ACH, CI SIATKARZE
Stare polskie przysłowie mówi: „Do trzech razy sztuka”. I potwierdziło się ono właśnie na siatkarskim boisku, gdzie aktualny – i dwukrotny z rzędu! – klubowy mistrz Europy polski klub Grupa Azoty "ZAKSA" Kędzierzyn-Koźle rozbiła w Lidze Mistrzów słynny włoski Itas Trentino. A czemu do trzech razy sztuka? Bo w tym sezonie Ligi Mistrzów Polacy przegrali z Włochami już dwa razy, w tym 2:3 na wyjeździe i 1:3 u siebie. Akurat ten ostatni mecz widziałem na własne oczy. Dziewięciokrotni mistrzowie naszego kraju (tyle samo tytułów ma tylko Skra Bełchatów) zrobili duży krok naprzód w kierunku półfinału LM, a więc awansu do pierwszej czwórki. Cóż, tytuł mistrza Europy, bądź co bądź ,do czegoś zobowiązuje.
Piszę o sukcesie klubu z Kędzierzyna-Koźla, bo świadczy on o potędze naszej Plus Ligi, słusznie uważanej za najlepszą ligę świata, gdy chodzi o siatkówkę męską. Oto bowiem klub z Opolszczyzny, gdy przed dwoma laty zdobywał mistrzostwo Europy, wcale nie był najlepszy w… Polsce! Zajął wtedy drugie miejsce za Jastrzębskim Węglem. W ubiegłym sezonie „Zaksa” ustrzeliła dublet, ale w tym, będąc o krok od półfinału LM w polskiej Plus Lidze jest dopiero na czwartym miejscu, a więc poza podium i to ze stratą aż 7 punktów do lidera Aluron CMC Warty Zawiercie.
Tylko polska siatkówka klubowa raczy fanów Biało-Czerwonych takimi paradoksami: być najlepszym na kontynencie, ale oglądać plecy rywali we własnej ojczyźnie!
- Tekst ukazał się na portalu pobandzie.com.pl (09.03.2023)