Konrad Wernicki: Europa musi bronić się przed nielegalną imigracją, a nie jej ulegać

Unia Europejska ma problem z którego nie potrafi wyraźnie wybrnąć. Problem ten po części powstał naturalnie, a po części jest dziełem polityków. Naturalnie, bo migracja ludności jest czymś co towarzyszy całej historii ludzkości. Z drugiej strony jej skala i natężenie w kierunku europejskim to już dzieło polityków, zarówno tych naiwnych jak i cynicznych. Niemniej coś z tym trzeba zrobić, bo nie po to tworzymy Europejską Wspólnotę, by ta zmieniła się w region III świata.
Imigranci u wybrzeży Europy Konrad Wernicki: Europa musi bronić się przed nielegalną imigracją, a nie jej ulegać
Imigranci u wybrzeży Europy / Irish Defence Forces, CC BY 2.0 , Wikimedia Commons

Problem Unii Europejskiej polega na tym, że przez swoją politykę wizerunkową w przypadku migracji zapędziła się w kozi róg. Bo jak tu z jednej strony głosić, że jesteśmy krainą tolerancji, otwartości i zapraszamy każdego do naszej wspólnoty, by jednocześnie w pewnym momencie powiedzieć: hola, hola, dość!

 

Migrować rzecz ludzka

Zacznijmy od tego, że migracje ludności nie są niczym nowym. Na przestrzeni wieków ludzie migrowali po całej kuli ziemskiej, zazwyczaj z przyczyn ekonomicznych, w ucieczce przed biedą czy wojną. Opuszczali miejsca w których nie widzieli dla siebie szans na udane życie, albo wręcz siłowo ich stamtąd wypędzano. Tak było też z Polakami, którzy po II Wojnie Światowej i jeszcze długo w czasach PRL opuszczali Polskę, nie chcąc żyć pod komunistycznym jarzmem. Jako naród znajdowaliśmy schronienie najczęściej w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. To tam Polacy mieli szansę od nowa układać swoje życie, pracować i cieszyć się wolnością w demokratycznym świecie, o którym zawsze marzyliśmy.

Dziś jesteśmy świadkami jak obywatele krajów Afryki i Bliskiego Wschodu usilnie chcą dotrzeć do Europy, by żyć w naszej cywilizacji. Tylko postawmy sobie pytanie, czy wybierają Europę dlatego bo cenią nasze demokratyczne wartości, swobody obywatelskie, pluralizm poglądów, kultur i szerokie możliwości zawodowe, czy jedynie chcą te warunki wykorzystać pod względem socjalnym?

 

Europa szuka pracownika

Ten pęd imigrantów do Europy nie wziął się z niczego. To efekt zaproszenia ich przez cynicznych politycznych liderów Europy, którzy upatrzyli sobie w nich źródła taniej siły roboczej, która miała napędzać europejskie gospodarki.

Europa się starzeje, Polska także. Przemiany kulturowe, ale też te gospodarcze (kapitalistyczne) doprowadziły do takiego stylu życia, w którym zakładanie rodziny odbywa się kosztem ustabilizowania życia zawodowego. Najpierw wspinamy się po szczeblach edukacji, później dwoimy i troimy na rynku pracy, by dopiero potem móc założyć rodzinę. Nie za dużą, bo na dużą rodzinę nie ma ani czasu, ani środków, więc w najlepszym wypadku wskaźnik demograficzny oscyluje wokół zera, bo urodzenia nie przewyższają liczby zgonów. Od czasu pandemii ten wskaźnik dramatycznie podupadł i Europejczyków, Polaków co roku umiera zdecydowanie więcej niż się rodzi.

Jesteśmy starym społeczeństwem, a przecież ktoś pracować musi. Tym bardziej, że jako ludzie żyjący dostatnie (w kontekście globalnym) nie garniemy się nadto do prac ciężkich i nieprzyjemnych. Dostrzeżono to już lata temu i postanowiono coś z tym zrobić. Jednak prowadzenie skutecznej polityki prorodzinnej to niełatwe zadanie. Nie żeby w Europie się nie starali tego robić, wprost przeciwnie. Kraje Europy Zachodniej mają dobrze rozwinięte elementy polityki socjalnej, nakłaniające do macierzyństwa, wspierające w utrzymaniu i wychowaniu dzieci. Nie ma co sobie wmawiać, że Zachód “zwalcza rodziny i tradycyjne wartości”. Wystarczy spojrzeć na dzietność Polek w Polsce i w Wielkiej Brytanii. To na wyspach Polki rodzą więcej dzieci niż u nas. Dlaczego? Bo tam, mimo że ich mężowie zazwyczaj są tą tanią siłą roboczą, mają zapewnione minimum egzystencji i jako matki są wspierane przez aparat państwa w tym, by być dzietnymi. W Europie Zachodniej też każdy kto pracuje, ma w zasadzie gwarancję spokojnego życia. A i bezrobotni nie są pozostawieni sami sobie.

 

Polityka Herzlich Willkommen

I teraz wróćmy do potrzeby tejże taniej siły roboczej. Europejscy politycy oprócz prób ratowania demografii, zaczęli ratować się szybkim i prostym zastrzykiem dodatkowych rąk do pracy w postaci imigrantów. Państwa postkolonialne miały już przetarte szlaki w swoich dawnych afrykańskich i azjatyckich koloniach, a na Starym Kontynencie po części żyli już potomkowie skolonizowanych nacji. W największej mierze dotyczy to Francji i Wielkiej Brytanii. Te państwa czerpały garściami ze swoich starych terenów kolonialnych i stworzyły mechanizmy zachęcające do przenosin i pracy w Europie. Imigranci stopniowo sprowadzali kolejnych członków swoich rodzin do Europy tworząc nowe mniejszości narodowe, pracujące na rzecz metropolii. Inne kraje jak Niemcy czy Szwecja, pozbawione takiego kolonialnego dziedzictwa musiały nieco sztucznie stworzyć ofertę dla przybyszów z biednych części świata, których da się zmotywować do pracy na rzecz europejskich gospodarek. Ofertę kierowano na Bliski Wschód i do Afryki Północnej, czyli miejsc z których stosunkowo blisko do Europy i w których łatwiej jest prowadzić akcje propagandowe. Ta trafiła na podatny grunt wśród ludzi, którzy zostali omamieni wizją dostatniego życia w bogatej Europie.

Unia Europejska w wyobraźni młodych Arabów i Afrykanów urosła do rangi krainy mlekiem i miodem płynącej, gdzie każdy otrzymuje środki niezbędne do życia, a do tego ma dostęp do wielu uciech i atrakcji. Do tej pory Ci ludzie musieli z dnia na dzień pracować na swój byt w warunkach odległych od tych, które widzą patrząc na propagandowe broszurki europejskich stolic i pracodawców. Zresztą ta wizja jest podsycana choćby przez historie piłkarzy, którym udało się wyrwać z biednych krajów, a dzięki karierze w europejskich klubach zdobyli sławę i pieniądze na niewyobrażalną skalę. Skoro taki Mbappe zarabia niemal 2 miliony euro tygodniowo, to dla nich na pewno coś się znajdzie. Tym bardziej, że wspomniane wcześniej państwa jak Niemcy i Szwecja zachęcały imigrantów do przeprowadzki, obiecując, że udzielą im niezbędnego wsparcia socjalnego w osiedleniu się w ich miastach. Mieszkanie socjalne, zasiłek, kurs języka i nauka pracy, to wszystko mieli zapewnione imigranci chętni do zmiany swojego życia. I tak przez lata liczba imigrantów w Państwach Europy Zachodniej rosła. Apogeum tej polityki miało miejsce w 2015 r. gdy Angela Merkel skuszona świeżą dostawą nowych rąk do pracy wszem i wobec zapowiedziała “Herzlich willkommen!” zapraszając każdego kto ma chęć, do życia w Europie. I fala ruszyła.

 

Nowa fala imigracji

Do tej pory choć imigracja do Europy była duża i powodowała szybki rozrost mniejszości narodowych, które wcale nie zamierzały się integrować z nacjami europejskimi, to była przynajmniej prowadzona w kontrolowany sposób. Wszystko zmieniło się od czasu wizerunkowego otwarcia Europy dla wszystkich chętnych. Nagle wizja życia w Europie zaczęła być celem samym w sobie, szczególnie dla młodych mieszkańców Bliskiego Wschodu i Afryki, którzy dzięki globalnemu dostępowi do internetu już dawno wyrobili sobie mniemanie o UE właśnie jako miejscu gdzie wszystko mogą, a nic nie muszą.

Tutaj zaczyna się cynizm europejskich liderów. Wiadomo, że nawet jeśli politycy mówią, że chętnie zapraszają każdego, to tak naprawdę chodzi im tylko o tych zdatnych do pracy. O tych mitycznych magistrów i inżynierów, którzy mogliby pracować dużo i tanio. Tych da się łatwo przesiać w punktach kontrolnych, wydając wizy i pozwolenia o pracę, a od reszty oddziela nas przecież morze śródziemne, więc nie ma problemu prawda? Prawda?! Okazało się, że to żadna przeszkoda.

Skoro jest popyt na dostanie się do Europy to musiały powstać źródła podaży. Tak swój interes zwietrzyli przemytnicy ludzi. Od 2015 r. do wód terytorialnych Włoch, Grecji, Francji i Hiszpanii zaczęły przybywać setki łodzi wypchane po brzegi imigrantami. Dostatecznie daleko od brzegu przemytnicy puszczali ich w nadmuchiwanych pontonach, by w porę się wycofać ze swoją łodzią i nie dać złapać służbom mundurowym. Zachodnie media na widok dziesiątek ludzi stłoczonych na prowizorycznych tratwach grzmiały w rozpaczy, że oto ludzie przebyli w takich warunkach całe morze, by dostać się do upragnionej krainy wolności. I tu zaczyna się polityka naiwności pod tytułem “refugees welcome!”. Bo przecież tymi ludźmi trzeba się teraz zaopiekować, dać wikt i schronienie. W końcu uciekają przed wojną, a jeśli nie przed wojną, to przed skrajną biedą. A my jesteśmy cywilizowani i takim ludziom pomagamy.

Bardzo to szlachetne, ale to przepis na załamanie się naszych państw.

 

Nie da się zbawić całego świata

Europa nie może stać się Arką Noego dla wszystkich ludzi na świecie, którym nie podoba się życie w aktualnym miejscu egzystencji. To nie może działać tak, że przyjmiemy na nasz kontynent każdego, kto chce do nas trafić. Na oko jakieś 90% populacji Afryki żyje w gorszych warunkach niż Europejczycy. I co z tym fantem zrobić? Przyjąć ponad miliard “uchodźców” bo przecież u nich bieda, a u nas dobrobyt i trzeba pomagać? To tak nie działa i nie możemy obiecywać w ciemno tym ludziom, że “wszystkich przyjmiemy”, że każdy jest mile widziany, jak to pokazywano na transparentach ‘refugees welcome”. To pchanie tych ludzi w tarapaty. Co jakiś czas jakaś łódka ginie w wodach Morza Śródziemnego, a w tych katastrofach giną setki osób, także dzieci. Autorami tych tragedii są przemytnicy i nieodpowiedzialni, naiwni politycy, którzy rzeczywistość widzą przez różowe okulary.

A wciąż pojawiają się nowe łodzie, choć dla przybyłych imigrantów na południu Europy ani pracy, ani dachu nad głową w zasadzie nie ma. Jak to chce rozwiązać Unia Europejska? Podobno tzw. “solidarnością” która jest zwykłą spychologią problemu.

 

Relokacja imigrantów budzi dawne demony

Z falami imigrantów w największym stopniu mierzy się Europa Południowa. Polska także, ale o naszym podwórku za chwilę. Włochy czy Grecja nie mają za bardzo jak powstrzymywać przemytu ludzi u swych granic, bo nie da się szczelnie pilnować granicy morskiej. Dlatego u ich wybrzeży wciąż lądują nowi przybysze. Co z nimi zrobić? Już teraz rodowici Grecy czy Włosi zmagają się z bezrobociem i kryzysem mieszkaniowym, a co dopiero zaoferować imigrantom? W tych budzi się gniew i frustracja, że Europa jednak nie jest tak otwarta i bogata jak im mówiono, a przynajmniej nie dla nich. Winią za to polityków, służby, Europejczyków, tylko nie siebie. Oni wymagają dostatniego życia i basta. Co z nimi zrobić? Odesłać z powrotem? To byłby wizerunkowy cios dla europejskich liderów. Cała kampania o ich otwartości i tolerancji szlag by trafił. Dlatego wymyślono “Solidarność” ws kryzysu migracyjnego. W jej ramach każde państwo miałoby przyjąć określoną liczbę przybyłych do Europy imigrantów. Tych trzeba byłoby przymusowo relokować z Południa Europy do innych regionów. Jak to zrobić? Czy nad tym światli unijni urzędnicy się zastanowili?

Pierwszą opcją byłoby zapakowanie imigrantów w samolot i przetransportowanie drogą powietrzną do docelowej destynacji. Tylko czy wyobrażacie sobie transport ponad 100 imigrantów z Afryki zwykłym lotem czarterowym? Czy bezpieczne byłoby zostawienie załogi samolotu z tak duża grupą imigrantów niewiadomego pochodzenia? A jeśli taki lot wymagałby specjalnych środków bezpieczeństwa, służb które ich pilnują, specjalnego samolotu wojskowego, to czy na pewno chcemy mieć takich gości u siebie? Którzy muszą być pilnowani przez mundurowych?

Inną opcją jest transport kolejowy. Zapakowanie migrantów w wagony i rozesłanie po całej Europie. No nie kojarzy się to za dobrze. I znów powstaje pytanie, czy taki środek transportu nie wymagałby dodatkowych środków bezpieczeństwa?

Osobną kwestią w obu przypadkach pozostaje nastawienie samych imigrantów do takiej przymusowej relokacji. Ci ludzie decydując się na podróż w jedną stronę do Europy, obrali sobie jeden konkretny cel: wygodne, dostatnie życie w bogatym państwie. Domyślnie w Niemczech, Francji, może w Szwecji. Ale co jeśli tu na miejscu usłyszą, że mają trafić na jakąś Słowację, Litwę, albo co gorsza, rasistowską Polskę? To może dopiero być zarzewie prawdziwego konfliktu na bazie frustracji i niezadowolenia.

 

Imigranci mogą być źródłem problemów

Ktoś może powiedzieć, że to szkodliwa generalizacja, wrzucanie wszystkich do jednego worka, ale to kwestia bezpieczeństwa polskiego społeczeństwa. I nie przekona mnie tłumaczenie, że jeśli na 5000 imigrantów trafi się jeden terrorysta, który zabije “jedynie” 10 Polaków, to i tak uratujemy 4990 ludzi, jak to tłumaczyła mądra Pani w TVN-ie.

Nie każdy arabski imigrant jest terrorystą, ale każdy terrorysta jest arabskim imigrantem bądź jego potomkiem. Takie generalizowanie sprawy może być krzywdzące dla ludności arabskiej, ale jest bezpieczne dla obywateli Europy. A jako Europejczyk bardziej obchodzi mnie los obywateli Europy, aniżeli innych. Życzyłbym sobie, żeby tak samo myśleli politycy zasiadający w Komisji Europejskiej.

Niektórzy postępowcy próbują bronić imigrantów argumentem, że przecież wśród Polaków także są mordercy i gwałciciele. Prawda, ale takie przedstawianie sprawy i szukanie symetrii to zakłamywanie rzeczywistości. Odsetek przestępców wśród imigrantów w Europie jest o wiele wyższy niż u reszty społeczeństwa. Generalizowanie i kierowanie się uprzedzeniami wobec imigrantów obcych nam kulturowo to zdroworozsądkowe chuchanie na zimne.

Niestety, ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Ludzie z różnych kultur, różnych nacji i ras są od siebie różni. Różnimy się pod względem norm moralnych i obyczajowych. To co u nas, w Europie, uważane jest za patologię, choćby bicie kobiet, w kręgach Bliskiego Wschodu jest czymś normalnym. Szczególnie nie rozumiem fiksacji ludzi lewicowych na punkcie otwartości na imigrantów, którzy gardzą lewicowymi wartościami. To szeroko rozumiana lewica powinna być pierwszym przeciwnikiem masowej imigracji z Afryki i Bliskiego Wschodu. Jeśli chcemy chronić i wzmacniać prawa kobiet, społeczności LGBT to “ubogacenie” kulturowe ludźmi z państw, gdzie kobiety i geje są traktowani jak podludzie, nie jest najlepszym pomysłem.

Dlatego dziwi mnie postawa lewicy ws. kryzysu migracyjnego na naszej wschodniej granicy, gdzie imigranci są zwożeni najpierw przez przemytników, a potem przez służby reżimu Łukaszenki. To nawet nie jest naturalna imigracja, a operacja kierowana wprost z Mińska i Moskwy przeciwko naszemu państwu.

Europa jest niezwykle różnorodna kulturowo i narodowo. Nie ma potrzeby tu nic na siłę ubogacać. Jesteśmy najbogatszym w kulturę regionem świata. Kolebką cywilizacji i demokracji. To trzeba chronić, a nie wystawiać na zbezczeszczenie. Europa winna być inkluzywna i otwarta dla Europejczyków, a ekskluzywna dla gości. To my musimy decydować, kto do nas przyjeżdża, nie na odwrót.


 

POLECANE
Nie będzie śledztwa ws. słynnej kawalerki pana Jerzego. Prokuratura: Brak podstaw z ostatniej chwili
Nie będzie śledztwa ws. słynnej "kawalerki pana Jerzego". Prokuratura: Brak podstaw

Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w zakresie siedmiu wątków przejęcia kawalerki Jerzego Ż. przez prezydenta elekta Karola Nawrockiego i jego małżonkę. Śledczy nie zbadają m.in. doprowadzenia gminy do niekorzystnego rozporządzenia mieniem i oświadczeń przed notariuszem.

Interia w żałobie. Nagła śmierć wydawcy z ostatniej chwili
Interia w żałobie. Nagła śmierć wydawcy

Nie żyje Rafał Cieniek, 37-letni wydawca strony głównej Interii i doktor nauk o mediach, ceniony profesjonalista i serdeczny kolega – poinformowała we wtorek Interia.

Mec. Wąsowski został oskarżony przez prokuraturę. Dostałem zarzuty za to, że byłem obrońcą swojego klienta z ostatniej chwili
Mec. Wąsowski został oskarżony przez prokuraturę. "Dostałem zarzuty za to, że byłem obrońcą swojego klienta"

Mec. Krzysztof A Wąsowski broniący w sprawie nieprawidłowości dot. Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych we wtorek sam usłyszał zarzuty. - Nie mogę jeszcze dokładnie powiedzieć, w jaki sposób zarzuty są sformułowane. Powiem tylko, że dostałem zarzuty za to, że byłem obrońcą swojego klienta. To złamanie Konstytucji i praw człowieka. Nie spotkałem się z czymś takim w swojej karierze - powiedział w rozmowie z portalem tysol.pl mec. Wąsowski.

Bundeswehra musi być gotowa do wojny”. Plan niemieckich zbrojeń pilne
"Bundeswehra musi być gotowa do wojny”. Plan niemieckich zbrojeń

Niemieckie ministerstwo obrony planuje zakup tysiąca czołgów Leopard 2 oraz 2,5 tys. kołowych transporterów opancerzonych Boxer. Za ich produkcję będą odpowiadać europejskie konsorcjum KDNS oraz niemiecki gigant zbrojeniowy Rheinmetall.

Sztuczna inteligencja Grok pozamiatała Romana Giertycha i Platformę Obywatelską gorące
Sztuczna inteligencja "Grok" pozamiatała Romana Giertycha i Platformę Obywatelską

"Grok" to sztuczna inteligencja zintegrowana z platformą "X" Elona Muska. Tym razem "Grok" wdał się w dyskusję z internautami nt. Romana Giertycha. Efekty były dla "mecenasa Platformy" opłakane.

PiS z pomysłem dla firm na granicy. Tarcza na zachodzie i wschodzie z ostatniej chwili
PiS z pomysłem dla firm na granicy. Tarcza na zachodzie i wschodzie

Posłowie PiS ocenili we wtorek, że wprowadzone przez rząd tymczasowe kontrole na granicy z Niemcami i Litwą są niewystarczające. Ich zdaniem trzeba wydać czasowy zakaz wjazdu do Polski obywateli określonych krajów, a także wprowadzić "tarcze osłonowe" dla przygranicznych firm, które ponoszą straty.

Dr Duniec: Najbardziej intensywnych opadów spodziewamy się najbliższej nocy z ostatniej chwili
Dr Duniec: Najbardziej intensywnych opadów spodziewamy się najbliższej nocy

Kluczowa będzie najbliższa noc – powiedział podczas konferencji dyrektor Centrum Meteorologicznej Osłony Kraju (CMOK) dr Grzegorz Duniec. W ciągu 12 godzin na połowie Polski opady wyniosą do 100 milimetrów – dodał.

Droższe wakacje w Grecji. Weszły nowe opłaty klimatyczne gorące
Droższe wakacje w Grecji. Weszły nowe opłaty klimatyczne

Grecja od 1 lipca wprowadziła nowe obciążenie dla turystów – opłatę klimatyczną, która wyniesie nawet 20 euro za dzień.

Chorwacja w szoku: Potężna burza spustoszyła znany kurort, zatonął wycieczkowy statek   z ostatniej chwili
Chorwacja w szoku: Potężna burza spustoszyła znany kurort, zatonął wycieczkowy statek

Chorwackie miasto Split, odwiedzane chętnie przez tłumy między innymi polskich turystów, przeżyło najgroźniejszą burzę od lat. We wtorek w mieście szalał wiatr, który według świadków porywał motocykle i łamał drzewa jak zapałki. W porcie prom, rzucany podmuchami wiatru, zatopił statek wycieczkowy. 

Element współwiny Polaków za Holocaust ma być częścią tzw. Domu Niemiecko-Polskiego w Berlinie z ostatniej chwili
"Element współwiny Polaków za Holocaust" ma być częścią tzw. Domu Niemiecko-Polskiego w Berlinie

W powstającym w Berlinie tzw. Domu Niemiecko-Polskim ma się znaleźć miejsce na narrację o "współwinie Polaków za Holocaust". – Niemiecki plan rozmywania swoich zbrodni w czasie II wojny światowej poprzez obarczanie ''współwiną'' innych narodów dzieje się na naszych oczach – komentuje mec. Bartosz Lewandowski.

REKLAMA

Konrad Wernicki: Europa musi bronić się przed nielegalną imigracją, a nie jej ulegać

Unia Europejska ma problem z którego nie potrafi wyraźnie wybrnąć. Problem ten po części powstał naturalnie, a po części jest dziełem polityków. Naturalnie, bo migracja ludności jest czymś co towarzyszy całej historii ludzkości. Z drugiej strony jej skala i natężenie w kierunku europejskim to już dzieło polityków, zarówno tych naiwnych jak i cynicznych. Niemniej coś z tym trzeba zrobić, bo nie po to tworzymy Europejską Wspólnotę, by ta zmieniła się w region III świata.
Imigranci u wybrzeży Europy Konrad Wernicki: Europa musi bronić się przed nielegalną imigracją, a nie jej ulegać
Imigranci u wybrzeży Europy / Irish Defence Forces, CC BY 2.0 , Wikimedia Commons

Problem Unii Europejskiej polega na tym, że przez swoją politykę wizerunkową w przypadku migracji zapędziła się w kozi róg. Bo jak tu z jednej strony głosić, że jesteśmy krainą tolerancji, otwartości i zapraszamy każdego do naszej wspólnoty, by jednocześnie w pewnym momencie powiedzieć: hola, hola, dość!

 

Migrować rzecz ludzka

Zacznijmy od tego, że migracje ludności nie są niczym nowym. Na przestrzeni wieków ludzie migrowali po całej kuli ziemskiej, zazwyczaj z przyczyn ekonomicznych, w ucieczce przed biedą czy wojną. Opuszczali miejsca w których nie widzieli dla siebie szans na udane życie, albo wręcz siłowo ich stamtąd wypędzano. Tak było też z Polakami, którzy po II Wojnie Światowej i jeszcze długo w czasach PRL opuszczali Polskę, nie chcąc żyć pod komunistycznym jarzmem. Jako naród znajdowaliśmy schronienie najczęściej w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. To tam Polacy mieli szansę od nowa układać swoje życie, pracować i cieszyć się wolnością w demokratycznym świecie, o którym zawsze marzyliśmy.

Dziś jesteśmy świadkami jak obywatele krajów Afryki i Bliskiego Wschodu usilnie chcą dotrzeć do Europy, by żyć w naszej cywilizacji. Tylko postawmy sobie pytanie, czy wybierają Europę dlatego bo cenią nasze demokratyczne wartości, swobody obywatelskie, pluralizm poglądów, kultur i szerokie możliwości zawodowe, czy jedynie chcą te warunki wykorzystać pod względem socjalnym?

 

Europa szuka pracownika

Ten pęd imigrantów do Europy nie wziął się z niczego. To efekt zaproszenia ich przez cynicznych politycznych liderów Europy, którzy upatrzyli sobie w nich źródła taniej siły roboczej, która miała napędzać europejskie gospodarki.

Europa się starzeje, Polska także. Przemiany kulturowe, ale też te gospodarcze (kapitalistyczne) doprowadziły do takiego stylu życia, w którym zakładanie rodziny odbywa się kosztem ustabilizowania życia zawodowego. Najpierw wspinamy się po szczeblach edukacji, później dwoimy i troimy na rynku pracy, by dopiero potem móc założyć rodzinę. Nie za dużą, bo na dużą rodzinę nie ma ani czasu, ani środków, więc w najlepszym wypadku wskaźnik demograficzny oscyluje wokół zera, bo urodzenia nie przewyższają liczby zgonów. Od czasu pandemii ten wskaźnik dramatycznie podupadł i Europejczyków, Polaków co roku umiera zdecydowanie więcej niż się rodzi.

Jesteśmy starym społeczeństwem, a przecież ktoś pracować musi. Tym bardziej, że jako ludzie żyjący dostatnie (w kontekście globalnym) nie garniemy się nadto do prac ciężkich i nieprzyjemnych. Dostrzeżono to już lata temu i postanowiono coś z tym zrobić. Jednak prowadzenie skutecznej polityki prorodzinnej to niełatwe zadanie. Nie żeby w Europie się nie starali tego robić, wprost przeciwnie. Kraje Europy Zachodniej mają dobrze rozwinięte elementy polityki socjalnej, nakłaniające do macierzyństwa, wspierające w utrzymaniu i wychowaniu dzieci. Nie ma co sobie wmawiać, że Zachód “zwalcza rodziny i tradycyjne wartości”. Wystarczy spojrzeć na dzietność Polek w Polsce i w Wielkiej Brytanii. To na wyspach Polki rodzą więcej dzieci niż u nas. Dlaczego? Bo tam, mimo że ich mężowie zazwyczaj są tą tanią siłą roboczą, mają zapewnione minimum egzystencji i jako matki są wspierane przez aparat państwa w tym, by być dzietnymi. W Europie Zachodniej też każdy kto pracuje, ma w zasadzie gwarancję spokojnego życia. A i bezrobotni nie są pozostawieni sami sobie.

 

Polityka Herzlich Willkommen

I teraz wróćmy do potrzeby tejże taniej siły roboczej. Europejscy politycy oprócz prób ratowania demografii, zaczęli ratować się szybkim i prostym zastrzykiem dodatkowych rąk do pracy w postaci imigrantów. Państwa postkolonialne miały już przetarte szlaki w swoich dawnych afrykańskich i azjatyckich koloniach, a na Starym Kontynencie po części żyli już potomkowie skolonizowanych nacji. W największej mierze dotyczy to Francji i Wielkiej Brytanii. Te państwa czerpały garściami ze swoich starych terenów kolonialnych i stworzyły mechanizmy zachęcające do przenosin i pracy w Europie. Imigranci stopniowo sprowadzali kolejnych członków swoich rodzin do Europy tworząc nowe mniejszości narodowe, pracujące na rzecz metropolii. Inne kraje jak Niemcy czy Szwecja, pozbawione takiego kolonialnego dziedzictwa musiały nieco sztucznie stworzyć ofertę dla przybyszów z biednych części świata, których da się zmotywować do pracy na rzecz europejskich gospodarek. Ofertę kierowano na Bliski Wschód i do Afryki Północnej, czyli miejsc z których stosunkowo blisko do Europy i w których łatwiej jest prowadzić akcje propagandowe. Ta trafiła na podatny grunt wśród ludzi, którzy zostali omamieni wizją dostatniego życia w bogatej Europie.

Unia Europejska w wyobraźni młodych Arabów i Afrykanów urosła do rangi krainy mlekiem i miodem płynącej, gdzie każdy otrzymuje środki niezbędne do życia, a do tego ma dostęp do wielu uciech i atrakcji. Do tej pory Ci ludzie musieli z dnia na dzień pracować na swój byt w warunkach odległych od tych, które widzą patrząc na propagandowe broszurki europejskich stolic i pracodawców. Zresztą ta wizja jest podsycana choćby przez historie piłkarzy, którym udało się wyrwać z biednych krajów, a dzięki karierze w europejskich klubach zdobyli sławę i pieniądze na niewyobrażalną skalę. Skoro taki Mbappe zarabia niemal 2 miliony euro tygodniowo, to dla nich na pewno coś się znajdzie. Tym bardziej, że wspomniane wcześniej państwa jak Niemcy i Szwecja zachęcały imigrantów do przeprowadzki, obiecując, że udzielą im niezbędnego wsparcia socjalnego w osiedleniu się w ich miastach. Mieszkanie socjalne, zasiłek, kurs języka i nauka pracy, to wszystko mieli zapewnione imigranci chętni do zmiany swojego życia. I tak przez lata liczba imigrantów w Państwach Europy Zachodniej rosła. Apogeum tej polityki miało miejsce w 2015 r. gdy Angela Merkel skuszona świeżą dostawą nowych rąk do pracy wszem i wobec zapowiedziała “Herzlich willkommen!” zapraszając każdego kto ma chęć, do życia w Europie. I fala ruszyła.

 

Nowa fala imigracji

Do tej pory choć imigracja do Europy była duża i powodowała szybki rozrost mniejszości narodowych, które wcale nie zamierzały się integrować z nacjami europejskimi, to była przynajmniej prowadzona w kontrolowany sposób. Wszystko zmieniło się od czasu wizerunkowego otwarcia Europy dla wszystkich chętnych. Nagle wizja życia w Europie zaczęła być celem samym w sobie, szczególnie dla młodych mieszkańców Bliskiego Wschodu i Afryki, którzy dzięki globalnemu dostępowi do internetu już dawno wyrobili sobie mniemanie o UE właśnie jako miejscu gdzie wszystko mogą, a nic nie muszą.

Tutaj zaczyna się cynizm europejskich liderów. Wiadomo, że nawet jeśli politycy mówią, że chętnie zapraszają każdego, to tak naprawdę chodzi im tylko o tych zdatnych do pracy. O tych mitycznych magistrów i inżynierów, którzy mogliby pracować dużo i tanio. Tych da się łatwo przesiać w punktach kontrolnych, wydając wizy i pozwolenia o pracę, a od reszty oddziela nas przecież morze śródziemne, więc nie ma problemu prawda? Prawda?! Okazało się, że to żadna przeszkoda.

Skoro jest popyt na dostanie się do Europy to musiały powstać źródła podaży. Tak swój interes zwietrzyli przemytnicy ludzi. Od 2015 r. do wód terytorialnych Włoch, Grecji, Francji i Hiszpanii zaczęły przybywać setki łodzi wypchane po brzegi imigrantami. Dostatecznie daleko od brzegu przemytnicy puszczali ich w nadmuchiwanych pontonach, by w porę się wycofać ze swoją łodzią i nie dać złapać służbom mundurowym. Zachodnie media na widok dziesiątek ludzi stłoczonych na prowizorycznych tratwach grzmiały w rozpaczy, że oto ludzie przebyli w takich warunkach całe morze, by dostać się do upragnionej krainy wolności. I tu zaczyna się polityka naiwności pod tytułem “refugees welcome!”. Bo przecież tymi ludźmi trzeba się teraz zaopiekować, dać wikt i schronienie. W końcu uciekają przed wojną, a jeśli nie przed wojną, to przed skrajną biedą. A my jesteśmy cywilizowani i takim ludziom pomagamy.

Bardzo to szlachetne, ale to przepis na załamanie się naszych państw.

 

Nie da się zbawić całego świata

Europa nie może stać się Arką Noego dla wszystkich ludzi na świecie, którym nie podoba się życie w aktualnym miejscu egzystencji. To nie może działać tak, że przyjmiemy na nasz kontynent każdego, kto chce do nas trafić. Na oko jakieś 90% populacji Afryki żyje w gorszych warunkach niż Europejczycy. I co z tym fantem zrobić? Przyjąć ponad miliard “uchodźców” bo przecież u nich bieda, a u nas dobrobyt i trzeba pomagać? To tak nie działa i nie możemy obiecywać w ciemno tym ludziom, że “wszystkich przyjmiemy”, że każdy jest mile widziany, jak to pokazywano na transparentach ‘refugees welcome”. To pchanie tych ludzi w tarapaty. Co jakiś czas jakaś łódka ginie w wodach Morza Śródziemnego, a w tych katastrofach giną setki osób, także dzieci. Autorami tych tragedii są przemytnicy i nieodpowiedzialni, naiwni politycy, którzy rzeczywistość widzą przez różowe okulary.

A wciąż pojawiają się nowe łodzie, choć dla przybyłych imigrantów na południu Europy ani pracy, ani dachu nad głową w zasadzie nie ma. Jak to chce rozwiązać Unia Europejska? Podobno tzw. “solidarnością” która jest zwykłą spychologią problemu.

 

Relokacja imigrantów budzi dawne demony

Z falami imigrantów w największym stopniu mierzy się Europa Południowa. Polska także, ale o naszym podwórku za chwilę. Włochy czy Grecja nie mają za bardzo jak powstrzymywać przemytu ludzi u swych granic, bo nie da się szczelnie pilnować granicy morskiej. Dlatego u ich wybrzeży wciąż lądują nowi przybysze. Co z nimi zrobić? Już teraz rodowici Grecy czy Włosi zmagają się z bezrobociem i kryzysem mieszkaniowym, a co dopiero zaoferować imigrantom? W tych budzi się gniew i frustracja, że Europa jednak nie jest tak otwarta i bogata jak im mówiono, a przynajmniej nie dla nich. Winią za to polityków, służby, Europejczyków, tylko nie siebie. Oni wymagają dostatniego życia i basta. Co z nimi zrobić? Odesłać z powrotem? To byłby wizerunkowy cios dla europejskich liderów. Cała kampania o ich otwartości i tolerancji szlag by trafił. Dlatego wymyślono “Solidarność” ws kryzysu migracyjnego. W jej ramach każde państwo miałoby przyjąć określoną liczbę przybyłych do Europy imigrantów. Tych trzeba byłoby przymusowo relokować z Południa Europy do innych regionów. Jak to zrobić? Czy nad tym światli unijni urzędnicy się zastanowili?

Pierwszą opcją byłoby zapakowanie imigrantów w samolot i przetransportowanie drogą powietrzną do docelowej destynacji. Tylko czy wyobrażacie sobie transport ponad 100 imigrantów z Afryki zwykłym lotem czarterowym? Czy bezpieczne byłoby zostawienie załogi samolotu z tak duża grupą imigrantów niewiadomego pochodzenia? A jeśli taki lot wymagałby specjalnych środków bezpieczeństwa, służb które ich pilnują, specjalnego samolotu wojskowego, to czy na pewno chcemy mieć takich gości u siebie? Którzy muszą być pilnowani przez mundurowych?

Inną opcją jest transport kolejowy. Zapakowanie migrantów w wagony i rozesłanie po całej Europie. No nie kojarzy się to za dobrze. I znów powstaje pytanie, czy taki środek transportu nie wymagałby dodatkowych środków bezpieczeństwa?

Osobną kwestią w obu przypadkach pozostaje nastawienie samych imigrantów do takiej przymusowej relokacji. Ci ludzie decydując się na podróż w jedną stronę do Europy, obrali sobie jeden konkretny cel: wygodne, dostatnie życie w bogatym państwie. Domyślnie w Niemczech, Francji, może w Szwecji. Ale co jeśli tu na miejscu usłyszą, że mają trafić na jakąś Słowację, Litwę, albo co gorsza, rasistowską Polskę? To może dopiero być zarzewie prawdziwego konfliktu na bazie frustracji i niezadowolenia.

 

Imigranci mogą być źródłem problemów

Ktoś może powiedzieć, że to szkodliwa generalizacja, wrzucanie wszystkich do jednego worka, ale to kwestia bezpieczeństwa polskiego społeczeństwa. I nie przekona mnie tłumaczenie, że jeśli na 5000 imigrantów trafi się jeden terrorysta, który zabije “jedynie” 10 Polaków, to i tak uratujemy 4990 ludzi, jak to tłumaczyła mądra Pani w TVN-ie.

Nie każdy arabski imigrant jest terrorystą, ale każdy terrorysta jest arabskim imigrantem bądź jego potomkiem. Takie generalizowanie sprawy może być krzywdzące dla ludności arabskiej, ale jest bezpieczne dla obywateli Europy. A jako Europejczyk bardziej obchodzi mnie los obywateli Europy, aniżeli innych. Życzyłbym sobie, żeby tak samo myśleli politycy zasiadający w Komisji Europejskiej.

Niektórzy postępowcy próbują bronić imigrantów argumentem, że przecież wśród Polaków także są mordercy i gwałciciele. Prawda, ale takie przedstawianie sprawy i szukanie symetrii to zakłamywanie rzeczywistości. Odsetek przestępców wśród imigrantów w Europie jest o wiele wyższy niż u reszty społeczeństwa. Generalizowanie i kierowanie się uprzedzeniami wobec imigrantów obcych nam kulturowo to zdroworozsądkowe chuchanie na zimne.

Niestety, ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Ludzie z różnych kultur, różnych nacji i ras są od siebie różni. Różnimy się pod względem norm moralnych i obyczajowych. To co u nas, w Europie, uważane jest za patologię, choćby bicie kobiet, w kręgach Bliskiego Wschodu jest czymś normalnym. Szczególnie nie rozumiem fiksacji ludzi lewicowych na punkcie otwartości na imigrantów, którzy gardzą lewicowymi wartościami. To szeroko rozumiana lewica powinna być pierwszym przeciwnikiem masowej imigracji z Afryki i Bliskiego Wschodu. Jeśli chcemy chronić i wzmacniać prawa kobiet, społeczności LGBT to “ubogacenie” kulturowe ludźmi z państw, gdzie kobiety i geje są traktowani jak podludzie, nie jest najlepszym pomysłem.

Dlatego dziwi mnie postawa lewicy ws. kryzysu migracyjnego na naszej wschodniej granicy, gdzie imigranci są zwożeni najpierw przez przemytników, a potem przez służby reżimu Łukaszenki. To nawet nie jest naturalna imigracja, a operacja kierowana wprost z Mińska i Moskwy przeciwko naszemu państwu.

Europa jest niezwykle różnorodna kulturowo i narodowo. Nie ma potrzeby tu nic na siłę ubogacać. Jesteśmy najbogatszym w kulturę regionem świata. Kolebką cywilizacji i demokracji. To trzeba chronić, a nie wystawiać na zbezczeszczenie. Europa winna być inkluzywna i otwarta dla Europejczyków, a ekskluzywna dla gości. To my musimy decydować, kto do nas przyjeżdża, nie na odwrót.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe