Indie - Chiny. Zapomniana wojna gigantów

55 lat temu weszło w życie zawieszenie broni w wojnie pomiędzy Chinami a Indiami. Konflikt ten do dziś ma swoje reperkusje – a mówimy przecież o starciu dwóch najludniejszych krajów świata, utrzymujących pod bronią ponad milion żołnierzy każdy. Oba kraje mają też broń jądrową.
 Indie - Chiny. Zapomniana wojna gigantów
/ Wikimedia Commons
Leszek Masierak

Obserwatorzy zapatrzeni w narastający konflikt na Półwyspie Koreańskim dość często zapominają, że i w innych miejscach tego kontynentu możemy mieć do czynienia ze sporami, które łatwo mogą zakończyć się otwartą wojną. Takim przykładem jest zapomniana nieco wojna dwóch najludniejszych państw świata – Chin i Indii.

Granica pomiędzy Chinami a Indiami przez wieki była płynna i nie do końca wytyczona w terenie. Do drugiej połowy XIX wieku cesarze Chin niespecjalnie przejmowali się wydarzeniami na dalekich kresach Państwa Środka, zaś sprawujący realną władzę w Indiach Brytyjczycy dążyli do rozszerzenia swoich wpływów jak najdalej, nie przejmując się ewentualnymi pretensjami sąsiadów. Sporne tereny były też bardzo słabo zaludnione i nie miały większego znaczenia gospodarczego – mowa przecież o Himalajach i Karakorum. Do 1918 roku władze brytyjskie wyznaczyły aż jedenaście linii granicznych pomiędzy Indiami a Chinami. Żadnej oficjalnie nie uznała strona chińska, zajęta w owym czasie głównie wojną domową. Swoje zdanie w tej kwestii miał natomiast Tybet – aż do czasu, gdy owo państwo nie zostało siłą włączone w granice Chin w 1950 roku.

Porozumienie bez porozumienia

Po uzyskaniu niepodległości przez Indie w 1948 roku i zwycięstwie komunistów Mao Zedonga w chińskiej wojnie domowej rok później oba kraje szukały porozumienia. W 1954 roku Indie i Chińska Republika Ludowa podpisały traktat o przyjaźni, zwany Pancza Sila. Przewidywał on wzajemne poszanowanie integralności terytorialnej i suwerenności, niemieszanie się we wzajemne w sprawy wewnętrzne, nieagresję, równość i zasadę wzajemnych korzyści oraz pokojowe współistnienie. W traktacie nie było jednak ani słowa w sprawie ostatecznego wytyczenia linii granicznej. Tymczasem po aneksji Tybetu Chińczycy rozpoczęli budowę drogi, która miała połączyć tybetańską stolicę Lhasę z prowincją Xinjiang. Droga ta na sporym odcinku przebiegała przez tereny uznawane przez Indie są swoje – to tak zwana Aksai China – formalnie według Hindusów część Kaszmiru. Sporny był również status regionu o nazwie NEFA – graniczącego nie tylko z Chinami, lecz także z Bhutanem i Birmą.

O budowie owej drogi Hindusi dowiedzieli się dopiero trzy lata po jej rozpoczęciu. Doszło do tego po tym, gdy reagując na znaczne zwiększenie liczby chińskich żołnierzy w Tybecie (gdzie tłumili kolejne powstania Tybetańczyków), Hindusi wysłali patrole wojskowe w rejon Aksai China. Indyjscy żołnierze odkryli ową budowę i rzecz jasna powiadomili władze. Premier Indii Jawaharial Nehru wezwał więc oficjalnie swojego chińskiego odpowiednika Zhou Enlai do rokowań. Ale chińskie władze ani myślały ustępować. Nie tylko kontynuowano budowę drogi, lecz w chińskich pismach rozpowszechniano mapy, na których w skład ChRL wchodziły nie tylko Aksai China i NEFA, lecz także spore obszary Kaszmiru i Ladakh, prowincji bezsprzecznie indyjskich. Do tego doszły jeszcze porozumienia Chin z wrogim Indiom Pakistanem. W tej sytuacji Indie zdecydowały się na znacznie ostrzejsze posunięcia.

Generał od kultury

W 1961 roku indyjska armia otrzymała nowego głównodowodzącego. Został nim generał Brija Mohan Kaul – prywatnie szwagier premiera Nehru. Nie miał za sobą klasycznej wojskowej kariery. Wprawdzie z armią związany był od 1947 roku, lecz pełnił najpierw funkcję oficera prasowego, a później zajmował się przede wszystkim organizacją imprez kulturalnych dla żołnierzy i ich rodzin. Nie miało to jednak dla premiera większego znaczenia – potrzebował posłusznego wykonawcy swoich poleceń. Zamierzał wprowadzić politykę „forward policy” – demonstrowania indyjskiej władzy nad spornymi terenami poprzez wysyłanie licznych patroli wojskowych, które miały też odcinać Chińczyków od ich baz i w ten sposób zmusić ich do odwrotu. W Delhi panował urzędowy optymizm. Nehru był przekonany, że Chińczycy nie zdecydują się na otwartą wojnę. Lecz za nowymi zadaniami nie poszły nowe środki dla wojska – armia indyjska była fatalnie wyposażona, brakowało nie tylko nowoczesnej broni, lecz nawet mundurów i butów. Hindusi nie mieli też doświadczenia w walkach w rejonach górskich, a Chińczycy mieli w Tybecie dobrze wyposażone oddziały, które przez lata walk z miejscową partyzantką nabrały dużego doświadczenia w walkach w górach. Do pierwszych potyczek patroli obu stron doszło już na początku 1962 roku; początkowo nie było wielu ofiar, nieczęsto też używano artylerii.

#REKLAMA_POZIOMA#
#NOWA_STRONA#

Uderzenie smoka

Chińczycy ani myśleli rezygnować ze swoich dążeń, zwłaszcza dotyczących Aksai China. Potajemnie skoncentrowali na pogranicznych terenach duże siły i w nocy z 19 na 20 października 1962 roku dwa chińskie korpusy – osiemdziesiąt tysięcy żołnierzy – otwarcie weszły na sporne terytoria. Przeciwko sobie miały zaledwie trzy indyjskie brygady – nieliczne (w sumie około 6 tysięcy ludzi), źle wyposażone, a do tego fatalnie dowodzone. W NEFA Chińczycy obeszli po prostu zaskoczonych Hindusów, w ciągu pięciu dni zajmując wszystkie sporne ziemie. Indyjscy żołnierze niemal nie stawiali oporu – wyjątkiem była dzielna obrona jednego z górskich prowizorycznych pasów startowych, prowadzona przez zaledwie 120 żołnierzy pod komendą majora Saitana Shingta. Ich postawa sprawiła, że stali się oni bohaterami narodowymi Indii. Po pięciodniowej kampanii Chińczycy ogłosili jednostronne zawieszenie broni i wysłali do władz Indii propozycje zawarcia pokoju, pozostawiając Aksai China w swoich rękach. Oburzony Nehru ani myślał przystać na owe propozycje. Dzięki neutralnej postawie Pakistanu zdołał przesunąć nieco więcej wojsk w rejon konfliktu, skorzystał również z niewielkiej pomocy sprzętowej Amerykanów.
14 listopada ruszyła indyjska kontrofensywa. Generał Kaul dowodził nią osobiście, lecz okazało się, że jego militarna wiedza jest bliska zeru. Nakazał bowiem czołowe ataki na umocnione chińskie pozycje – w wyniku których Hindusi stracili niemal wszystkich swoich żołnierzy wyszkolonych do walki w terenie wysokogórskim. Operacja załamała się już po dwóch dniach, a trzeciego nastąpił chiński kontratak. Brygada Chińczyków przeszła szlakiem uznanym przez Kaula za nie do przebycia i wyszła na tyły Hindusów. Do 20 listopada całość spornych terenów znów znalazła się w chińskich rękach, a odziały indyjskie poszły w rozsypkę. 21 listopada 1962 roku Pekin ponownie ogłosił zawieszenie broni – lecz jednocześnie oficjalnie włączył Aksai China do swego terytorium. Odziały chińskie wycofały się natomiast z NEFA, gdzie powróciła indyjska administracja.

Konsekwencje starcia

Hindusi stracili w wojnie ponad trzy tysiące żołnierzy – zabitych i zaginionych. Rannych zostało ponad tysiąc, zaś prawie cztery tysiące trafiło do niewoli. Chińskie straty były znacznie niższe – nieco ponad 700 zabitych i półtora tysiąca rannych. Porażka była główną przyczyną utraty popularności premiera Nehru, który jednak nie utracił stanowiska aż do swej śmierci w 1964 roku. Generał Kaul też nie poniósł surowszej kary – został jedynie wysłany na przedwczesną emeryturę. Wojna wykazała militarną słabość Indii, więc od tego czasu rozpoczął się w tym kraju okres bardzo dynamicznych zbrojeń. Kupowano nowoczesną broń i wyposażenie nie tylko w USA i Europie Zachodniej, lecz także w ZSRR. Dziś armia Indii (w pełni zawodowa) liczy ponad milion trzysta tysięcy żołnierzy w czynnej służbie; jest trzecią co do wielkości armią świata – po Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej i US Army. Porażka w starciu z Chinami zapoczątkowała też indyjskie starania dotyczące zbudowania broni jądrowej. Obecnie Indie mają nie tylko ładunki atomowe, lecz i środki ich przenoszenia.

Konflikt oficjalnie zakończył się traktatami pokojowymi, podpisanymi w 1993 i 1996 roku. Jednak dokładnego przebiegu linii granicznej nie udało się ustalić do tej pory. Latem bieżącego roku w pogranicznej prowincji Donglang, oficjalnie należącej do Bhutanu, lecz uznawanej za swoją również przez Chiny i Indie, doszło do koncentracji wojsk obu stron – powodem była budowa przez Chińczyków kolejnej drogi. Następna wojna nie jest więc wykluczona – a przecież starłyby się dziś dwa mocarstwa jądrowe…

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (46/2017) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.

#REKLAMA_POZIOMA#

 

 

POLECANE
Brutalny atak nożownika w Niemczech z ostatniej chwili
Brutalny atak nożownika w Niemczech

Jedna osoba została ciężko ranna podczas ataku nożownika w sobotę późnym wieczorem w jednym z supermarketów w Berlinie. Jak poinformowała w niedzielę rano policja, sprawca ataku, 40-letni mężczyzna, został aresztowany.

Tylko tak unikniemy niebezpieczeństwa. Ważny komunikat GOPR Wiadomości
"Tylko tak unikniemy niebezpieczeństwa". Ważny komunikat GOPR

IMGW wydało w niedzielę ostrzeżenie II stopnia przed burzami na południu Podkarpacia, m.in. mogą pojawić się w Bieszczadach. Obserwujmy prognozy i patrzmy w niebo, tylko w ten sposób unikniemy niebezpieczeństwa – powiedział PAP ratownik bieszczadzkiej grupy GOPR Zdzisław Dębicki.

Prof. Zdzisław Krasnodębski: Jak nas ganią i chwalą tylko u nas
Prof. Zdzisław Krasnodębski: Jak nas ganią i chwalą

Opinie na temat Polski są w świecie zachodnim, wśród jego elit i ich mediów, zazwyczaj skrajne i bardzo zmienne. Jeszcze do niedawna Polska była czymś w rodzaju jądra ciemności w Europie, wymieniana jednym tchem z Węgrami jako kraj na skraju autorytaryzmu.

To jest największa duma dla każdego. Wzruszające pożegnanie Grosickiego z kadrą Wiadomości
"To jest największa duma dla każdego". Wzruszające pożegnanie Grosickiego z kadrą

Kamil Grosicki oficjalnie zakończył swoją przygodę z reprezentacją Polski. W meczu towarzyskim przeciwko Mołdawii rozegrał swoje 95. spotkanie w biało-czerwonych barwach. Polska wygrała 2:0 po bramkach Matty'ego Casha i Bartosza Slisza.

Po akcji Pajęczyna Rosjanie w panice chowają swoje bombowce pilne
Po akcji "Pajęczyna" Rosjanie w panice chowają swoje bombowce

Ukraińskie wojska zestrzeliły rosyjski myśliwiec Su-35; maszyna została strącona nad terytorium Rosji, w obwodzie kurskim – powiadomiły w sobotę Sztab Generalny i Siły Powietrzne Ukrainy.

Hübner zaatakowała Nawrockiego wykorzystując... fałszywy wpis z ostatniej chwili
Hübner zaatakowała Nawrockiego wykorzystując... fałszywy wpis

Była europoseł Platformy Obywatelskiej Danuta Hübner uderzyła w prezydenta elekta Karola Nawrockiego... ordynarnym fejkiem.

Sikorski zamiast Tuska? Kuluarowe plotki polityka
Sikorski zamiast Tuska? Kuluarowe plotki

W sejmowych kuluarach krąży pogłoski o potencjalnych zmianach na stanowisku premiera. Według nieoficjalnych doniesień, w przypadku braku wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska, premiera mógłby zastąpić Radosław Sikorski, którego na fotelu szefa dyplomacji miałby z kolei zastąpić Rafał Trzaskowski.

Nie żyje wybitna aktorka Ewa Dałkowska Wiadomości
Nie żyje wybitna aktorka Ewa Dałkowska

Środowisko teatralne i filmowe żegna dziś Ewę Dałkowską. Aktorka o niezwykłej charyzmie i dorobku artystycznym zmarła w wieku 78 lat po ciężkiej chorobie.

Komunikat dla mieszkańców Gdańska z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Gdańska

Z powodu remontu nawierzchni ul. Obrońców Wybrzeża i związanego z nim całkowitego zamknięcia ulicy dla ruchu drogowego, od poniedziałku 9 czerwca 2025 zmienią się trasy komunikacji miejskiej.

Niemcy w szoku. Masowa bójka na ulicach Schwerin z ostatniej chwili
Niemcy w szoku. Masowa bójka na ulicach Schwerin

W mieście Schwerin doszło do masowej bójki, w której brało udział około 150 dorosłych. Powodem miała być kłótnia dzieci. Trzy osoby trafiły do szpitala.

REKLAMA

Indie - Chiny. Zapomniana wojna gigantów

55 lat temu weszło w życie zawieszenie broni w wojnie pomiędzy Chinami a Indiami. Konflikt ten do dziś ma swoje reperkusje – a mówimy przecież o starciu dwóch najludniejszych krajów świata, utrzymujących pod bronią ponad milion żołnierzy każdy. Oba kraje mają też broń jądrową.
 Indie - Chiny. Zapomniana wojna gigantów
/ Wikimedia Commons
Leszek Masierak

Obserwatorzy zapatrzeni w narastający konflikt na Półwyspie Koreańskim dość często zapominają, że i w innych miejscach tego kontynentu możemy mieć do czynienia ze sporami, które łatwo mogą zakończyć się otwartą wojną. Takim przykładem jest zapomniana nieco wojna dwóch najludniejszych państw świata – Chin i Indii.

Granica pomiędzy Chinami a Indiami przez wieki była płynna i nie do końca wytyczona w terenie. Do drugiej połowy XIX wieku cesarze Chin niespecjalnie przejmowali się wydarzeniami na dalekich kresach Państwa Środka, zaś sprawujący realną władzę w Indiach Brytyjczycy dążyli do rozszerzenia swoich wpływów jak najdalej, nie przejmując się ewentualnymi pretensjami sąsiadów. Sporne tereny były też bardzo słabo zaludnione i nie miały większego znaczenia gospodarczego – mowa przecież o Himalajach i Karakorum. Do 1918 roku władze brytyjskie wyznaczyły aż jedenaście linii granicznych pomiędzy Indiami a Chinami. Żadnej oficjalnie nie uznała strona chińska, zajęta w owym czasie głównie wojną domową. Swoje zdanie w tej kwestii miał natomiast Tybet – aż do czasu, gdy owo państwo nie zostało siłą włączone w granice Chin w 1950 roku.

Porozumienie bez porozumienia

Po uzyskaniu niepodległości przez Indie w 1948 roku i zwycięstwie komunistów Mao Zedonga w chińskiej wojnie domowej rok później oba kraje szukały porozumienia. W 1954 roku Indie i Chińska Republika Ludowa podpisały traktat o przyjaźni, zwany Pancza Sila. Przewidywał on wzajemne poszanowanie integralności terytorialnej i suwerenności, niemieszanie się we wzajemne w sprawy wewnętrzne, nieagresję, równość i zasadę wzajemnych korzyści oraz pokojowe współistnienie. W traktacie nie było jednak ani słowa w sprawie ostatecznego wytyczenia linii granicznej. Tymczasem po aneksji Tybetu Chińczycy rozpoczęli budowę drogi, która miała połączyć tybetańską stolicę Lhasę z prowincją Xinjiang. Droga ta na sporym odcinku przebiegała przez tereny uznawane przez Indie są swoje – to tak zwana Aksai China – formalnie według Hindusów część Kaszmiru. Sporny był również status regionu o nazwie NEFA – graniczącego nie tylko z Chinami, lecz także z Bhutanem i Birmą.

O budowie owej drogi Hindusi dowiedzieli się dopiero trzy lata po jej rozpoczęciu. Doszło do tego po tym, gdy reagując na znaczne zwiększenie liczby chińskich żołnierzy w Tybecie (gdzie tłumili kolejne powstania Tybetańczyków), Hindusi wysłali patrole wojskowe w rejon Aksai China. Indyjscy żołnierze odkryli ową budowę i rzecz jasna powiadomili władze. Premier Indii Jawaharial Nehru wezwał więc oficjalnie swojego chińskiego odpowiednika Zhou Enlai do rokowań. Ale chińskie władze ani myślały ustępować. Nie tylko kontynuowano budowę drogi, lecz w chińskich pismach rozpowszechniano mapy, na których w skład ChRL wchodziły nie tylko Aksai China i NEFA, lecz także spore obszary Kaszmiru i Ladakh, prowincji bezsprzecznie indyjskich. Do tego doszły jeszcze porozumienia Chin z wrogim Indiom Pakistanem. W tej sytuacji Indie zdecydowały się na znacznie ostrzejsze posunięcia.

Generał od kultury

W 1961 roku indyjska armia otrzymała nowego głównodowodzącego. Został nim generał Brija Mohan Kaul – prywatnie szwagier premiera Nehru. Nie miał za sobą klasycznej wojskowej kariery. Wprawdzie z armią związany był od 1947 roku, lecz pełnił najpierw funkcję oficera prasowego, a później zajmował się przede wszystkim organizacją imprez kulturalnych dla żołnierzy i ich rodzin. Nie miało to jednak dla premiera większego znaczenia – potrzebował posłusznego wykonawcy swoich poleceń. Zamierzał wprowadzić politykę „forward policy” – demonstrowania indyjskiej władzy nad spornymi terenami poprzez wysyłanie licznych patroli wojskowych, które miały też odcinać Chińczyków od ich baz i w ten sposób zmusić ich do odwrotu. W Delhi panował urzędowy optymizm. Nehru był przekonany, że Chińczycy nie zdecydują się na otwartą wojnę. Lecz za nowymi zadaniami nie poszły nowe środki dla wojska – armia indyjska była fatalnie wyposażona, brakowało nie tylko nowoczesnej broni, lecz nawet mundurów i butów. Hindusi nie mieli też doświadczenia w walkach w rejonach górskich, a Chińczycy mieli w Tybecie dobrze wyposażone oddziały, które przez lata walk z miejscową partyzantką nabrały dużego doświadczenia w walkach w górach. Do pierwszych potyczek patroli obu stron doszło już na początku 1962 roku; początkowo nie było wielu ofiar, nieczęsto też używano artylerii.

#REKLAMA_POZIOMA#
#NOWA_STRONA#

Uderzenie smoka

Chińczycy ani myśleli rezygnować ze swoich dążeń, zwłaszcza dotyczących Aksai China. Potajemnie skoncentrowali na pogranicznych terenach duże siły i w nocy z 19 na 20 października 1962 roku dwa chińskie korpusy – osiemdziesiąt tysięcy żołnierzy – otwarcie weszły na sporne terytoria. Przeciwko sobie miały zaledwie trzy indyjskie brygady – nieliczne (w sumie około 6 tysięcy ludzi), źle wyposażone, a do tego fatalnie dowodzone. W NEFA Chińczycy obeszli po prostu zaskoczonych Hindusów, w ciągu pięciu dni zajmując wszystkie sporne ziemie. Indyjscy żołnierze niemal nie stawiali oporu – wyjątkiem była dzielna obrona jednego z górskich prowizorycznych pasów startowych, prowadzona przez zaledwie 120 żołnierzy pod komendą majora Saitana Shingta. Ich postawa sprawiła, że stali się oni bohaterami narodowymi Indii. Po pięciodniowej kampanii Chińczycy ogłosili jednostronne zawieszenie broni i wysłali do władz Indii propozycje zawarcia pokoju, pozostawiając Aksai China w swoich rękach. Oburzony Nehru ani myślał przystać na owe propozycje. Dzięki neutralnej postawie Pakistanu zdołał przesunąć nieco więcej wojsk w rejon konfliktu, skorzystał również z niewielkiej pomocy sprzętowej Amerykanów.
14 listopada ruszyła indyjska kontrofensywa. Generał Kaul dowodził nią osobiście, lecz okazało się, że jego militarna wiedza jest bliska zeru. Nakazał bowiem czołowe ataki na umocnione chińskie pozycje – w wyniku których Hindusi stracili niemal wszystkich swoich żołnierzy wyszkolonych do walki w terenie wysokogórskim. Operacja załamała się już po dwóch dniach, a trzeciego nastąpił chiński kontratak. Brygada Chińczyków przeszła szlakiem uznanym przez Kaula za nie do przebycia i wyszła na tyły Hindusów. Do 20 listopada całość spornych terenów znów znalazła się w chińskich rękach, a odziały indyjskie poszły w rozsypkę. 21 listopada 1962 roku Pekin ponownie ogłosił zawieszenie broni – lecz jednocześnie oficjalnie włączył Aksai China do swego terytorium. Odziały chińskie wycofały się natomiast z NEFA, gdzie powróciła indyjska administracja.

Konsekwencje starcia

Hindusi stracili w wojnie ponad trzy tysiące żołnierzy – zabitych i zaginionych. Rannych zostało ponad tysiąc, zaś prawie cztery tysiące trafiło do niewoli. Chińskie straty były znacznie niższe – nieco ponad 700 zabitych i półtora tysiąca rannych. Porażka była główną przyczyną utraty popularności premiera Nehru, który jednak nie utracił stanowiska aż do swej śmierci w 1964 roku. Generał Kaul też nie poniósł surowszej kary – został jedynie wysłany na przedwczesną emeryturę. Wojna wykazała militarną słabość Indii, więc od tego czasu rozpoczął się w tym kraju okres bardzo dynamicznych zbrojeń. Kupowano nowoczesną broń i wyposażenie nie tylko w USA i Europie Zachodniej, lecz także w ZSRR. Dziś armia Indii (w pełni zawodowa) liczy ponad milion trzysta tysięcy żołnierzy w czynnej służbie; jest trzecią co do wielkości armią świata – po Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej i US Army. Porażka w starciu z Chinami zapoczątkowała też indyjskie starania dotyczące zbudowania broni jądrowej. Obecnie Indie mają nie tylko ładunki atomowe, lecz i środki ich przenoszenia.

Konflikt oficjalnie zakończył się traktatami pokojowymi, podpisanymi w 1993 i 1996 roku. Jednak dokładnego przebiegu linii granicznej nie udało się ustalić do tej pory. Latem bieżącego roku w pogranicznej prowincji Donglang, oficjalnie należącej do Bhutanu, lecz uznawanej za swoją również przez Chiny i Indie, doszło do koncentracji wojsk obu stron – powodem była budowa przez Chińczyków kolejnej drogi. Następna wojna nie jest więc wykluczona – a przecież starłyby się dziś dwa mocarstwa jądrowe…

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (46/2017) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.

#REKLAMA_POZIOMA#

 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe