[Tylko u nas] Waldemar Krysiak: Dostaję groźby od trans-aktywistów, którzy "szykują dla mnie sznur". Nie ja jeden
W każdym miejscu politycznego spektrum istnieje pewnie jakaś nienawiść i istnieje agresja. Nie zawsze jednak ta dystrybucja jest równa: zależnie od punktu w czasie, większym problemem jest przemoc prawicowa lub lewicowa. Ale mimo pompowanej przez mainstreamowe media narracji o palącym niebezpieczeństwie „prawicowego faszyzmu”, rzeczywistość pokazuje w Polsce co innego: niebezpieczeństwem dla pokoju w naszym kraju jest skrajna, tęczowa lewica.
Jeżeli komuś brakuje dowodów na prawdziwość tego stwierdzenia, wystarczy spojrzeć na parę ostatnich lat w ojczyźnie. Strajk Kobiet dewastujący kościoły. „Babcie Kasie” i inne aborcjonistki opluwające i popychające policjantów. Tęczowe zamieszki w Warszawie wywołane przez anarcho-komunistów ze Stop Bzdurom. Brutalne napaści na furgonetki katolickiej organizacji. Sfingowane zamachy na życie „niebinarnych” działaczy i kłamliwa propaganda o Polsce, szerzona przez społeczników LGBT. Prawdziwe wojny skłotów w centrum stolicy! To tylko kilka przykładów pokazujących, jak bezczelnie rozpasał się u nas „Postęp”.
Na czele przemocy rozbudzanej w naszym kraju stoją zwolennicy Ideologii Gender: to oni próbowali zamienić tęczowe protesty w Warszawie w rozróby, rzucając się na policyjne samochody i blokując aresztowanie Michała Sz. ze Stop Bzdurom. To genderowi aktywiści napadlii pobili wolontariusza Fundacji Pro Prawo do Życia. Ukradli tablicę rejestracyjną. I to oni próbowali zniszczyć życie prywatne i zawodowe Uli Kuczyńskiej i Magdaleny Grzyb. W przypadku pierwszej udało im się nawet doprowadzić do zniszczenia pozycji feministki w lewicowej partii, a w przypadku drugiej prawie udało im się zablokować naukowe wykłady i karierę wykładowcy. Gdyby nie interwencja Ministra Edukacji, pani kryminolog zaznałaby też pełnej siły Cancel Culture, nie mogąc przemawiać już nigdzie. Na szczęście jednak Polska jeszcze nie oszalała tak jak Zachód i absolutnej dominacji genderowi aktywiści jeszcze u nas nie mają. Jeszcze...
Marsz przez instytucje
Dominacja ta zdobywana jest trojako: dzięki marszowi przez instytucje (szczególnie cierpią na tym kierunki humanistyczne polskich uniwersytetów), narrację medialną (największe polskojęzyczne stacje promujące zmyślone płcie) oraz przez zastraszanie.
Zastraszanie to stosowane jest wobec każdego, kto sprzeciwia się lewicowemu światopoglądowi i wobec kogo lewica rości sobie własność: szczególnie wobec kobiet oraz mniejszości etnicznych i seksualnych.
Idealnym przykładem takiego mobbingu wobec kobiet jest wspomniana wyżej dr Grzyb. Gdy pani kryminolog wypowiedziała się krytycznie wobec Ideologii Gender, zalały ją groźby mniej i bardziej obrzydliwe. Grożono jej na przykład przymusowym końcem pracy na uniwersytecie – wymienionym już odwoływaniem jej wykładów. Skasowanie ze sfery naukowej to przykład tych mniej obrzydliwych gróźb: do i o dr Grzyb (oraz osób ją wspierających) pisano, że stanie się jej krzywda, że połamane zostaną jej kości, że wyląduje w wannie z kwasem, że ona i inne „TERFy” ćwiartowane będą maczetami.
Genderowa homofobia
Dr Grzyb nie jest tu jednak wyjątkiem. Jeżeli mogę pozwolić sobie na pewną nieskromność, to innym przykładem osoby, wobec której kierowane są podobne groźby... jestem ja. Nie muszę też daleko sięgać w przeszłość, by podać własne przykłady. Nie dalej jak dzień temu bowiem ataki genderowych aktywistów na moją osobę znowu się nasiliły.
„J*bany p*dale, jeszcze nam zapłacisz za wszystko!” - tak brzmi wiadomość, którą otrzymałem niewiele ponad 20 godzin temu. „Za twoją szczujnię jeszcze zawiśniesz! Sznur dla ciebie jest już gotowy!” - czytamy dalej. O jaką szczujnię chodzi?
W ostatnich miesiącach częściej pokazywałem screeny z zamkniętych grup dla trans-aktywistów, na których widać, jak krzywdzą dzieci, zachęcając np. małe dziewczynki do podwiązywania sobie piersi „binderami”. Bindery to uciskające pasy, które spłaszczać mają biust. Noszenie ich powoduje infekcje skórne, bezdech i wykrzywia kości. Rozdawanie ich potajemnie dziewczynkom, którym wydaje się, że są chłopcami, to skrajna nieodpowiedzialność – i to właśnie można było zobaczyć na upublicznionych przeze mnie zrzutach ekranu. Lewicowym działaczom nie podoba się jednak, że pokazuję innym, co dzieje się na ich grupach. Stąd pewnie wzmożone groźby.
A jest ich więcej, niż tylko ta jedna: od czasu otrzymania pierwszej dowiedziałem się, że trzeba „wylogować mnie z życia”. Miałem okazję zobaczyć też średniej klasy rysunki-fantazje, w których bity jestem, gdy leżę już na ziemi. Gdyby takie groźby otrzymywał lewicowy działacz, byłby skandal na całą Polskę.
Na Zachodzie bez zmian
Chamstwo naszych genderowych aktywistów nie jest jednak jeszcze tak absurdalne i tak szumne, jak to, którego zaznaje właśnie Zachód. Podczas gdy u nas transowy mobbing ogranicza się do prywatnych wiadomości, rysunków i wyzwisk na internetowych forach, w anglosferze po stronie Ideologii Gender stają... obrońcy legalności pedofilii. I mediom to nie przeszkadza. O czym mowa? O ostatnich atakach na autorkę książek o Harrym Potterze, J.K. Rowling. Ta sprawa zajęła na dzień-dwa Wielką Brytanię i Amerykę, ale Polska raczej jej nie zarejestrowała. A szkoda, bo jest tak absurdalna, jak i straszna!
Wszystko zaczęło się od Iana Kochinskiego, znanego w internecie jako Vaush. To, że postać ta nie jest popularna w naszym kraju, jest pewnie wynikiem bariery językowej oraz dobrym świadectwem dla Polski. Vaush to bowiem typ absolutnie odpychający: YouTuber, którego oglądają miliony lewaków, jedno z popularniejszych „postępowych” kont na największej platformie video świata, i twórca kontentu, którym inspirują się młodzi. I ten właśnie Vaush, rzekomy feminista, rzekomy proponent szacunku wobec kobiet napisał tydzień temu, że... Rowling „powinna zamknąć ryj” i nie krytykować Ideologii Gender.
„Rowling powinna się była jedynie, do k*rwy nędzy, zamknąć i byłaby uniwersalnie uwielbiana przez cały wiek!”
- czytamy w oryginalnym wpisie znanego lewaka. „Oto moje wyzwanie dla kobiet: bądźcie cicho i zacznijcie przepraszać!” - dodaje aktywista w drugim wpisie. Rowling, wyjątkowo, postanowiła zareagować:
„To, czego ty i tobie podobni nie rozumiecie: ja znam na wylot wasze taktyki. Mój były mąż stosował przemoc i zwykł mówić, że życie byłoby wspaniałe, gdybym się tylko podporządkowała, ale ty robisz ten sam błąd, co on. Kobiet takich jak ja nie da się wypchnąć i uciszyć.”
- napisała, jakby nie było, raczej uprzejmie, pisarka. Media stanęły jednak po stronie Vausha: większość artykułów relacjonujących spór przedstawiła jego, agresora, w pozytywnym świetle. I większość mainstreamu postanowiła zignorować pewien ważny fakt o znanym YouTuberze: Vaushm od lat publicznie twierdzi, że... pedofilia może być ok.
Seks dorosłego z dzieckiem może być neutralny, lub korzystny dla dziecka. Posiadanie materiałów z pornografią dziecięcą nie jest per se niemoralne. Jeżeli akceptujemy wyzysk dzieci produkujących tanie komputery, powinniśmy zaakceptować materiały zawierające seks z nieletnimi (tu się wycofywał) – to wszystko opinie pana Kochinskiego, które od dawna nadaje on na własnych kanałach. Żaden sekret, kilka sekund guglania je pokazuje.
Czy postępowe media przejęły się więc wulgarnym atakiem na kobietę przez kogoś, kto nie widzi nic złego w krzywdzeniu dzieci? Czy stanęły po stronie autorki książek, czy niemoralnego YouTubera? Niestety - media wybrały jego, nie ją. Jego promocja pedofilii im nie przeszkadzała – została w większości przemilczana. Ważniejsze okazało się, że genderowy aktywista stanął po stronie „trans rights”. Cierpienie dzieci już nie było takie istotne.
Agresja
Tak absurdalne są relacje między ruchami tęczowymi, a mediami na Zachodzie: wolą byle kogo, jeżeli broni on genderyzmu. U nas media jeszcze do tego się by nie posunęły. Jeszcze...
Skąd jednak bierze się taka bezczelność i agresja w środowisku denialistów płciowych? Trudno mi samemu znaleźć jedno jej źródło. Będzie ich raczej wiele.
Oczywistym powodem będzie ich abnegacja rzeczywistości: jeżeli ktoś nie umie i nie chce pogodzić się ze zwykłymi faktami biologii, ten będzie obrażony na świat i zwolenników faktów. Z tego wypłynie wiele przemocowych zachowań. Nie można też zapomnieć, że to środowisko głęboko zaburzone: obok zwykłego focha na naturę mamy tu do czynienia z problemami psychicznymi i jednostkami chorobowymi, które lewica pielęgnuje. Możliwe, że wpływ mają też przyjmowane hormony płci przeciwnej. Każdy mężczyzna wszak wie, jak agresywnym potrafi czynić testosteron, a większość kobiet pewnie potwierdzi, że huśtawki hormonalne nie działają kojąco na duszę.
Możliwe, że agresywny potwór Ideologii Gender najbardziej karmi się jednak przyzwoleniem socjalmediów. To ono pozwala mu na ogłupianie dzieci. To ono sprawia, że postępowi działacze organizują się w „angry mob”, agresywną dzicz, która z życia publicznego kasować chce kobiety krytyczne wobec genderu. I to przyzwolenie socmediów na transową ideologię sprawia, że posty grożące mi śmiercią nadal wiszą, a promotorzy pedofilii preferowani są ponad autorkę książek dla dzieci z własnym zdaniem. Wyobraźcie sobie tylko – co by było, gdyby socmedia nie faworyzowały tęczowych ruchów, gdyby wolno było krytykować je bez ogródek i prosto w twarz... Czy wtedy postępowa lewica w ogóle by jeszcze istniała?