[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: "Witamy Cię, Dziadku. Dziękujemy za wolną Polskę"
Zygmunt Libera urodził się w 1906 r. na Lubelszczyźnie. W dwudziestoleciu mieszkał i odbywał służbę wojskową na Kujawach i Pomorzu. Brał udział w wojnie obronnej 1939 r., a następnie wstąpił do konspiracji niepodległościowej, do Polskiej Organizacji Zbrojnej „Racławice”. W maju 1942 r. przeszedł do Armii Krajowej, gdzie pełnił funkcję komendanta placówki, a w 1944 r. dołączył do oddziału Zdzisława Brońskiego „Uskoka”.
W lutym 1945 r. „Uskok” reaktywował oddział partyzancki w ramach Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość – „Babinicz” pełnił w nim funkcję zastępcy dowódcy do spraw administracyjnych oraz dowodził jednym z patroli.
Od jesieni 1947 r. kpt. Broński ukrywał się w zamaskowanym podziemnym bunkrze pod stodołą w gospodarstwie Lisowskich w Dąbrówce (dzisiaj Nowogród). Razem z nim ukrywał się „Babinicz”. Tak było do 18 maja 1949 r. Za wskazanie miejsca, w którym przebywali, komuniści dwukrotnie wyznaczyli nagrodę finansową.
Zdrajca "Hardy"
19 maja 1949 r. Zygmunt Libera został aresztowany w Nowej Woli przez funkcjonariuszy PUBP Lubartów wskutek zdrady Franciszka Kasperka „Hardego”, byłego podkomendnego „Uskoka”. „Hardy” w 1947 r. wyszedł z lasu i ujawnił się. Został agentem UB, przyjmując pseudonim „Janek”. To on doprowadził ubeków do „Babinicza”, a ten po wielodniowym bestialskim przesłuchaniu zdradził kryjówkę „Uskoka”.
21 maja 1949 r. gospodarstwo Lisowskich zostało otoczone przez specjalną grupę operacyjną Milicji Obywatelskiej, Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Urzędu Bezpieczeństwa. Ubecy przywieźli też „Babinicza”. „I nawet nie jego opuchnięta, zasiniaczona twarz najbardziej mnie zaszokowała. Przeraził mnie wygląd jego bosych stóp. Były to dwie kłody! Tak spuchnięte, że chyba nie istniały na świecie buty, w które by weszły te stopy!” – tak wygląd Zygmunta Libery opisała Irena Dybkowska-Sobieszczańska, wnuczka Lisowskich, a wtedy również łączniczka „Uskoka”.
Kapitana Brońskiego próbowano ująć żywego. Chciano go uśpić, zalać bunkier wodą, kuszono łagodnym wyrokiem… Ten jednak nie miał zamiaru się poddać. 21 maja 1949 r. rano rozerwał się granatem. Wiadomo, że ciało przewieziono do Lublina. Miejsce jego pochówku wciąż nie jest znane.
Zdrajca nie pożył długo. 1 września 1950 r. wyrok śmierci na „Hardym” wykonali żołnierze podziemia.
Wracając do „Babinicza”. "Rok śledztwa — od aresztowania do egzekucji — spędził w najcięższym więzieniu, jakie było w komunistycznej Polsce - na Zamku Lubelskim. Zwyrodnialcy przesłuchiwali tam zatrzymanych patriotów. (...) Dziś przywracamy kolejnego patriotę naszej zbiorowej pamięci" - mówił podczas pogrzebu ppor. Zygmunta Libery 18 maja br. wicewojewoda kujawsko-pomorski Józef Ramlau.
23 marca 1950 r. „Babinicz” został skazany na karę śmierci przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Lublinie. Wyrok wykonano 28 maja 1950 r. na Zamku.
"Witamy Cię, Dziadku"
Teraz, podczas pogrzebu, odczytano słowa wnuka ppor. „Babinicza”, Krystiana Libery: „Witamy Cię, Dziadku, wśród rodziny! Jesteś w końcu z nami, po siedemdziesięciu dwóch latach, w dniu Twoich 116 urodzin. Nie dane mi było Cię poznać, nie miałem możliwości usiąść na kolanach ani przytulić się do Ciebie. Przez 30 lat szukaliśmy Cię z moim ojcem, a Twoim synem. Ojciec mój nie doczekał tej chwili, ale na łożu śmierci obiecałem mu, że Cię odnajdę i godnie pochowam. Jesteśmy dumni i pełni podziwu dla Twojej bohaterskiej postawy, Babinicz. Cześć, pamięć i chwała bohaterom niezłomnym. Dziękujemy za wolną Polskę”.
Krystian Libera dodał, że bardzo ubolewa, iż jako rodzina nie posiadają żadnych pamiątek po dziadku. Teraz – po latach – złożyli szczątki do grobu, gdzie mogą oddawać hołd ppor. Zygmuntowi Liberze „Babiniczowi”, żołnierzowi niepodległości.