[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Morderca sądowy Kazimierz Graff

Jako stalinowski dygnitarz Kazimierz Graff odpowiadał za szereg zbrodni. Liczne wyroki śmierci w wydziałach doraźnych – komunistycznych trybunałach śmierci, które skazywały w trybie przyspieszonym, bez postępowania dowodowego, prawa do obrony i odwołania. W grudniu 1946 roku żądał kar śmierci dla dowódcy poakowskiego Konspiracyjnego Wojska Polskiego kpt. Stanisława Sojczyńskiego „Warszyca” i jego żołnierzy.
Kazimierz Graff [Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Morderca sądowy Kazimierz Graff
Kazimierz Graff / zbiory Tadeusza Płużańskiego

Chcieliśmy kiedyś odwiedzić go z kamerą. Żeby wobec niewydolności sądów III RP, które nie potrafiły (nie chciały) wymierzyć mu sprawiedliwości przynajmniej opowiedział o swojej karierze w stalinowskim systemie bezprawia. A może przeprosił za krzywdy, które wyrządził innym? Sąd Najwyższy stwierdził, że „w działaniu Kazimierza G. brak było cech przestępstwa”. Oddalił tym samym zażalenie IPN na decyzję sądu niższej instancji o umorzeniu sprawy.

 

Notoryczny zbrodniarz

Płk Kazimierz Graff zmarł w Warszawie do końca ciesząc się wolnością i wysoką emeryturą. Inaczej niż jego ofiary, które – jeśli przeżyły komunistyczne piekło – do końca PRL były inwigilowane, skazane na zapomnienie i biedę. Inaczej niż większość zbrodniarzy niemieckich… A zbrodniarz komunistyczny Graff? Po okresie „błędów i wypaczeń” kierował Prokuraturą Warszawskiego Okręgu Wojskowego. Potem był wziętym adwokatem i radcą prawnym.
W powojennej machinie terroru nie był pionkiem. Pełnił niebagatelną funkcję zastępcy Naczelnego Prokuratora Wojskowego. Ale nawet to nie zainteresowało mainstreamowych mediów. Krwawy powojenny plon Graffa to żadna sensacja, a jeszcze można się narazić wpływowej cały czas okrągłostołowej mafii.

Prócz sprawy kpt. Stanisława Sojczyńskiego „Warszyca”, którą III RP uznała za mord sądowy, a KWP za jednostkę walczącą o niepodległość kraju przeciwko sowieckiemu zniewoleniu, Graff brał udział w sprawach o tzw. spisek w wojsku, w których przedwojenni oficerowie WP, torturowani w śledztwie przez sowiecką Informację Wojskową, byli skazywani na wieloletnie więzienie, z karą śmierci włącznie.

 

Jakie represje?

Jako człowiek inteligentny musiał mieć świadomość swoich czynów. Ten urodzony w 1917 r., najmłodszy z trzech synów bogatego żydowskiego kupca Maurycego i nauczycielki Gustawy z Simonbergów po prostu zdradził Polskę, która go wykształciła (ukończył elitarne gimnazjum im. Mikołaja Reja, a w 1939 roku prawo na Uniwersytecie Warszawskim). Po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej wstąpił do Armii Czerwonej, a potem do LWP. Pracę w prokuraturze wojskowej w 1945 roku rozpoczął dobrowolnie - do przełożonych pisał, że znalazł swoje miejsce w życiu.

Po 1989 roku udało się oskarżyć Graffa jedynie o to, że wnioskował - po upływie dopuszczalnego terminu - o areszt dla żołnierzy Armii Krajowej i II Korpusu PSZ gen. Andersa. Jego podpisy torowały drogę do brutalnych represji wobec polskich patriotów, a często kończyły się dla nich sowieckim strzałem w tył głowy. Jednak nawet za to nie został skazany. Stalinowski prokurator zeznawał: „Nie mogłem sądzić, że przedwojenny oficer zeznaje nieprawdę, a zeznania są wymuszone; w aktach sprawy nie było żadnych dowodów na represyjny charakter tamtego śledztwa”. Czyli ubecy, znani z okrucieństwa, mieli być łagodni jak baranki. I takim kłamstwom dał wiarę sąd wolnej Polski! A żeby tego było mało, uznał jeszcze, że z punktu widzenia ówczesnego państwa aresztowani przez Graffa byli szpiegami!

 

„To tylko sugestia”

W latach 2000 udało mi się porozmawiać telefonicznie z Kazimierzem Graffem.
- Mordował pan polskich patriotów…
- To tylko sugestia. Kiedyś były inne oceny, teraz są inne.
- Dla Stanisława Sojczyńskiego domagał się pan kilku kar śmierci...
- Może to dużo, a może mało. Sprawę ocenią historycy.
- Niczego pan nie żałuje?
- Udziału w procesie „Warszyca” nie. Żałuję tylko, że w ogóle były takie sprawy, że mordowano ludzi.
- Nie czuje się pan winny morderstwa?
- Morderstwo? Przecież to nie ja mordowałem, tylko oni.
- Kto?
- Przepraszam, ale muszę już kończyć.

To właśnie za zamordowanie „Warszyca” został zastępcą Naczelnego Prokuratora Wojskowego Stanisława Zarako-Zarakowskiego.

Kazimierz Graff zmarł w 2012 r., pochowany na Powązkach Wojskowych w Warszawie.

 

Żona: Alicja Graff

Jego żona, Alicja Graff, z domu Fuks, też ukończyła przed wojną prawo, a po 1945 r. była stalinowskim prokuratorem. W komunistycznej machinie zbrodni awansowała do stanowiska wicedyrektora Departamentu III Generalnej Prokuratury, w 1950 r. odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi.

W 1953 roku informowała naczelnika więzienia na Rakowieckiej o terminie wykonania wyroku śmierci na generale Auguście Emilu Fieldorfie. Podobnie, jak w przypadku Sojczyńskiego, był to mord sądowy. Kiedy po latach rodzina bohatera Polski Podziemnej napisała do niej list z prośbą o wyjaśnienie okoliczności śmierci gen. „Nila”, nie odpisała.

Alicja Graff była zaangażowana nie tylko w morderstwo na gen. Fieldorfie. Nadzorowała również sprawę aresztowanego przez bezpiekę płk. Wacława Kostka-Biernackiego, zaufanego Józefa Piłsudskiego jeszcze z czasów legionowych. W piśmie z 19 listopada 1953 roku Graff wymieniała zarzuty wobec Biernackiego: "Od 1931 r. do 31 sierpnia 1939 r. w związku z wykonywaniem urzędu wojewody nowogródzkiego i poleskiego na terenie tych województw realizował politykę sanacyjnego rządu faszystowskiego dławienia rewolucyjnego ruchu mas pracujących miast i wsi oraz wynaradawiania ludności ukraińskiej i białoruskiej. (...) Nadzorował znajdujący się na podległym mu terenie obóz w Berezie Kartuskiej, będący zorganizowanym ośrodkiem wyniszczania działaczy ruchu robotniczego".

Następnie Graff opisywała zachowanie i stan zdrowia więźnia: "Opinia Naczelnika Więzienia z września 1953 r. - negatywna. Z orzeczenia Komisji Lekarskiej z dnia 1.IX.1953 r. wynika, że skazany cierpi na przewlekły zniekształcający gościec stawowy, miażdżycę uogólnioną, zwyrodnienie miażdżycowe mięśnia sercowego, rozedmę płuc, padaczkę oraz że wskazana jest [przekreślone długopisem słowa: przedterminowe zwolnienie] przerwa na okres 1 roku z uwagi na chorobę przewlekłą, stale pogarszającą się". Płk Wacław Kostek-Biernacki zmarł w maju 1957 roku, niecałe dwa lata po odbyciu całej, 10-letniej kary w więzieniu na Rakowieckiej w Warszawie. Żyłby dłużej, gdyby nie mozolna praca "oficerów" śledczych. Miał tylko to szczęście, że śmierć dosięgła go na wolności.

Alicja Graff zmarła w 2005 roku na Powązkach Wojskowych w Warszawie. Potem dołączył do niej mąż Kazimierz.
 


 

POLECANE
IPN odnalazł szczątki Groźnego i Błachuta tylko u nas
IPN odnalazł szczątki "Groźnego" i "Błachuta"

Jan Jankowski i Stanisław Klaper - żołnierze Wyklęci/Niezłomni odnalezieni przez IPN w zbiorowych, bezimiennych dołach na cmentarzu Rakowickim w Krakowie, a następnie po badaniach genetycznych rozpoznani - zostali teraz ujawnieni jako ofiary komunistycznego terroru. Ich rodziny otrzymały noty identyfikacyjne.

