Czy Schnepf zostanie dodany do listy sprawców zbrodni? Instytut Pileckiego odpowiada

Sprawa Maksymiliana Schnepfa
Instytut Pileckiego zorganizował w poniedziałek konferencję prasową poświęconą pracy instytucji. Jak można się było spodziewać pierwsze pytania dotyczyły sprawy, która wypłynęła po otwarciu tydzień temu Domu Pamięci Obławy Augustowskiej w Augustowie. Okazało się, że na liście sprawców stalinowskiej zbrodni pominięto oficera Maksymiliana Schnepfa, biorącego udział obławie. Zmarły w 2003 r. Schnepfa był ojcem znanego dyplomaty Ryszarda Schnepfa, związanego z otoczeniem Donalda Tuska. Dyplomata jest z kolei mężem dziennikarki TVP Doroty Wysockiej-Schnepf, znanej z jednoznacznych programów i opowiadaniu się po stronie obecnego rządu.
Instytut Pileckiego w tygodniu na zarzuty w tej sprawie opublikował skandaliczny wpis, ignorujący udział stalinowskiego oficera w zbrodni. Po pewnym czasie wpis został usunięty.
"Porucznik Maksymilian Sznepf dowodził jednostką ludowego WP o wielkości 110-160 żołnierzy, która zatrzymała 22 osoby, z których część nigdy nie wróciła do domu. W Obławę zaangażowanych było 45 000 żołnierzy, udział jednostki Schnepfa stanowi jedynie 2 promile tych sił"
- PGE wydała pilny komunikat
- Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia
- Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego
- Dzieciom zakazano zabaw na zewnątrz. Niemcy bezradni, problem już jest Polsce
- Komunikat dla mieszkańców woj. pomorskiego i zachodniopomorskiego
- PKO BP wydał pilny komunikat dla klientów
- Przypadek cholery w Zachodniopomorskiem. Na kwarantannie jest już 20 osób
- Skąd wzięło się zakażenie cholerą w Polsce? Pilny komunikat Głównego Inspektoratu Sanitarnego
- Co dalej z koalicją? Polacy powiedzieli, co sądzą [sondaż]
- Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka
Dyrektor Instytutu Pileckiego: Proszę o cierpliwość
Na dzisiejszej konferencji prasowej dyrektor Instytutu prof. Krzysztof Ruchniewicz początkowo odpowiadał m.in. na pytania w tej sprawie. Początkowo długo mówił o potrzebie rozmowy.
Dla mnie rzeczą istotna i ważną jest dyskusja, taka się nie odbyła - zapewniał. Następnie prosił o cierpliwość dyrektor prosił o cierpliwość.
Instytut działa pod moim kierownictwem tak naprawdę od kilku miesięcy. Byłem konfrontowany z różnymi problemami, mniej natomiast miałem do czynienia z instytutem badawczym, do którego przyszedłem. Teraz, kiedy już będziemy zajmować się nauką, zajmiemy się i tą sprawą
- deklarował.
Zaznaczył też, że jest świadomy luk, jaka miała wystawa poświęcona obławie augustowskiej.
Czekając na współpracę z Białorusią...
Dziennikarze jednak nalegali, by udzielił konkretnej odpowiedzi m.in. ws. Maksymiliana Schnepfa.
- Będziemy dyskutować, będziemy przeglądac te materiały, ale wydaje mi się, że dopiero wtedy, jak będziemy mieli komplet materiałów, to będziemy mogli coś powiedzieć
- odparł.
Historyk nie jest od tego, żeby wydawać oceny - dodał.
Jak wiadomo, sprawą obławy augustowskiej zajmował się pion śledczy IPN. Część materiałów i dowodów znajduje się na teranie Białorusi, która odmówiła pomocy prawnej w tej sprawie.
Jurgiel-Żyła: To ja napisałam te tweety
Głos w sprawie zeszłotygodniowego wpisu na temat udziału Maksymiliana Schnepfa zabrał również nowa rzecznik Luiza Jurgiel-Żyła.
"Dostałam ekspertyzę na pytanie opinii publicznej, co się wydarzyło, że tej osoby zabrakło na wystawie. Zapytałam historyków, otrzymałam odpowiedź i stworzyliśmy wspólnie pełne oświadczenie, ale niestety prozaiczna sprawa. X Instytutu nie miał wykupionej opcji zamieszczania pełnego tekstu, więc potrzebowałam takie oświadczenie podzielić na części. Ci państwo, którzy weszli na profil, może zobaczyć kilkanaście części tej wypowiedzi, którą później wkleiłam w całości już bez zmian. W tej pierwszej wersji dołożyłam swoje grosze, na przykład skracając część mówiącą o liczbie. Tam w pierwotnej wersji było napisane, że zostali aresztowani i przekazani, ale tutaj korzystając z uproszczenia napisałam po prostu „zatrzymani”, co jest błędem, ponieważ zatrzymanych było 53 osoby, a 22 osoby aresztowano. Ekspert wziął tą liczbę z strony IPN Przystanek Historia"
– powiedziała.
"Przepraszam za uproszczenie. Intencją tego wpisu było powiedzenie o tym, że wystawa ma mieć charakter historyczny, a nie polityczny. Według wiedzy, którą wtedy pozyskałam, postaci, która była wzmiankowana, nie było w pierwotnej wersji, którą przekazano dyrektorstwu po Magdalenie Gawin. To jest całe tłumaczenie"
– oświadczyła.