Wspomnienie o Alojzym Szablewskim. "Nie mogłem zdezerterować!"

Alojzy Szablewski – żołnierz Armii Krajowej i jeden z liderów Solidarności w Stoczni Gdańskiej – zmarł 30 kwietnia 2017 r. w wieku 91 lat.
 Wspomnienie o Alojzym Szablewskim. "Nie mogłem zdezerterować!"
/ arch.
rzyszły inżynier i stoczniowiec urodził się 4 lipca 1925 roku w Tczewie w patriotycznej, kolejarskiej rodzinie. Matka zajmowała się domem, ojciec pracował w lokomotywowni w Zajączkowie Tczewskim. Działał tam również w chrześcijańskich związkach zawodowych. Miłość do Ojczyzny, głęboka wiara, aktywność społeczna – tymi wartościami Alojzy Szablewski nasiąkał od najmłodszych lat.
Pierwszy okres jego życia obfitował w nagłe zwroty akcji. Rodzina Szablewskich była bardzo zapobiegawcza. Tczew znajdował się na pograniczu polsko-niemieckim i w obliczu zbliżającej się wojny nie był bezpiecznym miejscem. Dlatego rodzice Alojzego zbudowali dom w Legionowie, blisko stolicy, i tam przenieśli się po wybuchu konfliktu. Nie uchroniło to ich oczywiście przed wojenną zawieruchą, ale w ten sposób Alojzy Szablewski wziął udział w powstaniu warszawskim jako młody żołnierz Armii Krajowej.

Wcześniej jego ojciec w przedziwny sposób uniknął rozstrzelania przez Niemców w Lesie Szpęgawskim, co spotkało kilka tysięcy mieszkańców Kociewia. Przypadkowo pokazał pilnującemu ich żandarmowi zdjęcie swojego szwagra, który okazał się znajomym owego strażnika. Ten przymknął oko na jego ucieczkę z transportu. Głęboko wierzący Alojzy Szablewski widział w tym cudownym ocaleniu ojca Bożą interwencję. – Wiara była dla niego najważniejsza w każdym obszarze życia. To z niej wynikały jego uczciwość, pracowitość, szlachetność – wspomina siostrzeniec Kazimierz Pietkiewicz.
Szablewski lubił wojskową dyscyplinę. Po wojnie z wyróżnieniem ukończył szkołę artylerii w Toruniu, ale jego głęboka religijność była nie do pogodzenia z „ludowym” wojskiem polskim. Sprzeciwiał się szybko postępującej ateizacji komunistycznej armii, zdejmowaniu krzyży w jednostkach. W 1950 r. został wyrzucony z wojska z pieczęcią „fanatyka religijnego” i „wroga Polski ludowej” wbitą na świadectwo maturalne z tczewskiego LO.
Po otrzymaniu tego wilczego biletu nie poddał się. Aby dostać się na studia i zdobyć porządną pracę, po raz drugi zdał maturę, tym razem eksternistycznie.

Pół życia w stoczni
W 1952 r. Alojzy Szablewski przyjechał do Gdańska, gdzie został już do końca życia. Rozpoczął pracę w Stoczni Gdańskiej i studia na Wydziale Budowy Okrętów Politechniki Gdańskiej. Aż do przejścia na emeryturę w 1990 r. pracował jako projektant w biurze projektowo-konstrukcyjnym gdańskiej stoczni, miał na koncie m.in. kilkanaście dyplomów za prototypowe projekty statków.
Uczestniczył w kolejnych protestach w Stoczni Gdańskiej w latach 1970, 1976 i 1980. Po powstaniu Solidarności wszedł w skład prezydium komisji zakładowej w związkowej kolebce.

