Artur S. Górski: 1 sierpnia o godzinie 17 zatrzymajmy się gdziekolwiek będziemy
Powstańcy stanęli wobec potęgi wroga osamotnieni. Uzbrojeni w steny, granaty, butelki z benzyną, biało-czerwone opaski i Honor, który ceny nie ma. Rozpoczęła się walka.
Warszawa została podzielona na siedem obwodów: Śródmieście, Mokotów, Żoliborz, Wola, Ochota, Praga, i „Obroża” - powiat warszawski i samodzielny rejon „Okęcie”. Na pomoc walczącej stolicy ruszyły oddziały partyzanckie z Puszczy Kampinoskiej i lasów nad Narwią. Bezskutecznie.
Kiedy padł rozkaz Godzina „W”! Armia Krajowa stanęła przeciwko regularnym oddziałom Wehrmachtu i Waffen-SS, wspieranych przez zdemoralizowane szumowiny z zaciągu do sił pomocniczych i renegatów z RONA dowodzonych przez Bronisława Kamińskiego.
Męstwo żołnierzy AK i innych formacji walczących w Powstaniu było przykładem, by choć pokonani – nie ulec. W rachubach politycznych i militarnych było – być może naiwną, próbą zmiany sytuacji wytyczonej przez gigantyczną machinę wojny totalnej i decyzje aliantów, oddające przyszłą Polskę w ręce kremlowskiego satrapy.
Zadaniem AK było przygotowanie, a później przeprowadzenie w sprzyjających warunkach polityczno-wojskowych, powstania powszechnego. Walczący niestety nie byli w stanie ochronić miasta przed zniszczeniem, a ludności przed wymordowaniem.
Sowieci latem 1944 roku stali nad Wisłą patrząc na agonię Wolnej Polski. Wstrzymali ofensywę pod pretekstem nadmiernego rozciągnięcia frontu i linii zaopatrzenia.
Próba pomocy podjęta bez wsparcia przez „kościuszkowców” dowodzonych przez gen. Berlinga zakończyła się fiaskiem.
Naziści mogli spokojnie dokończyć dzieła zniszczenia. Warszawska Apokalipsa nie zmusiła też zachodnich aliantów do przeforsowania koncepcji gen. Georgea Smitha Pattona i sugestii premiera Churchilla o skierowaniu uderzenia na środkową Europę od południa. Podjęte próby pomocy z powietrza były o tyle heroiczne, co w swych rozmiarach skromne i mało skuteczne. Samodzielna Brygada Spadochronowa gen. Sosabowskiego wykrwawiła się w nieudolnie prowadzonej przez marsz. Montgomery’ego operacji w Niderlandach.
Stalin do połowy września 1944 roku nie zezwalał na międzylądowania maszyn aliantów na terenach zajętych przez Armię Czerwoną.
- Po zwycięstwie nad armią Rommla w Afryce można było przerzucić siły alianckie do Grecji, w której działały dwie mocne partyzanckie organizacje: komunistyczna oraz monarchistyczna i w której stacjonowały głównie niespecjalnie bitne oddziały włoskie, i maszerować dalej przez kontrolowaną w pewnym stopniu przez partyzantkę „Tity” Jugosławię, aż na Węgry, które – co pokazywało podejście do Polski – wcale nie były przesadnie proniemieckie, i dalej do Polski. To by mogło, tak to szacowaliśmy już wtedy, trwać pół roku. Armia Czerwona walczyła zaś wówczas pod Stalingradem. Zamiast tego wybrano, na żądanie Roosevelta, bezsensowną z militarnego punktu widzenia akcję we Włoszech – mówił przed dwoma laty prof. Witold Kieżun, żołnierz AK, podchorąży, ps. „Wypad”, żołnierz Powstania.
#REKLAMA_POZIOMA#
#NOWA_STRONA#
Alianci zachodni jednak woleli respektować układy ze Stalinem i nie mieli ochoty upominać się o Polskę. Rok wcześniej w Teheranie amerykański prezydent F.D. Roosevelt oddał Stalinowi nie tylko kontrolę nad Polską, ale i zrezygnował – w naszym imieniu – ze Lwowa, a jedynym warunkiem, jaki postawił, było zachowanie porozumienia w tajemnicy, tak by to nie odebrało mu głosów Polonii w wyborach.
Powstańcom gorycz ściskała gardła.
„Czekamy Ciebie czerwona zarazo
Byś wybawiła nas od czarnej śmierci.
Byś nam, kraj przed tym rozdarłszy na ćwierci,
Była zbawieniem, witanym z odrazą.
Czekamy Ciebie – Ty potęgo tłumu
Zbydlęciałego pod Twych rządów knutem,
Czekamy Ciebie, byś nas zgniotła butem
Swego zalewu i haseł poszumem.
Czekamy Ciebie ty odwieczny wrogu
Morderco krwawy tłumu naszych braci.
Czekamy Ciebie nie, żeby Ci spłacić
Lecz chlebem witać na rodzinnym progu.
Żebyś Ty wiedział, nienawistny zdrajco
Jakiej Ci śmierci życzymy w podzięce
I tak bezsilnie zaciskamy ręce
Pomocy prosząc, podstępny oprawco.
(…)
Legła twa armia zwycięska, czerwona
U stóp łun jasnych płonącej Warszawy
I ścierwią duszy syci z bólem krwawym
Garstki szaleńców, co na gruzach kona.
Czekamy Ciebie nie dla nas, żołnierzy,
Dla naszych rannych – mamy ich tysiące
I dzieci są tu – i matki karmiące
I po piwnicach zaraza się szerzy.
(…)
Chcesz, byśmy wszyscy legli tu pokotem.
Naszej zagłady pod Warszawą czekasz.
Nic nam nie zrobisz – masz prawo wybierać.
Możesz nam pomóc, możesz nas wybawić
Lub czekać dalej i śmierci zostawić.
Śmierć nie jest straszna, możemy umierać.
Ale wiedz o tym, że z naszej mogiły
Nowa się Polska zwycięska narodzi.
I po tej ziemi Ty nie będziesz chodzić
Czerwony władco rozbestwionej siły”.
Warszawa, 26 sierpnia 1944 r. napisał żołnierz AK ps. „Ziutek”
(fragment ostatniego wiersza Józefa Szczepańskiego, poety Powstania, napisany w obliczu upadku Starego Miasta i bezczynności Armii Czerwonej)
Powstanie warszawskie to bezprzykładne męstwo, bezmiar heroizmu, wspaniała literatura i wielka niezabliźniona nigdy rana. Polityczna i militarna klęska. Jednak rola powstania była i jest nie do przecenienia.
- Bóg chciał ukazać, że są wartości, o które trzeba walczyć, nawet w walce pozornie beznadziejnej. Warszawa zdolna była podjąć każdy wysiłek, każdą ofiarę, aby zaświadczyć swoje prawo do pełnej wolności, o której nie mogą decydować sąsiednie narody. Musi być ślad w dziejach dojrzałości narodu, który ma słuszną ambicję stanowienia o sobie – ks. prymas Stefan Kardynał Wyszyński w 1974 roku w 30. rocznicę Powstania warszawskiego
- Wbrew oczekiwaniom przy rozstrzygnięciu sprawy polskiej zwyciężyły nie zasady słuszności i zobowiązania międzynarodowe, lecz fakty dokonane i narzucone. Los Polaków nie będzie jednakowy. Jedni borykać się będą w kraju z okrutną rzeczywistością państwa policyjnego, inni zostaną w wolnym świecie, by stać się ustami niemych. Droga nasza jest trudna, lecz u jej kresu spełni się Polska naszych żarliwych pragnień, wolna i niepodległa -
to fragment odezwy rządu RP w Londynie z 26.06.1945.#NOWA_STRONA#
#REKLAMA_POZIOMA#
Kogo straciliśmy – wystarczy spojrzeć na archiwalne zdjęcia pięknych dziewcząt, tych „małych dziewczynek z AK”, wspaniałych chłopców z biało-czerwonymi opaskami na ramionach. To oni szli w bój o honor, acz licząc na wsparcie aliantów, które nie nadeszło. Śladowe zrzuty, prowadzone od połowy września 1944 roku, nie miały militarnego znaczenia. Jedynie propagandowe. Za złudzenia przyszło powstańcom płacić najwyższą cenę.
Także po wojnie skazywani na więzienie, katowani, czy jak harcerz, bohater, oficer Jan Rodowicz ps.„Anoda” – mordowani w siedzibie MBP przy ul. Koszykowej (Anoda 7 stycznia 1949 r. „wyskoczył” z okna IV piętra MBP). I wspomnijmy choćby tych, którzy spoczywają w mogiłach na „łączce”. Jest ich co najmniej 250. Oficerów oddanych sprawie.
Tak bardzo ich później Polsce brakowało.
W Powstaniu z bronią w ręku wśród tysięcy innych ginie Krzysztof Kamil Baczyński – poległ na posterunku w Pałacu Blanka 4 sierpnia 1944 r. w godzinach popołudniowych – śmiertelnie raniony przez strzelca wyborowego ulokowanego w gmachu Teatru Wielkiego. Miał 23 lata.
1 września 1944 zginęła jego żona – Barbara Drabczyńska. W Powstaniu ginie Tadeusz Gajcy, związany z Konfederacją Narodu, żołnierz AK. Zginął 16 sierpnia r. 1944 w kamienicy przy ul. Przejazd nr 1/3. Wraz z nim pod gruzami zginął poeta Zdzisław Stroiński.
W hołdzie tym młodym, odważnym ludziom przypomnijmy wiersz:
Mój sen śmiertelny ciałem spełniasz
i słowem płochym w śnie poczętym:
puszysta włosów twoich perła
jak promień krągły w pościel spływa,
gdzie dłoń pierzasta jak z igliwia
rozdziela cienie ciał od lęku.
Mówimy szeptem krwi łagodnej
słuchając w sobie: niech w nas płynie,
niech niesie – światło jak w roślinie
prześwietli serc planety małe
i obudzimy się słuchając
szelestu chmur i grania wody.
Bo tyle tylko jest w nas ciepła,
co dłoń zdziwiona objąć zdoła,
i trwogi tyle, co zakrzepła
wyryje w twarzy łza jak z ognia,
i głosu w nas, co wydać może
w kielichu warg języka ostrze.
Niech płynie w nas – mówimy jeszcze
ten szmer ciemności, póki księgę
obłoków wiatr przegina miękką.
Bo tyle tylko wiary w pieśni,
ile obrazu pod powieką
ziemi odbitej ostatecznie.”
Tadeusz Gajcy, Miłość bez jutra
Czy Powstanie Warszawskie miało sens?
Wybuch wolności był wpisany w polskie losy od 1939 roku. Pozostała powstańcza duma, poezja, piosenki na tle dziesiątek lat zakłamywania historii. Przez 63 dni żołnierze Armii Krajowej i NSZ, wspierani też przez inne formacje, prowadzili heroiczną i osamotnioną walkę, której celem była niepodległa Polska, wolna od niemieckiej i sowieckiej okupacji.
1 sierpnia o godzinie 17 zatrzymajmy się gdziekolwiek będziemy.
Artur S. Górski
/ Źródło: www.solidarnosc.gda.pl
#REKLAMA_POZIOMA#