Paweł Jędrzejewski: UWAGA! „Przymusowa solidarność” w kwestii migracji to groźna pułapka
Niebezpieczeństwo jest oczywiste, a jego przyczyny są łatwe do zrozumienia. Unijna komisarz Ylva Johansson kręci i mataczy w tej sprawie w sposób epicki, część polskich mediów (np. TVN) kłamstwa te przedstawia jako prawdę, więc najlepiej zajrzeć do konkretów na temat „Paktu migracyjnego” UE, zamieszczonych na jak najbardziej oficjalnym portalu Rady Europejskiej.
Przede wszystkim jest ewidentnym kłamstwem twierdzenie, że relokacja jest nieobowiązkowa. Jeżeli za odmowę relokacji ustalone są drakońskie kary finansowe, to nie można twierdzić, że jest ona dobrowolna. Ale to nie koniec. Sprawy wyglądają znacznie gorzej.
„Liczby te można zwiększyć”
Fakty są takie, że ustalona liczba relokacji z państw przeciążonych migrantami (jak Włochy i Grecja) do państw niedociążonych wynosić ma minimalnie 30 tysięcy w skali roku. Suma, którą państwo odmawiające przyjęcia musiałoby zapłacić za odmowę, wynosi minimalnie 20 tysięcy euro. Słowem, kluczem jest w obu tych przypadkach „minimalnie”. Nie ma tu bowiem żadnego „maksymalnie”, czyli ani dla liczby migrantów, ani dla kary za ich nieprzyjmowanie nie istnieje żaden górny pułap. Nie ma w ogóle ani takiej liczby migrantów, ani sumy kary za odmowę przyjęcia każdego z nich, która byłaby nieprzekraczalna. Ale czy mogłoby być inaczej, jeśli nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak szybko będzie rosła liczba nielegalnych przekroczeń granic Unii? Oznacza to, że jeżeli do Europy przybędzie kolejny milion migrantów – będziemy musieli przyjmować albo płacić. I identycznie przy pięciu milionach, dziesięciu milionach i tak dalej – bez końca. A suma 20 tysięcy euro może zmienić się w 25 tysięcy, 30 tysięcy, 50 tysięcy… od migranta. Plany Komisji Europejskiej wyraźnie i jednoznacznie to zakładają. W komunikacie prasowym Rady UE czytamy: „Liczby te można w razie potrzeby zwiększyć”. Potrzeby podniesienia tych sum z całą pewnością będą się pojawiać, bo imigracja do Europy z krajów Afryki, Bliskiego Wschodu i Azji będzie się wyłącznie zwiększać, a koszt obsługi i utrzymania każdego z migrantów wyłącznie rosnąć. W wywiadzie dla „Die Welt” Jean Asselborn, minister spraw zagranicznych Luksemburga, już stwierdził, że kara za odrzuconych uchodźców powinna być wyższa i wynosić co najmniej 30 tysięcy euro na osobę.
I tu jest pies pogrzebany. Przecież zgoda na te warunki oznacza w praktyce zgodę na wszystko. Przy minimalnych liczbach, czyli 30 tysiącach migrantów, Polska byłaby odpowiedzialna za – w przybliżeniu – 2000, więc odmawiając ich przyjęcia, musiałaby zapłacić 180 milionów złotych. Jednak przy 200 tysiącach migrantów jej obciążenie wyniosłoby już 18 miliardów, czyli prawie połowę dotychczasowego rocznego kosztu programu 500 plus.
Suma „30 tysięcy migrantów” to mydlenie oczu
Te „minimalne” 30 tysięcy migrantów i „minimalna” suma 20 tysięcy euro na każdego z nich to są nic nie znaczące liczby, wręcz śmieszne, najwyraźniej mające wyłącznie zamydlić oczy obywatelom Unii Europejskiej. Spójrzmy na podstawowe dane statystyczne. Cóż znaczy 30 tysięcy przy liczbie ludzi przekraczających nielegalnie granicę UE w 2022 roku, która wyniosła ponad 10 razy więcej, bo 331,400. A jak się ma to komiczne 30 tysięcy do liczby proszących o azyl w Unii Europejskiej w roku 2022, która wynosi 962,200 według oficjalnych statystyk podawanych przez Komisję Europejską. A już szczególnie czym jest 30 tysięcy przy ogólnej liczbie legalnych i nielegalnych migrantów do UE w roku 2021 (wyników za rok 2022 jeszcze nie podano), która wynosi 2,26 miliona?
I pamiętajmy o najważniejszym: „Pakt migracyjny” to nie jest zobowiązanie na rok 2023, tylko na stałe. Ta cała „obowiązkowa solidarność” to groźna pułapka!
W 2022 roku odnotowano nieco ponad 148 tysięcy nielegalnych przekroczeń granicy Unii drogą morską, co stanowi 29% więcej niż w roku poprzednim, natomiast ponad 183 tysiące przekroczeń granicy drogą lądową, co jest wzrostem aż o 110% w stosunku do roku 2021. Ogólna liczba nielegalnych przekroczeń granicy (331,400) wzrosła o 66% w porównaniu z rokiem 2021. Te liczby będą nadal mocno szły w górę, ponieważ to wyłącznie pandemia spowodowała w poprzednich latach zmniejszenie liczby migrantów. Teraz, gdy pandemia jest zakończona, powróci stała, silna tendencja wzrostowa.
Odmowy azylu są bezskuteczne
Co czeka ludzi, którzy zwracają się w UE o udzielenie azylu? Odpowiedzią jest zgoda lub odmowa. A więc co dzieje się z tymi, którzy otrzymują odmowę? Z odmową wiąże się polecenie opuszczenia obszaru Unii Europejskiej. Jednak nie robi ono na większości żadnego wrażenia. Nie po to odbyli ryzykowną podróż, żeby z powodu urzędowego papierka zrezygnować z Europy. Nie po to płacili gangsterom z przemytniczych mafii, żeby przestrzegać prawa. I dlatego nie powinno być zaskoczeniem, że w przeważającej większości osoby te lekceważą nakaz. Oficjalne dane wykazują, że w roku 2022 aż ponad 420 tysięcy osób go otrzymało, ale podporządkowało się mu jedynie 18,5% migrantów. Odmowa azylu to w praktyce fikcja. Wskaźnik powrotów był szczególnie niski w przypadku osób pochodzących z Afganistanu (statystycznie tylko 1,1 powrotu na sto nakazów powrotu), Syrii (mniej niż 2 powroty na sto nakazów) czy z Wybrzeża Kości Słoniowej (mniej niż 4 powroty na 100).
Problem nie jest traktowany serio
Przyczyn migracji jest wiele, ale podstawową są, oczywiście, różnice w poziomie życia pomiędzy różnymi regionami na kuli ziemskiej. Dla Europejczyków napływ migrantów z krajów Azji i Afryki to wkrótce będzie najważniejsze zjawisko, z jakim będą musieli się zmierzyć. „Pakt migracyjny” nie zawiera ani żadnych realnych rozwiązań tego gigantycznego problemu, ani nawet prób jego złagodzenia lub wprowadzenia jakiegoś sensu i porządku w ten chaos. Prawdziwym, choć ukrywanym celem jest wyłącznie rozłożenie konsekwencji niekontrolowanej migracji na kraje, które dotąd uniknęły tego problemu. Nie widać ze strony władz Unii jakichkolwiek prób zaatakowania na serio zjawiska u jego źródeł. Nie ma żadnych usiłowań, żeby przede wszystkim kontrolować migrację na zewnątrz Unii, czyli tam, gdzie migranci wsiadają na łodzie płynące do Grecji, Włoch lub Hiszpanii, zamiast tam, gdzie z nich wysiadają. A to się powinno dziać z wielu powodów, z których najważniejszym jest ochrona ich życia, bo wielu na brzeg już nie wysiada. Według Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji od 2014 roku na Morzu Śródziemnym zaginęło 26 913 osób, a w 2022 roku średnio pięć osób tonęło dziennie, próbując przepłynąć do Europy. Unia zachowuje się wobec tego masowego umierania biernie. „Pakt migracyjny” to plaster przyklejany tam, gdzie niezbędne jest skomplikowane, wieloaspektowe leczenie.
Zyskają na tym wyłącznie przemytnicy ludzi
Migracja do Unii Europejskiej to migracja ekonomiczna i ten kluczowy fakt musi mieć swoje konsekwencje. Jednak nie postanowiono w sprawie tak oczywistej, jak weryfikacja migrantów przed ich dotarciem do granic Unii, jak stawianie im jasno zdefiniowanych wymagań dotyczących przygotowania zawodowego i językowego jako warunku wpuszczenia na teren UE. Nic z tego nie znajdujemy w „Pakcie migracyjnym”. Żadnego realnego pomysłu w najistotniejszych sprawach. Widać, że komisarze unijni kończą już niedługo swoją kadencję i nie obchodzi ich tak naprawdę, co zostawią swoim następcom. Wszystko, co znajduje się w „Pakcie”, de facto zadowoli wyłącznie bossów mafii przemytniczych, czerpiących gigantyczne zyski ze szmuglowania ludzi do europejskiego raju. Zapewni im on nie tylko wspaniały wzrost dochodów na długie lata, ale także ich stabilność.