Prof. Zdzisław Krasnodębski: To oni są prawdziwymi zwycięzcami wyborów w Niemczech

W wieczór wyborczy szybko stało się jasne, że zgodnie z przewidywaniami wygrała CDU, ale z wynikiem dużo poniżej oczekiwań. Porażka SPD zaskoczyła swoimi rozmiarami i przerodziła się w historyczną klęskę.
Lider CDU Friedrich Merz Prof. Zdzisław Krasnodębski: To oni są prawdziwymi zwycięzcami wyborów w Niemczech
Lider CDU Friedrich Merz / PAP/EPA/HANNIBAL HANSCHKE

Najbardziej dręczącym pytaniem było to, czy któraś z małych partii – liberalna, postępowa FDP lub skrajnie lewicowa BSW, przekroczy próg 5%. Wówczas bowiem do utworzenia koalicji rządzącej potrzeba by było co najmniej trzech partii. Najbardziej prawdopodobnym kandydatem na koalicjanta staliby się Zieloni. Ale taka koalicja – podobnie jak poprzednia koalicja SPD, Zielonych i FDP – nazywana „Ampel” (sygnalizacja świetlna) ze względu na kolory przypisane poszczególnym partiom – byłaby bardzo niestabilna i mógłby ją spotkać ten sam los.

Gdy okazało się, że FDP nie ma szans na wejście do Bundestagu, wszystko zależało od wyniku BSW, partii Sahry Wagenknecht, nazywanej kiedyś nową Różą Luksemburg, a w życiu prywatnym żoną Oskara Lafontaine’a, byłego przewodniczącego SPD i rywala Gerharda Schrödera. Jeszcze późnym wieczorem wydawało się, że BSW znajdzie się w parlamencie. Byłem jednak spokojny, że ostatecznie nie przekroczy ona progu. I rzeczywiście. Następnego ranka okazało się, że zabrakło jej 0,03%. Być może te brakujące trzy setne procenta zadecydowały o losie Niemiec.

Zwycięstwo Friedricha Merza

Wygrała CDU/CSU, ale 28,5% głosów to drugi najsłabszy wynik w historii tej partii. Natomiast SPD uzyskała tylko 16,4%, co  historycznie jest jej najgorszym wynikiem. Tak więc dwie partie, które przez wiele dziesięcioleci dominowały na niemieckiej scenie politycznej, słabną coraz bardziej.

Mimo mizernych wyników te dwie partie utworzą rząd. SPD jest jedynym możliwym partnerem koalicyjnym dla CDU/CSU. Friedrich Merz, który podczas wieczoru wyborczego ogłosił koniec rządów lewicy, jest skazany na współpracę z nią. SPD mimo porażki ma dużą siłę przetargową, gdyż bez niej utworzenie rządu nie będzie możliwie. Tak więc Niemcy najprawdopodobniej czeka po raz kolejny „wielka koalicja” z rozmytym programem i wewnętrzną rywalizacją. SPD odrzuca wiele postulatów Merza – nie chce naruszenia indywidualnego prawa do azylu ani nowych funduszy na zbrojenia, również w sprawach gospodarczych i podatkowych ma inne zdanie.

AfD umacnia swoją pozycję

Prawdziwymi zwycięzcami tych wyborów są AfD, która niemal podwoiła swój wynik, oraz Lewica. AfD wygrała w cuglach wybory we wschodniej części Niemiec, ale też w regionach zachodnich wzmocniła swoją pozycję. Będzie miała drugą pod względem liczebności frakcję w Bundestagu. Jak długo jeszcze uda się utrzymać wokół niej kordon sanitarny?

W oficjalnym programie AfD nie ma nic skandalicznego, zawsze jednak rodzi się wątpliwość, czy nie jest to tylko kamuflaż. Niemcy ciągle uginają się pod jarzmem swojej przeszłości. To, co w innych krajach jest dopuszczalne, w Niemczech jest uważane za skrajne i „nazistowskie”. Hasła takie jak: „Uczyńmy Niemcy znowu wielkimi”, brzmią zupełnie inaczej niż „Make America Great Again”. I często są prawnie zakazane, jak w przypadku hasła: „Alles für Deutschland”, używanego kiedyś przez SA. AfD przekształciła je w „Alice für Deutschland”, co nie zmniejszyło fali krytyki. 

Dobry wynik wyborczy niemieckiej lewicy

Nieoczekiwany sukces odniosła Die Linke – po rozłamie, gdy partię tę opuściła Sahra Wagenknecht, wróżono jej schyłek. Tymczasem będzie miała 64 posłów. Jest to zasługa jej głównej kandydatki Heidi Reichinnek, „atrakcyjnie” wytatuowanej, doskonale operującej mediami społecznościowymi, niezłomnej w walce z „faszyzmem” i wypowiadającej kwestie polityczne z szybkością karabinu maszynowego. Nawet Annalena Baerbock w czasach swojej największej świeżości musiałaby uznać jej wyższość pod tym względem. Lewicy udało się wyprowadzić na ulice setki tysięcy ludzi, po tym jak Friedrich Merz ośmielił się z poparciem AfD przeprowadzić przez Bundestag 5 postulatów zaostrzających przepisy migracyjne. A popularność Reichinnek wzrosła szczególnie po przemówieniu w Bundestagu w styczniu 2025 roku, nazwanym „Brandmauer-Rede”, w którym ostro skrytykowała CDU za współpracę z AfD w kwestii polityki migracyjnej. Wystąpienie to zostało obejrzane miliony razy w mediach społecznościowych. 
Lewica niemiecka pozostaje więc silna, czujna i fanatyczna. Także w Polsce tropiła faszystów.

Gdyby – co na razie jest niewyobrażalne – Merz zdecydował się na zawarcie koalicji z AfD, doszłoby w Niemczech do ogromnych napięć, na granicy wojny domowej. My w Polsce, krytycznie oceniając tradycje polityczne Niemiec, zapominamy często, że nie tylko narodowy socjalizm, ale i komunizm zrodziły się w tym kraju. Niestety swoimi uprzedzeniami i patologiami Niemcy zainfekowały całą Europę. Wrzucenie na przykład Prawa i Sprawiedliwości do jednego worka „ekstremalnej prawicy” z AfD jest intelektualnym i politycznym nadużyciem.

Zmiana ordynacji wyborczej

Perspektywa powołania „wielkiej koalicji” pokazuje, jak dysfunkcjonalny stał się cały system polityczny Niemiec. W 2023 roku zmieniono ordynację wyborczą, co jeszcze zmniejszyło możliwość wyboru obywateli. Jest to system mieszany – większościowy i proporcjonalny. Każdy obywatel Niemiec ma dwa głosy – głosuje na partię oraz na poszczególne osoby w jednym z 299 okręgów wyborczych; kandydat z największą liczbą głosów w każdym z nich zdobywa mandat bezpośredni. Drugi głos oddany na listę partyjną w danym landzie decyduje o proporcjonalnym podziale miejsc w Bundestagu między partie, które przekroczyły próg wyborczy 5% (lub zdobyły co najmniej 3 mandaty bezpośrednie). Są więc dwie klasy posłów – bezpośrednio wybranych w wyborach i wchodzących do parlamentu z list partyjnych. Ci wybrani bezpośrednio zawsze to z dumą podkreślają. System ten prowadził jednak do zwiększenia się liczby posłów w Bundestagu, gdyż włączenie w skład Bundestagu wszystkich bezpośrednio wybranych zakłócało proporcje między partiami, które były wyrównywane posłami z list partyjnych.

Reforma wyeliminowała też tzw. mandaty nadliczbowe (Überhangmandate) i wyrównawcze (Ausgleichsmandate). W rezultacie reformy systemu wyborczego Bundestag został zmniejszony do stałej liczby 630 miejsc (poprzednio było ich aż 736). Teraz liczy się przede wszystkim drugi głos oddany na listę partyjną, bez preferencji wyboru konkretnego kandydata na tej liście, co wzmacnia władzę partii politycznych. Nawet jeśli kandydat wygra wybory w swoim okręgu, może nie wejść do Bundestagu, gdy jego partia nie zdobędzie wystarczającej liczby miejsc na podstawie proporcjonalnego wyniku drugiego głosu.

Tak też się stało. Jak napisał na platformie X Armin Laschet, konkurent Olfa Scholza w wyborach 2021 roku: „Fakt, że bezpośrednio wybrani przedstawiciele miast Frankfurt, Augsburg, Tybinga, Heidelberg, Mannheim, Darmstadt, Halle, Trewir, Moguncja i innych nie są reprezentowani w Bundestagu, pomimo wygranych wyborów, jest jedną z najgorszych konsekwencji rządów FDP i koalicji <>. Tak właśnie zniechęca się do polityki”.

Jaka będzie polityka Berlina wobec Rosji?

Jaka będzie polityka niemiecka po wyborach? Reakcje na wybór i działania prezydenta Donalda Trumpa były jednoznacznie negatywne. Merz uchodził za polityka, dla którego szczególnie istotne są związki transatlantyckie, ale w obecnej sytuacji zmienił zdanie i mówi o konieczności budowy zdolności obronnych Unii Europejskiej oraz uniezależnienia się od Stanów Zjednoczonych. 

Dążenie do zawarcia „pokoju” z Rosją zawsze było w Niemczech silne, choć tłumione. Zarówno prawica, jak i lewica postulowały natychmiastowe rozpoczęcie negocjacji z Putinem. Jedyne, co większości Niemców może przeszkadzać w polityce dogadywania się z Putinem, to fakt, że prowadzi ją Trump – w interesie USA.

Współprzewodniczący SPD Lars Klingbeil, który obejmie teraz również kierownictwo frakcji w Bundestagu, to człowiek w przeszłości związany z prorosyjską siecią Schrödera, jeden z filarów stowarzyszenia Niemcy – Rosja. Nowe Pokolenie, budującego relacje między niemieckimi i rosyjskimi politykami młodszego pokolenia. Nie będzie miał oporów, by rozmawiać z Rosjanami.

Rządy Donalda Tuska są w interesie Niemiec

Friedrich Merz, bardzo zamożny człowiek biznesu z elity zachodnioniemieckiej (jego dziadek – polityk partii Centrum, potem NSDP – był wieloletnim burmistrzem w Brilon, rodzinnym mieście Merza), będzie starał się ożywić gospodarkę bez rezygnacji z celów klimatycznych. Jednym z jego priorytetów jest powstrzymanie nielegalnej imigracji w ramach przyjętego przez UE paktu migracyjnego. Co oznacza, że Niemcy będą jeszcze sprawniej przekazywać Polsce imigrantów, którzy ich zdaniem przybyli do ich kraju poprzez Polskę. W polityce wobec Unii Europejskiej nie nastąpi zmiana kursu. CDU/CSU to partia skrajnie prounijna. Niemiecki nacjonalizm jest dla nas niestrawny. Niemiecki europeizm zmierzający do rozbudowy państwa unijnego także. Jest on zresztą tylko bardziej wyrafinowaną formą niemieckiego libido dominandi.

Żywotnym interesem Niemiec jest utrzymanie Donalda Tuska (czy kogoś o podobnym profilu politycznym) przy władzy w Polsce. Nie liczmy na to, że kogoś będzie obchodziło łamanie zasad praworządności, gwałcenie praw politycznej opozycji i wolności słowa w Polsce. Merz nawet nie zająknie się na ten temat w czasie zapowiadanej już wizyty w Warszawie.


 

POLECANE
IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka Wiadomości
IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka

Jak informuje IMGW, Pogodę w zachodniej i częściowo północnej Europie będzie kształtował niż z ośrodkiem nad Morzem Norweskim. Na pozostałym obszarze kontynentu pogodę kształtować będzie wyż z rejonu Morza Czarnego i Bałkanów. Polska początkowo będzie w zasięgu tego wyżu, ale od zachodu stopniowo dostawać się będzie pod wpływ zatoki niżu znad Morza Norweskiego. Z południa napływać będzie ciepłe powietrze polarne morskie.

Polki wywalczyły awans na mistrzostwa świata z ostatniej chwili
Polki wywalczyły awans na mistrzostwa świata

Polska pokonała w Bitoli Macedonię Północną 23:21 (10:10) w rewanżowym meczu kwalifikacyjnym i awansowała do mistrzostw świata piłkarek ręcznych. W pierwszym spotkaniu biało-czerwone wygrały 22:18.

Prof. Andrzej Nowak: Europa to spór o suwerenność, który trwa od X wieku tylko u nas
Prof. Andrzej Nowak: Europa to spór o suwerenność, który trwa od X wieku

W sobotę Warszawa stała się miejscem wyjątkowego wydarzenia - Marszu z okazji 1000-lecia Królestwa Polskiego i 500-lecia Hołdu Pruskiego. Ulicami stolicy przeszły tysiące osób, by zamanifestować przywiązanie do polskiej historii, kultury i państwowości. Wśród uczestników znaleźli się nie tylko politycy i działacze społeczni, ale także wybitni naukowcy.

„Warto pielęgnować pamięć o naszym narodzie”. Zobacz wyjątkową relację z Marszu 1000-lecia Królestwa Polskiego tylko u nas
„Warto pielęgnować pamięć o naszym narodzie”. Zobacz wyjątkową relację z Marszu 1000-lecia Królestwa Polskiego

W sobotę ulicami Warszawy przeszedł Marsz zorganizowany z okazji 1000-lecia Królestwa Polskiego oraz 500-lecia Hołdu Pruskiego. Wydarzenie, które miało charakter historyczno-patriotyczny, zgromadziło wielu uczestników - w tym polityków, działaczy społecznych i sympatyków ugrupowań prawicowych. Zachęcamy do obejrzenia naszej relacji wydarzenia, gdzie głos zabrało wiele osób, którym bliskie są polskie wartości.

Tragedia w szpitalu psychiatrycznym w Warszawie. Nie żyje pacjent Wiadomości
Tragedia w szpitalu psychiatrycznym w Warszawie. Nie żyje pacjent

Dramatyczne sceny rozegrały się w sobotni poranek w Szpitalu Nowowiejskim w centrum Warszawy. Zgłoszenie o zgonie jednego z pacjentów dotarło do służb tuż po świcie. Na miejsce wezwano policję oraz prokuratora.

Patryk Jaki: Polskość jest wyjątkowa tylko u nas
Patryk Jaki: Polskość jest wyjątkowa

W sobotę ulicami Warszawy przeszedł marsz zorganizowany z okazji 1000-lecia Królestwa Polskiego oraz 500-lecia Hołdu Pruskiego. Wydarzenie, które miało charakter historyczno-patriotyczny, zgromadziło wielu uczestników – w tym polityków, działaczy społecznych i sympatyków ugrupowań prawicowych. Na Placu Zamkowym pojawili się m.in. Karol Nawrocki – obywatelski, popierany przez PiS kandydat na prezydenta - oraz europoseł Patryk Jaki, który w komentarzu dla portalu tysol.pl mówił o znaczeniu historii i tożsamości narodowej.

Zatrucie mundurowych w Kętrzynie. Rośnie bilans poszkodowanych z ostatniej chwili
Zatrucie mundurowych w Kętrzynie. Rośnie bilans poszkodowanych

Do 82 wzrosła hospitalizowanych z powodu objawów zatrucia pokarmowego słuchaczy Centrum Szkolenia Straży Granicznej w Kętrzynie (warmińsko-mazurskie) - podała w sobotę SG. Sanepid ustala, co mogło być źródłem salmonelli, która wywołała zatrucie.

Traci się wzrok. Dziennikarka TVN chora Wiadomości
"Traci się wzrok". Dziennikarka TVN chora

Dorota Wellman od lat jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy „Dzień dobry TVN”. W duecie z Marcinem Prokopem tworzy zgrany i lubiany zespół, który dla wielu widzów stał się symbolem porannej telewizji. Jednak poza ekranem znana prezenterka zmaga się z problemem, o którym niewiele osób ma pojęcie.

PKW podała listę kandydatów na prezydenta Wiadomości
PKW podała listę kandydatów na prezydenta

Państwowa Komisja Wyborcza przekazała, że odmówiła zarejestrowania czterech z 17 kandydatów na prezydenta. Podała także listę 13 zarejestrowanych kandydatów.

Siła Polski. FC Barcelona opublikowała wyjątkowy komunikat z ostatniej chwili
"Siła Polski". FC Barcelona opublikowała wyjątkowy komunikat

Wyjątkowe zdjęcie obiegło sieć. Polscy kibice nie kryli poruszenia.

REKLAMA

Prof. Zdzisław Krasnodębski: To oni są prawdziwymi zwycięzcami wyborów w Niemczech

W wieczór wyborczy szybko stało się jasne, że zgodnie z przewidywaniami wygrała CDU, ale z wynikiem dużo poniżej oczekiwań. Porażka SPD zaskoczyła swoimi rozmiarami i przerodziła się w historyczną klęskę.
Lider CDU Friedrich Merz Prof. Zdzisław Krasnodębski: To oni są prawdziwymi zwycięzcami wyborów w Niemczech
Lider CDU Friedrich Merz / PAP/EPA/HANNIBAL HANSCHKE

Najbardziej dręczącym pytaniem było to, czy któraś z małych partii – liberalna, postępowa FDP lub skrajnie lewicowa BSW, przekroczy próg 5%. Wówczas bowiem do utworzenia koalicji rządzącej potrzeba by było co najmniej trzech partii. Najbardziej prawdopodobnym kandydatem na koalicjanta staliby się Zieloni. Ale taka koalicja – podobnie jak poprzednia koalicja SPD, Zielonych i FDP – nazywana „Ampel” (sygnalizacja świetlna) ze względu na kolory przypisane poszczególnym partiom – byłaby bardzo niestabilna i mógłby ją spotkać ten sam los.

Gdy okazało się, że FDP nie ma szans na wejście do Bundestagu, wszystko zależało od wyniku BSW, partii Sahry Wagenknecht, nazywanej kiedyś nową Różą Luksemburg, a w życiu prywatnym żoną Oskara Lafontaine’a, byłego przewodniczącego SPD i rywala Gerharda Schrödera. Jeszcze późnym wieczorem wydawało się, że BSW znajdzie się w parlamencie. Byłem jednak spokojny, że ostatecznie nie przekroczy ona progu. I rzeczywiście. Następnego ranka okazało się, że zabrakło jej 0,03%. Być może te brakujące trzy setne procenta zadecydowały o losie Niemiec.

Zwycięstwo Friedricha Merza

Wygrała CDU/CSU, ale 28,5% głosów to drugi najsłabszy wynik w historii tej partii. Natomiast SPD uzyskała tylko 16,4%, co  historycznie jest jej najgorszym wynikiem. Tak więc dwie partie, które przez wiele dziesięcioleci dominowały na niemieckiej scenie politycznej, słabną coraz bardziej.

Mimo mizernych wyników te dwie partie utworzą rząd. SPD jest jedynym możliwym partnerem koalicyjnym dla CDU/CSU. Friedrich Merz, który podczas wieczoru wyborczego ogłosił koniec rządów lewicy, jest skazany na współpracę z nią. SPD mimo porażki ma dużą siłę przetargową, gdyż bez niej utworzenie rządu nie będzie możliwie. Tak więc Niemcy najprawdopodobniej czeka po raz kolejny „wielka koalicja” z rozmytym programem i wewnętrzną rywalizacją. SPD odrzuca wiele postulatów Merza – nie chce naruszenia indywidualnego prawa do azylu ani nowych funduszy na zbrojenia, również w sprawach gospodarczych i podatkowych ma inne zdanie.

AfD umacnia swoją pozycję

Prawdziwymi zwycięzcami tych wyborów są AfD, która niemal podwoiła swój wynik, oraz Lewica. AfD wygrała w cuglach wybory we wschodniej części Niemiec, ale też w regionach zachodnich wzmocniła swoją pozycję. Będzie miała drugą pod względem liczebności frakcję w Bundestagu. Jak długo jeszcze uda się utrzymać wokół niej kordon sanitarny?

W oficjalnym programie AfD nie ma nic skandalicznego, zawsze jednak rodzi się wątpliwość, czy nie jest to tylko kamuflaż. Niemcy ciągle uginają się pod jarzmem swojej przeszłości. To, co w innych krajach jest dopuszczalne, w Niemczech jest uważane za skrajne i „nazistowskie”. Hasła takie jak: „Uczyńmy Niemcy znowu wielkimi”, brzmią zupełnie inaczej niż „Make America Great Again”. I często są prawnie zakazane, jak w przypadku hasła: „Alles für Deutschland”, używanego kiedyś przez SA. AfD przekształciła je w „Alice für Deutschland”, co nie zmniejszyło fali krytyki. 

Dobry wynik wyborczy niemieckiej lewicy

Nieoczekiwany sukces odniosła Die Linke – po rozłamie, gdy partię tę opuściła Sahra Wagenknecht, wróżono jej schyłek. Tymczasem będzie miała 64 posłów. Jest to zasługa jej głównej kandydatki Heidi Reichinnek, „atrakcyjnie” wytatuowanej, doskonale operującej mediami społecznościowymi, niezłomnej w walce z „faszyzmem” i wypowiadającej kwestie polityczne z szybkością karabinu maszynowego. Nawet Annalena Baerbock w czasach swojej największej świeżości musiałaby uznać jej wyższość pod tym względem. Lewicy udało się wyprowadzić na ulice setki tysięcy ludzi, po tym jak Friedrich Merz ośmielił się z poparciem AfD przeprowadzić przez Bundestag 5 postulatów zaostrzających przepisy migracyjne. A popularność Reichinnek wzrosła szczególnie po przemówieniu w Bundestagu w styczniu 2025 roku, nazwanym „Brandmauer-Rede”, w którym ostro skrytykowała CDU za współpracę z AfD w kwestii polityki migracyjnej. Wystąpienie to zostało obejrzane miliony razy w mediach społecznościowych. 
Lewica niemiecka pozostaje więc silna, czujna i fanatyczna. Także w Polsce tropiła faszystów.

Gdyby – co na razie jest niewyobrażalne – Merz zdecydował się na zawarcie koalicji z AfD, doszłoby w Niemczech do ogromnych napięć, na granicy wojny domowej. My w Polsce, krytycznie oceniając tradycje polityczne Niemiec, zapominamy często, że nie tylko narodowy socjalizm, ale i komunizm zrodziły się w tym kraju. Niestety swoimi uprzedzeniami i patologiami Niemcy zainfekowały całą Europę. Wrzucenie na przykład Prawa i Sprawiedliwości do jednego worka „ekstremalnej prawicy” z AfD jest intelektualnym i politycznym nadużyciem.

Zmiana ordynacji wyborczej

Perspektywa powołania „wielkiej koalicji” pokazuje, jak dysfunkcjonalny stał się cały system polityczny Niemiec. W 2023 roku zmieniono ordynację wyborczą, co jeszcze zmniejszyło możliwość wyboru obywateli. Jest to system mieszany – większościowy i proporcjonalny. Każdy obywatel Niemiec ma dwa głosy – głosuje na partię oraz na poszczególne osoby w jednym z 299 okręgów wyborczych; kandydat z największą liczbą głosów w każdym z nich zdobywa mandat bezpośredni. Drugi głos oddany na listę partyjną w danym landzie decyduje o proporcjonalnym podziale miejsc w Bundestagu między partie, które przekroczyły próg wyborczy 5% (lub zdobyły co najmniej 3 mandaty bezpośrednie). Są więc dwie klasy posłów – bezpośrednio wybranych w wyborach i wchodzących do parlamentu z list partyjnych. Ci wybrani bezpośrednio zawsze to z dumą podkreślają. System ten prowadził jednak do zwiększenia się liczby posłów w Bundestagu, gdyż włączenie w skład Bundestagu wszystkich bezpośrednio wybranych zakłócało proporcje między partiami, które były wyrównywane posłami z list partyjnych.

Reforma wyeliminowała też tzw. mandaty nadliczbowe (Überhangmandate) i wyrównawcze (Ausgleichsmandate). W rezultacie reformy systemu wyborczego Bundestag został zmniejszony do stałej liczby 630 miejsc (poprzednio było ich aż 736). Teraz liczy się przede wszystkim drugi głos oddany na listę partyjną, bez preferencji wyboru konkretnego kandydata na tej liście, co wzmacnia władzę partii politycznych. Nawet jeśli kandydat wygra wybory w swoim okręgu, może nie wejść do Bundestagu, gdy jego partia nie zdobędzie wystarczającej liczby miejsc na podstawie proporcjonalnego wyniku drugiego głosu.

Tak też się stało. Jak napisał na platformie X Armin Laschet, konkurent Olfa Scholza w wyborach 2021 roku: „Fakt, że bezpośrednio wybrani przedstawiciele miast Frankfurt, Augsburg, Tybinga, Heidelberg, Mannheim, Darmstadt, Halle, Trewir, Moguncja i innych nie są reprezentowani w Bundestagu, pomimo wygranych wyborów, jest jedną z najgorszych konsekwencji rządów FDP i koalicji <>. Tak właśnie zniechęca się do polityki”.

Jaka będzie polityka Berlina wobec Rosji?

Jaka będzie polityka niemiecka po wyborach? Reakcje na wybór i działania prezydenta Donalda Trumpa były jednoznacznie negatywne. Merz uchodził za polityka, dla którego szczególnie istotne są związki transatlantyckie, ale w obecnej sytuacji zmienił zdanie i mówi o konieczności budowy zdolności obronnych Unii Europejskiej oraz uniezależnienia się od Stanów Zjednoczonych. 

Dążenie do zawarcia „pokoju” z Rosją zawsze było w Niemczech silne, choć tłumione. Zarówno prawica, jak i lewica postulowały natychmiastowe rozpoczęcie negocjacji z Putinem. Jedyne, co większości Niemców może przeszkadzać w polityce dogadywania się z Putinem, to fakt, że prowadzi ją Trump – w interesie USA.

Współprzewodniczący SPD Lars Klingbeil, który obejmie teraz również kierownictwo frakcji w Bundestagu, to człowiek w przeszłości związany z prorosyjską siecią Schrödera, jeden z filarów stowarzyszenia Niemcy – Rosja. Nowe Pokolenie, budującego relacje między niemieckimi i rosyjskimi politykami młodszego pokolenia. Nie będzie miał oporów, by rozmawiać z Rosjanami.

Rządy Donalda Tuska są w interesie Niemiec

Friedrich Merz, bardzo zamożny człowiek biznesu z elity zachodnioniemieckiej (jego dziadek – polityk partii Centrum, potem NSDP – był wieloletnim burmistrzem w Brilon, rodzinnym mieście Merza), będzie starał się ożywić gospodarkę bez rezygnacji z celów klimatycznych. Jednym z jego priorytetów jest powstrzymanie nielegalnej imigracji w ramach przyjętego przez UE paktu migracyjnego. Co oznacza, że Niemcy będą jeszcze sprawniej przekazywać Polsce imigrantów, którzy ich zdaniem przybyli do ich kraju poprzez Polskę. W polityce wobec Unii Europejskiej nie nastąpi zmiana kursu. CDU/CSU to partia skrajnie prounijna. Niemiecki nacjonalizm jest dla nas niestrawny. Niemiecki europeizm zmierzający do rozbudowy państwa unijnego także. Jest on zresztą tylko bardziej wyrafinowaną formą niemieckiego libido dominandi.

Żywotnym interesem Niemiec jest utrzymanie Donalda Tuska (czy kogoś o podobnym profilu politycznym) przy władzy w Polsce. Nie liczmy na to, że kogoś będzie obchodziło łamanie zasad praworządności, gwałcenie praw politycznej opozycji i wolności słowa w Polsce. Merz nawet nie zająknie się na ten temat w czasie zapowiadanej już wizyty w Warszawie.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe