"Czuję się wykorzystana". Doda na temat filmu o "zarabiających na boku" polskich celebrytkach - "Dziewczyny z Dubaju"
Kilka lat temu polską opinię publiczną rozgrzała tzw. "afera z Dubaju". Polskie celebrytki na co dzień prężące się na okładkach kolorowych czasopism, okazały się "paniami do towarzystwa" arabskich szejków, zarabiając nie tylko na ogłaszaniu "newsów" na temat zmian w swojej naturalnej urodzie.
Dorota "Doda" Rabczewska ogłosiła, że powstaje film na ten temat "Dziewczyny z Dubaju", który ma ujawnić hipokryzję showbiznesu.
Jednak ostatnio "Doda" wraz z reżyserką Marią Sadowską ogłosiły, że są odcinane od produkcji, co ma związek z rozwodem "Dody" z Emilem Stępniem
- Byłyśmy umówione na ostateczny montaż naszego filmu, który trwa 2 h 20 min i jest za długi, od wielu miesięcy probujemy umówić się na ten skrót, co jest nam uniemożliwiane i dziś po raz kolejny zamknięto przed nami drzwi, przed filmem, którego jestem producentem kreatywnym i poświeciłam mu dwa lata, a Maria go wyreżyserowała (...) Emil napisał oficjalne maile, że nie mamy prawa dotykać tego filmu, który robiłyśmy przez dwa lata i nikt nie rozumie, dlaczego tak się zachowuje, nawet dystrybutor. Wszyscy mówią, że film jest za długi. Czujemy się wykorzystane, kopnięte w tyłek i Emil jest jedynym królem i władcą tego filmu
- mówi Doda na nagraniu na Instagramie
Czy film ujrzy światło dzienne?