„Dzień świra”. Marszałkowie nie wiedzieli, że ich rozmowa jest nagrywana?
Tak zwana ustawa Rychlika, bądź lex Rychlik to nowy wariant ustawy segregacyjnej zaproponowany w zamian za tzw. ustawę Hoca. Dzięki projektowi pracodawca mógłby wymagać od pracownika okazania negatywnego testu na COVID-19. Pracownik zaś zyskiwałby możliwość bezpłatnego wykonania testu przynajmniej raz w tygodniu.
Jednak największe kontrowersje wzbudzał zapis, zgodnie z którym gdyby ktoś zachorował na COVID-19 i miał „uzasadnione podejrzenie”, że zakaził się w zakładzie pracy, mógłby się domagać do 15 tys. zł odszkodowania od pracownika, który wówczas testowi się nie poddał.
Zobacz także:
„Zakapuję wszystkich”. Paweł Kukiz o zakażeniu koronawirusem
[wideo] Robi wrażenie! USA: Ciężarówka wiozła 48-metrowy bombowiec przez… 1600 km!
Niemcy chcą, by sankcje ominęły rosyjski sektor energetyczny
„Rozpoczynamy dzień świra”
– To bardzo nieodpowiedzialna propaganda. Ja rozumiem, opozycja totalna musi totalnie, ale czemu musi głupio – odpowiadał na krytykę opozycji prezes PiS Jarosław Kaczyński
Tuż po głosowaniu marszałek Elżbieta Witek przekazała obowiązek prowadzenia obrad wicemarszałkowi Piotrowi Zgorzelskiemu z PSL. Jak się później okazało, mikrofon przy stanowisku marszałka Sejmu był nadal włączony. Nie wiedział o tym Zgorzelski, więc przy mikrofonie powiedział do Witek: „Rozpoczynamy program pod nazwą dzień świra”. Witek nieświadoma, że mikrofony są wciąż włączone, odpowiedziała: „Tak jest!”.