[Nasz wywiad] Polka walczy w Norwegii o wolność przekonań: Może trudniej przebaczyć, niż wygrać w sądzie

Katarzyna Jachimowicz od prawie czterech lat dochodzi sprawiedliwości przed norweskimi sądami. Kobieta została zwolniona ze stanowiska lekarza rodzinnego za odmowę zakładania spirali domacicznych, które uznaje za środki działające wczesnoporonnie. W celu realizacji powyższej usługi lekarka kierowała pacjentki do kolegów z przychodni.
 [Nasz wywiad] Polka walczy w Norwegii o wolność przekonań: Może trudniej przebaczyć, niż wygrać w sądzie
/ YT, print screen

 
Po wcześniejszej przegranej, sąd drugiej instancji przyznał rację lekarce domagającej się prawa do wolności sumienia i równego traktowania tej części środowiska lekarskiego w Norwegii, która kieruje się zasadami etyki chrześcijańskiej.
 
Radość z wygranej nie trwała jednak długo, gdyż urzędnicy gminy, która zwolniła Polkę, zaskarżyli wyrok do Sądu Najwyższego.
 
Znacznie więcej informacji o poprzednich zmaganiach Pani Jachimowicz można uzyskać po kliknięciu TUTAJ

Zmiana, która się dokonała tym razem była taka, że Chrześcijańskie Stowarzyszenie Lekarzy ogłosiło się stroną w tym procesie, czyli że obecnie jest to pozew przeciwko Katarzynie Jachimowicz i Chrześcijańskiemu Stowarzyszeniu Lekarzy. Teraz ten wyrok będzie miał znaczenie nie tylko dla mnie, ale też dla całego środowiska lekarskiego. Oni poczuli się solidarni ze mną aż do tego stopnia, że stanęli ze mną grupowo jako strona. To świadczy o konsolidacji środowiska

- mówiła lekarka.
 

Bardzo podobały mi się argumenty mojego adwokata, że ten nowy przepis jest niezgodny z prawami człowieka i nigdy nie zakładano jego analizy prawnej - mój adwokat prześledził cały proces powstawania tego przepisu - więc jest to brak zgodności norweskiego rozporządzenia z prawami wyższej rangi. Druga rzecz, to oczywista dyskryminacja, dlatego że inni lekarze, którzy nie zakładają spiralek nadal pracują - lekarze, którzy tego nie umieją mogą pracować, natomiast ja tak samo nie umiem, bo nigdy nie miałam szkolenia, ale miałam jeszcze pogląd na ten temat. Zatem zwolnienie człowieka, który różni się od innych tylko tym, jest jawną dyskryminacją z powodu poglądów. Kolejna rzecz, to brak proporcjonalności - lekarz rodzinny wykonuje bardzo dużo różnych czynności i de facto spiralki stanowią 0,02% wszystkich świadczonych usług, a w całej Norwegii było szesnaścioro lekarzy, którzy od różnych rzeczy się rezerwowali – a to skierowania na aborcje, a to spiralek… Nie wiem, kto mógł uwierzyć w realne zagrożenie przez nas i klauzulę sumienia?

- zastanawiała się Polka.
 

Sędzia zadał bardzo sensowne pytanie, to była dyskusja, czy tu ma zastosowanie art. 9. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka o zakazie dyskryminacji religijnej. Zapytał adwokata strony przeciwnej – „Czy Państwo rozróżniacie dwa typy praktykowania religii? Jeden to jest uczestniczenie w nabożeństwach, modlitwach, chodzenie do kościoła, a drugi to życie według tej religii. No więc praktykowanie religii jest też postępowaniem według tych zasad.” To było bardzo wyważone, ich adwokat nie miał zdania na ten temat, nie wiedział o czym jest mowa. Staraliśmy się jednak trzymać tego, że jest to walka o wolność przekonań, w podtekście oczywiście „przekonań religijnych”, ale wolność przekonań

-  wyjaśniała Pani Jachimowicz.
 
Lekarka dodała, że jest to ostatni dzwonek by zatrzymać prawo, które dyskryminuje. Po jakimś czasie ludzie przyzwyczailiby się do kagańca, prawo nabrałoby w ten sposób większej mocy.
 

Co ciekawe, istnieje klauzula sumienia dla innych zawodów medycznych np. lekarze urolodzy mający wykonać obrzezanie mogą powiedzieć, że jest to zabieg, który nie jest zabiegiem leczniczym i nie będą go wykonywać. Nadal istnieje także klauzula sumienia dla lekarzy ginekologów, więc w czym lekarze rodzinni są gorsi?

- zapytała.
 
Po zwolnieniu z pracy nasza rodaczka zmuszona była rozpocząć nową specjalizację i choć obecnie jest już tą dziedziną medycyny – psychiatrią - mocno zaznajomiona, to jednak początkowo praca ta wiązała się dużymi nakładami czasu, nauki, stresu i znacznie mniejszymi dochodami. W sfinansowaniu kosztów sądowych i opłaceniu adwokata pomagały jej m.in. Chrześcijańskie Stowarzyszenie Lekarzy i Kościół katolicki.
 
Gmina pozwana wcześniej przez Katarzynę Jachimowicz, w poprzednim procesie uznana została za winną bezzasadnego zwolnienia, obciążono ją finansowo wyrównaniem strat poniesionych przez poszkodowaną lekarkę z tytułu kosztów sądowych i obsługi prawnej. Urzędnicy zostali również zobowiązani, by przywrócić lekarkę do pracy. Jednak chociaż w przyznanym odszkodowaniu nie zostały uwzględnione straty w tytuły niższych zarobków, jednak i taka rekompensata skłoniła urzędników gminy do odwołania się do Sądu Najwyższego.
 

Byliśmy teraz w sądzie całe 3 dni, zetknęliśmy się z większy zainteresowaniem medialnym, niż za poprzednim razem. Nareszcie uaktywniły się gazety chrześcijańskie i norweskie media katolickie. Odbyły się też dwie, dość znaczące debaty telewizyjne, zaproszono franciszkanina zaangażowanego w moją sprawę i przewodniczącego Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Lekarzy, a po przeciwnej stronie stanęły ginekolog i aktywistka feministyczna. Była to debata o tym, czy lekarz ma prawo do własnego zdania, bo to jest istota całej sprawy

- relacjonowała Katarzyna Jachimowicz.

 

Ja z pokorą przyjmę dowody - jak ktoś mi je przyniesie - że spiralka nie działa wczesnoporonnie, jestem otwarta, ale jeśli to jest kwestia podziału na życie i śmierć i jeśli coś działa zabijająco na wczesne życie, to ja tego nie będę robić, cokolwiek to nie miałoby być. Człowiek powinien opierać się na tekstach naukowych, też je zgłębiałam i na czymś opieram mój pogląd, nie jest tak, że wymyśliłam sobie go sama

- wyjaśniła.
 
Miejsce miała także o druga debata, w której wzięli udział adwokaci obu stron.
 

Poszło to wszystko w dobrym czasie antenowym – 18.15 – więc to było znaczące

- dodała.
 
Pani Katarzyna uważa, że proces przebiegł spokojnie. Jednego dnia mówił adwokat gminy, drugiego dnia jej obrońca. Nie musiała wypowiadać się osobiście, gdyż podczas procesu przez Sądem Najwyższym zeznania stron występują tylko w formie pisemnej. Obaj adwokaci mówili po sześć godzin, lekarka przyznaje, że często chodziło o niuanse.
 
Adwokat gminy zarzucił Pani Jachimowicz niespójność poglądów, m.in. przez to, że na różne poważne schorzenia przepisywała ludziom leki, których skutkiem ubocznym mogło być poronienie. Lekarka uważa jednak, że jej obowiązkiem było kobiety informować o możliwości poronienia, ale odbieranie szansy na wyzdrowienie ze względu na mniejsze lub większe prawdopodobieństwo poronienia, nie byłby już według niej obroną życia, a nerwicą natręctw.
 

Trzeba ustalić sobie taki zakres działania klauzuli sumienia, za którą jesteś w stanie skoczyć w ogień i ani mniej, ani więcej, choćby ci różne rzeczy mówili

- wyznała.
 

Adwokat strony przeciwnej oskarżył mnie o to, że próbuję wciskać swoją religię, że na pacjentki może to działać depresyjnie albo powodować poczucie winy, ale co ja mogę z tym zrobić, prawda jest jedna. Natomiast nie zamierzam innym zabierać ich wolności

- zaznaczyła.
 
Polka odnosząc się do przebiegu ostatniego procesu, wspomina początki swojej walki o prawa lekarzy.
 

Na początku byłam tak totalnie sama, że czułam się jakbym z gołymi rękami szła na Goliata. To było uczenie się słuchania Pana Boga, rozpoznawania znaków i pójścia za tym, i cierpliwości, wielu rzeczy musiałam się nauczyć

- zdradza.
 
Pani Katarzyna podtrzymuje swoją wcześniejszą deklarację, że gdyby wyrok okazał się dla niej niekorzystny, uda się ze sprawą do Strasbourga przed Trybunał Praw Człowieka, który byłby kolejną, a zarazem ostatnią już instancją na drodze prawnej. Twierdzi, że dobrze byłoby wygrać i zakończyć już ten etap w życiu, ale zaznacza także, że „być może w Strasbourgu wyrok byłby bardziej wiążący”.
 

To co jest sympatycznym efektem ubocznym całej sprawy, nie wiem, czy nie ważniejszym od samego wyroku, to to, że aktywizują się chrześcijańskie środowiska medyczne. Pojawiło się przekonanie, że możemy coś zrobić. Jest lekarka Norweżka, która miała podobny problem na stażu, poszła z tym do sądu i wygrała w pierwszej instancji. Przepisy dla stażu i dla lekarzy rodzinnych są inne, ale nikt już nie ma wątpliwości, że stażysta może skończyć staż nie zakładając spiralek i nie wykonując aborcji. Mam dużo telefonów i maili od lekarzy, szczególnie od młodzieży medycznej, dużo dyskusji w dziedzinie klauzuli sumienia - to że można, działa na nich inspirująco. Towarzyszy mi poczucie, że mam zrobić tu jakiś etap, a dalej oni muszą to przejąć

- uznała.
 

W międzyczasie miałam parę wykładów na różnych forach, np. na ekumenicznym, współpracującym z różnymi kościołami, byłam też w telewizji norweskiej, różne gremia mnie zapraszają, by coś opowiedzieć o tej sprawie. Dostałam od Koalicji Chrześcijańskiej nagrodę Obrońcy Rodziny

- przypomniała.
 

Na początku prosiłam o wsparcie mojej parafii, odmówiono mi. Potem przeprowadziłam się i napisałam do nowego proboszcza, że potrzebuję modlitwy. Zareagował tak jak potrzeba. W niedzielę przed rozprawą ogłosił to na wszystkich mszach, powiedział też polskiemu kapłanowi. Myślę, że tak powinno być, że jeżeli ktoś ma tak pod górkę za poglądy katolickie, to parafia powinna wspomóc, przynajmniej modlitewnie i to powinna być modlitwa publiczna. Nie tylko dlatego, że ja potrzebuję, ale myślę, że to też buduje nas jako wspólnotę

- wyznała.
 

Mam poczucie, że ta modlitwa mnie niesie, bo być tak wystawionym na świeczniku, to nie jest łatwe. Jak czytasz parę hejtów na swój temat, to myślisz sobie – ojejku, to ja? Przyszła mi też taka myśl, żeby modlić się za ludzi z drugiej strony. Może to będzie ich okazja do nawrócenia się. Nie idę po to, żeby ich zabić i zniszczyć, idę po to, aby się objawiło Królestwo Boże. Może owocem tego będzie, że ja przegram, a oni się nawrócą

- zastanawiała się.
 

Na płaszczyźnie prawnej, to wiadomo, że idziemy po to, żeby wygrać, ale modlić się za swoich wrogów zawsze można. Ja taką modlitwę zaczęłam od początku i to mnie trzyma przy życiu, żeby nie wejść w zgorzknienie, wkurzenie się. Skoro mamy się modlić za swoich wrogów, to tak mam robić i tyle. To mi daje dużo przestrzeni i ochroniło mnie przed te cztery lata. Ks. Popiełuszko mówił: „nie daj się zwyciężyć złu, tylko zło dobrem zwyciężaj”, ale Boże,  gdzie tu dobro? I przyszło mi to przebaczenie, było to coś, co mnie utrzymało w równowadze i co dało siłę, zmieniło rzeczywistość. Kto wie, czy nie jest trudniej przebaczyć swoim wrogom, niż wygrać sprawę w sądzie… Dla mnie ten czas, to takie rekolekcje, to przełamywanie samej siebie i poddanie się działaniu Bożemu, żeby On mnie zmienił, a wokół człowieka, który się nawraca, nawraca się cały świat

- zakończyła.
 
Ogłoszenie wyroku nastąpić może w zasadzie każdego dnia, ale nie później niż 26 września, o wyniku rozprawy będziemy informowali na bieżąco.
 

Aleksandra Jakubiak


#REKLAMA_POZIOMA#
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

POLECANE
„Ostatnie szlify nowej kancelarii”. Na kogo stawia Karol Nawrocki gorące
„Ostatnie szlify nowej kancelarii”. Na kogo stawia Karol Nawrocki

Trwają ostatnie przygotowania do inauguracji prezydentury Karola Nawrockiego. Jak zapowiedział jego rzecznik Rafał Leśkiewicz, w ciągu kilku dni prezydent elekt Karol Nawrocki przedstawi skład swojej kancelarii,

Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka pilne
Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka

Przed nami upalny dzień, miejscami będzie nam towarzyszyło odczucie duchoty, które od samego rana będzie niekorzystnie wpływać na ogólne samopoczucie. IMGW wydał też ostrzeżenia przed silnymi burzami z deszcze i gradem, które nawiedzą zachodnie województwa.

Co dalej z koalicją? Polacy powiedzieli, co sądzą [sondaż] z ostatniej chwili
Co dalej z koalicją? Polacy powiedzieli, co sądzą [sondaż]

Według badania przeprowadzonego przez pracownię United Surveys dla Wirtualnej Polski 54,3 proc. respondentów zgadza się ze stwierdzeniem, że rządząca koalicja przetrwa do końca kadencji, przeciwnego zdania jest natomiast 39,6 proc.

PGE wydała pilny komunikat z ostatniej chwili
PGE wydała pilny komunikat

PGE Energia Ciepła, spółka z Grupy PGE, podpisała umowę na budowę nowoczesnej kotłowni gazowej o mocy 28 MWt z układami towarzyszącymi – informuje PGE.

Cholera w Polsce. Minister zdrowia zabrała głos z ostatniej chwili
Cholera w Polsce. Minister zdrowia zabrała głos

– Za kilka dni dowiemy się, czy pacjentka zakażona bakterią cholery jest nosicielem toksyny, która wywołuje tę chorobę – wskazała w niedzielę minister zdrowia Izabela Leszczyna. Podkreśliła, że pacjentka jest pod opieką, a osoby, z którymi miała kontakt, trafiły na kwarantannę.

Awaryjne lądowanie samolotu z Poznania. Dym w kokpicie z ostatniej chwili
Awaryjne lądowanie samolotu z Poznania. Dym w kokpicie

Samolot linii lotniczych Wizz Air lecący z Poznania na lotnisko London-Luton został zmuszony do awaryjnego lądowania w Amsterdamie po tym, jak piloci zgłosili dym w kokpicie – podał w niedzielę brytyjski portal The Standard. Na pokładzie było ponad 200 pasażerów; nikomu nic się nie stało.

Grafzero: Openboxing lato 2025 z ostatniej chwili
Grafzero: Openboxing lato 2025

Grafzero vlog literacki robi wakacyjny openboxing. W pudełkach tomik poezji, kontrowersyjna książka popularno-naukowa, trochę polskiej fantastyki. Poza tym tajemnicze starocie, nawiązanie do Odysei i nieco zapomnianych książek :)

Co z rekonstrukcją rządu? Padła data z ostatniej chwili
Co z rekonstrukcją rządu? Padła data

Do zmian w gabinecie premiera Donalda Tuska ma dojść w środę 23 lipca – informuje TVN24.

Atak nożownika w Radomiu. Policja podała narodowość sprawcy z ostatniej chwili
Atak nożownika w Radomiu. Policja podała narodowość sprawcy

46‑letni Kolumbijczyk zatrzymany po brutalnym ataku nożem w Radomiu. 35‑latek cudem uniknął śmierci.

W październiku start. Jarosław Kaczyński zapowiada z ostatniej chwili
"W październiku start". Jarosław Kaczyński zapowiada

W październiku w Katowicach odbędzie się konferencja, od której rozpoczną się prace nad programem wyborczym partii – powiedział w niedzielę w Lublinie prezes PiS Jarosław Kaczyński. Wskazał, że w programie m.in. powinna znaleźć się metoda zagwarantowania suwerenności Polski.

REKLAMA

[Nasz wywiad] Polka walczy w Norwegii o wolność przekonań: Może trudniej przebaczyć, niż wygrać w sądzie

Katarzyna Jachimowicz od prawie czterech lat dochodzi sprawiedliwości przed norweskimi sądami. Kobieta została zwolniona ze stanowiska lekarza rodzinnego za odmowę zakładania spirali domacicznych, które uznaje za środki działające wczesnoporonnie. W celu realizacji powyższej usługi lekarka kierowała pacjentki do kolegów z przychodni.
 [Nasz wywiad] Polka walczy w Norwegii o wolność przekonań: Może trudniej przebaczyć, niż wygrać w sądzie
/ YT, print screen

 
Po wcześniejszej przegranej, sąd drugiej instancji przyznał rację lekarce domagającej się prawa do wolności sumienia i równego traktowania tej części środowiska lekarskiego w Norwegii, która kieruje się zasadami etyki chrześcijańskiej.
 
Radość z wygranej nie trwała jednak długo, gdyż urzędnicy gminy, która zwolniła Polkę, zaskarżyli wyrok do Sądu Najwyższego.
 
Znacznie więcej informacji o poprzednich zmaganiach Pani Jachimowicz można uzyskać po kliknięciu TUTAJ

Zmiana, która się dokonała tym razem była taka, że Chrześcijańskie Stowarzyszenie Lekarzy ogłosiło się stroną w tym procesie, czyli że obecnie jest to pozew przeciwko Katarzynie Jachimowicz i Chrześcijańskiemu Stowarzyszeniu Lekarzy. Teraz ten wyrok będzie miał znaczenie nie tylko dla mnie, ale też dla całego środowiska lekarskiego. Oni poczuli się solidarni ze mną aż do tego stopnia, że stanęli ze mną grupowo jako strona. To świadczy o konsolidacji środowiska

- mówiła lekarka.
 

Bardzo podobały mi się argumenty mojego adwokata, że ten nowy przepis jest niezgodny z prawami człowieka i nigdy nie zakładano jego analizy prawnej - mój adwokat prześledził cały proces powstawania tego przepisu - więc jest to brak zgodności norweskiego rozporządzenia z prawami wyższej rangi. Druga rzecz, to oczywista dyskryminacja, dlatego że inni lekarze, którzy nie zakładają spiralek nadal pracują - lekarze, którzy tego nie umieją mogą pracować, natomiast ja tak samo nie umiem, bo nigdy nie miałam szkolenia, ale miałam jeszcze pogląd na ten temat. Zatem zwolnienie człowieka, który różni się od innych tylko tym, jest jawną dyskryminacją z powodu poglądów. Kolejna rzecz, to brak proporcjonalności - lekarz rodzinny wykonuje bardzo dużo różnych czynności i de facto spiralki stanowią 0,02% wszystkich świadczonych usług, a w całej Norwegii było szesnaścioro lekarzy, którzy od różnych rzeczy się rezerwowali – a to skierowania na aborcje, a to spiralek… Nie wiem, kto mógł uwierzyć w realne zagrożenie przez nas i klauzulę sumienia?

- zastanawiała się Polka.
 

Sędzia zadał bardzo sensowne pytanie, to była dyskusja, czy tu ma zastosowanie art. 9. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka o zakazie dyskryminacji religijnej. Zapytał adwokata strony przeciwnej – „Czy Państwo rozróżniacie dwa typy praktykowania religii? Jeden to jest uczestniczenie w nabożeństwach, modlitwach, chodzenie do kościoła, a drugi to życie według tej religii. No więc praktykowanie religii jest też postępowaniem według tych zasad.” To było bardzo wyważone, ich adwokat nie miał zdania na ten temat, nie wiedział o czym jest mowa. Staraliśmy się jednak trzymać tego, że jest to walka o wolność przekonań, w podtekście oczywiście „przekonań religijnych”, ale wolność przekonań

-  wyjaśniała Pani Jachimowicz.
 
Lekarka dodała, że jest to ostatni dzwonek by zatrzymać prawo, które dyskryminuje. Po jakimś czasie ludzie przyzwyczailiby się do kagańca, prawo nabrałoby w ten sposób większej mocy.
 

Co ciekawe, istnieje klauzula sumienia dla innych zawodów medycznych np. lekarze urolodzy mający wykonać obrzezanie mogą powiedzieć, że jest to zabieg, który nie jest zabiegiem leczniczym i nie będą go wykonywać. Nadal istnieje także klauzula sumienia dla lekarzy ginekologów, więc w czym lekarze rodzinni są gorsi?

- zapytała.
 
Po zwolnieniu z pracy nasza rodaczka zmuszona była rozpocząć nową specjalizację i choć obecnie jest już tą dziedziną medycyny – psychiatrią - mocno zaznajomiona, to jednak początkowo praca ta wiązała się dużymi nakładami czasu, nauki, stresu i znacznie mniejszymi dochodami. W sfinansowaniu kosztów sądowych i opłaceniu adwokata pomagały jej m.in. Chrześcijańskie Stowarzyszenie Lekarzy i Kościół katolicki.
 
Gmina pozwana wcześniej przez Katarzynę Jachimowicz, w poprzednim procesie uznana została za winną bezzasadnego zwolnienia, obciążono ją finansowo wyrównaniem strat poniesionych przez poszkodowaną lekarkę z tytułu kosztów sądowych i obsługi prawnej. Urzędnicy zostali również zobowiązani, by przywrócić lekarkę do pracy. Jednak chociaż w przyznanym odszkodowaniu nie zostały uwzględnione straty w tytuły niższych zarobków, jednak i taka rekompensata skłoniła urzędników gminy do odwołania się do Sądu Najwyższego.
 

Byliśmy teraz w sądzie całe 3 dni, zetknęliśmy się z większy zainteresowaniem medialnym, niż za poprzednim razem. Nareszcie uaktywniły się gazety chrześcijańskie i norweskie media katolickie. Odbyły się też dwie, dość znaczące debaty telewizyjne, zaproszono franciszkanina zaangażowanego w moją sprawę i przewodniczącego Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Lekarzy, a po przeciwnej stronie stanęły ginekolog i aktywistka feministyczna. Była to debata o tym, czy lekarz ma prawo do własnego zdania, bo to jest istota całej sprawy

- relacjonowała Katarzyna Jachimowicz.

 

Ja z pokorą przyjmę dowody - jak ktoś mi je przyniesie - że spiralka nie działa wczesnoporonnie, jestem otwarta, ale jeśli to jest kwestia podziału na życie i śmierć i jeśli coś działa zabijająco na wczesne życie, to ja tego nie będę robić, cokolwiek to nie miałoby być. Człowiek powinien opierać się na tekstach naukowych, też je zgłębiałam i na czymś opieram mój pogląd, nie jest tak, że wymyśliłam sobie go sama

- wyjaśniła.
 
Miejsce miała także o druga debata, w której wzięli udział adwokaci obu stron.
 

Poszło to wszystko w dobrym czasie antenowym – 18.15 – więc to było znaczące

- dodała.
 
Pani Katarzyna uważa, że proces przebiegł spokojnie. Jednego dnia mówił adwokat gminy, drugiego dnia jej obrońca. Nie musiała wypowiadać się osobiście, gdyż podczas procesu przez Sądem Najwyższym zeznania stron występują tylko w formie pisemnej. Obaj adwokaci mówili po sześć godzin, lekarka przyznaje, że często chodziło o niuanse.
 
Adwokat gminy zarzucił Pani Jachimowicz niespójność poglądów, m.in. przez to, że na różne poważne schorzenia przepisywała ludziom leki, których skutkiem ubocznym mogło być poronienie. Lekarka uważa jednak, że jej obowiązkiem było kobiety informować o możliwości poronienia, ale odbieranie szansy na wyzdrowienie ze względu na mniejsze lub większe prawdopodobieństwo poronienia, nie byłby już według niej obroną życia, a nerwicą natręctw.
 

Trzeba ustalić sobie taki zakres działania klauzuli sumienia, za którą jesteś w stanie skoczyć w ogień i ani mniej, ani więcej, choćby ci różne rzeczy mówili

- wyznała.
 

Adwokat strony przeciwnej oskarżył mnie o to, że próbuję wciskać swoją religię, że na pacjentki może to działać depresyjnie albo powodować poczucie winy, ale co ja mogę z tym zrobić, prawda jest jedna. Natomiast nie zamierzam innym zabierać ich wolności

- zaznaczyła.
 
Polka odnosząc się do przebiegu ostatniego procesu, wspomina początki swojej walki o prawa lekarzy.
 

Na początku byłam tak totalnie sama, że czułam się jakbym z gołymi rękami szła na Goliata. To było uczenie się słuchania Pana Boga, rozpoznawania znaków i pójścia za tym, i cierpliwości, wielu rzeczy musiałam się nauczyć

- zdradza.
 
Pani Katarzyna podtrzymuje swoją wcześniejszą deklarację, że gdyby wyrok okazał się dla niej niekorzystny, uda się ze sprawą do Strasbourga przed Trybunał Praw Człowieka, który byłby kolejną, a zarazem ostatnią już instancją na drodze prawnej. Twierdzi, że dobrze byłoby wygrać i zakończyć już ten etap w życiu, ale zaznacza także, że „być może w Strasbourgu wyrok byłby bardziej wiążący”.
 

To co jest sympatycznym efektem ubocznym całej sprawy, nie wiem, czy nie ważniejszym od samego wyroku, to to, że aktywizują się chrześcijańskie środowiska medyczne. Pojawiło się przekonanie, że możemy coś zrobić. Jest lekarka Norweżka, która miała podobny problem na stażu, poszła z tym do sądu i wygrała w pierwszej instancji. Przepisy dla stażu i dla lekarzy rodzinnych są inne, ale nikt już nie ma wątpliwości, że stażysta może skończyć staż nie zakładając spiralek i nie wykonując aborcji. Mam dużo telefonów i maili od lekarzy, szczególnie od młodzieży medycznej, dużo dyskusji w dziedzinie klauzuli sumienia - to że można, działa na nich inspirująco. Towarzyszy mi poczucie, że mam zrobić tu jakiś etap, a dalej oni muszą to przejąć

- uznała.
 

W międzyczasie miałam parę wykładów na różnych forach, np. na ekumenicznym, współpracującym z różnymi kościołami, byłam też w telewizji norweskiej, różne gremia mnie zapraszają, by coś opowiedzieć o tej sprawie. Dostałam od Koalicji Chrześcijańskiej nagrodę Obrońcy Rodziny

- przypomniała.
 

Na początku prosiłam o wsparcie mojej parafii, odmówiono mi. Potem przeprowadziłam się i napisałam do nowego proboszcza, że potrzebuję modlitwy. Zareagował tak jak potrzeba. W niedzielę przed rozprawą ogłosił to na wszystkich mszach, powiedział też polskiemu kapłanowi. Myślę, że tak powinno być, że jeżeli ktoś ma tak pod górkę za poglądy katolickie, to parafia powinna wspomóc, przynajmniej modlitewnie i to powinna być modlitwa publiczna. Nie tylko dlatego, że ja potrzebuję, ale myślę, że to też buduje nas jako wspólnotę

- wyznała.
 

Mam poczucie, że ta modlitwa mnie niesie, bo być tak wystawionym na świeczniku, to nie jest łatwe. Jak czytasz parę hejtów na swój temat, to myślisz sobie – ojejku, to ja? Przyszła mi też taka myśl, żeby modlić się za ludzi z drugiej strony. Może to będzie ich okazja do nawrócenia się. Nie idę po to, żeby ich zabić i zniszczyć, idę po to, aby się objawiło Królestwo Boże. Może owocem tego będzie, że ja przegram, a oni się nawrócą

- zastanawiała się.
 

Na płaszczyźnie prawnej, to wiadomo, że idziemy po to, żeby wygrać, ale modlić się za swoich wrogów zawsze można. Ja taką modlitwę zaczęłam od początku i to mnie trzyma przy życiu, żeby nie wejść w zgorzknienie, wkurzenie się. Skoro mamy się modlić za swoich wrogów, to tak mam robić i tyle. To mi daje dużo przestrzeni i ochroniło mnie przed te cztery lata. Ks. Popiełuszko mówił: „nie daj się zwyciężyć złu, tylko zło dobrem zwyciężaj”, ale Boże,  gdzie tu dobro? I przyszło mi to przebaczenie, było to coś, co mnie utrzymało w równowadze i co dało siłę, zmieniło rzeczywistość. Kto wie, czy nie jest trudniej przebaczyć swoim wrogom, niż wygrać sprawę w sądzie… Dla mnie ten czas, to takie rekolekcje, to przełamywanie samej siebie i poddanie się działaniu Bożemu, żeby On mnie zmienił, a wokół człowieka, który się nawraca, nawraca się cały świat

- zakończyła.
 
Ogłoszenie wyroku nastąpić może w zasadzie każdego dnia, ale nie później niż 26 września, o wyniku rozprawy będziemy informowali na bieżąco.
 

Aleksandra Jakubiak


#REKLAMA_POZIOMA#
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe