Rocznica śmierci cichociemnego"Ewy". B. Rejniewicz córka chrzestna "Zapory": Każdy los swój wybrał sam...

- Z mieszkania dochodzi stukanie i brzęk szkła. To babsko w agonii tłucze nogami o kredens. Spod stołu nakrytego obszerną, zwisającą serwetą gramoli się Niemiec. Skrył się tam, gdy usłyszał: Wojsko Polskie ! Teraz ma w ręku pistolet. „Ewa” stoi w drzwiach. Widzi Niemca, odchyla się do tyłu, aby wyjąć zza pasa belgijkę. Tuż za nim zjawia się nagle „Szponder”, ale szkop jest szybszy. Trafia Poznańskiego w lewą szczękę, kula wychodzi prawą skronią, za chwilę w lewe płuco dostaje postrzał „Szponder” Janusz Jarosławski. „Szponder” siłą młodej, silnej woli biegnie wzdłuż ulicy aż do studni przy Targowicy. Tam znajdują go ludzie, wloką do domu, lecz pomoc jest już bezskuteczna - pisze w rocznicę śmierci Cichociemnego "Ewy" Barbara Rejniewicz, córka chrzestna "Zapory" blisko związana ze środowiskiem Żołnierzy Wyklętych i Cichociemnych
 Rocznica śmierci cichociemnego"Ewy". B. Rejniewicz córka chrzestna "Zapory": Każdy los swój wybrał sam...
/ screen YouTube
Ewa

Żeby zobaczyć ten grób, trzeba pójść główną aleją za kaplicą, prawie na koniec cmentarza. Tam wśród jednakich, równo ustawionych w trójszeregu mogił jedna jest nieco większa, zaraz z początku wyróżniona czarną tablicą. Spoczywa w niej Jan Poznański „Ewa” wraz z druhem serdecznym Januszem Ruschem. Przyjaźnili się, lecz kostucha skosiła ich w innym czasie: „Kordian” poległ pod Kożuchówką półtora roku po śmierci „Ewy”.

Jest to ich druga mogiła, bo pierwszą przygotowali dla nich koledzy w godowskim lesie. „Ewa”. Pływak. Jan Poznański. Rocznik 1918  jak wielu młodych w pamiętnym wrześniu przez Rumunię dostał się do Francji. Bił Niemców, ranny uciekł z niemieckiej niewoli do Hiszpanii, a stamtąd przez Portugalię, niemal ostatnim rzutem, cudem przedostaje się do Wielkiej Brytanii. Trafił do Pierwszej Brygady Spadochronowej; wraz z nim spośród 394 skoczków szkolenie odbywyli jego późniejsi następcy: „Siapek” i „Zapora”. Każdy z dumą wpiął w klapę munduru znak spadochronowy: wizerunek spadającego, pikującego do walki orła. Znak ów zatwierdził rozkazem w 41 r. gen. Sikorski, ustanawiając referentem projektu kpt Kalankiewicza (wcześniejszego „Hubalczyka”, „Cichociemnego”, poległego potem w lipcu 44 roku w walce pod Surkontami na Wileńszczyźnie) zaś projekt wykonał artysta grafik Marian Walentynowicz (tak tak, ten Walentynowicz, znany rysownik Koziołka Matołka Kornela Makuszyńskiego, korespondent wojenny 1 Dywizji Pancernej gen. S. Maczka, zwaną „czarną dywizją” lub „czarną kawalerią”.

Były dwa rodzaje znaku spadochronowego: bojowy i zwykły. Bojowy ma złoty dziób i pazury i nosić go mogli tylko żołnierze, którzy brali udział w bojowej akcji spadochronowej, zaś znak zwykły mieli prawo przypinać do munduru żołnierze posiadający przeszkolenie do oddziałów spadochronowych. Wytęskniona, wymarzona chwila: skok do kraju (piszę skok; Cichociemnych bowiem dotykała nazwa „zrzutek” – mawiali -” nikt nas nie zrzucał, sami z własnej woli i wyboru pragnęliśmy skakać do Ojczyzny”, bo „każdy los swój wybrał sam”).

#NOWA_STRONA#

Więc skok w nocy z 1/2 X 1942 r. – operacja „Gimlet”. Skacze sześciu chłopaków, zrzut przyjmuje placówka „Zamek” nieopodal Dęblina. Jest wśród tej szóstki prócz Poznańskiego ktoś szczególny, kto będzie pełnił dowództwo Kedywu Inspektoratu Lublin-Puławy po tragicznej śmierci „Ewy”. To ppor. Stanisław Jagielski „Siapek”. Tymczasem po tzw. kwarantannie „Ewa” zostaje oddelegowany do służby w Krakowie. Uczestniczy w akcjach, konspiruje. Stęskniony, złakniony Polski i Polaków lgnie do ludzi; jest – jak byśmy teraz powiedzieli otwarty, lubi gawędzić, z natury ufny, ufnością i prostolinijnością właściwą ludziom prawym, nieobznajmionym z fałszem i obłudą. Tak daje się zaprosić sąsiadowi na bibkę i po paru głębszych ujawnia swój stosunek do okupanta. Ba! Daje do zrozumienia kim jest. Sąsiad zaś to szpicel Gestapo. Pływaka aresztowano.

W czasie przesłuchań, poddany okrutnym torturom „Ewa” chcąc przerwać męczarnie pozornie wyraża zgodę na współpracę. Pierwszym zadaniem zleconym przez Gestapo miało dotarcie do KG AK i zidentyfikowanie ich członków. Wypuszczony z kryminału na Montelupich Poznański skatowany z ręką na szynie dociera do komórki kontrwywiadu, a to, co mówi pokrywa się z wywiadem AK. Staje się wiarygodny; podjęto grę. Gestapo poleciło „Ewie” stawić się 30 marca w kawiarni Europejska, gdzie miał złożyć relację ze zleconych zadań. Był nie w formie (ręka w gipsie!), ale podał dokładny rysopis szkopów kontrwywiadowi AK.

Do likwidacji gestapowców wyznaczono oddział bojowy KG AK (kryptonim 993/W). W kawiarni przed czasem zasiedli: por Leszek Kowalewski „Twardy”, pchor. Tadeusz Towarnicki „Naprawa”. Przy drzwiach „Zadra” Czesław Teofilak, z zewnątrz obstawiali: „Gil” Ryszard Duplicki, „Szlaka” Bolesław Bąk, „Sęp” Lucjan Wiśniewski,”Puchacz” Zygmunt Szadokiewicz, Kobus Stanisław „Szlachta”, „Jur” Jerzy Paździński. Niemcy zajęli stolik w rogu sali, obok zamachowców; w tym czasie Marszałkowską zbliżała się kompania Wehrmachtu z orkiestrą wojskową. Głośna, marszowa muzyka sprzyjała zamachowcom. Spokojnie wstali, zapłacili rachunek i zmierzając ku drzwiom nagle odwrócili się i otworzyli ogień do zaskoczonych Niemców. Zginęli :unterstrumfuehrer Boehme i hauptscharfuehrer Polezala.

#NOWA_STRONA#

14 lutego 1942 roku mocą rozkazu Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych gen. Władysława Sikorskiego powstała  Armia Krajowa. Chodziło o to, aby na bazie Służby Zwycięstwa Polsce i Związku Walki Zbrojnej oraz AK scalić, zjednoczyć te i inne mniejsze struktury podziemnego wojska do wspólnej walki o niepodległość z wyznaczonym jednym dowództwem.

Pierwszym komendantem głównym został gen. Stefan Rowecki „Grot”. W wyniku owego rozkazu Komenda Główna AK powołała CC ppor „Ewę” Jana Poznańskiego na komendanta Inspektoratu Lublin-Puławy. „Ewa” budował na nowo sieć połączeń, organizował patrole, kontrolował placówki, a nade wszystko tworzył z elity partyzanckiej KeDyw – Kierownictwo Dywersji i Walki. Oczywiście organizował, rozdając zadania na patrole wiele działań wywiadowczych, bojowych i dywersyjnych. Miał przy swoim boku „Siapka”…. Złożyło się, że w Opolu Lubelskim w pokoiku w wynajętym drewnianym domu mieszkała pochodząca z pobliskich Komaszyc Michalczykowa. Niewiasta nie najcięższego prowadzenia, które szczególnie upodobała sobie niemieckich mundurowych – jednym słowem konfidentka.

Kobiecie dowiedziono wiele przewin, w tym parę najcięższych: donosy na Gestapo, skutkiem czego wiele osób wywieziono na Majdanek, innych rozstrzelano. Wyrok na nią – kara śmierci z rozkazem: wykonać dociera do „Kordiana” (January Rusch, dysponujący plutonem ok. 30 ludzi przeważnie z Opola Lub.). Ten przygotowuje akcję, lecz tytułem podległości wieczorem poprzedzającym egzekucję zawiadamia o wszystkim dowódcę. Ługów. „Ewa” przeziębiony, gorączkujący leży na kwaterze u „Łabędzia”. Tu przyjmuje meldunek od „Kordiana” o akcji. Spieszy do Opola nadzorować wykonanie zapadłego wyroku na konfidentce Gestapo.

#NOWA_STRONA#

Inne patrole rozjechały się po terenie. „Ewa” mimo gorączki i osłabienia decyduje się wziąć udział w akcji. Mały, drewniany dom okolony płotem, październikowy mrok, żołnierze otaczają dom, odliczają się. „Ewa” podchodzi do drzwi, mówi głośno, wyraźnie: Wojsko Polskie, otwierać! Słychać szmer, po chwili drzwi uchylają się. Poznański odczytuje wyrok, wyjmuje belgijkę, strzela, wychodzi. Koniec akcji. Partyzanci luzują posterunki. „Ewa” stojąc przed domem zapala papierosa. Z mieszkania dochodzi stukanie i brzęk szkła. To babsko w agonii tłucze nogami o kredens. Spod stołu nakrytego obszerną, zwisającą serwetą gramoli się Niemiec. Skrył się tam, gdy usłyszał: Wojsko Polskie ! Teraz ma w ręku pistolet. „Ewa” stoi w drzwiach. Widzi Niemca, odchyla się do tyłu, aby wyjąć zza pasa belgijkę. Tuż za nim zjawia się nagle „Szponder”, ale szkop jest szybszy. Trafia Poznańskiego w lewą szczękę, kula wychodzi prawą skronią, za chwilę w lewe płuco dostaje postrzał „Szponder” Janusz Jarosławski. „Szponder” siłą młodej, silnej woli biegnie wzdłuż ulicy aż do studni przy Targowicy. Tam znajdują go ludzie, wloką do domu, lecz pomoc jest już bezskuteczna.

Następnej nocy zostanie przewieziony do lasu godowskiego. Miasteczko zostaje postawione w stan pogotowia. Żołnierze niosą żywego jeszcze dowódcę wzdłuż rzeki Chodelki. W ślad za nimi wyrusza kompania kałmuków i żandarmeria. Po strzelaninie dwóch partyzantów odnosi rany, pościg zawraca. Na rękach żołnierzy kona „Ewa”. Niosą go dalej do Godowa, do lasu. Las godowski, przeorany wykrotami i jarami, porastają stare świerki i dęby. W jego wilgotnej, ciemnej głębi kryje się stary, opuszczony wojenny cmentarz, skrywający ciała poległych w poprzedniej wojnie: Niemców, Rosjan i Austriaków.

Tu właśnie odbędzie się następnej nocy pierwszy w tych stronach partyzancki pogrzeb: CC Jana Poznańskiego „Ewy” i st. strzelca Janusza Jarosławskiego „Szpondera”. Tu w tym lesie znajdzie potem wieczny spoczynek wielu żołnierzy,niektórych uda się przenieść po wojnie na cmentarz w Opolu Lubelskim. Tymczasem z całego terenu „leśnej piechoty ciągną sznury”: patrole „Hektora” (niebawem będzie kilkakrotnie chować „Siapka”, ale to już inna historia}, „Grzechotnika”, „Ducha”, „Szmerlinga”, „Kordiana”, „Żbika”, „Wampira” i „Babinicza”. Las zadudni pieśnią „O Panie, któryś jest na niebie” i polskim hymnem i salwą honorową. Po młodych policzkach spłyną nieskrywane łzy, zaś ci, co przeżyją zachowają dobrą pamięć o dowódcy, żołnierską właśnie. Że doskonale strzelał z lewej, prawej ręki – bez różnicy, że ulubioną belgijkę nosił z kowbojskim fasonem właśnie na lewym biodrze, że nosił się elegancko, zawsze starannie ogolony, oficerki – szklanki i , że miał w sobie dziwnie tkliwą subtelność. Ot, zwyczajny, młody chłopak, rocznik 1918.

Źródła: 1. rel. iron – forum o wojnach światowych 2. Jędrzej Tucholski – Cichociemni 3. relacje św. p. Jan Kocon „Ryś”, Wojciech Kowalski „Tomek”, Bogumił Adamski „Tygrys”

 

POLECANE
Totalny paraliż. Gwiazdor TVN przeszedł poważną operację Wiadomości
"Totalny paraliż". Gwiazdor TVN przeszedł poważną operację

Znany stylista fryzur gwiazd, Łukasz Urbański, przeszedł operację usunięcia guza mózgu. Informacją podzielił się z fanami na Instagramie, publikując zdjęcie ze szpitalnego łóżka i opatrując je żartobliwym komentarzem:

Ulewne deszcze w Polsce. Alarm na Śląsku z ostatniej chwili
Ulewne deszcze w Polsce. Alarm na Śląsku

Ponad sto razy wyjeżdżali już strażacy w województwie śląskim do zdarzeń związanych z intensywnymi opadami deszczu. Najwięcej interwencji odnotowano w Katowicach, a stan alarmowy przekroczono na wodowskazie Szabelnia na Brynicy na Śląsku.

Niemcy grają na dwa fronty. Dostarczają do Rosji rekordowe ilości protez Wiadomości
"Niemcy grają na dwa fronty". Dostarczają do Rosji rekordowe ilości protez

Mimo trwającej wojny w Ukrainie i obowiązujących sankcji wobec Rosji, niemiecki eksport produktów technologii medycznej nie tylko nie spada, ale, jak czytamy na portalu welt.de, "wręcz kwitnie". Największe wzrosty dotyczą protez i sztucznych stawów, które w pierwszym półroczu 2025 roku sprzedawano za granicę znacznie częściej niż rok wcześniej. Publicystka współpracująca z portalem Tysol.pl, Aleksandra Fedorska, komentuje: "Niemcy grają na dwa fronty".

Po co Donald Tusk nas straszy? tylko u nas
Po co Donald Tusk nas straszy?

Sytuacja, w której znajduje się Polska jest groźna obiektywnie. I jest groźna od dawna, sam o tym pisałem wielokrotnie. I ta groza narasta, choć dzięki wyborowi Karola Nawrockiego na Prezydenta RP wróciły również szanse. Natomiast po naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej przez kilkanaście dronów, tę grozę Donald Tusk, a w moim najgłębszym przekonaniu również Niemcy, przeciwko nam bardzo skutecznie wykorzystują.

Kłótnia radnej PO z taksówkarzem-imigrantem. Jest oświadczenie Sylwii Cisoń ws. jej wulgaryzmów z ostatniej chwili
Kłótnia radnej PO z taksówkarzem-imigrantem. Jest oświadczenie Sylwii Cisoń ws. jej wulgaryzmów

Sylwia Cisoń, radna PO z Gdańska, wydała oświadczenie po publikacji nagrania z jej sprzeczki z kierowcą taksówki. Początkowo wiadomo był jedynie o zajściu, podczas którego kierowca-imigrant jednej z aplikacji przewozowych zaatakował ją gazem pieprzowym po tym, gdy kobieta zwróciła mu uwagę, że pomylił trasę i wysadził pasażerów w niewłaściwym miejscu. Potem ukazało się nagranie, w którym słychać, w jaki sposób radna wyrażała się podczas rozmowy z kierowcą. 

Niemcy zastanawiają się nad podejrzaną falą zgonów kandydatów AfD. Statystycznie prawie niemożliwe z ostatniej chwili
Niemcy zastanawiają się nad podejrzaną falą zgonów kandydatów AfD. "Statystycznie prawie niemożliwe"

Media prawicowe i społecznościowe piszą o „podejrzanej fali zgonów kandydatów”. W ostatnich tygodniach zmarło siedmiu reprezentujących prawicową AfD. Jedni twierdzą, że to "statystycznie prawie niemożliwe", dw.com pisze z kolei o spiskowych teoriach.

Charlie Kirk (1993-2025), morderstwo wschodzącej gwiazdy… z ostatniej chwili
Charlie Kirk (1993-2025), morderstwo wschodzącej gwiazdy…

Mówią o nim, że był apostołem Jezusa Chrystusa. Chciał prowadzić dialog z ludźmi o przeciwnym światopoglądzie dla urzeczywistnienia wartości jakie wyznawał i dla dobra przyszłości pogrążonej w wewnętrznym konflikcie Ameryki, która przestaje wierzyć w “american dream”, który przeradza się w “scream”

Jest nowy komunikat Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych z ostatniej chwili
Jest nowy komunikat Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych

Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało w niedzielę, że podjęte w sobotę działania wojska nie potwierdziły naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej. Wszystkie decyzje miały na celu zapewnienie maksymalnego bezpieczeństwa obywatelom - podkreślono w komunikacie.

Nowy sondaż. Czego boją się Niemcy po wtargnięciu rosyjskich dronów w polską przestrzeń? z ostatniej chwili
Nowy sondaż. Czego boją się Niemcy po wtargnięciu rosyjskich dronów w polską przestrzeń?

Po wtargnięciu rosyjskich dronów w polską przestrzeń powietrzną, większość Niemców obawia się ataku Rosji na państwo NATO, takie jak Polska lub Litwa, w najbliższej przyszłości – wynika z sondażu przeprowadzonego przez instytut badania opinii publicznej INSA na zlecenie „Bild am Sonntag”. Według sondażu takiego ataku obawia się 62 proc. ankietowanych. 28 proc. nie podziela tych obaw.

Wspaniały sukces polskiego boksu. Mamy złoto i srebro, ale na tym nie koniec Wiadomości
Wspaniały sukces polskiego boksu. Mamy złoto i srebro, ale na tym nie koniec

Agata Kaczmarska w kategorii +80 kg zdobyła złoty, a Julia Szeremeta w 57 kg srebrny medal bokserskich mistrzostw świata w Liverpoolu. W niedzielę o tytuł powalczy Aneta Rygielska (60 kg).

REKLAMA

Rocznica śmierci cichociemnego"Ewy". B. Rejniewicz córka chrzestna "Zapory": Każdy los swój wybrał sam...

- Z mieszkania dochodzi stukanie i brzęk szkła. To babsko w agonii tłucze nogami o kredens. Spod stołu nakrytego obszerną, zwisającą serwetą gramoli się Niemiec. Skrył się tam, gdy usłyszał: Wojsko Polskie ! Teraz ma w ręku pistolet. „Ewa” stoi w drzwiach. Widzi Niemca, odchyla się do tyłu, aby wyjąć zza pasa belgijkę. Tuż za nim zjawia się nagle „Szponder”, ale szkop jest szybszy. Trafia Poznańskiego w lewą szczękę, kula wychodzi prawą skronią, za chwilę w lewe płuco dostaje postrzał „Szponder” Janusz Jarosławski. „Szponder” siłą młodej, silnej woli biegnie wzdłuż ulicy aż do studni przy Targowicy. Tam znajdują go ludzie, wloką do domu, lecz pomoc jest już bezskuteczna - pisze w rocznicę śmierci Cichociemnego "Ewy" Barbara Rejniewicz, córka chrzestna "Zapory" blisko związana ze środowiskiem Żołnierzy Wyklętych i Cichociemnych
 Rocznica śmierci cichociemnego"Ewy". B. Rejniewicz córka chrzestna "Zapory": Każdy los swój wybrał sam...
/ screen YouTube
Ewa

Żeby zobaczyć ten grób, trzeba pójść główną aleją za kaplicą, prawie na koniec cmentarza. Tam wśród jednakich, równo ustawionych w trójszeregu mogił jedna jest nieco większa, zaraz z początku wyróżniona czarną tablicą. Spoczywa w niej Jan Poznański „Ewa” wraz z druhem serdecznym Januszem Ruschem. Przyjaźnili się, lecz kostucha skosiła ich w innym czasie: „Kordian” poległ pod Kożuchówką półtora roku po śmierci „Ewy”.

Jest to ich druga mogiła, bo pierwszą przygotowali dla nich koledzy w godowskim lesie. „Ewa”. Pływak. Jan Poznański. Rocznik 1918  jak wielu młodych w pamiętnym wrześniu przez Rumunię dostał się do Francji. Bił Niemców, ranny uciekł z niemieckiej niewoli do Hiszpanii, a stamtąd przez Portugalię, niemal ostatnim rzutem, cudem przedostaje się do Wielkiej Brytanii. Trafił do Pierwszej Brygady Spadochronowej; wraz z nim spośród 394 skoczków szkolenie odbywyli jego późniejsi następcy: „Siapek” i „Zapora”. Każdy z dumą wpiął w klapę munduru znak spadochronowy: wizerunek spadającego, pikującego do walki orła. Znak ów zatwierdził rozkazem w 41 r. gen. Sikorski, ustanawiając referentem projektu kpt Kalankiewicza (wcześniejszego „Hubalczyka”, „Cichociemnego”, poległego potem w lipcu 44 roku w walce pod Surkontami na Wileńszczyźnie) zaś projekt wykonał artysta grafik Marian Walentynowicz (tak tak, ten Walentynowicz, znany rysownik Koziołka Matołka Kornela Makuszyńskiego, korespondent wojenny 1 Dywizji Pancernej gen. S. Maczka, zwaną „czarną dywizją” lub „czarną kawalerią”.

Były dwa rodzaje znaku spadochronowego: bojowy i zwykły. Bojowy ma złoty dziób i pazury i nosić go mogli tylko żołnierze, którzy brali udział w bojowej akcji spadochronowej, zaś znak zwykły mieli prawo przypinać do munduru żołnierze posiadający przeszkolenie do oddziałów spadochronowych. Wytęskniona, wymarzona chwila: skok do kraju (piszę skok; Cichociemnych bowiem dotykała nazwa „zrzutek” – mawiali -” nikt nas nie zrzucał, sami z własnej woli i wyboru pragnęliśmy skakać do Ojczyzny”, bo „każdy los swój wybrał sam”).

#NOWA_STRONA#

Więc skok w nocy z 1/2 X 1942 r. – operacja „Gimlet”. Skacze sześciu chłopaków, zrzut przyjmuje placówka „Zamek” nieopodal Dęblina. Jest wśród tej szóstki prócz Poznańskiego ktoś szczególny, kto będzie pełnił dowództwo Kedywu Inspektoratu Lublin-Puławy po tragicznej śmierci „Ewy”. To ppor. Stanisław Jagielski „Siapek”. Tymczasem po tzw. kwarantannie „Ewa” zostaje oddelegowany do służby w Krakowie. Uczestniczy w akcjach, konspiruje. Stęskniony, złakniony Polski i Polaków lgnie do ludzi; jest – jak byśmy teraz powiedzieli otwarty, lubi gawędzić, z natury ufny, ufnością i prostolinijnością właściwą ludziom prawym, nieobznajmionym z fałszem i obłudą. Tak daje się zaprosić sąsiadowi na bibkę i po paru głębszych ujawnia swój stosunek do okupanta. Ba! Daje do zrozumienia kim jest. Sąsiad zaś to szpicel Gestapo. Pływaka aresztowano.

W czasie przesłuchań, poddany okrutnym torturom „Ewa” chcąc przerwać męczarnie pozornie wyraża zgodę na współpracę. Pierwszym zadaniem zleconym przez Gestapo miało dotarcie do KG AK i zidentyfikowanie ich członków. Wypuszczony z kryminału na Montelupich Poznański skatowany z ręką na szynie dociera do komórki kontrwywiadu, a to, co mówi pokrywa się z wywiadem AK. Staje się wiarygodny; podjęto grę. Gestapo poleciło „Ewie” stawić się 30 marca w kawiarni Europejska, gdzie miał złożyć relację ze zleconych zadań. Był nie w formie (ręka w gipsie!), ale podał dokładny rysopis szkopów kontrwywiadowi AK.

Do likwidacji gestapowców wyznaczono oddział bojowy KG AK (kryptonim 993/W). W kawiarni przed czasem zasiedli: por Leszek Kowalewski „Twardy”, pchor. Tadeusz Towarnicki „Naprawa”. Przy drzwiach „Zadra” Czesław Teofilak, z zewnątrz obstawiali: „Gil” Ryszard Duplicki, „Szlaka” Bolesław Bąk, „Sęp” Lucjan Wiśniewski,”Puchacz” Zygmunt Szadokiewicz, Kobus Stanisław „Szlachta”, „Jur” Jerzy Paździński. Niemcy zajęli stolik w rogu sali, obok zamachowców; w tym czasie Marszałkowską zbliżała się kompania Wehrmachtu z orkiestrą wojskową. Głośna, marszowa muzyka sprzyjała zamachowcom. Spokojnie wstali, zapłacili rachunek i zmierzając ku drzwiom nagle odwrócili się i otworzyli ogień do zaskoczonych Niemców. Zginęli :unterstrumfuehrer Boehme i hauptscharfuehrer Polezala.

#NOWA_STRONA#

14 lutego 1942 roku mocą rozkazu Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych gen. Władysława Sikorskiego powstała  Armia Krajowa. Chodziło o to, aby na bazie Służby Zwycięstwa Polsce i Związku Walki Zbrojnej oraz AK scalić, zjednoczyć te i inne mniejsze struktury podziemnego wojska do wspólnej walki o niepodległość z wyznaczonym jednym dowództwem.

Pierwszym komendantem głównym został gen. Stefan Rowecki „Grot”. W wyniku owego rozkazu Komenda Główna AK powołała CC ppor „Ewę” Jana Poznańskiego na komendanta Inspektoratu Lublin-Puławy. „Ewa” budował na nowo sieć połączeń, organizował patrole, kontrolował placówki, a nade wszystko tworzył z elity partyzanckiej KeDyw – Kierownictwo Dywersji i Walki. Oczywiście organizował, rozdając zadania na patrole wiele działań wywiadowczych, bojowych i dywersyjnych. Miał przy swoim boku „Siapka”…. Złożyło się, że w Opolu Lubelskim w pokoiku w wynajętym drewnianym domu mieszkała pochodząca z pobliskich Komaszyc Michalczykowa. Niewiasta nie najcięższego prowadzenia, które szczególnie upodobała sobie niemieckich mundurowych – jednym słowem konfidentka.

Kobiecie dowiedziono wiele przewin, w tym parę najcięższych: donosy na Gestapo, skutkiem czego wiele osób wywieziono na Majdanek, innych rozstrzelano. Wyrok na nią – kara śmierci z rozkazem: wykonać dociera do „Kordiana” (January Rusch, dysponujący plutonem ok. 30 ludzi przeważnie z Opola Lub.). Ten przygotowuje akcję, lecz tytułem podległości wieczorem poprzedzającym egzekucję zawiadamia o wszystkim dowódcę. Ługów. „Ewa” przeziębiony, gorączkujący leży na kwaterze u „Łabędzia”. Tu przyjmuje meldunek od „Kordiana” o akcji. Spieszy do Opola nadzorować wykonanie zapadłego wyroku na konfidentce Gestapo.

#NOWA_STRONA#

Inne patrole rozjechały się po terenie. „Ewa” mimo gorączki i osłabienia decyduje się wziąć udział w akcji. Mały, drewniany dom okolony płotem, październikowy mrok, żołnierze otaczają dom, odliczają się. „Ewa” podchodzi do drzwi, mówi głośno, wyraźnie: Wojsko Polskie, otwierać! Słychać szmer, po chwili drzwi uchylają się. Poznański odczytuje wyrok, wyjmuje belgijkę, strzela, wychodzi. Koniec akcji. Partyzanci luzują posterunki. „Ewa” stojąc przed domem zapala papierosa. Z mieszkania dochodzi stukanie i brzęk szkła. To babsko w agonii tłucze nogami o kredens. Spod stołu nakrytego obszerną, zwisającą serwetą gramoli się Niemiec. Skrył się tam, gdy usłyszał: Wojsko Polskie ! Teraz ma w ręku pistolet. „Ewa” stoi w drzwiach. Widzi Niemca, odchyla się do tyłu, aby wyjąć zza pasa belgijkę. Tuż za nim zjawia się nagle „Szponder”, ale szkop jest szybszy. Trafia Poznańskiego w lewą szczękę, kula wychodzi prawą skronią, za chwilę w lewe płuco dostaje postrzał „Szponder” Janusz Jarosławski. „Szponder” siłą młodej, silnej woli biegnie wzdłuż ulicy aż do studni przy Targowicy. Tam znajdują go ludzie, wloką do domu, lecz pomoc jest już bezskuteczna.

Następnej nocy zostanie przewieziony do lasu godowskiego. Miasteczko zostaje postawione w stan pogotowia. Żołnierze niosą żywego jeszcze dowódcę wzdłuż rzeki Chodelki. W ślad za nimi wyrusza kompania kałmuków i żandarmeria. Po strzelaninie dwóch partyzantów odnosi rany, pościg zawraca. Na rękach żołnierzy kona „Ewa”. Niosą go dalej do Godowa, do lasu. Las godowski, przeorany wykrotami i jarami, porastają stare świerki i dęby. W jego wilgotnej, ciemnej głębi kryje się stary, opuszczony wojenny cmentarz, skrywający ciała poległych w poprzedniej wojnie: Niemców, Rosjan i Austriaków.

Tu właśnie odbędzie się następnej nocy pierwszy w tych stronach partyzancki pogrzeb: CC Jana Poznańskiego „Ewy” i st. strzelca Janusza Jarosławskiego „Szpondera”. Tu w tym lesie znajdzie potem wieczny spoczynek wielu żołnierzy,niektórych uda się przenieść po wojnie na cmentarz w Opolu Lubelskim. Tymczasem z całego terenu „leśnej piechoty ciągną sznury”: patrole „Hektora” (niebawem będzie kilkakrotnie chować „Siapka”, ale to już inna historia}, „Grzechotnika”, „Ducha”, „Szmerlinga”, „Kordiana”, „Żbika”, „Wampira” i „Babinicza”. Las zadudni pieśnią „O Panie, któryś jest na niebie” i polskim hymnem i salwą honorową. Po młodych policzkach spłyną nieskrywane łzy, zaś ci, co przeżyją zachowają dobrą pamięć o dowódcy, żołnierską właśnie. Że doskonale strzelał z lewej, prawej ręki – bez różnicy, że ulubioną belgijkę nosił z kowbojskim fasonem właśnie na lewym biodrze, że nosił się elegancko, zawsze starannie ogolony, oficerki – szklanki i , że miał w sobie dziwnie tkliwą subtelność. Ot, zwyczajny, młody chłopak, rocznik 1918.

Źródła: 1. rel. iron – forum o wojnach światowych 2. Jędrzej Tucholski – Cichociemni 3. relacje św. p. Jan Kocon „Ryś”, Wojciech Kowalski „Tomek”, Bogumił Adamski „Tygrys”


 

Polecane
Emerytury
Stażowe