Marek Miśko: Który katolik jest lepszy?
W minioną niedzielę zdarzyło mi się wspomnieć kolejną rocznicę chrztu Polski. Przypomniałem przy tej okazji, że jedno z najważniejszych wydarzeń w dziejach naszego Narodu, czyli chrzest mieszkowy, nadal budzi wiele kontrowersji wśród historyków. Do dziś trwają bowiem spory o to, gdzie miał on miejsce… Jedni wskazują na Poznań inni na Gniezno, a coraz liczniejsi na niemiecki Kwedlinburg. Jednego możemy być natomiast pewni, że pierwszy książę Polski był chrzczony według starego rytu. Niestety zachwyt, który w kilku zdaniach wyraziłem nad starożytną formułą chrzcielną, zbudował w oczach wspomnianej czytelniczki dystans i skutkował zadaniem wspomnianego już pytania, „Czy jako katolik tradycji uważam za lepszego?”
Czy tradycyjni katolicy są lepsi?
Odpowiedź na to pytanie jest banalnie prosta. Jeżeli są tacy katolicy, którzy twierdzą, że są lepsi od innych, to muszą wiedzieć, że już są gorsi. Nie ma bowiem dla katolika nic gorszego jak myślenie, że jest się lepszym. Sprawę tę dokładnie wyłożył Jezus w przypowieści o celniku, nie trzeba więc niczego innego dodawać.
Natomiast nie jest też tak, że z obawy przed zarzutami, czy trudnymi pytaniami, przestańmy wyrażać swój pogląd na kwestie wiary, liturgii czy doktryny. Prawdziwa pokora nie ma bowiem nic wspólnego z ukrywaniem prawdy. Pokora w moim najgłębszym przekonaniu – i taką też definicję jej stworzyłem – jest nieustannym zwalczaniem swoich małości i równie silnym eksponowaniem wszystkich cech pozytywnych. Tak też jest z innymi dziedzinami życia, również wiarą, czy troską o liturgię. Parafrazując Dmowskiego: Wolno mi być dumnym z tego, co we mnie dobre, ale muszę i przyjąć upokorzenie za to, co we mnie marne…
Zachwyt nad starożytnym rytem Kościoła nie jest jednak sprawą wyłącznie estetyczną. Ba! Z estetyką ma wspólnego najmniej. Chodzi o spójność przekazu i nierozerwalną więź z Tradycją Kościoła. Podnoszenie tematyki starego obrzędu nie może istnieć po to, aby innych umniejszać, ale po to, aby każdy mógł wzrastać. Duzi niech patrzą, aby nie upaść, ci co upadli z kolei niech częściej i szybciej powstają. Bycie dumnym z największego Skarbu Kościoła, jakim jest bez wątpienia, tradycyjny ryt zwany mylnie „trydenckim” nie może być łączone z pychą, lecz pokorą. Nie jesteśmy lepsi, że modlimy się po łacinie, czy znamy ceremoniał mający prawie 2000 lat, ale jesteśmy lepsi, bo znamy swoją małość, a otrzymując skarb, chcemy dzielić się nim z innymi.
"Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony"
Za każdym razem, gdy przyjdzie nam do głowy, aby jawić się w oczach Boga, jako lepsi sięgnijmy do "Łukaszowej Ewangelii" i przeczytajmy to pouczenie na głos „[…] 13 A celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!” 14 Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony»”( Łk, 18, 9-14)