Azja: USA budują sojusze w Azji

Azja: USA budują sojusze w Azji

Amerykanie angażują się w wielką, globalną grę geopolityczną. My, w Polsce siłą rzeczy zwracamy uwagę na to, co dzieje się w Europie, ze szczególnym uwzględnieniem Europy Wschodniej. Warto jednak dostrzec konsekwentne, przyznajmy, budowanie amerykańskiej siły na kontynencie azjatyckim. To logiczne i w dużej mierze oczekiwane, bo właśnie w Azji funkcjonują, stopniowo poszerzające swoje wpływy gospodarcze i polityczne , Chiny.

 

Japonia się zbroi, Filipiny bliżej USA

 

Warto zwrócić uwagę na to, co dzieje się w Japonii, która najwyraźniej przestraszona systematycznym i relatywnie szybkim wzrostem wpływów Pekinu odeszła od przestarzałych, pochodzących z okresu jeszcze po II wojnie światowej – wówczas, o paradoksie, wymuszonych przez Amerykanów – zapisów konstytucyjnych, które czyniły z niej kraj bez armii, a raczej z jej atrapą w postaci sił terytorialnych. Teraz „Kraj Kwitnącej Wiśni” zbroi się, buduje silną armię odczytując chińskie zagrożenie i szukając dla niego remedium w postaci zaciśnienia relacji z Waszyngtonem. Podobna decyzje podjęły Filipiny, w których właśnie piszę ten tekst. To olbrzymie demograficznie, ale wciąż mało doceniane państwo, jest wśród „piętnastki” najliczniejszych pod względem populacji państw globu. 110 milionów ludzi, to mniej niż 10% potencjału demograficznego Chińskiej Republiki Ludowej, ale już filipińska armia i jej ścisła współpraca z siłami zbrojnymi Stanów Zjednoczonych, to ważne figury na azjatyckiej szachownicy geopolitycznej.

 

Waszyngton i Manilę łączy po części wspólna historia. Filipiny to przecież niedawna ,przez pół wieku, amerykańska kolonia. Po blisko 380 latach kolonizacji hiszpańskiej rozpoczętej przez portugalskiego podróżnika w służbie króla w Madrycie - Ferdynanda Magellana, przegrana w wojnie hiszpańsko-amerykańskiej oznaczała scedowanie przez Madryt Filipin na rzecz Waszyngtonu. Filipińczycy, tak jak wcześniej wojowali z Hiszpanami o niepodległość, podnieśli też rękę na USA. Wojna filipińsko-amerykańska na początku XX wieku pochłonęła życie nawet do miliona cywilów, przeważnie z powodu chorób i głodu. Amerykanie wygrali, co oczywiste, tę wojnę, ale co więcej: ustanowili kontrolę także nad obszarami górskimi na filipińskich wyspach, które wcześniej nigdy nie dały podbić się Hiszpanii. W okresie II wojny światowej część Filipińczyków kolaborowała z japońskimi okupantami tworząc marionetkową  Republikę Filipińską, ale większość angażowała się w antyjapońską partyzantkę i to na olbrzymią skalę. Japońska okupacja Filipin była okrutna, pochłaniając pod koniec II wojny światowej aż milion ofiar. Nic dziwnego, że mimo wojny sprzed 100 lat Filipińczycy pamiętają Amerykanom, że to oni zgodzili się w 1946 roku na niepodległość filipińskiego państwa. Stąd też żywe pozytywne resentymenty wobec „Jankesów”.

 

Polityczne dynastie

 

Tymczasem Amerykanie stąpają w Azji po polu minowym historii. Jak w jednym sojuszu militarno-politycznym umieścić kraje, które były okupantami (Japonia) i te, które były okupowane (Korea Południowa, Filipiny). Zwłaszcza, że Pekin starał się umiejętnie rozgrywać kartę historii doprowadzając do bilateralnych spotkań z Seulem i eksponując właśnie „wspólnotę losów” w postaci japońskiej okupacji podczas II wojny światowej.

 

Przygotowuję ten artykuł w Manili, z której w ciągu niespełna dwóch godzin można dolecieć do Tajpej – stolicy „Republiki Chińskiej”, bo tak brzmi oficjalna nazw Tajwanu. Dla prezydenta Ferdinanda Marcosa Jr, który wygrał ubiegłoroczne wybory prezydenckie uzyskując przy prawie 90% frekwencji 59% głosów zagrożenie ze strony Chin nie jest abstrakcją. Marcos to syn filipińskiego dyktatora, który rządził tym krajem przez 21 lat. Funkcjonowanie klanów politycznych, na poziomie szczególnie lokalnym, ale także centralnym to tutejsza norma, choć przecież występująca także w innych krajach kontynentu. Ciekawe, że wiceprezydentem u Marcosa Jr jest… córka poprzedniego prezydenta Filipin Sara Duterte-Carpio. Prezydent Marcos jest proamerykański jak jego poprzednik. Co prawda nie śpiewa serenad na cześć Trumpa, jak Rodrigo Duterte (to nie metafora - tak się zdarzyło!), ale wie, że Manila wykupi swoistą polisę ubezpieczeniową dzięki sojuszowi z największym mocarstwem świata, które jest w kontrze do mocarstwa numer 2, w którego cieniu leżą wyspy składające się na Filipiny. Marcos wierzy, że dzięki jego proamerykanskiej polityce już nie powtórzą się upokarzające ostrzeliwania i zajmowanie przez Chińczyków filipińskich statków i okrętów. Już dzisiaj Waszyngton i Manila przeprowadzają wspólne manewry morskie.

Możemy pukać się w czoło czytając wypowiedzi poprzedniego prezydenta Filipin, którego kadencja skończyła się raptem osiem miesięcy temu. Człowiek, który mówił: „Hitler zamordował 3 miliony Żydów. W naszym kraju są 3 miliony narkomanów. Byłbym szczęśliwy, gdybym ich wymordował” nie przysłużył się wizerunkowi Filipin na arenie międzynarodowej, ale dzięki takim bon-motom Rodrigo Duterte miał 80% (sic!) poparcia – a politykę międzynarodową robił akurat prozachodnią i proamerykańską. Potrafił przekonać do siebie ekscentrycznego Trumpa, może dlatego, że sam był… jeszcze bardziej ekscentryczny. Można uważać go za chama i prostaka.( „Nie jestem impotentem. Kiedy biorę Viagrę, staje mi”), ale trzeba przyznać, że to on postawił na Amerykanów, a jego politykę kontynuuje syn dawnego dyktatora z córką niedawnego prezydenta.

 

Manila z Waszyngtonem i Warszawą

 

Na forum ONZ Filipiny głosują zawsze razem z Zachodem. W ciągu ostatniego roku podczas pięciu głosowań w sprawie Rosji Manila głosowała identycznie, jak Warszawa i Waszyngton. Jest dla mnie równie zaskakujące, co niepokojące, że Unia Europejska z tym sojusznikiem Zachodu nie była w stanie podpisać wieloletniej umowy gospodarczej analogicznej, jaką Bruksela podpisała z nieodległym Wietnamem. Bardzo dobrze, że Komisja Europejska zdecydowała się na zbliżenie z Hanoi – mimo tego, że są tam więźniowie polityczni, a katolicy mają ciężkie życie. Dlaczego zatem podnosi się kwestię więźniów politycznych w kontekście Filipin jako powód (pretekst?) aby owej ramowej umowy gospodarczej nie wprowadzić w życie? Unia powinna ściślej współpracować z krajami, które prowadza na arenie międzynarodowej politykę zbliżoną do polityki zagranicznej Zachodu. Obecny prezydent Filipin Ferdinand Marcos JR nie wyśmiewa się z „New York Times”, jak to czynił jego poprzednik Rodrigo Duterte i nie każe Bidenowi iść do diabła, jak czynił to Duterte w przypadku Obamy („Mr. Obama, you go to hell”). Niechęć Duterte do liberalno-lewicowego establishmentu USA wynikała z ataków na niego, a nie była przejawem antyamerykanizmu. Jednak w czasach olbrzymich zmian Biały Dom woli bardziej powściągliwego i umiarkowanego władcę w Manili jak Marcos.

 

Dla Polski najważniejsze jest, aby ten trzeci co do liczby katolików kraj na świecie (przez nim tylko Brazylia i Meksyk) i jeden z trzech państw o największej populacji mówiącej po angielsku (obok USA i Indii – angielski jest tu językiem oficjalnym, mówią tu nim w zasadzie wszyscy, co też stwarza podstawę do bliższych politycznych relacji z Waszyngtonem) - głosował w sprawach Rosji na forum ONZ jak my. I tak się dzieje...

 

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (28.02.2023)


 

POLECANE
Mark Zuckerberg spotkał się z Donaldem Trumpem i ma teraz wspierać narodową odnowę Ameryki gorące
Mark Zuckerberg spotkał się z Donaldem Trumpem i ma teraz "wspierać narodową odnowę Ameryki"

Jak donosi francuskie Le Figaro, szef koncernu Meta, będącego właścicielem Facebooka spotkał się 27 listopada w restauracji Mar-a-Lago na Florydzie. Podczas rozmowy miały paść przełomowe deklaracje.

Uciekają z X, bo i tak przegrali tylko u nas
Uciekają z "X", bo i tak przegrali

Lewicowe media uciekają z X: The Guardian, La Vanguardia, Dagens Nyheter, Gazeta Wyborcza, Krytyka Polityczna. Z dawnego Twittera chce też zrezygnować Europejska Federacja Dziennikarzy. Wszystkie te odejścia mają być protestem przeciwko prawicy i „dezinformacji”, która panoszy się rzekomo na platformie. Czy to jednak prawda?

Czy w Rumunii wygra w niedzielę prawica? Przedwyborcze sondaże polityka
Czy w Rumunii wygra w niedzielę prawica? Przedwyborcze sondaże

Jak wynika z sondażu ośrodka AtlasIntel, opublikowanego w czwartek przez serwis informacyjny hotneews.ro, największe poparcie wśród wyborców zdobywa ugrupowanie AUR.

Kandydat PiS do wymiany? Jest odpowiedź Jarosława Kaczyńskiego z ostatniej chwili
Kandydat PiS do wymiany? Jest odpowiedź Jarosława Kaczyńskiego

W niedzielę podczas obywatelskiej konwencji PiS ogłosiło start w wyborach Karola Nawrockiego. Jednak w mediach pojawiły się spekulacje, że prezes partii nie wyklucza wymiany kandydata na innego. Dzisiaj w telewizji wPolsce24 Jarosław Kaczyński odniósł się do tych rewelacji.

Czujniki w domach i mieszkaniach będą obowiązkowe. Kiedy zacznie obowiązywać nowe prawo? pilne
Czujniki w domach i mieszkaniach będą obowiązkowe. Kiedy zacznie obowiązywać nowe prawo?

Rocznie w Polsce dochodzi do 30 tysięcy pożarów, w których ginie ponad 400 osób. Aby ograniczyć liczbę takich wypadków minister spraw wewnętrznych i administracji podpisał nowe rozporządzenie.

Zarząd Polskiej Grupy Lotniczej odwołany. Rynek Lotniczy: To polityczna awantura pilne
Zarząd Polskiej Grupy Lotniczej odwołany. Rynek Lotniczy: To polityczna awantura

Powołana wczoraj rada nadzorcza Polskiej Grupy Lotniczej odwołała zarząd tej spółki. "To efekt politycznej awantury, jaką wywołało odwołanie prezesa PLL LOT Michała Fijoła" – czytamy na stronie RynekLotniczy.pl

Uwaga na toksyczne ubrania dla dzieci. Skandal na słynnej platformie sprzedażowej z ostatniej chwili
Uwaga na toksyczne ubrania dla dzieci. Skandal na słynnej platformie sprzedażowej

Władze Seulu podczas kontroli ubrań z chińskich platform Temu i AliExpress wykryły przypadki przekroczenia kilkusetkrotnie norm toksycznych substancji, w tym m.in. w odzieży dla dzieci.

Wstrząs w kopalni w Bytomiu. Odczuli go mieszkańcy pilne
Wstrząs w kopalni w Bytomiu. Odczuli go mieszkańcy

Podziemny wstrząs w bytomskiej kopalni Bobrek był na tyle silny, że odczuli go mieszkańcy Bytomia, Zabrza i Rudy Śląskiej.

Hamujemy - GUS podało najnowsze dane dot. gospodarki pilne
Hamujemy - GUS podało najnowsze dane dot. gospodarki

Ze zaktualizowanych statystyk GUS wynika, że w 3 kwartale PKB wypracowane w Polsce było niższe niż w poprzednich trzech miesiącach. Spadek sprawił, że w rocznych porównaniach widać hamowanie w gospodarce.

Niemcy: rośnie gotowość do obrony kraju z ostatniej chwili
Niemcy: rośnie gotowość do obrony kraju

Pozornie pacyfistycznie nastawione społeczeństwo niemieckie w ostatnim czasie wydaje się bardzo zmieniać swoje nastawienie do obrony kraju. Centrum Historii Wojskowości i Nauk Społecznych Bundeswehry przeprowadza już od 1996 roku badania na temat gotowości Niemiec do obrony.

REKLAMA

Azja: USA budują sojusze w Azji

Azja: USA budują sojusze w Azji

Amerykanie angażują się w wielką, globalną grę geopolityczną. My, w Polsce siłą rzeczy zwracamy uwagę na to, co dzieje się w Europie, ze szczególnym uwzględnieniem Europy Wschodniej. Warto jednak dostrzec konsekwentne, przyznajmy, budowanie amerykańskiej siły na kontynencie azjatyckim. To logiczne i w dużej mierze oczekiwane, bo właśnie w Azji funkcjonują, stopniowo poszerzające swoje wpływy gospodarcze i polityczne , Chiny.

 

Japonia się zbroi, Filipiny bliżej USA

 

Warto zwrócić uwagę na to, co dzieje się w Japonii, która najwyraźniej przestraszona systematycznym i relatywnie szybkim wzrostem wpływów Pekinu odeszła od przestarzałych, pochodzących z okresu jeszcze po II wojnie światowej – wówczas, o paradoksie, wymuszonych przez Amerykanów – zapisów konstytucyjnych, które czyniły z niej kraj bez armii, a raczej z jej atrapą w postaci sił terytorialnych. Teraz „Kraj Kwitnącej Wiśni” zbroi się, buduje silną armię odczytując chińskie zagrożenie i szukając dla niego remedium w postaci zaciśnienia relacji z Waszyngtonem. Podobna decyzje podjęły Filipiny, w których właśnie piszę ten tekst. To olbrzymie demograficznie, ale wciąż mało doceniane państwo, jest wśród „piętnastki” najliczniejszych pod względem populacji państw globu. 110 milionów ludzi, to mniej niż 10% potencjału demograficznego Chińskiej Republiki Ludowej, ale już filipińska armia i jej ścisła współpraca z siłami zbrojnymi Stanów Zjednoczonych, to ważne figury na azjatyckiej szachownicy geopolitycznej.

 

Waszyngton i Manilę łączy po części wspólna historia. Filipiny to przecież niedawna ,przez pół wieku, amerykańska kolonia. Po blisko 380 latach kolonizacji hiszpańskiej rozpoczętej przez portugalskiego podróżnika w służbie króla w Madrycie - Ferdynanda Magellana, przegrana w wojnie hiszpańsko-amerykańskiej oznaczała scedowanie przez Madryt Filipin na rzecz Waszyngtonu. Filipińczycy, tak jak wcześniej wojowali z Hiszpanami o niepodległość, podnieśli też rękę na USA. Wojna filipińsko-amerykańska na początku XX wieku pochłonęła życie nawet do miliona cywilów, przeważnie z powodu chorób i głodu. Amerykanie wygrali, co oczywiste, tę wojnę, ale co więcej: ustanowili kontrolę także nad obszarami górskimi na filipińskich wyspach, które wcześniej nigdy nie dały podbić się Hiszpanii. W okresie II wojny światowej część Filipińczyków kolaborowała z japońskimi okupantami tworząc marionetkową  Republikę Filipińską, ale większość angażowała się w antyjapońską partyzantkę i to na olbrzymią skalę. Japońska okupacja Filipin była okrutna, pochłaniając pod koniec II wojny światowej aż milion ofiar. Nic dziwnego, że mimo wojny sprzed 100 lat Filipińczycy pamiętają Amerykanom, że to oni zgodzili się w 1946 roku na niepodległość filipińskiego państwa. Stąd też żywe pozytywne resentymenty wobec „Jankesów”.

 

Polityczne dynastie

 

Tymczasem Amerykanie stąpają w Azji po polu minowym historii. Jak w jednym sojuszu militarno-politycznym umieścić kraje, które były okupantami (Japonia) i te, które były okupowane (Korea Południowa, Filipiny). Zwłaszcza, że Pekin starał się umiejętnie rozgrywać kartę historii doprowadzając do bilateralnych spotkań z Seulem i eksponując właśnie „wspólnotę losów” w postaci japońskiej okupacji podczas II wojny światowej.

 

Przygotowuję ten artykuł w Manili, z której w ciągu niespełna dwóch godzin można dolecieć do Tajpej – stolicy „Republiki Chińskiej”, bo tak brzmi oficjalna nazw Tajwanu. Dla prezydenta Ferdinanda Marcosa Jr, który wygrał ubiegłoroczne wybory prezydenckie uzyskując przy prawie 90% frekwencji 59% głosów zagrożenie ze strony Chin nie jest abstrakcją. Marcos to syn filipińskiego dyktatora, który rządził tym krajem przez 21 lat. Funkcjonowanie klanów politycznych, na poziomie szczególnie lokalnym, ale także centralnym to tutejsza norma, choć przecież występująca także w innych krajach kontynentu. Ciekawe, że wiceprezydentem u Marcosa Jr jest… córka poprzedniego prezydenta Filipin Sara Duterte-Carpio. Prezydent Marcos jest proamerykański jak jego poprzednik. Co prawda nie śpiewa serenad na cześć Trumpa, jak Rodrigo Duterte (to nie metafora - tak się zdarzyło!), ale wie, że Manila wykupi swoistą polisę ubezpieczeniową dzięki sojuszowi z największym mocarstwem świata, które jest w kontrze do mocarstwa numer 2, w którego cieniu leżą wyspy składające się na Filipiny. Marcos wierzy, że dzięki jego proamerykanskiej polityce już nie powtórzą się upokarzające ostrzeliwania i zajmowanie przez Chińczyków filipińskich statków i okrętów. Już dzisiaj Waszyngton i Manila przeprowadzają wspólne manewry morskie.

Możemy pukać się w czoło czytając wypowiedzi poprzedniego prezydenta Filipin, którego kadencja skończyła się raptem osiem miesięcy temu. Człowiek, który mówił: „Hitler zamordował 3 miliony Żydów. W naszym kraju są 3 miliony narkomanów. Byłbym szczęśliwy, gdybym ich wymordował” nie przysłużył się wizerunkowi Filipin na arenie międzynarodowej, ale dzięki takim bon-motom Rodrigo Duterte miał 80% (sic!) poparcia – a politykę międzynarodową robił akurat prozachodnią i proamerykańską. Potrafił przekonać do siebie ekscentrycznego Trumpa, może dlatego, że sam był… jeszcze bardziej ekscentryczny. Można uważać go za chama i prostaka.( „Nie jestem impotentem. Kiedy biorę Viagrę, staje mi”), ale trzeba przyznać, że to on postawił na Amerykanów, a jego politykę kontynuuje syn dawnego dyktatora z córką niedawnego prezydenta.

 

Manila z Waszyngtonem i Warszawą

 

Na forum ONZ Filipiny głosują zawsze razem z Zachodem. W ciągu ostatniego roku podczas pięciu głosowań w sprawie Rosji Manila głosowała identycznie, jak Warszawa i Waszyngton. Jest dla mnie równie zaskakujące, co niepokojące, że Unia Europejska z tym sojusznikiem Zachodu nie była w stanie podpisać wieloletniej umowy gospodarczej analogicznej, jaką Bruksela podpisała z nieodległym Wietnamem. Bardzo dobrze, że Komisja Europejska zdecydowała się na zbliżenie z Hanoi – mimo tego, że są tam więźniowie polityczni, a katolicy mają ciężkie życie. Dlaczego zatem podnosi się kwestię więźniów politycznych w kontekście Filipin jako powód (pretekst?) aby owej ramowej umowy gospodarczej nie wprowadzić w życie? Unia powinna ściślej współpracować z krajami, które prowadza na arenie międzynarodowej politykę zbliżoną do polityki zagranicznej Zachodu. Obecny prezydent Filipin Ferdinand Marcos JR nie wyśmiewa się z „New York Times”, jak to czynił jego poprzednik Rodrigo Duterte i nie każe Bidenowi iść do diabła, jak czynił to Duterte w przypadku Obamy („Mr. Obama, you go to hell”). Niechęć Duterte do liberalno-lewicowego establishmentu USA wynikała z ataków na niego, a nie była przejawem antyamerykanizmu. Jednak w czasach olbrzymich zmian Biały Dom woli bardziej powściągliwego i umiarkowanego władcę w Manili jak Marcos.

 

Dla Polski najważniejsze jest, aby ten trzeci co do liczby katolików kraj na świecie (przez nim tylko Brazylia i Meksyk) i jeden z trzech państw o największej populacji mówiącej po angielsku (obok USA i Indii – angielski jest tu językiem oficjalnym, mówią tu nim w zasadzie wszyscy, co też stwarza podstawę do bliższych politycznych relacji z Waszyngtonem) - głosował w sprawach Rosji na forum ONZ jak my. I tak się dzieje...

 

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (28.02.2023)



 

Polecane
Emerytury
Stażowe