Paweł Janowski dla "TS": Po Komorowskim zostało „Pogorzelisko”
Losy bohaterów „Pogorzeliska”, jednej z książek Wojciecha Sumlińskiego, przyprawiają o dreszcze. Okazuje się, że Państwo Teoretyczne jest jak najbardziej prawdziwe. Kilka lat temu była wiceminister obrony narodowej za czasów ministrowania Bronisława Komorowskiego, pani Jadwiga Zakrzewska, wcześniej pracownica Spółdzielni Spożywczej „Społem” w Zakroczymiu, podczas przesłuchania w procesie przeciwko redaktorowi Sumlińskiemu stwierdziła, że „nie pamięta, jak została wiceszefem MON, nie pamięta też, jak poznała Bronisława Komorowskiego”.
Podobnie pan Paweł Graś, kiedyś szef Sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, podczas przesłuchania w tej samej sprawie na 100 pytań 75 razy odpowiedział, że „nie pamięta”, a nawet „zasłonił się niepamięcią”. Taki wstydliwy. Podobnie było z szefem ABW Krzysztofem Bondarykiem. Nic mu się nie zapamiętało. I pan wówczas prezydent Komorowski nic nie pamiętał. Ponad 80 razy nic nie pamiętał. Sędzia Stanisław Zdun musiał odnotować, że „nie można przeprowadzić konfrontacji z udziałem P. Grasia, bo świadek Graś niczego nie pamięta. Nie można przeprowadzić konfrontacji z udziałem K. Bondaryka, bo świadek Bondaryk niczego nie pamięta. Nie można przeprowadzić konfrontacji z udziałem B. Komorowskiego, bo świadek Komorowski niczego nie pamięta” („Pogorzelisko”, s. 173-175).
A my tu nabijamy się z gdańskich urzędników. Oni przecież niepamięć z mlekiem matki wyssali. Matki Partii oczywiście. Jakiej partii? No cóż, ostrożność procesowa każe mi stwierdzić, że „nie pamiętam”. Byłem, ale nie widziałem. Wiedziałem, ale zapomniałem. Atak Złogów trwa. Czas na szczepionkę, panie Ziobro.
Paweł Janowski
Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (08/2017) dostępnego także w wersji cyfrowej tutaj