W Europie Wschodniej dobra wspólne to wciąż dobra niczyje - zbadali naukowcy

W krajach Europy Środkowo-Wschodniej dobra publiczne i zasoby wspólne jak: infrastruktura, czyste powietrze, lasy czy zwykła klatka schodowa, wciąż traktowane są jak dobra niczyje - potwierdziły badania naukowców z UW. To efekt m.in. doświadczenia komunizmu i transformacji.
 W Europie Wschodniej dobra wspólne to wciąż dobra niczyje - zbadali naukowcy
/ pixabay
Dr hab. Natalia Letki z Uniwersytetu Warszawskiego swoje badania na temat postrzegania dóbr publicznych w krajach Europy Środkowo-Wschodniej przeprowadziła w ramach grantu Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych (European Research Council - ERC). Zasięgiem objęły 14 państw Europy Środkowo-Wschodniej.

"Dobra publiczne to takie, do których wszyscy mają dostęp. Są skrajnym przeciwieństwem dóbr prywatnych. To dobra wytworzone po to, aby każdy mógł z nich skorzystać. (...) W ich tworzeniu powinna brać udział maksymalnie duża liczba osób. Najlepiej, gdyby to byli wszyscy, ale jak wiemy w życiu społecznym rzadko się to zdarza" - powiedziała dr hab. Natalia Letki.
 
Przykładami dobra publicznego mogą być: system edukacji, system opieki zdrowotnej, infrastruktura. "Państwo oczywiście pomaga nam w wytwarzaniu tych dóbr, pobierając podatki" - zaznaczyła.
 
Istnieje też pewna grupa dóbr publicznych, nazywana raczej zasobami wspólnymi. W ich przypadku chodzi nie tyle o wytwarzanie, ale takie działanie, aby ich nadmiernie nie zużywać, nie wyczerpywać, chronić i samoograniczać się. Ich przykładami mogą być czyste powietrze, różnego rodzaju zasoby środowiskowe.
 
Jak wyjaśniała dr Letki podczas spotkania zorganizowanego z okazji 10-lecia przyznawania grantów ERC, po sześciu latach studiowania w Wielkiej Brytanii i powrocie do Polski zauważyła, że w codziennym życiu jej rodacy mają bardzo odmienny stosunek do rzeczy wspólnych niż w Brytyjczycy.
 
"Zwykłym przykładem może być to, że w budynku mieszkalnym w Londynie klatka schodowa, piętra były miejscami wspólnymi, które należały do wszystkich. Za tym szło poczucie, że to jest nasza wspólna własność, że wszyscy z tego korzystamy i wszyscy jesteśmy za to odpowiedzialni. W Polsce oczywiście mamy schody, półpiętro, piętro, ale nie ma tego poczucia, że to jest przestrzeń, która rzeczywiście należy do nas wszystkich i wszyscy jesteśmy za nią odpowiedzialni" - powiedziała dr Letki.
 
"W krajach postkomunistycznych widzimy, że ludzie niechętnie współpracują z państwem, ale też niechętnie współpracują ze sobą nawzajem. A to są dwa typy relacji, które są kluczowe dla wytwarzania dóbr publicznych. Bardzo często mamy do czynienia z podejściem, że dobra wspólne to dobra niczyje: coś, co nie ma prywatnego właściciela nie ma właściciela w ogóle" - zaznaczyła badaczka.
 
Dlaczego ta kwestia jest aż tak istotna zwłaszcza w krajach postkomunistycznych? Ze względu na doświadczenie komunizmu, ale również doświadczenie związane z transformacją, m.in. gwałtowne różnicowanie się struktury społecznej; podział społeczeństw na grupę wygranych i przegranych. "W latach 90. zakładano, że zaufanie do państwa i do współobywateli przyjdzie razem z umacnianiem się demokracji i wolnego rynku, a okazało się, że rosnące nierówności społeczne, korupcja i nieefektywność instytucji negatywnie wpłynęły na zaufanie polityczne i relacje międzyludzkie" - wyjaśniła PAP dr Letki.
 
"U wielu osób pojawia się taki dylemat: jeżeli mogę z czegoś skorzystać i nie można mnie wykluczyć za karę, to dlaczego miałbym tracić czas, swoje zasoby, swoją energię, aby to dobro wytwarzać" - mówi dr Letki. Główne pytanie jej projektu brzmiało więc: jakie czynniki sprawiają, że ludzie chętniej wytwarzają dobra publiczne i dbają o zasoby wspólne.
 
Jednym z elementów badania był eksperyment związany z recyklingiem. Każdy respondent otrzymywał inny scenariusz, a w nim informację, że obok jego domu znajduje się punkt, w którym można zostawić szklane butelki, za które automat wydaje resztę. Ten punkt - w zależności od wylosowanego scenariusza - mógł mieścić się o 100, 200, 500 metrów lub nawet kilometr od miejsca zamieszkania badanego. Ankietowany musiał też odpowiedzieć na pytanie: na ile prawdopodobne jest, że będzie on korzystał z tego miejsca.
 
"Okazało się, że każde odsunięcie punktu recyklingu o 500 metrów od miejsca zamieszkania obniżało skłonność do korzystania z niego o 6 proc. Przesunięcie miejsca recyklingu o kilometr dla osoby mieszkającej na wsi obniżało tę skłonność o 6,3 proc. Nie zmniejszała się ona więc tak bardzo. W przypadku miasta efekt był dwa razy silniejszy i wynosił ponad 12 proc. Tutaj ludzie byli już mniej chętni, aby chodzić aż kilometr, aby pozbyć się butelek w sposób ekologiczny. Najsilniejszy efekt uzyskaliśmy w małych miasteczkach. Wynosił aż ponad 16 proc. Tam ludzie są przyzwyczajeni, że mają wszędzie blisko. Przesunięcie pojemnika o kilometr powodowało, że byli zdecydowanie mniej chętni, by iść ze swoimi butelkami" - opisywała dr Letki.
 
Taki wynik - podkreśliła badaczka - może mieć bardzo silny wymiar praktyczny. Jeżeli ktoś chciałby maksymalizować poziom recyklingu, to może wziąć mapę, zobaczyć, jaki to jest typ miejscowości, jaka jest koncentracja ludzi i w oparciu o takie dane poustawiać pojemniki.
 
Badaczka chciała też zidentyfikować czynniki sprawiające, że ludzie nie zniechęcają się tym, że muszą przejść ten dodatkowy kilometr. Okazało się, że na naszą skłonność do ponoszenia kosztów dla dobra zasobu wspólnego, jakim jest środowisko, istotnie wpływa to, jak postrzegamy zachowanie innych ludzi.
 
"Dla osób przekonanych o proekologicznych postawach innych dodatkowy kilometr do przejścia nie miał istotnego znaczenia. Właściwie tak samo chętnie oddawali butelki do pojemnika tuż przy domu, co do pojemnika położonego znacznie dalej. Dla przekonanych o braku ekologicznych postaw w społeczeństwie różnica dodatkowego kilometra do pokonania miała już duże znaczenie, które zmniejszało zainteresowanie recyklingiem" - opisała dr Letki.
 
Jak wyjaśniła, to właśnie pokazuje wpływ norm społecznych, ale też racjonalności w kolektywnym działaniu. Jeżeli jest naśmiecone, to jaką różnicę zrobi to, że ja też naśmiecę? Ale jeżeli jest czysto i schludnie, to moje zachowanie ma bardzo duży wpływ negatywny i jest szansa, że inni mnie przywołają do porządku. "Potrzebne jest więc współdziałanie instytucji i społeczeństwa: instytucje stwarzają takie +warunku ramowe+, a potem społeczeństwo już samo się reguluje" - powiedziała PAP socjolog.
 
W ramach badania w latach 2009-2014 naukowcy przeprowadzili sondaże wśród prawie 22 tys. respondentów. Każdy z nich miał około 300 pytań. Na realizację badania dr Letki otrzymała z European Research Council ponad 1,7 mln euro na pięć lat. "Dobierając respondentów staraliśmy się, aby nie tylko były to osoby reprezentatywne, ale też uwzględnialiśmy ich lokalne sąsiedztwo. Dzięki temu byliśmy w stanie badać ich indywidualne postawy, ale też (...) przypisać bardzo konkretne cechy dotyczące miejscowości, w której mieszkają: poziom bezrobocia, bogactwo, strukturę wieku. Patrzyliśmy nie tylko na cechy indywidualne, ale też na to, jak kontekst warunkuje decyzje podejmowane przez respondentów" - opisała socjolog.
 

PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska


 

 

POLECANE
Starmer po rozmowie z Trumpem: USA niezastąpionym sojusznikiem Wlk. Brytanii z ostatniej chwili
Starmer po rozmowie z Trumpem: USA niezastąpionym sojusznikiem Wlk. Brytanii

Brytyjski premier Keir Starmer przeprowadził w poniedziałek wieczorem rozmowę telefoniczną z prezydentem USA Donaldem Trumpem, jak podało w we wtorek biuro szefa rządu przy Downing Street, cytowane przez BBC.

Serbia powstaje, żeby reżim upadł. Zamieszanie w serbskim parlamencie polityka
"Serbia powstaje, żeby reżim upadł". Zamieszanie w serbskim parlamencie

Podczas wtorkowych obrad parlamentu w Serbii, posłowie opozycji odpalili granaty dymne oraz race. Według doniesień marszałek Any Brbabić w tym zamieszaniu ucierpiało kilka kobiet.

Katastrofa polskiego programu zbrojeniowego. Miało być 1000 Borsuków, a będzie 116 pilne
Katastrofa polskiego programu zbrojeniowego. Miało być 1000 "Borsuków", a będzie 116

W najbliższych dniach ma zostać podpisana umowa wykonawcza na 116 bojowych wozów piechoty Borsuk - jak informuje Rzeczpospolita. Były szef MON Mariusz Błaszczak przypomina w mediach społecznościowych, że w 2023 roku podpisał umowę ramową na ponad 1000 pojazdów BWP Borsuk produkowanych w Hucie Stalowa-Wola.

Co z prezydentem Ukrainy po ewentualnych wyborach? Elon Musk ma plan Wiadomości
Co z prezydentem Ukrainy po ewentualnych wyborach? Elon Musk ma plan

Właściciel m.in. SpaceX i Tesli Elon Musk we wpisie na platformie X zaproponował, aby w przypadku potencjalnych wyborów prezydenckich na Ukrainie, dotychczasowy przywódca Wołodymyr Zełenski otrzymał "jakąś formę amnestii w neutralnym kraju".

Nowe informacje ws. sprzedaży TVN. Komu Tusk odda stację należącą do Warner Bros. Discovery? z ostatniej chwili
Nowe informacje ws. sprzedaży TVN. Komu Tusk odda stację należącą do Warner Bros. Discovery?

Nie ustają spekulacje ws. sprzedaży TVN. Stacja TVN nie trafi ostatecznie w ręce współpracowników premiera Węgier Viktora Orbana – poinformował we wtorek portal VSquare. Według źródeł serwisu, w drugim etapie procesu sprzedaży mają brać udział wyłącznie polskie podmioty.

To prawdziwy cyrk. Maciej Wąsik ostro o decyzji komisji ds. Pegasusa polityka
"To prawdziwy cyrk". Maciej Wąsik ostro o decyzji "komisji ds. Pegasusa"

We wtorek "komisja ds. Pegasusa" zdecydowała się przegłosować wniosek o zwrócenie się do Sądu Okręgowego w Warszawie o zastosowanie wobec Macieja Wąsika kary finansowej za niestawienie się przed komisją. "«Komisja» ds. Pegazusa to prawdziwy cyrk" – napisał były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji.

Światowej sławy ekspert wylatuje z Instytutu Lotnictwa, żeby zrobić miejsce członkowi Platformy Wiadomości
Światowej sławy ekspert "wylatuje" z Instytutu Lotnictwa, żeby zrobić miejsce członkowi Platformy

Kierujący przez lata Instytutem Lotnictwa wybitny ekspert dr inż. Paweł Stężycki nie jest już szefem tej instytucji. Jak ustaliła Wirtualna Polska, został nim Tomasz Szymczak, członek Platformy Obywatelskiej. – Jestem wielkim fanem uczelni technicznych. Nie miałem okazji studiować, ale czytałem strategię AGH niedawno – przekonywał członków rady przed głosowaniem.

Transporty z Jasionki stanęły. Jest reakcja na decyzję USA pilne
Transporty z Jasionki stanęły. Jest reakcja na decyzję USA

USA wstrzymały wszelką pomoc wojskową dla Ukrainy, także dostawy broni, które są już w drodze do Ukrainy, w tym w Polsce. – Meldunki, które napływają z granicy z naszego hubu w Jasionce, potwierdzają zapowiedzi strony amerykańskiej – oznajmił przed posiedzeniem Rady Ministrów Donald Tusk.

Szmyhal: Ukraina jest gotowa do podpisania porozumienia o minerałach z ostatniej chwili
Szmyhal: Ukraina jest gotowa do podpisania porozumienia o minerałach

Jak poinformowała dzisiaj Agencja Reutera, premier Ukrainy Denys Szmyhal oświadczył we wtorek, że jego kraj jest gotów podpisać porozumienie ze Stanami Zjednoczonymi o minerałach.

Szokujące słowa nt. Giertycha i afery Polnordu. Sejm zablokował transmisję z obrad! gorące
Szokujące słowa nt. Giertycha i afery Polnordu. Sejm zablokował transmisję z obrad!

We wtorek w Sejmie odbyło się posiedzenie Zespołu Przeciwdziałania Bezprawiu – Bezpieczna Polska. Obecny był na nim dziennikarz Leszek Kraskowski, który przedstawił ustalenia dotyczące afery Polnordu i wątków posła Romana Giertycha.

REKLAMA

W Europie Wschodniej dobra wspólne to wciąż dobra niczyje - zbadali naukowcy

W krajach Europy Środkowo-Wschodniej dobra publiczne i zasoby wspólne jak: infrastruktura, czyste powietrze, lasy czy zwykła klatka schodowa, wciąż traktowane są jak dobra niczyje - potwierdziły badania naukowców z UW. To efekt m.in. doświadczenia komunizmu i transformacji.
 W Europie Wschodniej dobra wspólne to wciąż dobra niczyje - zbadali naukowcy
/ pixabay
Dr hab. Natalia Letki z Uniwersytetu Warszawskiego swoje badania na temat postrzegania dóbr publicznych w krajach Europy Środkowo-Wschodniej przeprowadziła w ramach grantu Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych (European Research Council - ERC). Zasięgiem objęły 14 państw Europy Środkowo-Wschodniej.

"Dobra publiczne to takie, do których wszyscy mają dostęp. Są skrajnym przeciwieństwem dóbr prywatnych. To dobra wytworzone po to, aby każdy mógł z nich skorzystać. (...) W ich tworzeniu powinna brać udział maksymalnie duża liczba osób. Najlepiej, gdyby to byli wszyscy, ale jak wiemy w życiu społecznym rzadko się to zdarza" - powiedziała dr hab. Natalia Letki.
 
Przykładami dobra publicznego mogą być: system edukacji, system opieki zdrowotnej, infrastruktura. "Państwo oczywiście pomaga nam w wytwarzaniu tych dóbr, pobierając podatki" - zaznaczyła.
 
Istnieje też pewna grupa dóbr publicznych, nazywana raczej zasobami wspólnymi. W ich przypadku chodzi nie tyle o wytwarzanie, ale takie działanie, aby ich nadmiernie nie zużywać, nie wyczerpywać, chronić i samoograniczać się. Ich przykładami mogą być czyste powietrze, różnego rodzaju zasoby środowiskowe.
 
Jak wyjaśniała dr Letki podczas spotkania zorganizowanego z okazji 10-lecia przyznawania grantów ERC, po sześciu latach studiowania w Wielkiej Brytanii i powrocie do Polski zauważyła, że w codziennym życiu jej rodacy mają bardzo odmienny stosunek do rzeczy wspólnych niż w Brytyjczycy.
 
"Zwykłym przykładem może być to, że w budynku mieszkalnym w Londynie klatka schodowa, piętra były miejscami wspólnymi, które należały do wszystkich. Za tym szło poczucie, że to jest nasza wspólna własność, że wszyscy z tego korzystamy i wszyscy jesteśmy za to odpowiedzialni. W Polsce oczywiście mamy schody, półpiętro, piętro, ale nie ma tego poczucia, że to jest przestrzeń, która rzeczywiście należy do nas wszystkich i wszyscy jesteśmy za nią odpowiedzialni" - powiedziała dr Letki.
 
"W krajach postkomunistycznych widzimy, że ludzie niechętnie współpracują z państwem, ale też niechętnie współpracują ze sobą nawzajem. A to są dwa typy relacji, które są kluczowe dla wytwarzania dóbr publicznych. Bardzo często mamy do czynienia z podejściem, że dobra wspólne to dobra niczyje: coś, co nie ma prywatnego właściciela nie ma właściciela w ogóle" - zaznaczyła badaczka.
 
Dlaczego ta kwestia jest aż tak istotna zwłaszcza w krajach postkomunistycznych? Ze względu na doświadczenie komunizmu, ale również doświadczenie związane z transformacją, m.in. gwałtowne różnicowanie się struktury społecznej; podział społeczeństw na grupę wygranych i przegranych. "W latach 90. zakładano, że zaufanie do państwa i do współobywateli przyjdzie razem z umacnianiem się demokracji i wolnego rynku, a okazało się, że rosnące nierówności społeczne, korupcja i nieefektywność instytucji negatywnie wpłynęły na zaufanie polityczne i relacje międzyludzkie" - wyjaśniła PAP dr Letki.
 
"U wielu osób pojawia się taki dylemat: jeżeli mogę z czegoś skorzystać i nie można mnie wykluczyć za karę, to dlaczego miałbym tracić czas, swoje zasoby, swoją energię, aby to dobro wytwarzać" - mówi dr Letki. Główne pytanie jej projektu brzmiało więc: jakie czynniki sprawiają, że ludzie chętniej wytwarzają dobra publiczne i dbają o zasoby wspólne.
 
Jednym z elementów badania był eksperyment związany z recyklingiem. Każdy respondent otrzymywał inny scenariusz, a w nim informację, że obok jego domu znajduje się punkt, w którym można zostawić szklane butelki, za które automat wydaje resztę. Ten punkt - w zależności od wylosowanego scenariusza - mógł mieścić się o 100, 200, 500 metrów lub nawet kilometr od miejsca zamieszkania badanego. Ankietowany musiał też odpowiedzieć na pytanie: na ile prawdopodobne jest, że będzie on korzystał z tego miejsca.
 
"Okazało się, że każde odsunięcie punktu recyklingu o 500 metrów od miejsca zamieszkania obniżało skłonność do korzystania z niego o 6 proc. Przesunięcie miejsca recyklingu o kilometr dla osoby mieszkającej na wsi obniżało tę skłonność o 6,3 proc. Nie zmniejszała się ona więc tak bardzo. W przypadku miasta efekt był dwa razy silniejszy i wynosił ponad 12 proc. Tutaj ludzie byli już mniej chętni, aby chodzić aż kilometr, aby pozbyć się butelek w sposób ekologiczny. Najsilniejszy efekt uzyskaliśmy w małych miasteczkach. Wynosił aż ponad 16 proc. Tam ludzie są przyzwyczajeni, że mają wszędzie blisko. Przesunięcie pojemnika o kilometr powodowało, że byli zdecydowanie mniej chętni, by iść ze swoimi butelkami" - opisywała dr Letki.
 
Taki wynik - podkreśliła badaczka - może mieć bardzo silny wymiar praktyczny. Jeżeli ktoś chciałby maksymalizować poziom recyklingu, to może wziąć mapę, zobaczyć, jaki to jest typ miejscowości, jaka jest koncentracja ludzi i w oparciu o takie dane poustawiać pojemniki.
 
Badaczka chciała też zidentyfikować czynniki sprawiające, że ludzie nie zniechęcają się tym, że muszą przejść ten dodatkowy kilometr. Okazało się, że na naszą skłonność do ponoszenia kosztów dla dobra zasobu wspólnego, jakim jest środowisko, istotnie wpływa to, jak postrzegamy zachowanie innych ludzi.
 
"Dla osób przekonanych o proekologicznych postawach innych dodatkowy kilometr do przejścia nie miał istotnego znaczenia. Właściwie tak samo chętnie oddawali butelki do pojemnika tuż przy domu, co do pojemnika położonego znacznie dalej. Dla przekonanych o braku ekologicznych postaw w społeczeństwie różnica dodatkowego kilometra do pokonania miała już duże znaczenie, które zmniejszało zainteresowanie recyklingiem" - opisała dr Letki.
 
Jak wyjaśniła, to właśnie pokazuje wpływ norm społecznych, ale też racjonalności w kolektywnym działaniu. Jeżeli jest naśmiecone, to jaką różnicę zrobi to, że ja też naśmiecę? Ale jeżeli jest czysto i schludnie, to moje zachowanie ma bardzo duży wpływ negatywny i jest szansa, że inni mnie przywołają do porządku. "Potrzebne jest więc współdziałanie instytucji i społeczeństwa: instytucje stwarzają takie +warunku ramowe+, a potem społeczeństwo już samo się reguluje" - powiedziała PAP socjolog.
 
W ramach badania w latach 2009-2014 naukowcy przeprowadzili sondaże wśród prawie 22 tys. respondentów. Każdy z nich miał około 300 pytań. Na realizację badania dr Letki otrzymała z European Research Council ponad 1,7 mln euro na pięć lat. "Dobierając respondentów staraliśmy się, aby nie tylko były to osoby reprezentatywne, ale też uwzględnialiśmy ich lokalne sąsiedztwo. Dzięki temu byliśmy w stanie badać ich indywidualne postawy, ale też (...) przypisać bardzo konkretne cechy dotyczące miejscowości, w której mieszkają: poziom bezrobocia, bogactwo, strukturę wieku. Patrzyliśmy nie tylko na cechy indywidualne, ale też na to, jak kontekst warunkuje decyzje podejmowane przez respondentów" - opisała socjolog.
 

PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska


 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe