Rząd tłumaczy, że marihuana jako lek uzależnia - jakby morfina i kodeina nie uzależniały

Do tej pory władza starała się przekazać kontrolę procesu produkcji i dystrybucji cannabis korporacjom, a nie pojedynczym osobom czy małym biznesom. Pod obecną administracją może to być o tyle trudne, że prezydent Trump występuje przeciw korporacyjnej koncentracji, a po drugie odnosi się wrogo do marihuany i postrzega ją jedynie jako wyskokowy narkotyk.
Proces legalizacji marihuany w USA, jakkolwiek już całkiem zaawansowany, wciąż ma jednak długą drogę do przebycia, by specyfiki z cannabis mogły zastąpić lub zacząć konkurować z lekami oficjalnie uznanymi i refundowanymi przez ubezpieczalnie.
Marihuana marihuanie nierówna
Są odmiany hodowane, aby wprawiały w trans, są też szczepy specjalnie uprawiane dla pozyskiwania leczniczych związków. Niemniej każda część rośliny, bez względu na odmianę, zawiera psychoaktywne substancje, a między nimi Delta-9 THS (tetrahydrocannabinol), najbardziej skoncentrowany w maleńkich włoskach otaczających pączki, a następnie rozkwitłe kwiaty. W celach leczniczych pozyskuje się CBD (cannabidiol), ale nie wiadomo z całą pewnością, czy obecność psychotycznej substancji THS nie jest pożądana terapeutycznie i nie podnosi właściwości leczniczych cannabidiolu.
Przykładowo leki Dronabinol i Nabilone, które zawierają tylko THS, w dodatku syntetyczny, zostały już zaakceptowane przez FDA (Food and Drug Administration, czyli Agencję Żywności i Leków) i podawane są, gdy inne środki zawodzą. Mają zapobiegać nudnościom oraz wymiotom u pacjentów poddawanych chemoterapii oraz pomagają chorym na AIDS w zatrzymaniu nadmiernego chudnięcia przez pozytywny wpływ na apetyt.
Halina Kaczmarczyk
Cały artykuł w najnowszym numerze "TS" (19/2017) dostępnym w wersji cyfrowej tutaj
#REKLAMA_POZIOMA#