Jeden z najważniejszych sprawdzianów w jego życiu przyszedł tuż po wprowadzeniu stanu wojennego w grudniu 1981 roku. Gdy żona przekazała mu w nocy z 12 na 13 grudnia informację o wprowadzeniu stanu wyjątkowego, natychmiast przedostał się do Stoczni Gdańskiej i stanął na czele zakładowego komitetu strajkowego. Jak wspominał, używając typowej dla siebie terminologii wojskowej, nie mógł „zdezerterować”: „Żona wybuchnęła płaczem. Chciała, żebym się ratował, nie rozumiała mojej decyzji. Przekonałem ją, że jako przewodniczący stoczniowej Solidarności nie mogę się ukrywać. To byłaby dezercja. W stoczni były związkowe dokumenty, sztandar, inne materiały, ktoś musiał to zabezpieczyć”.

Szablewski starał się odpowiedzialnie kierować protestem. Część stoczniowców, szykując się do aktywnej obrony stoczni, ostrzyła dwumetrowe żelazne pręty. Przewodniczący komitetu strajkowego ostudził ich rozgrzane głowy, obawiając się rozlewu krwi. Przekonał stoczniowców, że sama ich obecność jest wystarczającą formą protestu. Wobec odcięcia telefonów wykorzystał systemy łączności na statkach znajdujących się w stoczni, żeby poinformować Polskę o strajku. Aby utrudnić ZOMO opanowanie zakładu, nakazał zespawanie i zatarasowanie bram starym sprzętem. Strajk po trzech dniach został brutalnie stłumiony przez ZOMO, ale stoczniowe bramy musiały staranować wojskowe czołgi.

Cały artykuł w najnowszym numerze "TS" (19/2017) dostępnym w wersji cyfrowej tutaj

#REKLAMA_POZIOMA#

 

 

POLECANE
Koniec tarcz energetycznych. Rząd szykuje się do wygaszenia osłon Wiadomości
Koniec tarcz energetycznych. Rząd szykuje się do wygaszenia osłon

Rząd w mijającym tygodniu przyjął dokument, z którego wynika, że nie będzie potrzeby dalszego przedłużania tarcz antyinflacyjnych. Jak twierdzi resort finansów, rynkowe ceny mają być na tyle niskie, że Polacy nie powinni odczuć drastycznych podwyżek.

Uczestnik wiecu Brauna ściągnął z urzędu ukraińską flagę. Będzie doniesienie do prokuratury z ostatniej chwili
Uczestnik wiecu Brauna ściągnął z urzędu ukraińską flagę. Będzie doniesienie do prokuratury

Podczas wiecu Grzegorza Brauna w Białej Podlaskiej jeden z uczestników wszedł po drabinie i ściągnął z balkonu Urzędu Miasta zawieszoną tam flagę Ukrainy. Jak przekazała policja, "ustalono tożsamość sprawcy i zgromadzone dowody mają być przekazane do prokuratury".

Interwencja polskiej armii na Ukrainie? Dowództwo wydało oświadczenie pilne
Interwencja polskiej armii na Ukrainie? Dowództwo wydało oświadczenie

Roman Fritz, wiceprezes Konfederacji Korony Polskiej, zamieścił na X wpis, w którym poinformował, że "władze wojskowe rozpoczęły przygotowania do interwencji na Ukrainie". Zapytał w nim, dlaczego szef MON nie informował posłów o "procederze formowania polskiego korpusu interwencyjnego". Do wpisu dołączył skan fragmentu pisma z lutego br., zawierający wykaz dokumentów, które muszą posiadać żołnierze, skierowani do takiej służby.

Jerzy Kwaśniewski: Barbarzyńskie praktyki aborcyjne w Polsce muszą się skończyć! gorące
Jerzy Kwaśniewski: Barbarzyńskie praktyki aborcyjne w Polsce muszą się skończyć!

W Wielkim Tygodniu – gdy wspominaliśmy męczeńską śmierć Jezusa – wielu Polaków usłyszało o niewinnej śmierci… 9-miesięcznego Felka (takie zmienione imię nadali mu dziennikarze „Gazety Wyborczej”).

Nie żyje Tomasz Jakubiak. Znany kucharz i juror miał 41 lat z ostatniej chwili
Nie żyje Tomasz Jakubiak. Znany kucharz i juror miał 41 lat

Znany kucharz Tomasz Jakubiak zmarł 30 kwietnia 2025 roku w wieku 41 lat. Informację przekazała jego rodzina.

Stanowski opuścił studio podczas rozmowy z Maciakiem z ostatniej chwili
Stanowski opuścił studio podczas rozmowy z Maciakiem

Krótko trwała środowa rozmowa na Kanale Zero z kandydatem na prezydenta Maciejem Maciakiem. Krzysztof Stanowski wyszedł ze studia, po tym, jak Maciak chwalił Putina.

Niemcy cichym wspólnikiem Rosji w destabilizacji Polski gorące
Niemcy cichym wspólnikiem Rosji w destabilizacji Polski

Inżynieria przymusowej migracji stała się bezprecedensową formą nacisku, za pomocą której Federacja Rosyjska realizuje swoje interesy geopolityczne. Wszystko wskazuje na to, że cichymi wspólnikami Rosji w planach zdestabilizowania państwa polskiego są Niemcy. Działania rządu w Berlinie idealnie wpisują się w rosyjską strategię. Czy to oznacza, że aktualna mimo wojny na Ukrainie budowa przestrzeni od Władywostoku do Lizbony ma się dokonać na gruzach państwa i Narodu Polskiego?

Dziwne zachowanie Trzaskowskiego w Olsztynie. Jest nagranie z ostatniej chwili
Dziwne zachowanie Trzaskowskiego w Olsztynie. Jest nagranie

Rafał Trzaskowski spotkał się z mieszkańcami Olsztyna na miejskiej plaży. Fragment przemówienia kandydata KO wzbudził spore zainteresowanie internautów.

Europoseł z Francji przywiozła do Warszawy setki pigułek aborcyjnych z ostatniej chwili
Europoseł z Francji przywiozła do Warszawy setki pigułek aborcyjnych

29 kwietnia 2025 r. poseł Mathilde Panot i europoseł Manon Aubry dostarczyły do Warszawy 300 pigułek aborcyjnych. Francuzki zapowiedziały, że wyślą ich więcej.

Gazowa hipokryzja Niemiec. Tak do Europy trafiają miliardy metrów sześciennych rosyjskiego gazu Wiadomości
Gazowa hipokryzja Niemiec. Tak do Europy trafiają miliardy metrów sześciennych rosyjskiego gazu

Chociaż Niemcy publicznie deklarują odejście od rosyjskich surowców, rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Jak ujawnia niemiecki tygodnik „Der Spiegel”, niemiecka państwowa spółka SEFE (następczyni niemieckiego oddziału Gazpromu) sprowadza do kraju ogromne ilości rosyjskiego skroplonego gazu ziemnego (LNG) – często omijając własne zakazy i ukrywając faktyczny kierunek dostaw.

REKLAMA

Wspomnienie o Alojzym Szablewskim. "Nie mogłem zdezerterować!"

Alojzy Szablewski – żołnierz Armii Krajowej i jeden z liderów Solidarności w Stoczni Gdańskiej – zmarł 30 kwietnia 2017 r. w wieku 91 lat.
 Wspomnienie o Alojzym Szablewskim. "Nie mogłem zdezerterować!"
/ arch.
rzyszły inżynier i stoczniowiec urodził się 4 lipca 1925 roku w Tczewie w patriotycznej, kolejarskiej rodzinie. Matka zajmowała się domem, ojciec pracował w lokomotywowni w Zajączkowie Tczewskim. Działał tam również w chrześcijańskich związkach zawodowych. Miłość do Ojczyzny, głęboka wiara, aktywność społeczna – tymi wartościami Alojzy Szablewski nasiąkał od najmłodszych lat.
Pierwszy okres jego życia obfitował w nagłe zwroty akcji. Rodzina Szablewskich była bardzo zapobiegawcza. Tczew znajdował się na pograniczu polsko-niemieckim i w obliczu zbliżającej się wojny nie był bezpiecznym miejscem. Dlatego rodzice Alojzego zbudowali dom w Legionowie, blisko stolicy, i tam przenieśli się po wybuchu konfliktu. Nie uchroniło to ich oczywiście przed wojenną zawieruchą, ale w ten sposób Alojzy Szablewski wziął udział w powstaniu warszawskim jako młody żołnierz Armii Krajowej.

Wcześniej jego ojciec w przedziwny sposób uniknął rozstrzelania przez Niemców w Lesie Szpęgawskim, co spotkało kilka tysięcy mieszkańców Kociewia. Przypadkowo pokazał pilnującemu ich żandarmowi zdjęcie swojego szwagra, który okazał się znajomym owego strażnika. Ten przymknął oko na jego ucieczkę z transportu. Głęboko wierzący Alojzy Szablewski widział w tym cudownym ocaleniu ojca Bożą interwencję. – Wiara była dla niego najważniejsza w każdym obszarze życia. To z niej wynikały jego uczciwość, pracowitość, szlachetność – wspomina siostrzeniec Kazimierz Pietkiewicz.
Szablewski lubił wojskową dyscyplinę. Po wojnie z wyróżnieniem ukończył szkołę artylerii w Toruniu, ale jego głęboka religijność była nie do pogodzenia z „ludowym” wojskiem polskim. Sprzeciwiał się szybko postępującej ateizacji komunistycznej armii, zdejmowaniu krzyży w jednostkach. W 1950 r. został wyrzucony z wojska z pieczęcią „fanatyka religijnego” i „wroga Polski ludowej” wbitą na świadectwo maturalne z tczewskiego LO.
Po otrzymaniu tego wilczego biletu nie poddał się. Aby dostać się na studia i zdobyć porządną pracę, po raz drugi zdał maturę, tym razem eksternistycznie.

Pół życia w stoczni
W 1952 r. Alojzy Szablewski przyjechał do Gdańska, gdzie został już do końca życia. Rozpoczął pracę w Stoczni Gdańskiej i studia na Wydziale Budowy Okrętów Politechniki Gdańskiej. Aż do przejścia na emeryturę w 1990 r. pracował jako projektant w biurze projektowo-konstrukcyjnym gdańskiej stoczni, miał na koncie m.in. kilkanaście dyplomów za prototypowe projekty statków.
Uczestniczył w kolejnych protestach w Stoczni Gdańskiej w latach 1970, 1976 i 1980. Po powstaniu Solidarności wszedł w skład prezydium komisji zakładowej w związkowej kolebce.

Jeden z najważniejszych sprawdzianów w jego życiu przyszedł tuż po wprowadzeniu stanu wojennego w grudniu 1981 roku. Gdy żona przekazała mu w nocy z 12 na 13 grudnia informację o wprowadzeniu stanu wyjątkowego, natychmiast przedostał się do Stoczni Gdańskiej i stanął na czele zakładowego komitetu strajkowego. Jak wspominał, używając typowej dla siebie terminologii wojskowej, nie mógł „zdezerterować”: „Żona wybuchnęła płaczem. Chciała, żebym się ratował, nie rozumiała mojej decyzji. Przekonałem ją, że jako przewodniczący stoczniowej Solidarności nie mogę się ukrywać. To byłaby dezercja. W stoczni były związkowe dokumenty, sztandar, inne materiały, ktoś musiał to zabezpieczyć”.

Szablewski starał się odpowiedzialnie kierować protestem. Część stoczniowców, szykując się do aktywnej obrony stoczni, ostrzyła dwumetrowe żelazne pręty. Przewodniczący komitetu strajkowego ostudził ich rozgrzane głowy, obawiając się rozlewu krwi. Przekonał stoczniowców, że sama ich obecność jest wystarczającą formą protestu. Wobec odcięcia telefonów wykorzystał systemy łączności na statkach znajdujących się w stoczni, żeby poinformować Polskę o strajku. Aby utrudnić ZOMO opanowanie zakładu, nakazał zespawanie i zatarasowanie bram starym sprzętem. Strajk po trzech dniach został brutalnie stłumiony przez ZOMO, ale stoczniowe bramy musiały staranować wojskowe czołgi.

Cały artykuł w najnowszym numerze "TS" (19/2017) dostępnym w wersji cyfrowej tutaj

#REKLAMA_POZIOMA#

 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe