[Felieton "TS"] Waldemar Biniecki: Co tam, panie, w polityce?
A może nie o służbę swoim narodom w tym wszystkim chodzi? Najbardziej jaskrawe przypadki wywracania zachodniej demokracji można zauważyć na przykładzie wyborów w Stanach Zjednoczonych, gdzie duże, globalne korporacje wbrew konstytucji amerykańskiej wprowadziły cenzurę i dyktaturę swoich mediów, wspierając swoje interesy przeciwko pomysłom deglobalizacji. Wszystko wskazuje na to, że prezydent Trump został pokonany przez globalistów i cały system globalnego lobbingu, którego celem jest przeforsowanie ideologii liberalno-lewicowej i odsunięcie od władzy tradycyjnego modelu kapitalizmu, na którym została zbudowana Ameryka. To małe i średnie biznesy przez dziesięciolecia budowały Amerykę. To bogacąca się klasa średnia była chlebem i solą Ameryki. Od co najmniej trzech dekad obserwujemy zwijanie się amerykańskiej klasy średniej i odwrót polityków od amerykańskiej klasy pracującej. Świetnie wyjaśnia ten proces sam Joe Biden w jednym z wywiadów w „New Jork Times”, mówiąc, że kampanie wyborcze demokratów mają już inne grupy, którymi są zainteresowane. To już nie są europejskie grupy etniczne, tylko młodzi ludzie wykształceni w liberalnych uniwersytetach oraz emigranci, głównie z Ameryki Południowej i Meksyku. To oni zamieszkują w dużych miastach i na nich skierowana jest uwaga rządzących. A w Chinach za zamkniętymi drzwiami dyskutowano na temat nowego pięcioletniego planu rozwoju gospodarczego na lata 2021-2025 oraz metod realizacji długoterminowych celów wytyczonych przez przywódcę Chin sekretarza generalnego KPCh Xi Jinpinga. Plan budowy „wielkiego, nowoczesnego państwa socjalistycznego” wytyczono do 2035 roku. Jednym z założeń planu pięcioletniego ma być większa samowystarczalność i strategia „podwójnego obiegu”, która ma być otwarta na zagraniczne inwestycje przy jednoczesnej budowie systemu gospodarczego mniej uzależnionego od świata. A wszystko ma być oparte właśnie na klasie średniej, ale chińskiej. Chiny i 14 innych krajów, lecz bez Stanów Zjednoczonych, zgodziły się na utworzenie największej strefy wolnego handlu na świecie, obejmującego prawie jedną trzecią całej globalnej działalności gospodarczej i ludności. Niemiecka minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer przedstawiła koncepcję nowego ładu w relacjach transatlantyckich pomiędzy USA a Niemcami. Deal ten wyraźnie podporządkowuje Niemcy Ameryce, w zamian za danie Niemcom wolnej ręki w sprawach europejskich i utrzymania porządku polityczno-strategicznego w tym rejonie świata. Ponadto proponuje ona stworzenie największej strefy wolnego handlu między Europą a Stanami Zjednoczonymi. A co my, Polacy, na to wszystko? We władzach – jak zwykle ludzie z pierwszej brygady, w każdym gabinecie portret Marszałka. W telewizji: Zenek Martyniuk, upadająca pani Lempart. Byle do świąt, a potem jak mówił Mickiewicz: „Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie,/ Ja z synowcem na czele i? – jakoś to będzie!”.