymywała wsparcie od prezydenta Warszawy.

Widziałem część materiałów ze śledztwa prowadzonego przez prokuraturę niemiecką w związku z formułowanymi wobec Gontarczyków zarzutami szpiegostwa. Wynika z nich wyraźnie, że ich działalność doprowadziła do wielkich strat finansowych drukarni ks. Blachnickiego. Prawdopodobnie dokonywali też sabotażu. Natomiast nie byli na pewno jedyną agenturą, jaka tam działała. 

- Jakie jeszcze tropy się tu pojawiają?

- Jest pytanie o niemiecką Stasi. W maju 1982 r. na granicy między NRD, a RFN miała miejsce wpadka transportu charytatywnego, zorganizowanego przez Caritas diecezji Mannheim do Polski. Samochód z darami został zatrzymany na przejściu między RFN a NRD. Służby celne NRD bardzo szybko znalazły wśród darów skrytkę z „bibułą” – biuletynami ks. Blachnickiego. Stasi musiała wiedzieć o tej skrytce. To odkrycie było zbyt spektakularne. Kolejne pytanie, które się z tym wiąże: jeżeli Stasi wiedziała, czy dzieliła się tą wiedza z KGB? Wiemy, choćby z artykułu w dzienniku „Izwiestija”, że Sowieci interesowali się Blachnickim i uważali go za niebezpiecznego przeciwnika.

Wątków do wyjaśnienia jest jeszcze więcej. M.in. pojawia się pytanie o rolę agentury, która psuła dobre imię ks. Franciszka we Włoszech i w Watykanie. Z relacji wiarygodnych świadków mam informację o głośnej scenie w Watykanie, gdy ks. Blachnicki przyszedł na audiencję, a papież nie podał mu ręki. Było to dla księdza czymś szokującym i bolesnym. Musiało świadczyć o bardzo intensywnych działaniach agenturalnych wokół Ojca Świętego. Znamy takie przypadki z gruntu kościelnego – m.in. gdy agentura księżowska na polecenie SB poinformowała bp Bednorza, że Blachnicki łamie jego zakazy i organizuje wyjazd młodzieży do Rzymu; wiemy o fałszywym liście, który dotarł do Prymasa Wyszyńskiego. Po przeczytaniu tego listu kardynał napisał gniewny list, w którym pisze o Blachnickim „Ksiądz B.” 

Tych potwornych macek było całe mnóstwo. 

- Jakie znaczenie ma informacja o zamordowaniu ks. Blachnickiego dla jego procesu beatyfikacyjnego?

- Fundamentalne. Formalny dowód w tej sprawie oznacza możliwość prowadzenia tego procesu w trybie, który przysługuje męczennikom, ale wymagać to będzie przeprowadzenia faktycznie nowego procesu. Może to zająć trochę czasu, ale myślę, że Sługa Boży, dzięki temu, czego dowiedzieliśmy się o okolicznościach jego śmierci jest już bliżej wyniesienia na ołtarze.

- Czy fakt, że ks. Blachnicki padł ofiarą zbrodni w prosty sposób przekłada się na dowód, że był męczennikiem?

- Tego nie wiem, warto jednak podkreślić, że cała działalność ks. Blachnickiego sprowadzała się do ewangelizacji. Była to działalność w tym sensie polityczna, że sprzeciwiająca się systemowi ateistycznemu, który traktował religię jako politycznego przeciwnika. System komunistyczny też ma swoją pseudo-religię – ateizm. W tym kontekście postawa chrześcijanina była antypaństwowa z natury rzeczy. 

Jeżeli ks. Blachnicki wchodził w kolizje z przepisami prawa państwowego - a jak wiemy wchodził wielokrotnie - to dlatego, że przełamywał monopol, jeden z najważniejszych monopoli władzy komunistycznej: monopol na wychowanie młodego pokolenia w duchu ateistycznym. Tworząc ruch oazowy, nie pytając się nikogo o zgodę i będąc również niejednokrotnie w sporach z biskupami, dokonał przełamania tego najważniejszego monopolu. Oaza była elementem formowania religijnego młodzieży. Przekreślała nie tylko ustawodawstwo PRL–owskie ale niejako kwestionuje podstawy komunistycznego systemu władzy. 

Warto przypomnieć, że jednym z pierwszych dekretów bolszewickich, które wydał Lenin po przejęciu władzy był dekret z 23 stycznia 1918 roku „O rozdziale Kościoła od państwa i szkoły od Kościoła”. Na tej podstawie budowano całe antyreligijne ustawodawstwo. To był sam rdzeń systemu komunistycznego. Nie zrozumiemy Blachnickiego i jego roli jeżeli nie zobaczymy go w tej perspektywie.

Rozmawiała Maria Czerska / Warszawa



 

Polecane
Emerytury
Stażowe