[Tylko u nas] Marcin Bąk: Operacja „Barbarossa” – wielki blamaż Armii Czerwonej
Istnieje taka obiegowa opinia, że ”Rosja nie przegrała żadnej wojny”, „Nikt nigdy nie wygrał z Rosją”. Nie jest to oczywiście prawda, można znaleźć niemało przykładów porażek i całkiem sporych klęsk ponoszonych przez to imperium. Wojna Krymska, Wojna rosyjsko-japońska 1905 roku, klęska w I wojnie światowej czy Talvissota. Wcześniej nasza husaria też jakoś dostała się na Kreml w początkach XVII wieku. II wojna światowa traktowana jest w oficjalnej narracji rosyjskiej jako wielki triumf ich oręża. To prawda ale – jak mawiano w Radio Erewań – nie do końca. ZSSR znalazł się w gronie zwycięzców w dużej mierze dzięki ogromnemu wsparciu materiałowemu ze strony aliantów zachodnich, głównie Stanów Zjednoczonych, których potęga gospodarcza pracowała na wynik wojny. Niemniej pierwsza faza w walce z III Rzeszą była wielkim blamażem Armii Czerwonej.
Przygotowania
Przez lata propaganda komunistyczna budowała narrację, wedle której pokojowy ZSSR został zdradziecko napadnięty przez posiadającą miażdżącą przewagę, agresywną III Rzeszę. Ogromne postępy Niemców tłumaczono wielką przewagą liczebną i jakościową sprzętu. Rzetelne badania źródłowe po latach całkowicie obalają ten obraz. W każdej dziedzinie Sowieci dysponowali przewagą, w niektórych była to przewagą kilkukrotna. Jeśli chodzi o liczbę czołgów użytych przez Wehrmacht, to wedle różnych opracowań było to od 3800 do 4000 sztuk zgromadzonych w przededniu operacji. Sowieci dysponowali dużą przewagą liczebną – od 20 000 do 23 000 czołgów. I nie chodzi tylko o to, że ZSSR posiadał więcej czołgów niż Niemcy. Posiadał ich więcej, niż RESZTA SWIATA razem wzięta (!). Większość tej ogromnej armady pancernej zgromadzona była wzdłuż zachodnich granic ZSSR. Podobnie wyglądała dysproporcja sił w liczbie samolotów, dział czy w końcu – ludzi pod bronią. Nie jest również prawdą, że ZSSR nie przygotowywał się do wojny. Owszem, przygotowywał tylko nie do wojny obronnej. Wiktor Suworow (prawdziwe nazwisko Riezun) od czasu wydania swojej książki „Lodołamacz” utrzymuje, że Stalin zgromadził w 1941 roku ogromne siły na zachodniej granicy celem uderzenia na III Rzeszę i „wyzwolenia” Europy. Ogromne armie pancerne, korpusy powietrznodesantowe, wszystko to uszykowane było do wielkiej operacji zaczepnej. W obronie Armia Czerwona okazała się całkowicie bezradna i padła łupem Wermahtu.
Uderzenie niemieckie
Niemcy nie posiadając przewagi liczebnej musieli trochę improwizować. Ich atutami była lepsza łączność, lepsze dowodzenie oraz samo uszykowanie wojsk radzieckich, które nie sprzyjało zupełnie obronie. Dobrym przykładem jest tu operacja mińsko – białostocka. Granica miedzy ZSSR a III Rzeszą tworzyła wokół Białegostoku charakterystyczne wybrzuszenie. Taki „łuk” frontu jest bardzo trudny do obrony, właściwie nie powinno się go bronić tylko wycofać wojska na korzystniejsze pozycje. Jeśli natomiast myśli się o ataku to z kolei wybrzuszenie w liniach przeciwnika stanowi świetną podstawę do własnego uderzenia. Tak też było w 1941 roku, okolice Białegostoku i Mińska stały się miejscem grupowania ogromnych sił uderzeniowych. Sowieci zgromadzili tam 4 armie ogólnowojskowe i 8 korpusów zmechanizowanych, posiadających więcej czołgów niż cały Wermaht. Siły te mogły z powodzeniem uderzyć na Prusy Wschodnie lecz w czerwcu 1941 roku znalazły się natychmiast w okrążeniu i uległy zagładzie. Część dywizji pancernych nawet nie zdążyła się wyładować z pociągów.
Lotnictwo niemieckie, dysponujące momentem zaskoczenia, zniszczyło znaczną część radzieckich samolotów na ziemi a nieliczne myśliwce, które podejmowały walkę były bezradne wobec Luftwaffe. Radzieckich pilotów nie szkolono do walki powietrznej, zakładając szybkie zniszczenie lotnictwa wroga na ziemi…
Straty
Kilka pierwszych tygodni operacji to była niewyobrażalna klęska Armii Czerwonej. Rozbiciu uległy całe armie i korpusy. Większość z 20 tysięcy czołgów została utracona, najczęściej zresztą w wyniku panicznego odwrotu wpadła w ręce niemieckie w stanie nadającym się do użycia. Podobnie rzecz się miała z artylerią, moździerzami i bronią strzelecką. Armia Czerwona utraciła w ciągu pierwszych tygodni wojny miliony ludzi – zabitych, rannych i wziętych do niewoli. Te liczby są różnie podawane przez różnych historyków, przez wiele lat archiwa sowieckie nie były dostępne do badań ale tak czy inaczej, z zestawienia strat wyłania się obraz nieopisanej klęski militarnej ZSSR.
To, że Kraj Rad nie przestał ostatecznie istnieć i wyszedł z wojny zwycięsko zawdzięczał Stalin dwóm czynnikom. Po pierwsze alianci zachodni potrzebowali sowietów w swoich planach wojennych i rozpoczęli wsparcie materiałowe na niespotykana skalę. Po drugie, paranoik Hitler nie miał żadnego planu politycznego dla Rosji, Białorusi i Ukrainy ani dla mas jeńców wziętych do niewoli. Traktował ich jako podludzi przeznaczonych do zagłady.
Nasi rodzimi rusofile starają się porównywać czasem obecną napaść na Ukrainę do Wojny Ojczyźnianej. Pomijają dwa istotne elementy – wtedy zaczęło się od rozpaczliwej obrony zaatakowanego ZSSR i ZSSR nie walczył sam – w najtrudniejszych chwilach wspierany był przez gospodarkę USA. Teraz to Ukraina się broni przed napaścią, wspierana amerykańską pomocą.