Paweł Jędrzejewski: Rafał Trzaskowski wypowiada wojnę kulturową

Decyzją administracyjną, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski wykluczył obecność symboli religijnych w urzędowych pomieszczeniach miasta.
Rafał Trzaskowski Paweł Jędrzejewski: Rafał Trzaskowski wypowiada wojnę kulturową
Rafał Trzaskowski / (aldg) PAP/Tomasz Gzell

Zakaz został sformułowany dość "dyplomatycznie", więc nawet nie nazwany "zakazem", ale "wytycznymi": „W budynkach urzędu dostępnych dla osób z zewnątrz oraz podczas wydarzeń organizowanych przez urząd nie eksponuje się w przestrzeni (np. na ścianach, na biurkach) żadnych symboli związanych z określoną religią czy wyznaniem". Słowa nie przysłonią faktów - ponieważ jedynymi symbolami religijnymi, które tam się znajdują, są symbole chrześcijańskie, więc w rzeczywistości tylko chrześcijańskie symbole zostały zakazane. Konkretnie - krzyże.

 

Niegdyś bronili, teraz atakują

Jakże inna była atmosfera wokół tego symbolu chrześcijaństwa przed 14 laty (10 lutego 2010), gdy Senat RP przegłosował uchwałę zainicjowaną przez senatorów PO "w sprawie poszanowania Krzyża". Izba ta, pod przewodnictwem marszałka Senatu Bogdana Borusewicza z PO, stwierdziła stanowczo, że "wszelkie próby zakazania umieszczania Krzyża w szkołach, szpitalach, urzędach i przestrzeni publicznej w Polsce muszą być poczytane za godzące w naszą tradycję, pamięć i dumę narodową". A dziś? Prezydent stolicy z PO podejmuje decyzję dokładnie przeciwną tamtej uchwale. Senat milczy. Borusewicz milczy. PO aprobuje. Zmiana stanowiska o 180 stopni. Ówcześni obrońcy dziś inicjują atak.

Trzaskowski twierdzi, że nie chce rozpoczynać żadnej wojny religijnej. "Nikt nie zamierza prowadzić w Warszawie walki z jakąkolwiek religią" - napisał na platformie X. Jednak fakty są nieubłaganie jednoznaczne: przechodzi on do historii jako pierwszy rządzący Warszawą z wyboru jej mieszkańców, który wprowadza zakaz symboliki chrześcijańskiej w urzędach. Bo dotychczas robili to tylko ci, którzy sprawowali władzę z nadania komunistycznych mocodawców sowieckich. Niestety, tak jest. Trzaskowski robi to na własne życzenie, na własne życzenie stawia się z nimi w jednym szeregu. Mimo, że przecież w Sejmie RP nadal wisi krzyż i mimo, że Zygmunt III - monarcha, który pod koniec XVI wieku ustanowił Warszawę stolicą - stoi na Placu Zamkowym na kolumnie z potężnym krzyżem. I szablą.

 

Krzyż to nie przedmiot, ale symbol

Pozornie, ten krzyż Zygmunta III, kojarzący związek władzy państwowej z chrześcijaństwem, to żaden argument w sprawie krzyży w urzędach. Jednak pamiętajmy, że Krzyż nie jest przedmiotem, ale jest symbolem. A skoro jest symbolem, wszelkie zakazy i nakazy w kwestii Krzyża nieuchronnie muszą liczyć się z reakcją osadzoną właśnie w świecie symboliki. Symboliki narodowej i zarazem historycznej, bo Polska powstała przecież jako państwo chrześcijańskie i trwała poprzez dzieje jako "przedmurze chrześcijaństwa", w imię chrześcijaństwa i Krzyża odnosząc zwycięstwa militarne („veni, vidi, Deus vicit – przyszedłem, zobaczyłem, Bóg zwyciężył” Jana Sobieskiego pod Wiedniem) i stawiając opór zaborcom i okupantom. Trzaskowski, chcąc nie chcąc, staje więc symbolicznie - a więc na froncie symbolicznym, rządzącym się własnymi prawami skrajnych emocji - przeciwko polskiemu rycerstwu śpiewającemu Bogurodzicę pod Grunwaldem, przeciwko Kazaniom Sejmowym księdza Skargi, przeciwko księdzu Kordeckiemu obchodzącemu z monstrancją mury klasztoru jasnogórskiego, przeciwko popularnym słowom "Tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem | Polska jest Polską, a Polak Polakiem” (przypisywanym błędnie Mickiewiczowi), a nawet przeciwko dzieciom strajkującym we Wrześni w roku 1901 pod pruskim zaborem, które broniły związku religii i polskości przed germanizacją. Wreszcie, także przeciwko słowom preambuły Konstytucji RP, które mówią o wdzięczności przodkom za "kulturę zakorzenioną w chrześcijańskim dziedzictwie Narodu". Te skojarzenia mogą być, rzecz jasna, uznane za zbytnio emocjonalne więc nietrafne, ale jest faktem, że dla dużej części Polaków będą naturalne i oczywiste. Podkreślam bardzo mocno: w sferze symboli. Bo te skojarzenia są nieuniknione i jakby same gremialnie wydobywają się z narodowego imaginarium na wieść o jakimkolwiek urzędowym zakazie symboli chrześcijańskich. Nawet nie w imię wiary czy religii (choć też), ale w imię historii narodu, której nie da się tak fałszować, tak zakłamać, zmanipulować i wypaczyć, żeby zniknął z niej symbol Krzyża jako idei najpierw kształtującej naród, a później umożliwiającej mu przetrwanie. Takie są skojarzenia, mają swoje głębokie uzasadnienie, nic się na to nie poradzi. I dobrze.

 

Dlaczego teraz?

Ciekawy jest kontekst czasowy podjęcia tej decyzji Trzaskowskiego: na kilkanaście dni przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Badania opinii publicznej wykazują, że więcej ludzi (a więc i wyborców) jest zwolennikami pozostawienia krzyży w spokoju, a mniejszość popiera ich zdjęcie. Dlaczego więc akurat teraz? Przecież Rafał Trzaskowski, kandydat PO na prezydenta RP w roku 2020 - nie chciałby mobilizować wyborców PiS-u do obrony Krzyża tuż przed wyborami. Czyli, co? Zapomniał się? Przekalkulował, myśląc, że jego decyzja będzie miała poparcie większości? Chciał zmobilizować antyklerykałów i wojujących ateistów? Oni uznają ją z pewnością za odważną. Jednak ogromna część społeczeństwa oceni ją co najmniej jako błędną i niepotrzebną. Tu nie chodzi o stronę prawną, bo wiele wskazuje, że decyzja Trzaskowskiego może się oprzeć prawniczej krytyce. Chodzi o zdecydowanie prowokacyjny charakter tego zakazu. O wyzwanie rzucane w twarz polskiej tradycji. Przecież Krzyż był obecny w sejmie za czasów Rzeczypospolitej Obojga Narodów, gdy Polska była krajem tolerancji religijnej, miejscem ocalenia dla innowierców i Żydów. Krzyż nie niesie dla większości negatywnych skojarzeń - zgodnie z historyczną prawdą. Jednocześnie nie ulega wątpliwości, że w Polsce mamy do czynienia z postępującym procesem laicyzacji. Być może Rafał Trzaskowski obstawia, że ten proces ulegnie przyspieszeniu aż do tego stopnia, że w dłuższej perspektywie takie drastyczne decyzje, jak zakaz Krzyża w urzędach, będą dla niego politycznie korzystne? 

A może za tą decyzją Trzaskowskiego kryje się coś zupełnie innego: jest to próba odwrócenia uwagi od tego, co niebezpieczne, czyli przesłonięcie przed wyborami zakazem takich tematów, jakie mogą o wiele bardziej zaszkodzić rządzącej koalicji. O tym, że nie ma (co najmniej do pierwszych dni czerwca, bo podobno rząd ma ogłosić budowę CPK tuż przed wyborami) pozytywnych decyzji w sprawie najpoważniejszych inwestycji. O tym, że nieuchronnie nadejdą brutalne konsekwencje paktu migracyjnego i tzw. Europejskiego Zielonego Ładu. Konflikt z powodu zakazu krzyży w urzędach mobilizuje do udziału w wyborach obie przeciwne strony. Natomiast te realne przejawy nieudolności lub złej woli rządu - jedynie jego przeciwników. Kalkulacja jest więc prosta: trzeba było uruchomić "akcję krzyże".

Jako zawzięty wróg teorii spiskowych, skłaniałbym się jednak ku przypuszczeniu, że za błędną decyzją Rafała Trzaskowskiego stoi jedynie jego mylne przekonanie, że nie jest to błędna decyzja, tylko właściwa. Czyli uważam, że mamy tu do czynienia z motywacją ideową. A więc z kolejną odsłoną wojny kulturowej.

Jeżeli Rafał Trzaskowski będzie kandydował za rok na prezydenta RP, to ten zakaz krzyży w urzędach pomoże mu czy zaszkodzi? Odpowiedź na to pytanie będzie miała całkiem wyjątkowe, bezprecedensowe znaczenie w ocenie narodowej tożsamości Polaków Anno Domini 2025.


 

POLECANE
Niemieckie medium, w którym publikowano instrukcję stosowania wobec PiS metod policyjnych na liście niemieckich służb gorące
Niemieckie medium, w którym publikowano "instrukcję" stosowania wobec PiS "metod policyjnych" na liście niemieckich służb

Bawarski Urząd Ochrony Konstytucji opublikował analizę rosyjskiej kampanii dezinformacyjnej nazywanej w dokumencie "DOPPELGÄNGER". Co ciekawe przewija się w niej nazwa medium, które publikowało artykuły Klausa Bachmanna, który wzywał do stosowania "metod policyjnych" wobec PiS i Andrzeja Dudy.

Czarna seria. Nie żyje następny żołnierz z ostatniej chwili
Czarna seria. Nie żyje następny żołnierz

Armię dotyka seria tragicznych wydarzeń. Tym razem o śmierci żołnierza poinformowała 18. Dywizja Zmechanizowana.

Adam Bodnar podziękował za przewrócenie państwa konstytucyjnego gorące
Adam Bodnar podziękował za "przewrócenie państwa konstytucyjnego"

Donald Tusk i Adam Bodnar odbyli wielogodzinne spotkanie z przedstawicielami ściśle wyselekcjonowanych i najbardziej upolitycznionych środowisk sędziowskich.

Niemieccy pracodawcy gorzej opłacają obcokrajowców tylko u nas
Niemieccy pracodawcy gorzej opłacają obcokrajowców

Niemiecki rząd przyznaje w publikacji Bundestagu, ze w Niemczech średnie miesięczne wynagrodzenie dla pracujących na pełen etat wynosi 3 945 euro dla Niemców i 3 034 euro dla obcokrajowców. Mediana wynagrodzeń obcokrajowców była zatem o 911 euro lub 23 procent niższa niż w przypadku Niemców.

Dramat nad jeziorem Ukiel w Olsztynie z ostatniej chwili
Dramat nad jeziorem Ukiel w Olsztynie

W sobotę na niestrzeżonej plaży nad jeziorem Ukiel w Olsztynie doszło do tragicznego wypadku. 36-letni mężczyzna stracił życie, próbując uratować swojego siedmioletniego syna, który wpadł do wody podczas zabawy na pontonie.

Nie żyje znany piłkarz z ostatniej chwili
Nie żyje znany piłkarz

Media obiegła informacja o śmierci byłego piłkarza reprezentacji Szkocji. Ron Yeats miał 86 lat.

Technicy działają. Potężna awaria na niemieckiej kolei z ostatniej chwili
"Technicy działają". Potężna awaria na niemieckiej kolei

W sobotę, 7 września doszło do poważnej awarii systemu łączności Deutsche Bahn, która sparaliżowała ruch kolejowy w środkowych Niemczech.

Nowa prognoza IMGW. Oto co nas czeka w najbliższych dniach z ostatniej chwili
Nowa prognoza IMGW. Oto co nas czeka w najbliższych dniach

Jak poinformował IMGW, Europa wschodnia, północna oraz częściowo centralna znajdują się w zasięgu słabnącego wyżu znad zachodniej Rosji, pozostała część kontynentu pod wpływem rozległego niżu z ośrodkiem nad Wielką Brytanią. Zachodnia i centralna Polska będzie w zasięgu zatoki niżu z ośrodkiem nad Wielką Brytanią, a wschodnie obszary kraju pozostaną na skraju wyżu z centrum nad zachodnią Rosją. Na przeważający obszar kraju z południa będzie napływać powietrze pochodzenia zwrotnikowego, jedynie wschód pozostanie w powietrzu polarnym, kontynentalnym.

Anna Lewandowska podzieliła się radosną wiadomością. W sieci lawina gratulacji z ostatniej chwili
Anna Lewandowska podzieliła się radosną wiadomością. W sieci lawina gratulacji

Anna Lewandowska podzieliła się w mediach społecznościowych radosną wiadomością.

Kiedy się Pan dowiedział? Niemcy budują swoje CPK. Jest interpelacja do Tuska z ostatniej chwili
"Kiedy się Pan dowiedział?" Niemcy budują swoje CPK. Jest interpelacja do Tuska

Lufthansa w niedawnym komunikacie prasowym informowała, że firma ma planach poczynić wielką wartą 600 milionów euro inwestycję. Chodzi o gruntowną modernizację hubu cargo na lotnisku we Frankfurcie. Wszystko miałoby odbyć się do 2030 roku. W związku z tymi ambitnymi planami poseł PiS Sebastian Łukaszewicz zwrócił się do Premiera Donalda Tuska z interpelacją w której zawarł 4 ważne pytania.

REKLAMA

Paweł Jędrzejewski: Rafał Trzaskowski wypowiada wojnę kulturową

Decyzją administracyjną, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski wykluczył obecność symboli religijnych w urzędowych pomieszczeniach miasta.
Rafał Trzaskowski Paweł Jędrzejewski: Rafał Trzaskowski wypowiada wojnę kulturową
Rafał Trzaskowski / (aldg) PAP/Tomasz Gzell

Zakaz został sformułowany dość "dyplomatycznie", więc nawet nie nazwany "zakazem", ale "wytycznymi": „W budynkach urzędu dostępnych dla osób z zewnątrz oraz podczas wydarzeń organizowanych przez urząd nie eksponuje się w przestrzeni (np. na ścianach, na biurkach) żadnych symboli związanych z określoną religią czy wyznaniem". Słowa nie przysłonią faktów - ponieważ jedynymi symbolami religijnymi, które tam się znajdują, są symbole chrześcijańskie, więc w rzeczywistości tylko chrześcijańskie symbole zostały zakazane. Konkretnie - krzyże.

 

Niegdyś bronili, teraz atakują

Jakże inna była atmosfera wokół tego symbolu chrześcijaństwa przed 14 laty (10 lutego 2010), gdy Senat RP przegłosował uchwałę zainicjowaną przez senatorów PO "w sprawie poszanowania Krzyża". Izba ta, pod przewodnictwem marszałka Senatu Bogdana Borusewicza z PO, stwierdziła stanowczo, że "wszelkie próby zakazania umieszczania Krzyża w szkołach, szpitalach, urzędach i przestrzeni publicznej w Polsce muszą być poczytane za godzące w naszą tradycję, pamięć i dumę narodową". A dziś? Prezydent stolicy z PO podejmuje decyzję dokładnie przeciwną tamtej uchwale. Senat milczy. Borusewicz milczy. PO aprobuje. Zmiana stanowiska o 180 stopni. Ówcześni obrońcy dziś inicjują atak.

Trzaskowski twierdzi, że nie chce rozpoczynać żadnej wojny religijnej. "Nikt nie zamierza prowadzić w Warszawie walki z jakąkolwiek religią" - napisał na platformie X. Jednak fakty są nieubłaganie jednoznaczne: przechodzi on do historii jako pierwszy rządzący Warszawą z wyboru jej mieszkańców, który wprowadza zakaz symboliki chrześcijańskiej w urzędach. Bo dotychczas robili to tylko ci, którzy sprawowali władzę z nadania komunistycznych mocodawców sowieckich. Niestety, tak jest. Trzaskowski robi to na własne życzenie, na własne życzenie stawia się z nimi w jednym szeregu. Mimo, że przecież w Sejmie RP nadal wisi krzyż i mimo, że Zygmunt III - monarcha, który pod koniec XVI wieku ustanowił Warszawę stolicą - stoi na Placu Zamkowym na kolumnie z potężnym krzyżem. I szablą.

 

Krzyż to nie przedmiot, ale symbol

Pozornie, ten krzyż Zygmunta III, kojarzący związek władzy państwowej z chrześcijaństwem, to żaden argument w sprawie krzyży w urzędach. Jednak pamiętajmy, że Krzyż nie jest przedmiotem, ale jest symbolem. A skoro jest symbolem, wszelkie zakazy i nakazy w kwestii Krzyża nieuchronnie muszą liczyć się z reakcją osadzoną właśnie w świecie symboliki. Symboliki narodowej i zarazem historycznej, bo Polska powstała przecież jako państwo chrześcijańskie i trwała poprzez dzieje jako "przedmurze chrześcijaństwa", w imię chrześcijaństwa i Krzyża odnosząc zwycięstwa militarne („veni, vidi, Deus vicit – przyszedłem, zobaczyłem, Bóg zwyciężył” Jana Sobieskiego pod Wiedniem) i stawiając opór zaborcom i okupantom. Trzaskowski, chcąc nie chcąc, staje więc symbolicznie - a więc na froncie symbolicznym, rządzącym się własnymi prawami skrajnych emocji - przeciwko polskiemu rycerstwu śpiewającemu Bogurodzicę pod Grunwaldem, przeciwko Kazaniom Sejmowym księdza Skargi, przeciwko księdzu Kordeckiemu obchodzącemu z monstrancją mury klasztoru jasnogórskiego, przeciwko popularnym słowom "Tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem | Polska jest Polską, a Polak Polakiem” (przypisywanym błędnie Mickiewiczowi), a nawet przeciwko dzieciom strajkującym we Wrześni w roku 1901 pod pruskim zaborem, które broniły związku religii i polskości przed germanizacją. Wreszcie, także przeciwko słowom preambuły Konstytucji RP, które mówią o wdzięczności przodkom za "kulturę zakorzenioną w chrześcijańskim dziedzictwie Narodu". Te skojarzenia mogą być, rzecz jasna, uznane za zbytnio emocjonalne więc nietrafne, ale jest faktem, że dla dużej części Polaków będą naturalne i oczywiste. Podkreślam bardzo mocno: w sferze symboli. Bo te skojarzenia są nieuniknione i jakby same gremialnie wydobywają się z narodowego imaginarium na wieść o jakimkolwiek urzędowym zakazie symboli chrześcijańskich. Nawet nie w imię wiary czy religii (choć też), ale w imię historii narodu, której nie da się tak fałszować, tak zakłamać, zmanipulować i wypaczyć, żeby zniknął z niej symbol Krzyża jako idei najpierw kształtującej naród, a później umożliwiającej mu przetrwanie. Takie są skojarzenia, mają swoje głębokie uzasadnienie, nic się na to nie poradzi. I dobrze.

 

Dlaczego teraz?

Ciekawy jest kontekst czasowy podjęcia tej decyzji Trzaskowskiego: na kilkanaście dni przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Badania opinii publicznej wykazują, że więcej ludzi (a więc i wyborców) jest zwolennikami pozostawienia krzyży w spokoju, a mniejszość popiera ich zdjęcie. Dlaczego więc akurat teraz? Przecież Rafał Trzaskowski, kandydat PO na prezydenta RP w roku 2020 - nie chciałby mobilizować wyborców PiS-u do obrony Krzyża tuż przed wyborami. Czyli, co? Zapomniał się? Przekalkulował, myśląc, że jego decyzja będzie miała poparcie większości? Chciał zmobilizować antyklerykałów i wojujących ateistów? Oni uznają ją z pewnością za odważną. Jednak ogromna część społeczeństwa oceni ją co najmniej jako błędną i niepotrzebną. Tu nie chodzi o stronę prawną, bo wiele wskazuje, że decyzja Trzaskowskiego może się oprzeć prawniczej krytyce. Chodzi o zdecydowanie prowokacyjny charakter tego zakazu. O wyzwanie rzucane w twarz polskiej tradycji. Przecież Krzyż był obecny w sejmie za czasów Rzeczypospolitej Obojga Narodów, gdy Polska była krajem tolerancji religijnej, miejscem ocalenia dla innowierców i Żydów. Krzyż nie niesie dla większości negatywnych skojarzeń - zgodnie z historyczną prawdą. Jednocześnie nie ulega wątpliwości, że w Polsce mamy do czynienia z postępującym procesem laicyzacji. Być może Rafał Trzaskowski obstawia, że ten proces ulegnie przyspieszeniu aż do tego stopnia, że w dłuższej perspektywie takie drastyczne decyzje, jak zakaz Krzyża w urzędach, będą dla niego politycznie korzystne? 

A może za tą decyzją Trzaskowskiego kryje się coś zupełnie innego: jest to próba odwrócenia uwagi od tego, co niebezpieczne, czyli przesłonięcie przed wyborami zakazem takich tematów, jakie mogą o wiele bardziej zaszkodzić rządzącej koalicji. O tym, że nie ma (co najmniej do pierwszych dni czerwca, bo podobno rząd ma ogłosić budowę CPK tuż przed wyborami) pozytywnych decyzji w sprawie najpoważniejszych inwestycji. O tym, że nieuchronnie nadejdą brutalne konsekwencje paktu migracyjnego i tzw. Europejskiego Zielonego Ładu. Konflikt z powodu zakazu krzyży w urzędach mobilizuje do udziału w wyborach obie przeciwne strony. Natomiast te realne przejawy nieudolności lub złej woli rządu - jedynie jego przeciwników. Kalkulacja jest więc prosta: trzeba było uruchomić "akcję krzyże".

Jako zawzięty wróg teorii spiskowych, skłaniałbym się jednak ku przypuszczeniu, że za błędną decyzją Rafała Trzaskowskiego stoi jedynie jego mylne przekonanie, że nie jest to błędna decyzja, tylko właściwa. Czyli uważam, że mamy tu do czynienia z motywacją ideową. A więc z kolejną odsłoną wojny kulturowej.

Jeżeli Rafał Trzaskowski będzie kandydował za rok na prezydenta RP, to ten zakaz krzyży w urzędach pomoże mu czy zaszkodzi? Odpowiedź na to pytanie będzie miała całkiem wyjątkowe, bezprecedensowe znaczenie w ocenie narodowej tożsamości Polaków Anno Domini 2025.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe