[wywiad] Dr Grajewski: Warto pokazać całe spectrum agentury, która otaczała ks. Blachnickiego, tę sieć macek

- Ks. Blachnicki był przez komunistów traktowany jak wróg, gdyż tworząc ruch oazowy przełamywał jeden z najważniejszych monopoli tego systemu, będący niejako jego rdzeniem – monopol na ateistyczne wychowanie młodzieży – zwraca uwagę dr Andrzej Grajewski, historyk, niegdyś członek Komisji Historycznej powołanej w ramach procesu beatyfikacyjnego Założyciela Ruchu Światło – Życie.
ks. Franciszek Blachnicki
ks. Franciszek Blachnicki / YT print screen/Góra Oliwna

W rozmowie z KAI dr Grajewski podkreśla, że podana przez IPN informacja o otruciu kapłana będzie miała fundamentalne znaczenie dla przebiegu tego procesu. Jak zaznacza, wciąż musimy odpowiedzieć na wiele ważnych pytań, w tym na pytanie o sieć agentury oplatającej ks. Blachnickiego oraz o sprawców zbrodni.

Maria Czerska (KAI): Instytut Pamięci Narodowej poinformował, że ks. Franciszek Blachnicki został zamordowany w wyniku podania mu śmiertelnych substancji toksycznych. Czy potrzebujemy w tej sprawie jeszcze jakiś potwierdzeń?

Dr Grajewski: Jestem przekonany, że sama informacja nt. tego, że ks. Blachnicki padł ofiara zbrodni jest pewna, zwłaszcza znając rzetelność i ostrożność w formułowaniu wniosków ze strony p. prokuratora Michała Skwary, prowadzącego to śledztwo. Oczywiście poza informacją medialną potrzebny jest jeszcze formalny dokument opisujący wyniki przeprowadzonego śledztwa.

Przypomnę, że rozpoczęło się ono na mój wniosek w marcu 2005 r. Sugerowałem zbadanie wersji o otruciu ks. Franciszka. Tezę tę sformułowałem na podstawie rozmów ze świadkami jego śmierci, paniami współpracującymi z nim w Carlsbergu, które zresztą były przesłuchiwane. Mówiły one m.in. o dziwnej pianie, która się pojawiła w ustach umierającego i toczyła się przez wiele godzin. Nie był to objaw charakterystyczny dla zgonu, który miał nastąpić rzekomo przez zator w płucach. A taka właśnie była diagnoza dr Rainera Fritscha, lekarza ks. Blachnickiego. Wezwany, stwierdził szybko, że śmierć nastąpiła w sposób naturalny. Niestety nie przeprowadzono wówczas sekcji zwłok. Ułatwiłoby nam to znacznie dalsze procedowanie w tej sprawie. 

Księdza pochowano, potem przeniesiono jego doczesne szczątki z Carlsbergu do Krościenka. Tam z inicjatywy ówczesnego ordynariusza tarnowskiego bpa Wiktora Skworca wiosną 2006 r. przeprowadzono niejawną sekcję zwłok, o czym opinia publiczna dowiedziała się dopiero po latach. Natomiast dopiero działania podjęte przez prokuratora Skwarę, który opierał się na werdykcie nie jednej a kilku instytucji, doprowadziły do sformułowania wniosku o otruciu księdza. Wiązało się to z dotarciem do nowych dowodów i świadectw ludzi, którzy przebywali w Carlsbergu oraz z bardzo szczegółowym badaniem agentury wokół ks. Franciszka Blachnickiego.

- Czy wiemy dziś już coś o osobach odpowiedzialnych za tę śmierć?

- Niewątpliwie zadaniem podejmowanym w dalszym toku śledztwa będzie poszukiwanie sprawców. Pytanie o nich to wciąż pytanie otwarte, podobnie jak wiele innych pytań. W informacji podanej przez IPN nie ujawniono m.in. jakim środkiem i w jaki sposób ksiądz został otruty. 

Warto by było przy okazji poszukiwania sprawców pokazać całe spectrum agentury, która otaczała Blachnickiego, tę sieć macek, których było bardzo wiele na różnych poziomach. To, że one w pewnym momencie w Carlsbergu się zacisnęły, to był wynik wieloletnich inwigilacji, szykanów oraz prac operacyjnych prowadzonych być może nie tylko przez SB ale również Stasi a może i KGB. Przypomnę, że kiedy ks. Blachnicki umierał był ścigany listem gończym, wydanym w lutym 1983 r. przez Naczelną Wojskową Prokuraturę, jako jeden z najgroźniejszych przeciwników politycznych władz PRL. Ścigany był z paragrafów o zdradę stanu, zagrożonych nawet karą śmierci. To postępowanie wobec niego zostało umorzone dopiero w III RP. Warto o tym pamiętać, aby mieć świadomość, jaka była ranga samego ks. Blachnickiego oraz znaczenie prowadzonej przez niego w Carlsbergu działalności. 

W kontekście tej agentury w informacji podanej przez IPN wspomniano tylko o Jolancie i Andrzeju Gontarczykach, ale jedynie jako agentach Departamentu I MSW, czyli peerelowskiego wywiadu. Nie są jednak wymienieni jako sprawcy zbrodni. Nie pojawiło się oskarżenie ani informacja o aresztowaniu któregoś z nich. 

- Kim byli Gontarczykowie?

- Było to małżeństwo, duet agenturalny: „Yon” i „Panna”. Ich przeszłość odkryłem już dość dawno i opisałem w 2005 r. w „Gościu Niedzielnym”, na podstawie dostępnych wówczas dokumentów z archiwum IPN. Pokazywały one dość jednoznacznie ich rolę jako agentów SB działających pod przykryciem u boku ks. Blachnickiego w Carlsbergu. Wkradli się umiejętnie w jego łaski. Andrzej Gontarczyk nadzorował drukarnię „Maximilianeum” natomiast Jolanta w pewnym momencie stanęła na czele ruchu Chrześcijańskiej Służby Wyzwolenia Narodów. Byli osobami głęboko zaufanymi.

W kontekście śmierci ks. Blachnickiego mamy koincydencję pewnych faktów z nimi związanych. Ks. Blachnicki, prawdopodobnie w lutym 1987 r. dowiaduje się od działaczy Solidarności Walczącej, że Gontarczykowie są agenturą. (Z dokumentów SB wynika, że faktycznie – ich tożsamość udało się ujawnić). 27 lutego 1987 r. kapłan odbywa rozmowę z Andrzejem Gontarczykiem. Wraca po niej do domu, je obiad, po czym kładzie się i umiera. 

Na ważny trop w tym kontekście zwrócił niedawno uwagę dr Robert Derewenda, pracownik KUL i dyrektor oddziału IPN w Lublinie. W Carlsbergu znalazł faktury za usługi drukarskie i wynika z nich, że pod koniec lutego 1987 r. ks. Blachnicki miał podpisać kontrakt warty 2 mln. dolarów z amerykańską organizacją protestancką. Gdyby do tego doszło, skończyłyby się jego kłopoty finansowe i miałby środki na działalność ewangelizacyjną, nie tylko w Polsce, ale całej Europie Wschodniej. Jak ustalił dr Derewenda, na fakturach są podpisy Jolanty Gontarczyk, a więc wiedziała ona o tej możliwości i musiała sobie zdawać sobie sprawę z tego, co ten kontrakt mógłby oznaczać dla ks. Franciszka. To są nowe, ważne tropy, wymagające dalszego zbadania. 

Jak podkreślam jednak, żadne oskarżenie wobec nich się nie pojawiło. Gontarczykowie po śmierci ks. Blachnickiego spędzili w Carlsbergu jeszcze kilka miesięcy. Uciekli w popłochu wiosną 1988 r. pod pretekstem wyjazdu na wakacje do Jugosławii, gdy dotarła do nich informacja, że kontrwywiad RFN depcze im już po piętach i że mogą być oskarżeni o szpiegostwo.

Nie wiem, co dzieje się obecnie z Andrzejem Gontarczykiem. Jego była żona zmieniła nazwisko na Lange. Jest aktywistką. Nota bene moje teksty w 2005 r. przyczyniły się do zahamowania jej świetnie rozwijającej się kariery w ramach SLD. Była m.in. ważnym dyrektorem w czasach premiera Leszka Millera w MSWiA. Kierowała Zespołem do spraw Koordynacji Strategii Antykorupcyjnej i odpowiadała tam za szkolenia. Następnie stała się radykalną działaczką środowisk LGBT a założona przez nią fundacja otrzymywała wsparcie od prezydenta Warszawy.

Widziałem część materiałów ze śledztwa prowadzonego przez prokuraturę niemiecką w związku z formułowanymi wobec Gontarczyków zarzutami szpiegostwa. Wynika z nich wyraźnie, że ich działalność doprowadziła do wielkich strat finansowych drukarni ks. Blachnickiego. Prawdopodobnie dokonywali też sabotażu. Natomiast nie byli na pewno jedyną agenturą, jaka tam działała. 

- Jakie jeszcze tropy się tu pojawiają?

- Jest pytanie o niemiecką Stasi. W maju 1982 r. na granicy między NRD, a RFN miała miejsce wpadka transportu charytatywnego, zorganizowanego przez Caritas diecezji Mannheim do Polski. Samochód z darami został zatrzymany na przejściu między RFN a NRD. Służby celne NRD bardzo szybko znalazły wśród darów skrytkę z „bibułą” – biuletynami ks. Blachnickiego. Stasi musiała wiedzieć o tej skrytce. To odkrycie było zbyt spektakularne. Kolejne pytanie, które się z tym wiąże: jeżeli Stasi wiedziała, czy dzieliła się tą wiedza z KGB? Wiemy, choćby z artykułu w dzienniku „Izwiestija”, że Sowieci interesowali się Blachnickim i uważali go za niebezpiecznego przeciwnika.

Wątków do wyjaśnienia jest jeszcze więcej. M.in. pojawia się pytanie o rolę agentury, która psuła dobre imię ks. Franciszka we Włoszech i w Watykanie. Z relacji wiarygodnych świadków mam informację o głośnej scenie w Watykanie, gdy ks. Blachnicki przyszedł na audiencję, a papież nie podał mu ręki. Było to dla księdza czymś szokującym i bolesnym. Musiało świadczyć o bardzo intensywnych działaniach agenturalnych wokół Ojca Świętego. Znamy takie przypadki z gruntu kościelnego – m.in. gdy agentura księżowska na polecenie SB poinformowała bp Bednorza, że Blachnicki łamie jego zakazy i organizuje wyjazd młodzieży do Rzymu; wiemy o fałszywym liście, który dotarł do Prymasa Wyszyńskiego. Po przeczytaniu tego listu kardynał napisał gniewny list, w którym pisze o Blachnickim „Ksiądz B.” 

Tych potwornych macek było całe mnóstwo. 

- Jakie znaczenie ma informacja o zamordowaniu ks. Blachnickiego dla jego procesu beatyfikacyjnego?

- Fundamentalne. Formalny dowód w tej sprawie oznacza możliwość prowadzenia tego procesu w trybie, który przysługuje męczennikom, ale wymagać to będzie przeprowadzenia faktycznie nowego procesu. Może to zająć trochę czasu, ale myślę, że Sługa Boży, dzięki temu, czego dowiedzieliśmy się o okolicznościach jego śmierci jest już bliżej wyniesienia na ołtarze.

- Czy fakt, że ks. Blachnicki padł ofiarą zbrodni w prosty sposób przekłada się na dowód, że był męczennikiem?

- Tego nie wiem, warto jednak podkreślić, że cała działalność ks. Blachnickiego sprowadzała się do ewangelizacji. Była to działalność w tym sensie polityczna, że sprzeciwiająca się systemowi ateistycznemu, który traktował religię jako politycznego przeciwnika. System komunistyczny też ma swoją pseudo-religię – ateizm. W tym kontekście postawa chrześcijanina była antypaństwowa z natury rzeczy. 

Jeżeli ks. Blachnicki wchodził w kolizje z przepisami prawa państwowego - a jak wiemy wchodził wielokrotnie - to dlatego, że przełamywał monopol, jeden z najważniejszych monopoli władzy komunistycznej: monopol na wychowanie młodego pokolenia w duchu ateistycznym. Tworząc ruch oazowy, nie pytając się nikogo o zgodę i będąc również niejednokrotnie w sporach z biskupami, dokonał przełamania tego najważniejszego monopolu. Oaza była elementem formowania religijnego młodzieży. Przekreślała nie tylko ustawodawstwo PRL–owskie ale niejako kwestionuje podstawy komunistycznego systemu władzy. 

Warto przypomnieć, że jednym z pierwszych dekretów bolszewickich, które wydał Lenin po przejęciu władzy był dekret z 23 stycznia 1918 roku „O rozdziale Kościoła od państwa i szkoły od Kościoła”. Na tej podstawie budowano całe antyreligijne ustawodawstwo. To był sam rdzeń systemu komunistycznego. Nie zrozumiemy Blachnickiego i jego roli jeżeli nie zobaczymy go w tej perspektywie.

Rozmawiała Maria Czerska / Warszawa


 

POLECANE
„Jedyną osobą, która jest w stanie skłonić do negocjacji i Rosję i Ukrainę, jest Donald Trump” z ostatniej chwili
„Jedyną osobą, która jest w stanie skłonić do negocjacji i Rosję i Ukrainę, jest Donald Trump”

Nowy szef dyplomacji Czech Petr Macinka powiedział w poniedziałek w rozmowie z agencją CTK, że świat zmierza w kierunku dyplomatycznego rozwiązania konfliktu na Ukrainie, co popiera również rząd czeski. Minister wyraził przekonanie, że tylko prezydent USA Donald Trump może skłonić Moskwę i Kijów do negocjacji.

Przełom dla wojska. Rakiety do Homar-K powstaną w Polsce z ostatniej chwili
Przełom dla wojska. Rakiety do Homar-K powstaną w Polsce

To przełom dla polskiego przemysłu obronnego i wojska. Po raz pierwszy precyzyjne pociski rakietowe do systemu Homar-K będą produkowane na terytorium Polski, a armia otrzyma ich ponad 10 tysięcy.

Anthony Joshua miał poważny wypadek. Media: Są ofiary śmiertelne z ostatniej chwili
Anthony Joshua miał poważny wypadek. Media: Są ofiary śmiertelne

Anthony Joshua odniósł poważne obrażenia w wypadku samochodowym w Nigerii – informuje Sky News, powołując się na lokalną policję. Według dziennika "Punch" w wypadku śmierć poniosły dwie inne osoby.

Rząd zadecydował. W 2026 r. „nie ma przestrzeni” na obniżenie kwoty wolnej od podatku pilne
Rząd zadecydował. W 2026 r. „nie ma przestrzeni” na obniżenie kwoty wolnej od podatku

Miało być realne wsparcie dla podatników, będzie status quo. Rząd oficjalnie przyznaje, że w 2026 roku nie podniesie kwoty wolnej od podatku, mimo wcześniejszych zapowiedzi. Jest to szczególnie bolesne dla podatników ponoszących coraz bardziej rosnące koszty życia.

KE publikuje listę zaufanych sygnalistów. Wiele lewicowych organizacji z ostatniej chwili
KE publikuje listę "zaufanych sygnalistów". Wiele lewicowych organizacji

Komisja Europejska publikuje listę zaufanych sygnalistów DSA. Ich zgłoszenia nielegalnych treści mają być traktowane priorytetowo. Na liście są organizacje wywołujące spore kontrowersje.

Obowiązkowa kwalifikacja wojskowa w 2026 roku. Wezwania już w styczniu pilne
Obowiązkowa kwalifikacja wojskowa w 2026 roku. Wezwania już w styczniu

W 2026 roku w całej Polsce przeprowadzona zostanie kwalifikacja wojskowa, obejmująca około 235 tys. osób. Procedura ma charakter obowiązkowy i dotyczy nie tylko 18-latków, ale także starszych roczników oraz wybranych grup kobiet. Ministerstwo Obrony Narodowej ujawniło projekt rozporządzenia, który wyznacza rekordową liczbę powołań.

Nowa lista leków refundowanych od stycznia. Ministerstwo podaje szczegóły Wiadomości
Nowa lista leków refundowanych od stycznia. Ministerstwo podaje szczegóły

Od 1 stycznia pacjenci zyskają dostęp do 24 nowych terapii objętych refundacją. Ministerstwo Zdrowia zaprezentowało nową listę leków, podkreślając konieczność kontroli kosztów w systemie ochrony zdrowia.

Spotkanie Trump–Zełenski. Kreml zabrał głos z ostatniej chwili
Spotkanie Trump–Zełenski. Kreml zabrał głos

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, komentując w poniedziałek niedzielne spotkanie prezydentów USA i Ukrainy na Florydzie, wyraził przekonanie, że Ukraina powinna wycofać swoich żołnierzy z całego terytorium Donbasu – przekazała Agencja Reutera.

Byli dziennikarze TVP przesłuchiwani. Sekretarki i kierowcy taśmowo wzywani do prokuratury pilne
Byli dziennikarze TVP przesłuchiwani. Sekretarki i kierowcy taśmowo wzywani do prokuratury

Prokuratura przesłuchuje dziennikarzy i pracowników Telewizji Polskiej w sprawie umów zawieranych za poprzedniej władzy. Śledztwo dotyczy działalności administracyjnej spółki i obejmuje także osoby, które nie podejmowały decyzji finansowych.

Węgry pozywają TSUE. To test granic władzy Trybunału Sprawiedliwości UE tylko u nas
Węgry pozywają TSUE. To test granic władzy Trybunału Sprawiedliwości UE

Węgry pozywają Trybunał Sprawiedliwości UE w bezprecedensowej sprawie, która może zmienić sposób postrzegania władzy sądowniczej Unii. Skarga dotyczy nie tylko rekordowych kar finansowych, ale stawia fundamentalne pytanie o granice kompetencji TSUE i realną odpowiedzialność unijnych instytucji wobec państw członkowskich.

REKLAMA

[wywiad] Dr Grajewski: Warto pokazać całe spectrum agentury, która otaczała ks. Blachnickiego, tę sieć macek

- Ks. Blachnicki był przez komunistów traktowany jak wróg, gdyż tworząc ruch oazowy przełamywał jeden z najważniejszych monopoli tego systemu, będący niejako jego rdzeniem – monopol na ateistyczne wychowanie młodzieży – zwraca uwagę dr Andrzej Grajewski, historyk, niegdyś członek Komisji Historycznej powołanej w ramach procesu beatyfikacyjnego Założyciela Ruchu Światło – Życie.
ks. Franciszek Blachnicki
ks. Franciszek Blachnicki / YT print screen/Góra Oliwna

W rozmowie z KAI dr Grajewski podkreśla, że podana przez IPN informacja o otruciu kapłana będzie miała fundamentalne znaczenie dla przebiegu tego procesu. Jak zaznacza, wciąż musimy odpowiedzieć na wiele ważnych pytań, w tym na pytanie o sieć agentury oplatającej ks. Blachnickiego oraz o sprawców zbrodni.

Maria Czerska (KAI): Instytut Pamięci Narodowej poinformował, że ks. Franciszek Blachnicki został zamordowany w wyniku podania mu śmiertelnych substancji toksycznych. Czy potrzebujemy w tej sprawie jeszcze jakiś potwierdzeń?

Dr Grajewski: Jestem przekonany, że sama informacja nt. tego, że ks. Blachnicki padł ofiara zbrodni jest pewna, zwłaszcza znając rzetelność i ostrożność w formułowaniu wniosków ze strony p. prokuratora Michała Skwary, prowadzącego to śledztwo. Oczywiście poza informacją medialną potrzebny jest jeszcze formalny dokument opisujący wyniki przeprowadzonego śledztwa.

Przypomnę, że rozpoczęło się ono na mój wniosek w marcu 2005 r. Sugerowałem zbadanie wersji o otruciu ks. Franciszka. Tezę tę sformułowałem na podstawie rozmów ze świadkami jego śmierci, paniami współpracującymi z nim w Carlsbergu, które zresztą były przesłuchiwane. Mówiły one m.in. o dziwnej pianie, która się pojawiła w ustach umierającego i toczyła się przez wiele godzin. Nie był to objaw charakterystyczny dla zgonu, który miał nastąpić rzekomo przez zator w płucach. A taka właśnie była diagnoza dr Rainera Fritscha, lekarza ks. Blachnickiego. Wezwany, stwierdził szybko, że śmierć nastąpiła w sposób naturalny. Niestety nie przeprowadzono wówczas sekcji zwłok. Ułatwiłoby nam to znacznie dalsze procedowanie w tej sprawie. 

Księdza pochowano, potem przeniesiono jego doczesne szczątki z Carlsbergu do Krościenka. Tam z inicjatywy ówczesnego ordynariusza tarnowskiego bpa Wiktora Skworca wiosną 2006 r. przeprowadzono niejawną sekcję zwłok, o czym opinia publiczna dowiedziała się dopiero po latach. Natomiast dopiero działania podjęte przez prokuratora Skwarę, który opierał się na werdykcie nie jednej a kilku instytucji, doprowadziły do sformułowania wniosku o otruciu księdza. Wiązało się to z dotarciem do nowych dowodów i świadectw ludzi, którzy przebywali w Carlsbergu oraz z bardzo szczegółowym badaniem agentury wokół ks. Franciszka Blachnickiego.

- Czy wiemy dziś już coś o osobach odpowiedzialnych za tę śmierć?

- Niewątpliwie zadaniem podejmowanym w dalszym toku śledztwa będzie poszukiwanie sprawców. Pytanie o nich to wciąż pytanie otwarte, podobnie jak wiele innych pytań. W informacji podanej przez IPN nie ujawniono m.in. jakim środkiem i w jaki sposób ksiądz został otruty. 

Warto by było przy okazji poszukiwania sprawców pokazać całe spectrum agentury, która otaczała Blachnickiego, tę sieć macek, których było bardzo wiele na różnych poziomach. To, że one w pewnym momencie w Carlsbergu się zacisnęły, to był wynik wieloletnich inwigilacji, szykanów oraz prac operacyjnych prowadzonych być może nie tylko przez SB ale również Stasi a może i KGB. Przypomnę, że kiedy ks. Blachnicki umierał był ścigany listem gończym, wydanym w lutym 1983 r. przez Naczelną Wojskową Prokuraturę, jako jeden z najgroźniejszych przeciwników politycznych władz PRL. Ścigany był z paragrafów o zdradę stanu, zagrożonych nawet karą śmierci. To postępowanie wobec niego zostało umorzone dopiero w III RP. Warto o tym pamiętać, aby mieć świadomość, jaka była ranga samego ks. Blachnickiego oraz znaczenie prowadzonej przez niego w Carlsbergu działalności. 

W kontekście tej agentury w informacji podanej przez IPN wspomniano tylko o Jolancie i Andrzeju Gontarczykach, ale jedynie jako agentach Departamentu I MSW, czyli peerelowskiego wywiadu. Nie są jednak wymienieni jako sprawcy zbrodni. Nie pojawiło się oskarżenie ani informacja o aresztowaniu któregoś z nich. 

- Kim byli Gontarczykowie?

- Było to małżeństwo, duet agenturalny: „Yon” i „Panna”. Ich przeszłość odkryłem już dość dawno i opisałem w 2005 r. w „Gościu Niedzielnym”, na podstawie dostępnych wówczas dokumentów z archiwum IPN. Pokazywały one dość jednoznacznie ich rolę jako agentów SB działających pod przykryciem u boku ks. Blachnickiego w Carlsbergu. Wkradli się umiejętnie w jego łaski. Andrzej Gontarczyk nadzorował drukarnię „Maximilianeum” natomiast Jolanta w pewnym momencie stanęła na czele ruchu Chrześcijańskiej Służby Wyzwolenia Narodów. Byli osobami głęboko zaufanymi.

W kontekście śmierci ks. Blachnickiego mamy koincydencję pewnych faktów z nimi związanych. Ks. Blachnicki, prawdopodobnie w lutym 1987 r. dowiaduje się od działaczy Solidarności Walczącej, że Gontarczykowie są agenturą. (Z dokumentów SB wynika, że faktycznie – ich tożsamość udało się ujawnić). 27 lutego 1987 r. kapłan odbywa rozmowę z Andrzejem Gontarczykiem. Wraca po niej do domu, je obiad, po czym kładzie się i umiera. 

Na ważny trop w tym kontekście zwrócił niedawno uwagę dr Robert Derewenda, pracownik KUL i dyrektor oddziału IPN w Lublinie. W Carlsbergu znalazł faktury za usługi drukarskie i wynika z nich, że pod koniec lutego 1987 r. ks. Blachnicki miał podpisać kontrakt warty 2 mln. dolarów z amerykańską organizacją protestancką. Gdyby do tego doszło, skończyłyby się jego kłopoty finansowe i miałby środki na działalność ewangelizacyjną, nie tylko w Polsce, ale całej Europie Wschodniej. Jak ustalił dr Derewenda, na fakturach są podpisy Jolanty Gontarczyk, a więc wiedziała ona o tej możliwości i musiała sobie zdawać sobie sprawę z tego, co ten kontrakt mógłby oznaczać dla ks. Franciszka. To są nowe, ważne tropy, wymagające dalszego zbadania. 

Jak podkreślam jednak, żadne oskarżenie wobec nich się nie pojawiło. Gontarczykowie po śmierci ks. Blachnickiego spędzili w Carlsbergu jeszcze kilka miesięcy. Uciekli w popłochu wiosną 1988 r. pod pretekstem wyjazdu na wakacje do Jugosławii, gdy dotarła do nich informacja, że kontrwywiad RFN depcze im już po piętach i że mogą być oskarżeni o szpiegostwo.

Nie wiem, co dzieje się obecnie z Andrzejem Gontarczykiem. Jego była żona zmieniła nazwisko na Lange. Jest aktywistką. Nota bene moje teksty w 2005 r. przyczyniły się do zahamowania jej świetnie rozwijającej się kariery w ramach SLD. Była m.in. ważnym dyrektorem w czasach premiera Leszka Millera w MSWiA. Kierowała Zespołem do spraw Koordynacji Strategii Antykorupcyjnej i odpowiadała tam za szkolenia. Następnie stała się radykalną działaczką środowisk LGBT a założona przez nią fundacja otrzymywała wsparcie od prezydenta Warszawy.

Widziałem część materiałów ze śledztwa prowadzonego przez prokuraturę niemiecką w związku z formułowanymi wobec Gontarczyków zarzutami szpiegostwa. Wynika z nich wyraźnie, że ich działalność doprowadziła do wielkich strat finansowych drukarni ks. Blachnickiego. Prawdopodobnie dokonywali też sabotażu. Natomiast nie byli na pewno jedyną agenturą, jaka tam działała. 

- Jakie jeszcze tropy się tu pojawiają?

- Jest pytanie o niemiecką Stasi. W maju 1982 r. na granicy między NRD, a RFN miała miejsce wpadka transportu charytatywnego, zorganizowanego przez Caritas diecezji Mannheim do Polski. Samochód z darami został zatrzymany na przejściu między RFN a NRD. Służby celne NRD bardzo szybko znalazły wśród darów skrytkę z „bibułą” – biuletynami ks. Blachnickiego. Stasi musiała wiedzieć o tej skrytce. To odkrycie było zbyt spektakularne. Kolejne pytanie, które się z tym wiąże: jeżeli Stasi wiedziała, czy dzieliła się tą wiedza z KGB? Wiemy, choćby z artykułu w dzienniku „Izwiestija”, że Sowieci interesowali się Blachnickim i uważali go za niebezpiecznego przeciwnika.

Wątków do wyjaśnienia jest jeszcze więcej. M.in. pojawia się pytanie o rolę agentury, która psuła dobre imię ks. Franciszka we Włoszech i w Watykanie. Z relacji wiarygodnych świadków mam informację o głośnej scenie w Watykanie, gdy ks. Blachnicki przyszedł na audiencję, a papież nie podał mu ręki. Było to dla księdza czymś szokującym i bolesnym. Musiało świadczyć o bardzo intensywnych działaniach agenturalnych wokół Ojca Świętego. Znamy takie przypadki z gruntu kościelnego – m.in. gdy agentura księżowska na polecenie SB poinformowała bp Bednorza, że Blachnicki łamie jego zakazy i organizuje wyjazd młodzieży do Rzymu; wiemy o fałszywym liście, który dotarł do Prymasa Wyszyńskiego. Po przeczytaniu tego listu kardynał napisał gniewny list, w którym pisze o Blachnickim „Ksiądz B.” 

Tych potwornych macek było całe mnóstwo. 

- Jakie znaczenie ma informacja o zamordowaniu ks. Blachnickiego dla jego procesu beatyfikacyjnego?

- Fundamentalne. Formalny dowód w tej sprawie oznacza możliwość prowadzenia tego procesu w trybie, który przysługuje męczennikom, ale wymagać to będzie przeprowadzenia faktycznie nowego procesu. Może to zająć trochę czasu, ale myślę, że Sługa Boży, dzięki temu, czego dowiedzieliśmy się o okolicznościach jego śmierci jest już bliżej wyniesienia na ołtarze.

- Czy fakt, że ks. Blachnicki padł ofiarą zbrodni w prosty sposób przekłada się na dowód, że był męczennikiem?

- Tego nie wiem, warto jednak podkreślić, że cała działalność ks. Blachnickiego sprowadzała się do ewangelizacji. Była to działalność w tym sensie polityczna, że sprzeciwiająca się systemowi ateistycznemu, który traktował religię jako politycznego przeciwnika. System komunistyczny też ma swoją pseudo-religię – ateizm. W tym kontekście postawa chrześcijanina była antypaństwowa z natury rzeczy. 

Jeżeli ks. Blachnicki wchodził w kolizje z przepisami prawa państwowego - a jak wiemy wchodził wielokrotnie - to dlatego, że przełamywał monopol, jeden z najważniejszych monopoli władzy komunistycznej: monopol na wychowanie młodego pokolenia w duchu ateistycznym. Tworząc ruch oazowy, nie pytając się nikogo o zgodę i będąc również niejednokrotnie w sporach z biskupami, dokonał przełamania tego najważniejszego monopolu. Oaza była elementem formowania religijnego młodzieży. Przekreślała nie tylko ustawodawstwo PRL–owskie ale niejako kwestionuje podstawy komunistycznego systemu władzy. 

Warto przypomnieć, że jednym z pierwszych dekretów bolszewickich, które wydał Lenin po przejęciu władzy był dekret z 23 stycznia 1918 roku „O rozdziale Kościoła od państwa i szkoły od Kościoła”. Na tej podstawie budowano całe antyreligijne ustawodawstwo. To był sam rdzeń systemu komunistycznego. Nie zrozumiemy Blachnickiego i jego roli jeżeli nie zobaczymy go w tej perspektywie.

Rozmawiała Maria Czerska / Warszawa



 

Polecane