Szymon Hołownia: namawiano mnie do zamachu stanu, ujawnię nazwiska pilne
Szymon Hołownia: namawiano mnie do zamachu stanu, ujawnię nazwiska

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia przekazał w piątek, że wielokrotnie sugerowano mu, aby opóźnił zaprzysiężenie Karola Nawrockiego na Prezydenta RP i dokonał w ten sposób „zamachu stanu”. Pytany, kto składał mu te propozycje, mówił o ludziach, którym „nie podobał się wynik wyborów prezydenckich”

Tȟašúŋke Witkó: Amerykańskie akrobacje dyplomatyczne tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Amerykańskie akrobacje dyplomatyczne

14 lipca 2025 roku, w poniedziałek wieczorem, Donald John Trump, 47. prezydent Stanów Zjednoczonych dał Rosji 50 dni na to, aby ta zakończyła operację zbrojną na Ukrainie i jednocześnie zapowiedział, że w przypadku odrzucenia jego ultimatum nałoży na Moskwę surowe sankcje gospodarcze. Dodał też, że Kijów otrzyma odpłatnie amerykański sprzęt wojskowy, za który należność będą musiały uiścić europejskie kraje Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Niemiecki policjant patroluje gdańskie ulice. Jest nagranie z ostatniej chwili
Niemiecki policjant patroluje gdańskie ulice. Jest nagranie

W ostatnich dniach na ulicach Gdańska pojawił się funkcjonariusz w kamizelce z napisem „Polizei”, co wzbudziło spore poruszenie wśród mieszkańców. Obecność niemieckiego policjanta zaskoczyła m.in. Tomasza Rakowskiego, przewodniczącego klubu PiS w Radzie Miasta Gdańska.

Wojewoda Mazowiecki zakazał Marszu Powstania Warszawskiego 1 sierpnia Wiadomości
Wojewoda Mazowiecki zakazał Marszu Powstania Warszawskiego 1 sierpnia

Robert Bąkiewicz poinformował w mediach społecznościowych, że Wojewoda Mazowiecki nie wyraził zgody na organizację Marszu Powstania Warszawskiego w formie cyklicznego zgromadzenia. Decyzja została wydana - jak twierdzi organizator - w ostatnim możliwym terminie, mimo że wniosek został złożony już w październiku 2024 roku.

Łukaszenka znów straszy wojną. „Szykujemy się, na wszelki wypadek” z ostatniej chwili
Łukaszenka znów straszy wojną. „Szykujemy się, na wszelki wypadek”

Alaksandr Łukaszenka po raz kolejny mówi o przygotowaniach do wojny. Tym razem słowa padły podczas jego wizyty w jednym z gospodarstw rolnych w obwodzie mińskim.

Wyprosiła transseksualistę z damskiej toalety. Teraz grozi jej więzienie tylko u nas
Wyprosiła transseksualistę z damskiej toalety. Teraz grozi jej więzienie

Czy mężczyzna ma prawo wchodzić do żeńskiej toalety? W niektórych krajach... tak! Co więcej: to ci, którzy upomną takiego mężczyznę, muszą liczyć się z karą i utratą pracy.

Nie zyje aktor znany z hitów lat 60. i 70. z ostatniej chwili
Nie zyje aktor znany z hitów lat 60. i 70.

W wieku 88 lat zmarł Kenneth Washington - aktor znany z wielu popularnych seriali lat 60. i 70., m.in. „Star Trek”, „Dragnet 1967” i „Hogan’s Heroes”. O jego śmierci poinformował serwis Variety. Zmarł 18 lipca we śnie, w swoim domu. Przyczyna zgonu nie została ujawniona.

Popularna atrakcja wraca. Nie tylko turyści będą zachwyceni Wiadomości
Popularna atrakcja wraca. Nie tylko turyści będą zachwyceni

Na podróżnych korzystających z lotniska w Rzeszowie czeka świetna wiadomość - po przerwie znów można korzystać z tarasu widokowego, z którego doskonale widać startujące i lądujące samoloty.

Prezydent odznaczył Jacka Majchrowskiego Orderem Odrodzenia Polski z ostatniej chwili
Prezydent odznaczył Jacka Majchrowskiego Orderem Odrodzenia Polski

Były prezydent Krakowa Jacek Majchrowski został uhonorowany Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski przez prezydenta Andrzeja Dudę.

REKLAMA

[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Morderca sądowy Kazimierz Graff

Jako stalinowski dygnitarz Kazimierz Graff odpowiadał za szereg zbrodni. Liczne wyroki śmierci w wydziałach doraźnych – komunistycznych trybunałach śmierci, które skazywały w trybie przyspieszonym, bez postępowania dowodowego, prawa do obrony i odwołania. W grudniu 1946 roku żądał kar śmierci dla dowódcy poakowskiego Konspiracyjnego Wojska Polskiego kpt. Stanisława Sojczyńskiego „Warszyca” i jego żołnierzy.
Kazimierz Graff [Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Morderca sądowy Kazimierz Graff
Kazimierz Graff / zbiory Tadeusza Płużańskiego

Chcieliśmy kiedyś odwiedzić go z kamerą. Żeby wobec niewydolności sądów III RP, które nie potrafiły (nie chciały) wymierzyć mu sprawiedliwości przynajmniej opowiedział o swojej karierze w stalinowskim systemie bezprawia. A może przeprosił za krzywdy, które wyrządził innym? Sąd Najwyższy stwierdził, że „w działaniu Kazimierza G. brak było cech przestępstwa”. Oddalił tym samym zażalenie IPN na decyzję sądu niższej instancji o umorzeniu sprawy.

 

Notoryczny zbrodniarz

Płk Kazimierz Graff zmarł w Warszawie do końca ciesząc się wolnością i wysoką emeryturą. Inaczej niż jego ofiary, które – jeśli przeżyły komunistyczne piekło – do końca PRL były inwigilowane, skazane na zapomnienie i biedę. Inaczej niż większość zbrodniarzy niemieckich… A zbrodniarz komunistyczny Graff? Po okresie „błędów i wypaczeń” kierował Prokuraturą Warszawskiego Okręgu Wojskowego. Potem był wziętym adwokatem i radcą prawnym.
W powojennej machinie terroru nie był pionkiem. Pełnił niebagatelną funkcję zastępcy Naczelnego Prokuratora Wojskowego. Ale nawet to nie zainteresowało mainstreamowych mediów. Krwawy powojenny plon Graffa to żadna sensacja, a jeszcze można się narazić wpływowej cały czas okrągłostołowej mafii.

Prócz sprawy kpt. Stanisława Sojczyńskiego „Warszyca”, którą III RP uznała za mord sądowy, a KWP za jednostkę walczącą o niepodległość kraju przeciwko sowieckiemu zniewoleniu, Graff brał udział w sprawach o tzw. spisek w wojsku, w których przedwojenni oficerowie WP, torturowani w śledztwie przez sowiecką Informację Wojskową, byli skazywani na wieloletnie więzienie, z karą śmierci włącznie.

 

Jakie represje?

Jako człowiek inteligentny musiał mieć świadomość swoich czynów. Ten urodzony w 1917 r., najmłodszy z trzech synów bogatego żydowskiego kupca Maurycego i nauczycielki Gustawy z Simonbergów po prostu zdradził Polskę, która go wykształciła (ukończył elitarne gimnazjum im. Mikołaja Reja, a w 1939 roku prawo na Uniwersytecie Warszawskim). Po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej wstąpił do Armii Czerwonej, a potem do LWP. Pracę w prokuraturze wojskowej w 1945 roku rozpoczął dobrowolnie - do przełożonych pisał, że znalazł swoje miejsce w życiu.

Po 1989 roku udało się oskarżyć Graffa jedynie o to, że wnioskował - po upływie dopuszczalnego terminu - o areszt dla żołnierzy Armii Krajowej i II Korpusu PSZ gen. Andersa. Jego podpisy torowały drogę do brutalnych represji wobec polskich patriotów, a często kończyły się dla nich sowieckim strzałem w tył głowy. Jednak nawet za to nie został skazany. Stalinowski prokurator zeznawał: „Nie mogłem sądzić, że przedwojenny oficer zeznaje nieprawdę, a zeznania są wymuszone; w aktach sprawy nie było żadnych dowodów na represyjny charakter tamtego śledztwa”. Czyli ubecy, znani z okrucieństwa, mieli być łagodni jak baranki. I takim kłamstwom dał wiarę sąd wolnej Polski! A żeby tego było mało, uznał jeszcze, że z punktu widzenia ówczesnego państwa aresztowani przez Graffa byli szpiegami!

 

„To tylko sugestia”

W latach 2000 udało mi się porozmawiać telefonicznie z Kazimierzem Graffem.
- Mordował pan polskich patriotów…
- To tylko sugestia. Kiedyś były inne oceny, teraz są inne.
- Dla Stanisława Sojczyńskiego domagał się pan kilku kar śmierci...
- Może to dużo, a może mało. Sprawę ocenią historycy.
- Niczego pan nie żałuje?
- Udziału w procesie „Warszyca” nie. Żałuję tylko, że w ogóle były takie sprawy, że mordowano ludzi.
- Nie czuje się pan winny morderstwa?
- Morderstwo? Przecież to nie ja mordowałem, tylko oni.
- Kto?
- Przepraszam, ale muszę już kończyć.

To właśnie za zamordowanie „Warszyca” został zastępcą Naczelnego Prokuratora Wojskowego Stanisława Zarako-Zarakowskiego.

Kazimierz Graff zmarł w 2012 r., pochowany na Powązkach Wojskowych w Warszawie.

 

Żona: Alicja Graff

Jego żona, Alicja Graff, z domu Fuks, też ukończyła przed wojną prawo, a po 1945 r. była stalinowskim prokuratorem. W komunistycznej machinie zbrodni awansowała do stanowiska wicedyrektora Departamentu III Generalnej Prokuratury, w 1950 r. odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi.

W 1953 roku informowała naczelnika więzienia na Rakowieckiej o terminie wykonania wyroku śmierci na generale Auguście Emilu Fieldorfie. Podobnie, jak w przypadku Sojczyńskiego, był to mord sądowy. Kiedy po latach rodzina bohatera Polski Podziemnej napisała do niej list z prośbą o wyjaśnienie okoliczności śmierci gen. „Nila”, nie odpisała.

Alicja Graff była zaangażowana nie tylko w morderstwo na gen. Fieldorfie. Nadzorowała również sprawę aresztowanego przez bezpiekę płk. Wacława Kostka-Biernackiego, zaufanego Józefa Piłsudskiego jeszcze z czasów legionowych. W piśmie z 19 listopada 1953 roku Graff wymieniała zarzuty wobec Biernackiego: "Od 1931 r. do 31 sierpnia 1939 r. w związku z wykonywaniem urzędu wojewody nowogródzkiego i poleskiego na terenie tych województw realizował politykę sanacyjnego rządu faszystowskiego dławienia rewolucyjnego ruchu mas pracujących miast i wsi oraz wynaradawiania ludności ukraińskiej i białoruskiej. (...) Nadzorował znajdujący się na podległym mu terenie obóz w Berezie Kartuskiej, będący zorganizowanym ośrodkiem wyniszczania działaczy ruchu robotniczego".

Następnie Graff opisywała zachowanie i stan zdrowia więźnia: "Opinia Naczelnika Więzienia z września 1953 r. - negatywna. Z orzeczenia Komisji Lekarskiej z dnia 1.IX.1953 r. wynika, że skazany cierpi na przewlekły zniekształcający gościec stawowy, miażdżycę uogólnioną, zwyrodnienie miażdżycowe mięśnia sercowego, rozedmę płuc, padaczkę oraz że wskazana jest [przekreślone długopisem słowa: przedterminowe zwolnienie] przerwa na okres 1 roku z uwagi na chorobę przewlekłą, stale pogarszającą się". Płk Wacław Kostek-Biernacki zmarł w maju 1957 roku, niecałe dwa lata po odbyciu całej, 10-letniej kary w więzieniu na Rakowieckiej w Warszawie. Żyłby dłużej, gdyby nie mozolna praca "oficerów" śledczych. Miał tylko to szczęście, że śmierć dosięgła go na wolności.

Alicja Graff zmarła w 2005 roku na Powązkach Wojskowych w Warszawie. Potem dołączył do niej mąż Kazimierz.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe