Prof. Chodakiewicz: Komputery i biotechnologie pozwolą nam wnet zaprogramować własne dziecko
Oczywiście nie trzeba być z wywiadu, aby prognozować. Wystarczy mieć sprawny mózg i potrafić kojarzyć sprawy. Na przykład Andrew Stuttaford w konserwatywnym „National Review” przedstawił prognozę jak z horroru, choć realistyczną. Według niego robotyzacja świata (czyli automatyzacja pracy) doprowadzi do załamania się cywilizacji, a na pewno do upadku demokracji zachodniej. Do tej pory dotykała ona negatywnie przede wszystkim robotników - niewykwalifikowanych i wykwalifikowanych. Inteligencja wzruszała ramionami. Ot, taka cena postępu. W tej chwili dynamika rewolucji robotycznej jest taka, że w Chinach czerwoni kleptokraci potrafią wyrzucić WSZYSTKICH robotników z fabryki i zastąpić ich robotami.
To dopiero początek. Wysoce wykształceni ludzie z warstwy średniej idą na szafot w następnej odsłonie. Ci, którzy zdobyli dyplomy z informatyki, okazują się nagle zbędni. Ich usług już nie potrzeba, bowiem wystarczy napisać odpowiedni algorytm, skoordynować maszyny i roboty eliminują pracowników umysłowych. Ale rewolucja nie zatrzymuje się. Podobne algorytmy i odpowiednio zaprogramowane maszyny już powodują kwestionowanie potrzeby utrzymywania armii prawników. Komputer szybciej wyszuka odpowiednie paragrafy (a w świecie anglosaskim również precedensy prawne) niż każdy prawnik, nie mówiąc już o sekretarce. Co więcej, programy same mogą przygotować nie tylko podstawowe, ale również bardziej skomplikowane dokumenty prawnicze, wystarczy podać odpowiednie parametry. To samo dotyczy bankierów i maklerów na Wall Street. Już zastępuje ich robotyzacja, komputery. Rynki finansowe raczej dobrze sobie radzą ostatnio, ale żadna firma nie przyjmuje tłumów do pracy. Wręcz redukuje się zatrudnienie. Maszyny są tańsze.
Stuttaford podkreśla, że na szczycie ostaną się transnacjonalistyczni miliarderzy ze swoimi dworakami, a wszyscy inni spadną do poziomu lumpenproletariatu. Już widać, że system ma nadprodukcję elity, dla której coraz częściej nie ma zatrudnienia oprócz biurokracji państwowej. Stąd reakcja etatystyczna. Byłe globalistyczne i liberalne elity drugiego garnituru przepoczwarzają się w socjalistów czy nacjonalistów w obronie swoich wpływów i pozycji. Będą mobilizować lud. Będą wzywać do interwencji państwowej, aby przeciwdziałać transnacjonalistom. Wraz z upadkiem warstw średnich i zubożeniem ludu oznacza to wzrost znaczenia państwa i uwiąd samorządności, czyli demokracji lokalnej. Pójdą w górę podatki, ale miliarderzy załatwią sobie ulgi. I tak to będzie się kręcić.
„Intercollegiate Studies Review” ostrzega, że robotyczna rewolucja już wygenerowała elementy ideologii. Najważniejszym zestawem pomysłów nowego, dzielnego świata jest transhumanizm. Transhumanizm uczy, że technologia wyzwoli nas ze wszystkich ludzkich trosk, że wręcz stworzy post-człowieka, zupełnie inne stworzenie, wręcz nadczłowieka. Stąd próby transplantacji sumienia w programy komputerowe, hodowla organów w celach przeszczepów czy inżynieria genetyczna embrionów ludzkich. Transhumanizm zaprzecza idei wyjątkowości człowieka. Nasze tradycyjne przekonanie o tym, że życie ludzkie jest święte, powoduje opóźnianie transhumanistycznej utopii. Transhumanizm stara się podporządkować sobie biotechnologie, które tak bardzo pomagają w zwalczaniu wyzwań medycznych, ale tylko w systemie zsynchronizowanym z zachodnią tradycją chrześcijańską. Na przykład jest już możliwość stworzenia embrionów z materiału genetycznego trójki rodziców w służbie dyktatury przyjemności, a w tym wypadku polimorficznego modelu rodziny (np. ojciec i dwie matki). Sonogram pozwala na selektywną aborcję – zabijamy córkę, bo chcieliśmy syna. Terminacja ciąży następuje również pod wpływem badań DNA, bo nie podoba nam się kolor oczu potomka. Chociaż komputery i biotechnologie pozwolą nam wnet zaprogramować, jakie dziecko chcemy mieć – nie tylko perfekcyjnie zdrowe, ale również perfekcyjnie piękne. Jak w raju. I sprzedaje się to pod hasłem bioetyki. Stąd tacy jak Peter Singer, którzy nie tylko wspierają aborcję i eutanazję, ale również praktykę wycinania organów ludzkich na części zamienne bez żadnych ograniczeń.
Za taką prognozę na przyszłość to ja dziękuję.
Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, 22 września 2016