[Nasz wywiad] Polka walczy w Norwegii o wolność przekonań: Może trudniej przebaczyć, niż wygrać w sądzie

Katarzyna Jachimowicz od prawie czterech lat dochodzi sprawiedliwości przed norweskimi sądami. Kobieta została zwolniona ze stanowiska lekarza rodzinnego za odmowę zakładania spirali domacicznych, które uznaje za środki działające wczesnoporonnie. W celu realizacji powyższej usługi lekarka kierowała pacjentki do kolegów z przychodni.
 [Nasz wywiad] Polka walczy w Norwegii o wolność przekonań: Może trudniej przebaczyć, niż wygrać w sądzie
/ YT, print screen

 
Po wcześniejszej przegranej, sąd drugiej instancji przyznał rację lekarce domagającej się prawa do wolności sumienia i równego traktowania tej części środowiska lekarskiego w Norwegii, która kieruje się zasadami etyki chrześcijańskiej.
 
Radość z wygranej nie trwała jednak długo, gdyż urzędnicy gminy, która zwolniła Polkę, zaskarżyli wyrok do Sądu Najwyższego.
 
Znacznie więcej informacji o poprzednich zmaganiach Pani Jachimowicz można uzyskać po kliknięciu TUTAJ

Zmiana, która się dokonała tym razem była taka, że Chrześcijańskie Stowarzyszenie Lekarzy ogłosiło się stroną w tym procesie, czyli że obecnie jest to pozew przeciwko Katarzynie Jachimowicz i Chrześcijańskiemu Stowarzyszeniu Lekarzy. Teraz ten wyrok będzie miał znaczenie nie tylko dla mnie, ale też dla całego środowiska lekarskiego. Oni poczuli się solidarni ze mną aż do tego stopnia, że stanęli ze mną grupowo jako strona. To świadczy o konsolidacji środowiska

- mówiła lekarka.
 

Bardzo podobały mi się argumenty mojego adwokata, że ten nowy przepis jest niezgodny z prawami człowieka i nigdy nie zakładano jego analizy prawnej - mój adwokat prześledził cały proces powstawania tego przepisu - więc jest to brak zgodności norweskiego rozporządzenia z prawami wyższej rangi. Druga rzecz, to oczywista dyskryminacja, dlatego że inni lekarze, którzy nie zakładają spiralek nadal pracują - lekarze, którzy tego nie umieją mogą pracować, natomiast ja tak samo nie umiem, bo nigdy nie miałam szkolenia, ale miałam jeszcze pogląd na ten temat. Zatem zwolnienie człowieka, który różni się od innych tylko tym, jest jawną dyskryminacją z powodu poglądów. Kolejna rzecz, to brak proporcjonalności - lekarz rodzinny wykonuje bardzo dużo różnych czynności i de facto spiralki stanowią 0,02% wszystkich świadczonych usług, a w całej Norwegii było szesnaścioro lekarzy, którzy od różnych rzeczy się rezerwowali – a to skierowania na aborcje, a to spiralek… Nie wiem, kto mógł uwierzyć w realne zagrożenie przez nas i klauzulę sumienia?

- zastanawiała się Polka.
 

Sędzia zadał bardzo sensowne pytanie, to była dyskusja, czy tu ma zastosowanie art. 9. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka o zakazie dyskryminacji religijnej. Zapytał adwokata strony przeciwnej – „Czy Państwo rozróżniacie dwa typy praktykowania religii? Jeden to jest uczestniczenie w nabożeństwach, modlitwach, chodzenie do kościoła, a drugi to życie według tej religii. No więc praktykowanie religii jest też postępowaniem według tych zasad.” To było bardzo wyważone, ich adwokat nie miał zdania na ten temat, nie wiedział o czym jest mowa. Staraliśmy się jednak trzymać tego, że jest to walka o wolność przekonań, w podtekście oczywiście „przekonań religijnych”, ale wolność przekonań

-  wyjaśniała Pani Jachimowicz.
 
Lekarka dodała, że jest to ostatni dzwonek by zatrzymać prawo, które dyskryminuje. Po jakimś czasie ludzie przyzwyczailiby się do kagańca, prawo nabrałoby w ten sposób większej mocy.
 

Co ciekawe, istnieje klauzula sumienia dla innych zawodów medycznych np. lekarze urolodzy mający wykonać obrzezanie mogą powiedzieć, że jest to zabieg, który nie jest zabiegiem leczniczym i nie będą go wykonywać. Nadal istnieje także klauzula sumienia dla lekarzy ginekologów, więc w czym lekarze rodzinni są gorsi?

- zapytała.
 
Po zwolnieniu z pracy nasza rodaczka zmuszona była rozpocząć nową specjalizację i choć obecnie jest już tą dziedziną medycyny – psychiatrią - mocno zaznajomiona, to jednak początkowo praca ta wiązała się dużymi nakładami czasu, nauki, stresu i znacznie mniejszymi dochodami. W sfinansowaniu kosztów sądowych i opłaceniu adwokata pomagały jej m.in. Chrześcijańskie Stowarzyszenie Lekarzy i Kościół katolicki.
 
Gmina pozwana wcześniej przez Katarzynę Jachimowicz, w poprzednim procesie uznana została za winną bezzasadnego zwolnienia, obciążono ją finansowo wyrównaniem strat poniesionych przez poszkodowaną lekarkę z tytułu kosztów sądowych i obsługi prawnej. Urzędnicy zostali również zobowiązani, by przywrócić lekarkę do pracy. Jednak chociaż w przyznanym odszkodowaniu nie zostały uwzględnione straty w tytuły niższych zarobków, jednak i taka rekompensata skłoniła urzędników gminy do odwołania się do Sądu Najwyższego.
 

Byliśmy teraz w sądzie całe 3 dni, zetknęliśmy się z większy zainteresowaniem medialnym, niż za poprzednim razem. Nareszcie uaktywniły się gazety chrześcijańskie i norweskie media katolickie. Odbyły się też dwie, dość znaczące debaty telewizyjne, zaproszono franciszkanina zaangażowanego w moją sprawę i przewodniczącego Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Lekarzy, a po przeciwnej stronie stanęły ginekolog i aktywistka feministyczna. Była to debata o tym, czy lekarz ma prawo do własnego zdania, bo to jest istota całej sprawy

- relacjonowała Katarzyna Jachimowicz.

 

Ja z pokorą przyjmę dowody - jak ktoś mi je przyniesie - że spiralka nie działa wczesnoporonnie, jestem otwarta, ale jeśli to jest kwestia podziału na życie i śmierć i jeśli coś działa zabijająco na wczesne życie, to ja tego nie będę robić, cokolwiek to nie miałoby być. Człowiek powinien opierać się na tekstach naukowych, też je zgłębiałam i na czymś opieram mój pogląd, nie jest tak, że wymyśliłam sobie go sama

- wyjaśniła.
 
Miejsce miała także o druga debata, w której wzięli udział adwokaci obu stron.
 

Poszło to wszystko w dobrym czasie antenowym – 18.15 – więc to było znaczące

- dodała.
 
Pani Katarzyna uważa, że proces przebiegł spokojnie. Jednego dnia mówił adwokat gminy, drugiego dnia jej obrońca. Nie musiała wypowiadać się osobiście, gdyż podczas procesu przez Sądem Najwyższym zeznania stron występują tylko w formie pisemnej. Obaj adwokaci mówili po sześć godzin, lekarka przyznaje, że często chodziło o niuanse.
 
Adwokat gminy zarzucił Pani Jachimowicz niespójność poglądów, m.in. przez to, że na różne poważne schorzenia przepisywała ludziom leki, których skutkiem ubocznym mogło być poronienie. Lekarka uważa jednak, że jej obowiązkiem było kobiety informować o możliwości poronienia, ale odbieranie szansy na wyzdrowienie ze względu na mniejsze lub większe prawdopodobieństwo poronienia, nie byłby już według niej obroną życia, a nerwicą natręctw.
 

Trzeba ustalić sobie taki zakres działania klauzuli sumienia, za którą jesteś w stanie skoczyć w ogień i ani mniej, ani więcej, choćby ci różne rzeczy mówili

- wyznała.
 

Adwokat strony przeciwnej oskarżył mnie o to, że próbuję wciskać swoją religię, że na pacjentki może to działać depresyjnie albo powodować poczucie winy, ale co ja mogę z tym zrobić, prawda jest jedna. Natomiast nie zamierzam innym zabierać ich wolności

- zaznaczyła.
 
Polka odnosząc się do przebiegu ostatniego procesu, wspomina początki swojej walki o prawa lekarzy.
 

Na początku byłam tak totalnie sama, że czułam się jakbym z gołymi rękami szła na Goliata. To było uczenie się słuchania Pana Boga, rozpoznawania znaków i pójścia za tym, i cierpliwości, wielu rzeczy musiałam się nauczyć

- zdradza.
 
Pani Katarzyna podtrzymuje swoją wcześniejszą deklarację, że gdyby wyrok okazał się dla niej niekorzystny, uda się ze sprawą do Strasbourga przed Trybunał Praw Człowieka, który byłby kolejną, a zarazem ostatnią już instancją na drodze prawnej. Twierdzi, że dobrze byłoby wygrać i zakończyć już ten etap w życiu, ale zaznacza także, że „być może w Strasbourgu wyrok byłby bardziej wiążący”.
 

To co jest sympatycznym efektem ubocznym całej sprawy, nie wiem, czy nie ważniejszym od samego wyroku, to to, że aktywizują się chrześcijańskie środowiska medyczne. Pojawiło się przekonanie, że możemy coś zrobić. Jest lekarka Norweżka, która miała podobny problem na stażu, poszła z tym do sądu i wygrała w pierwszej instancji. Przepisy dla stażu i dla lekarzy rodzinnych są inne, ale nikt już nie ma wątpliwości, że stażysta może skończyć staż nie zakładając spiralek i nie wykonując aborcji. Mam dużo telefonów i maili od lekarzy, szczególnie od młodzieży medycznej, dużo dyskusji w dziedzinie klauzuli sumienia - to że można, działa na nich inspirująco. Towarzyszy mi poczucie, że mam zrobić tu jakiś etap, a dalej oni muszą to przejąć

- uznała.
 

W międzyczasie miałam parę wykładów na różnych forach, np. na ekumenicznym, współpracującym z różnymi kościołami, byłam też w telewizji norweskiej, różne gremia mnie zapraszają, by coś opowiedzieć o tej sprawie. Dostałam od Koalicji Chrześcijańskiej nagrodę Obrońcy Rodziny

- przypomniała.
 

Na początku prosiłam o wsparcie mojej parafii, odmówiono mi. Potem przeprowadziłam się i napisałam do nowego proboszcza, że potrzebuję modlitwy. Zareagował tak jak potrzeba. W niedzielę przed rozprawą ogłosił to na wszystkich mszach, powiedział też polskiemu kapłanowi. Myślę, że tak powinno być, że jeżeli ktoś ma tak pod górkę za poglądy katolickie, to parafia powinna wspomóc, przynajmniej modlitewnie i to powinna być modlitwa publiczna. Nie tylko dlatego, że ja potrzebuję, ale myślę, że to też buduje nas jako wspólnotę

- wyznała.
 

Mam poczucie, że ta modlitwa mnie niesie, bo być tak wystawionym na świeczniku, to nie jest łatwe. Jak czytasz parę hejtów na swój temat, to myślisz sobie – ojejku, to ja? Przyszła mi też taka myśl, żeby modlić się za ludzi z drugiej strony. Może to będzie ich okazja do nawrócenia się. Nie idę po to, żeby ich zabić i zniszczyć, idę po to, aby się objawiło Królestwo Boże. Może owocem tego będzie, że ja przegram, a oni się nawrócą

- zastanawiała się.
 

Na płaszczyźnie prawnej, to wiadomo, że idziemy po to, żeby wygrać, ale modlić się za swoich wrogów zawsze można. Ja taką modlitwę zaczęłam od początku i to mnie trzyma przy życiu, żeby nie wejść w zgorzknienie, wkurzenie się. Skoro mamy się modlić za swoich wrogów, to tak mam robić i tyle. To mi daje dużo przestrzeni i ochroniło mnie przed te cztery lata. Ks. Popiełuszko mówił: „nie daj się zwyciężyć złu, tylko zło dobrem zwyciężaj”, ale Boże,  gdzie tu dobro? I przyszło mi to przebaczenie, było to coś, co mnie utrzymało w równowadze i co dało siłę, zmieniło rzeczywistość. Kto wie, czy nie jest trudniej przebaczyć swoim wrogom, niż wygrać sprawę w sądzie… Dla mnie ten czas, to takie rekolekcje, to przełamywanie samej siebie i poddanie się działaniu Bożemu, żeby On mnie zmienił, a wokół człowieka, który się nawraca, nawraca się cały świat

- zakończyła.
 
Ogłoszenie wyroku nastąpić może w zasadzie każdego dnia, ale nie później niż 26 września, o wyniku rozprawy będziemy informowali na bieżąco.
 

Aleksandra Jakubiak


#REKLAMA_POZIOMA#
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

POLECANE
80. rocznica wyzwolenia kompleksu obozowego Mauthausen-Gusen tylko u nas
80. rocznica wyzwolenia kompleksu obozowego Mauthausen-Gusen

I tak, w tym jednocześnie jubileuszowym roku 2025, pozostało już zaledwie kilkoro naocznych świadków i jednocześnie bez wątpienia Ofiar tego nieludzkiego przedsięwzięcia niemiecko-austriackiej „kultury” XX wieku, kultury śmierci. Należy do nich dobiegający „setki” pan Stanisław Zalewski, więzień i Auschwitz i Mauthausen-Gusen. Postać wyjątkowa, rzecz nie mieszcząca się w głowach Austriaków II i III powojennego pokolenia – jak to jest w ogóle możliwe skoro czas przeżycia w Gusen obliczony był na 3 miesiące(sic!).

Bogusław Nizieński nie żyje z ostatniej chwili
Bogusław Nizieński nie żyje

- Bardzo smutna wiadomość dotarła do nas na Monte Cassino. Na Wieczną Wartę odszedł sędzia Bogusław Nizieński, wielki Polak, który zawsze stał po stronie Dobra przeciwko złu. Niepodległa Polska była jego największym marzeniem! Niech Bóg da Mu wieczne szczęście - przekazał smutną informację były Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Kasprzyk

Wałęsa przegrał proces z Cenckiewiczem. Były prezydent przerywa milczenie gorące
Wałęsa przegrał proces z Cenckiewiczem. Były prezydent przerywa milczenie

Sąd Apelacyjny wydał prawomocny wyrok w sprawie Lecha Wałęsy i prof. Sławomira Cenckiewicza. Były prezydent nie może dłużej publicznie twierdzić, że historyk sfałszował dokumenty dotyczące tajnego współpracownika SB o pseudonimie „Bolek”. Dodatkowo musi wystosować przeprosiny i zapłacić zadośćuczynienie.

Szwajcaria: niemieckie pushbacki są nielegalne z ostatniej chwili
Szwajcaria: niemieckie pushbacki są nielegalne

Szwajcaria wyraziła zdecydowany sprzeciw wobec planowanych przez Niemcy systematycznych pushbacków, czyli odsyłania migrantów na granicy, uznając je za niezgodne z obowiązującym prawem międzynarodowym. Władze w Bernie podkreślają, że decyzja Berlina została podjęta bez wcześniejszych konsultacji z sąsiadującymi krajami, co budzi dodatkowe kontrowersje.

Śmierć w lokalu wyborczym. Głosowanie nie zostało przerwane Wiadomości
Śmierć w lokalu wyborczym. Głosowanie nie zostało przerwane

Tragiczne wydarzenie miało miejsce w jednym z lokali wyborczych w Bielsku-Białej. Zmarł starszy mężczyzna. To już druga śmierć w lokalu wyborczym w niedzielę.

Nie żyje gwiazda popularnego programu TVN Wiadomości
Nie żyje gwiazda popularnego programu TVN

W niedzielę do mediów dotarły tragiczne wieści o śmierci Soni Szklanowskiej - uczestniczki drugiej edycji programu „Hotel Paradise”. Informację potwierdzili jej znajomi, m.in. Matt Palmer oraz influencerka Ata Postek.

Nowy dziennikarz dołącza do Kanału Zero Wiadomości
Nowy dziennikarz dołącza do Kanału Zero

Grzegorz Ślubowski, były korespondent Polskiego Radia w Moskwie i do niedawna konsul generalny RP w Sankt Petersburgu, rozpoczął współpracę z Kanałem Zero. Dziennikarz będzie zajmował się tematyką międzynarodową, ze szczególnym uwzględnieniem polityki wschodniej.

Awantura w lokalu wyborczym. Mężczyzna ugryzł jednego z członków komisji z ostatniej chwili
Awantura w lokalu wyborczym. Mężczyzna ugryzł jednego z członków komisji

W okręgu Bielsko-Biała do lokalu wyborczego wtargnął agresywny mężczyzna, który w wyniku awantury ugryzł członka komisji - poinformował przewodniczący PKW Sylwester Marciniak. Do godz. 10 odnotowano cztery przestępstwa i 69 wykroczeń oraz 66 wykroczeń w trybie wyborczym

Polski siatkarz kontuzjowany w półfinale Ligi Mistrzów. Trafił na SOR Wiadomości
Polski siatkarz kontuzjowany w półfinale Ligi Mistrzów. Trafił na SOR

Półfinał Ligi Mistrzów siatkarzy nie zakończył się szczęśliwie dla Norberta Hubera. Reprezentant Polski podczas meczu w łódzkiej Atlas Arenie został trafiony piłką w okolice oka i musiał opuścić boisko. Groźnie wyglądające zdarzenie miało miejsce w czwartym secie, przy stanie 17:22.

Ceny nieruchomości w gorącej Europie. W Porto prawie jak w Sopocie, Alicante tańsze od Kołobrzegu Wiadomości
Ceny nieruchomości w gorącej Europie. W Porto prawie jak w Sopocie, Alicante tańsze od Kołobrzegu

Według z najnowszej analizy przeprowadzonej przez Grupę Morizon-Gratka Polacy coraz bardziej interesują się nieruchomościami w cieplejszych miejscach Europy. Nic dziwnego, bo coraz częściej ceny z tamtych regionów są niższe od cen, jakie trzeba zapłacić za nieruchomości w polskich kurortach.  

REKLAMA

[Nasz wywiad] Polka walczy w Norwegii o wolność przekonań: Może trudniej przebaczyć, niż wygrać w sądzie

Katarzyna Jachimowicz od prawie czterech lat dochodzi sprawiedliwości przed norweskimi sądami. Kobieta została zwolniona ze stanowiska lekarza rodzinnego za odmowę zakładania spirali domacicznych, które uznaje za środki działające wczesnoporonnie. W celu realizacji powyższej usługi lekarka kierowała pacjentki do kolegów z przychodni.
 [Nasz wywiad] Polka walczy w Norwegii o wolność przekonań: Może trudniej przebaczyć, niż wygrać w sądzie
/ YT, print screen

 
Po wcześniejszej przegranej, sąd drugiej instancji przyznał rację lekarce domagającej się prawa do wolności sumienia i równego traktowania tej części środowiska lekarskiego w Norwegii, która kieruje się zasadami etyki chrześcijańskiej.
 
Radość z wygranej nie trwała jednak długo, gdyż urzędnicy gminy, która zwolniła Polkę, zaskarżyli wyrok do Sądu Najwyższego.
 
Znacznie więcej informacji o poprzednich zmaganiach Pani Jachimowicz można uzyskać po kliknięciu TUTAJ

Zmiana, która się dokonała tym razem była taka, że Chrześcijańskie Stowarzyszenie Lekarzy ogłosiło się stroną w tym procesie, czyli że obecnie jest to pozew przeciwko Katarzynie Jachimowicz i Chrześcijańskiemu Stowarzyszeniu Lekarzy. Teraz ten wyrok będzie miał znaczenie nie tylko dla mnie, ale też dla całego środowiska lekarskiego. Oni poczuli się solidarni ze mną aż do tego stopnia, że stanęli ze mną grupowo jako strona. To świadczy o konsolidacji środowiska

- mówiła lekarka.
 

Bardzo podobały mi się argumenty mojego adwokata, że ten nowy przepis jest niezgodny z prawami człowieka i nigdy nie zakładano jego analizy prawnej - mój adwokat prześledził cały proces powstawania tego przepisu - więc jest to brak zgodności norweskiego rozporządzenia z prawami wyższej rangi. Druga rzecz, to oczywista dyskryminacja, dlatego że inni lekarze, którzy nie zakładają spiralek nadal pracują - lekarze, którzy tego nie umieją mogą pracować, natomiast ja tak samo nie umiem, bo nigdy nie miałam szkolenia, ale miałam jeszcze pogląd na ten temat. Zatem zwolnienie człowieka, który różni się od innych tylko tym, jest jawną dyskryminacją z powodu poglądów. Kolejna rzecz, to brak proporcjonalności - lekarz rodzinny wykonuje bardzo dużo różnych czynności i de facto spiralki stanowią 0,02% wszystkich świadczonych usług, a w całej Norwegii było szesnaścioro lekarzy, którzy od różnych rzeczy się rezerwowali – a to skierowania na aborcje, a to spiralek… Nie wiem, kto mógł uwierzyć w realne zagrożenie przez nas i klauzulę sumienia?

- zastanawiała się Polka.
 

Sędzia zadał bardzo sensowne pytanie, to była dyskusja, czy tu ma zastosowanie art. 9. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka o zakazie dyskryminacji religijnej. Zapytał adwokata strony przeciwnej – „Czy Państwo rozróżniacie dwa typy praktykowania religii? Jeden to jest uczestniczenie w nabożeństwach, modlitwach, chodzenie do kościoła, a drugi to życie według tej religii. No więc praktykowanie religii jest też postępowaniem według tych zasad.” To było bardzo wyważone, ich adwokat nie miał zdania na ten temat, nie wiedział o czym jest mowa. Staraliśmy się jednak trzymać tego, że jest to walka o wolność przekonań, w podtekście oczywiście „przekonań religijnych”, ale wolność przekonań

-  wyjaśniała Pani Jachimowicz.
 
Lekarka dodała, że jest to ostatni dzwonek by zatrzymać prawo, które dyskryminuje. Po jakimś czasie ludzie przyzwyczailiby się do kagańca, prawo nabrałoby w ten sposób większej mocy.
 

Co ciekawe, istnieje klauzula sumienia dla innych zawodów medycznych np. lekarze urolodzy mający wykonać obrzezanie mogą powiedzieć, że jest to zabieg, który nie jest zabiegiem leczniczym i nie będą go wykonywać. Nadal istnieje także klauzula sumienia dla lekarzy ginekologów, więc w czym lekarze rodzinni są gorsi?

- zapytała.
 
Po zwolnieniu z pracy nasza rodaczka zmuszona była rozpocząć nową specjalizację i choć obecnie jest już tą dziedziną medycyny – psychiatrią - mocno zaznajomiona, to jednak początkowo praca ta wiązała się dużymi nakładami czasu, nauki, stresu i znacznie mniejszymi dochodami. W sfinansowaniu kosztów sądowych i opłaceniu adwokata pomagały jej m.in. Chrześcijańskie Stowarzyszenie Lekarzy i Kościół katolicki.
 
Gmina pozwana wcześniej przez Katarzynę Jachimowicz, w poprzednim procesie uznana została za winną bezzasadnego zwolnienia, obciążono ją finansowo wyrównaniem strat poniesionych przez poszkodowaną lekarkę z tytułu kosztów sądowych i obsługi prawnej. Urzędnicy zostali również zobowiązani, by przywrócić lekarkę do pracy. Jednak chociaż w przyznanym odszkodowaniu nie zostały uwzględnione straty w tytuły niższych zarobków, jednak i taka rekompensata skłoniła urzędników gminy do odwołania się do Sądu Najwyższego.
 

Byliśmy teraz w sądzie całe 3 dni, zetknęliśmy się z większy zainteresowaniem medialnym, niż za poprzednim razem. Nareszcie uaktywniły się gazety chrześcijańskie i norweskie media katolickie. Odbyły się też dwie, dość znaczące debaty telewizyjne, zaproszono franciszkanina zaangażowanego w moją sprawę i przewodniczącego Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Lekarzy, a po przeciwnej stronie stanęły ginekolog i aktywistka feministyczna. Była to debata o tym, czy lekarz ma prawo do własnego zdania, bo to jest istota całej sprawy

- relacjonowała Katarzyna Jachimowicz.

 

Ja z pokorą przyjmę dowody - jak ktoś mi je przyniesie - że spiralka nie działa wczesnoporonnie, jestem otwarta, ale jeśli to jest kwestia podziału na życie i śmierć i jeśli coś działa zabijająco na wczesne życie, to ja tego nie będę robić, cokolwiek to nie miałoby być. Człowiek powinien opierać się na tekstach naukowych, też je zgłębiałam i na czymś opieram mój pogląd, nie jest tak, że wymyśliłam sobie go sama

- wyjaśniła.
 
Miejsce miała także o druga debata, w której wzięli udział adwokaci obu stron.
 

Poszło to wszystko w dobrym czasie antenowym – 18.15 – więc to było znaczące

- dodała.
 
Pani Katarzyna uważa, że proces przebiegł spokojnie. Jednego dnia mówił adwokat gminy, drugiego dnia jej obrońca. Nie musiała wypowiadać się osobiście, gdyż podczas procesu przez Sądem Najwyższym zeznania stron występują tylko w formie pisemnej. Obaj adwokaci mówili po sześć godzin, lekarka przyznaje, że często chodziło o niuanse.
 
Adwokat gminy zarzucił Pani Jachimowicz niespójność poglądów, m.in. przez to, że na różne poważne schorzenia przepisywała ludziom leki, których skutkiem ubocznym mogło być poronienie. Lekarka uważa jednak, że jej obowiązkiem było kobiety informować o możliwości poronienia, ale odbieranie szansy na wyzdrowienie ze względu na mniejsze lub większe prawdopodobieństwo poronienia, nie byłby już według niej obroną życia, a nerwicą natręctw.
 

Trzeba ustalić sobie taki zakres działania klauzuli sumienia, za którą jesteś w stanie skoczyć w ogień i ani mniej, ani więcej, choćby ci różne rzeczy mówili

- wyznała.
 

Adwokat strony przeciwnej oskarżył mnie o to, że próbuję wciskać swoją religię, że na pacjentki może to działać depresyjnie albo powodować poczucie winy, ale co ja mogę z tym zrobić, prawda jest jedna. Natomiast nie zamierzam innym zabierać ich wolności

- zaznaczyła.
 
Polka odnosząc się do przebiegu ostatniego procesu, wspomina początki swojej walki o prawa lekarzy.
 

Na początku byłam tak totalnie sama, że czułam się jakbym z gołymi rękami szła na Goliata. To było uczenie się słuchania Pana Boga, rozpoznawania znaków i pójścia za tym, i cierpliwości, wielu rzeczy musiałam się nauczyć

- zdradza.
 
Pani Katarzyna podtrzymuje swoją wcześniejszą deklarację, że gdyby wyrok okazał się dla niej niekorzystny, uda się ze sprawą do Strasbourga przed Trybunał Praw Człowieka, który byłby kolejną, a zarazem ostatnią już instancją na drodze prawnej. Twierdzi, że dobrze byłoby wygrać i zakończyć już ten etap w życiu, ale zaznacza także, że „być może w Strasbourgu wyrok byłby bardziej wiążący”.
 

To co jest sympatycznym efektem ubocznym całej sprawy, nie wiem, czy nie ważniejszym od samego wyroku, to to, że aktywizują się chrześcijańskie środowiska medyczne. Pojawiło się przekonanie, że możemy coś zrobić. Jest lekarka Norweżka, która miała podobny problem na stażu, poszła z tym do sądu i wygrała w pierwszej instancji. Przepisy dla stażu i dla lekarzy rodzinnych są inne, ale nikt już nie ma wątpliwości, że stażysta może skończyć staż nie zakładając spiralek i nie wykonując aborcji. Mam dużo telefonów i maili od lekarzy, szczególnie od młodzieży medycznej, dużo dyskusji w dziedzinie klauzuli sumienia - to że można, działa na nich inspirująco. Towarzyszy mi poczucie, że mam zrobić tu jakiś etap, a dalej oni muszą to przejąć

- uznała.
 

W międzyczasie miałam parę wykładów na różnych forach, np. na ekumenicznym, współpracującym z różnymi kościołami, byłam też w telewizji norweskiej, różne gremia mnie zapraszają, by coś opowiedzieć o tej sprawie. Dostałam od Koalicji Chrześcijańskiej nagrodę Obrońcy Rodziny

- przypomniała.
 

Na początku prosiłam o wsparcie mojej parafii, odmówiono mi. Potem przeprowadziłam się i napisałam do nowego proboszcza, że potrzebuję modlitwy. Zareagował tak jak potrzeba. W niedzielę przed rozprawą ogłosił to na wszystkich mszach, powiedział też polskiemu kapłanowi. Myślę, że tak powinno być, że jeżeli ktoś ma tak pod górkę za poglądy katolickie, to parafia powinna wspomóc, przynajmniej modlitewnie i to powinna być modlitwa publiczna. Nie tylko dlatego, że ja potrzebuję, ale myślę, że to też buduje nas jako wspólnotę

- wyznała.
 

Mam poczucie, że ta modlitwa mnie niesie, bo być tak wystawionym na świeczniku, to nie jest łatwe. Jak czytasz parę hejtów na swój temat, to myślisz sobie – ojejku, to ja? Przyszła mi też taka myśl, żeby modlić się za ludzi z drugiej strony. Może to będzie ich okazja do nawrócenia się. Nie idę po to, żeby ich zabić i zniszczyć, idę po to, aby się objawiło Królestwo Boże. Może owocem tego będzie, że ja przegram, a oni się nawrócą

- zastanawiała się.
 

Na płaszczyźnie prawnej, to wiadomo, że idziemy po to, żeby wygrać, ale modlić się za swoich wrogów zawsze można. Ja taką modlitwę zaczęłam od początku i to mnie trzyma przy życiu, żeby nie wejść w zgorzknienie, wkurzenie się. Skoro mamy się modlić za swoich wrogów, to tak mam robić i tyle. To mi daje dużo przestrzeni i ochroniło mnie przed te cztery lata. Ks. Popiełuszko mówił: „nie daj się zwyciężyć złu, tylko zło dobrem zwyciężaj”, ale Boże,  gdzie tu dobro? I przyszło mi to przebaczenie, było to coś, co mnie utrzymało w równowadze i co dało siłę, zmieniło rzeczywistość. Kto wie, czy nie jest trudniej przebaczyć swoim wrogom, niż wygrać sprawę w sądzie… Dla mnie ten czas, to takie rekolekcje, to przełamywanie samej siebie i poddanie się działaniu Bożemu, żeby On mnie zmienił, a wokół człowieka, który się nawraca, nawraca się cały świat

- zakończyła.
 
Ogłoszenie wyroku nastąpić może w zasadzie każdego dnia, ale nie później niż 26 września, o wyniku rozprawy będziemy informowali na bieżąco.
 

Aleksandra Jakubiak


#REKLAMA_POZIOMA#
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe