ZNP apeluje do prezydenta, by zawetował reformę edukacji. Nauczycielska "S" nie popiera protestów
Nauczycielska Solidarność od początku nie popierała protestów ZNP podkreślając zasadność likwidacji gimnazjów.
Jednocześnie, jak mówił szef nauczycielskiej Solidarności Ryszard Proksa, należy zadbać o nauczycieli, którzy wskutek reformy mogliby stracić pracę. Wskazywał przy tym na zapewnienia minister edukacji Anny Zalewskiej, która zapewniała, że nikt z nauczycieli nie zostanie bez zatrudnienia, a nawet będzie potrzeba ich więcej.
Zgodnie z przyjętą już przez Parlament i przesłaną do podpisu przez Prezydenta ustawą reformującą edukację, ma być wprowadzone 8 lat podstawówki i do wyboru: 4 lata liceum, 5 technikum lub szkoły branżowej.
Jednym z szeroko dyskutowanych punktów jest sprawa budynków po gimnazjach, które zdaniem części władz tych gmin, będą stały puste.
Zwolennicy reformy zauważają, że będą mogły być one wykorzystane na inne placówki, szkolne, na przedszkola, a nawet sprzedane przez gminy z zyskiem.
Reformy edukacji mają być wprowadzane etapami. Jednak już w przyszłym roku rozpoczną się zmiany w gimnazjach, a ich absolwenci nie będą pisali testu gimnazjalnego.
Dzisiejsza pikieta ZNP to już kolejny protest tej organizacji wchodzącej w skład OPZZ. Nie przyłączały się do nich związki nauczycielskie z dwóch pozostałych reprezentatywnych centrali związkowych: NSZZ „Solidarność” i FZZ.
Anna Grabowska