Włochy: Dziś ukazały się budzące kontrowersje wspomnienia abp. Gänsweina
Sekretarz papieża
Pochodzący z Badenii-Wirtembergii 66-letni arcybiskup nie tylko ujawnia w swej książce liczne nieznane dotychczas szerzej wydarzenia z życia nieżyjącego już Ojca Świętego, m.in. jego stosunków z jego następcą Franciszkiem, ale też sam w nich uczestniczy, wyrażając w wielu miejscach własne nastawienie do danej sprawy. Chociaż nie wspomniał o tym wprost, ale z wielkim niepokojem, a nawet bólem przeżywał różne sprawy i komentarze wokół własnej osoby. Jednym z takich wydarzeń mógł być pewien lutowy dzień w 2003, gdy ówczesny kard. Joseph Ratzinger poprosił go, aby został jego sekretarzem osobistym. Według Gänsweina, zarówno on sam, jak i prefekt Kongregacji Nauki Wiary uważali, że będzie to stanowisko „tymczasowe”, a jednak piastował je prawie 20 lat – aż do śmierci kardynała, później papieża i wreszcie papieża-seniora.
Był to okres, w którym życie osobiste i historia bogata w niezwykłe wydarzenia ściśle się ze sobą przeplatały, tworząc jedyną w swoim rodzaju postawę, którą autor przedstawia jako zasadniczy paradygmat, aby próbować zrozumieć czasy nie tylko bardzo trudne, ale też otwarte na niespotykane perspektywy i pełne oczekiwań.
Arcybiskup, który był zarówno bezpośrednim świadkiem, jak i nierzadko jedną z głównych postaci opisywanych wydarzeń, przedstawia swą długą, pełną głębokiego uznania, szacunku i miłości więź łączącą go z Josephem Ratzingerem. Jej początki sięgają pierwszych dni po powołaniu 46-letniego wówczas kapłana niemieckiego na sekretarza prefekta Kongregacji Nauki Wiary, a umocniły się jeszcze bardziej, gdy kardynał został Następcą św. Piotra.
Wspomnienia
Prałat Gänswein uznał obecnie, po śmierci papieża-seniora, iż może opowiedzieć szerszemu gronu różne wydarzenia, których był świadkiem, nie pomijając także tych trudnych, a nawet bolesnych dla niego samego, a zwłaszcza dla tego, któremu wiernie służył prawie 20 lat. Były wśród nich także ostre krytyki, niekiedy wręcz oszczerstwa rzucające złe światło zarówno na osobę emerytowanego Ojca Świętego, jak i na cały jego pontyfikat. Przy tym określenia „pancerny kardynał” czy „rotwajler Boży”, którymi obdarzano J. Ratzingera jeszcze w czasach, gdy stał na czele Kongregacji Nauki Wiary, należały do łagodnych w porównaniu z wieloma późniejszymi.
Wszystkie te wspomnienia i opisy autor umieszcza w szerszym kontekście całego Kościoła, a nawet czasami świata w danym okresie. Chodzi szczególnie o aferę Vatileaks, czyli ujawnienie przez media tajnych dokumentów papieskich i watykańskich w 2012, o znacznie wcześniejszą i do dzisiaj niewyjaśnioną sprawę zaginięcia w czerwcu 1983 w Rzymie Emmanueli Orlandi – córki jednego z pracowników watykańskich, o problemy pedofilii w Kościele i o skomplikowane, jak się obecnie okazuje, stosunki Benedykta XVI z jego następcą. Te i wiele innych miejsc książki wskazują, zdaniem niektórych recenzentów, na „wielkość człowieka, który przeżył trzy istnienia: kardynała, papieża panującego, który później ośmielił się ustąpić, a który w rzeczywistości szedł jedną drogą, ukierunkowaną na Chrystusa, który kocha swój Kościół”. Nieprzypadkowo arcybiskup nazwał posługę Benedykta XVI „nauczaniem całkowicie chrystocentrycznym”.
Autor wspomina zresztą o napięciach nie tylko między swym rodakiem na tronie papieskim a Franciszkiem, ale także między nim jako kardynałem a Janem Pawłem II w związku ze spotkaniem międzyreligijnym w Asyżu w 1986. Inna sprawa, że zgrzyty te były czymś wyjątkowym w zgodnej współpracy obu tych wybitnych osobistości i osobowości.
Zdaniem recenzenta z paryskiego „Le Figaro” książka zawiera „fascynujące podsumowanie nauczania Benedykta XVI”, ale też „bolesną refleksję wokół jego zrzeczenia się urzędu papieskiego i tajemnicy tej decyzji”. Po nich następuje kilka osobistych wspomnień związanych z wyborem Franciszka, które są wstępem do „opisu dziwnego współżycia obu papieży w Watykanie”. Arcybiskup pisze np. o dystansie, jaki papież-emeryt zachowywał wobec encykliki swego następcy „Amoris laetitia”, z którą w wielu punktach się nie zgadzał.
„Tradtionis custodes”
Jednym z najciekawszych a zarazem najbardziej kontrowersyjnych rozdziałów książki są z pewnością rozważania jej autora wokół dokumentu Franciszka „Tradtionis custodes” z lipca 2021, który bardzo ograniczał, a częściowo wręcz uniemożliwiał sprawowanie liturgii „przedsoborowych” w Kościele powszechnym. Jeśli motu proprio „Summorum Pontificum” Benedykta z 2007 w tej samej sprawie miało na celu złagodzenie pewnych napięć wśród zwolenników Mszy „tradycyjnej”, aby pewniej czuli się w Kościele, to dokument jego następcy całkowicie przekreślał te dążenia. Bodaj nigdy jeszcze nie było tak wyraźnego zerwania między działaniami dwóch papieży – stwierdzają komentatorzy.
Z książki dowiadujemy się zresztą, iż papież-senior dowiedział się o motu proprio Franciszka z „L'Osservatore Romano”, a później był niemile zaskoczony, gdy przeczytał, że jego następca zapewniał, że ogłaszając swój dokument, był posłuszny „prawdziwym intencjom Benedykta XVI i Jana Pawła II”.
W innym miejscu, mówiąc o sobie, arcybiskup przyznaje, że był „zaszokowany i zaniemówił”, gdy Franciszek „pożegnał” go w 2020 na stanowisku prefekta Domu Papieskiego – poczuł się wówczas „prefektem przepołowionym”.
W książce jest bardzo wiele innych, równie zaskakujących a nawet pikantnych szczegółów, sprawiających, że będzie to na pewna ważna pozycja wydawnicza, która nie tylko przybliża, ale też wyjaśnia różne aspekty urzędu papieskiego i całego Kościoła katolickiego.
kg (KAI) / Rzym