Rocznica śmierci cichociemnego"Ewy". B. Rejniewicz córka chrzestna "Zapory": Każdy los swój wybrał sam...

- Z mieszkania dochodzi stukanie i brzęk szkła. To babsko w agonii tłucze nogami o kredens. Spod stołu nakrytego obszerną, zwisającą serwetą gramoli się Niemiec. Skrył się tam, gdy usłyszał: Wojsko Polskie ! Teraz ma w ręku pistolet. „Ewa” stoi w drzwiach. Widzi Niemca, odchyla się do tyłu, aby wyjąć zza pasa belgijkę. Tuż za nim zjawia się nagle „Szponder”, ale szkop jest szybszy. Trafia Poznańskiego w lewą szczękę, kula wychodzi prawą skronią, za chwilę w lewe płuco dostaje postrzał „Szponder” Janusz Jarosławski. „Szponder” siłą młodej, silnej woli biegnie wzdłuż ulicy aż do studni przy Targowicy. Tam znajdują go ludzie, wloką do domu, lecz pomoc jest już bezskuteczna - pisze w rocznicę śmierci Cichociemnego "Ewy" Barbara Rejniewicz, córka chrzestna "Zapory" blisko związana ze środowiskiem Żołnierzy Wyklętych i Cichociemnych
 Rocznica śmierci cichociemnego"Ewy". B. Rejniewicz córka chrzestna "Zapory": Każdy los swój wybrał sam...
/ screen YouTube
Ewa

Żeby zobaczyć ten grób, trzeba pójść główną aleją za kaplicą, prawie na koniec cmentarza. Tam wśród jednakich, równo ustawionych w trójszeregu mogił jedna jest nieco większa, zaraz z początku wyróżniona czarną tablicą. Spoczywa w niej Jan Poznański „Ewa” wraz z druhem serdecznym Januszem Ruschem. Przyjaźnili się, lecz kostucha skosiła ich w innym czasie: „Kordian” poległ pod Kożuchówką półtora roku po śmierci „Ewy”.

Jest to ich druga mogiła, bo pierwszą przygotowali dla nich koledzy w godowskim lesie. „Ewa”. Pływak. Jan Poznański. Rocznik 1918  jak wielu młodych w pamiętnym wrześniu przez Rumunię dostał się do Francji. Bił Niemców, ranny uciekł z niemieckiej niewoli do Hiszpanii, a stamtąd przez Portugalię, niemal ostatnim rzutem, cudem przedostaje się do Wielkiej Brytanii. Trafił do Pierwszej Brygady Spadochronowej; wraz z nim spośród 394 skoczków szkolenie odbywyli jego późniejsi następcy: „Siapek” i „Zapora”. Każdy z dumą wpiął w klapę munduru znak spadochronowy: wizerunek spadającego, pikującego do walki orła. Znak ów zatwierdził rozkazem w 41 r. gen. Sikorski, ustanawiając referentem projektu kpt Kalankiewicza (wcześniejszego „Hubalczyka”, „Cichociemnego”, poległego potem w lipcu 44 roku w walce pod Surkontami na Wileńszczyźnie) zaś projekt wykonał artysta grafik Marian Walentynowicz (tak tak, ten Walentynowicz, znany rysownik Koziołka Matołka Kornela Makuszyńskiego, korespondent wojenny 1 Dywizji Pancernej gen. S. Maczka, zwaną „czarną dywizją” lub „czarną kawalerią”.

Były dwa rodzaje znaku spadochronowego: bojowy i zwykły. Bojowy ma złoty dziób i pazury i nosić go mogli tylko żołnierze, którzy brali udział w bojowej akcji spadochronowej, zaś znak zwykły mieli prawo przypinać do munduru żołnierze posiadający przeszkolenie do oddziałów spadochronowych. Wytęskniona, wymarzona chwila: skok do kraju (piszę skok; Cichociemnych bowiem dotykała nazwa „zrzutek” – mawiali -” nikt nas nie zrzucał, sami z własnej woli i wyboru pragnęliśmy skakać do Ojczyzny”, bo „każdy los swój wybrał sam”).

#NOWA_STRONA#

Więc skok w nocy z 1/2 X 1942 r. – operacja „Gimlet”. Skacze sześciu chłopaków, zrzut przyjmuje placówka „Zamek” nieopodal Dęblina. Jest wśród tej szóstki prócz Poznańskiego ktoś szczególny, kto będzie pełnił dowództwo Kedywu Inspektoratu Lublin-Puławy po tragicznej śmierci „Ewy”. To ppor. Stanisław Jagielski „Siapek”. Tymczasem po tzw. kwarantannie „Ewa” zostaje oddelegowany do służby w Krakowie. Uczestniczy w akcjach, konspiruje. Stęskniony, złakniony Polski i Polaków lgnie do ludzi; jest – jak byśmy teraz powiedzieli otwarty, lubi gawędzić, z natury ufny, ufnością i prostolinijnością właściwą ludziom prawym, nieobznajmionym z fałszem i obłudą. Tak daje się zaprosić sąsiadowi na bibkę i po paru głębszych ujawnia swój stosunek do okupanta. Ba! Daje do zrozumienia kim jest. Sąsiad zaś to szpicel Gestapo. Pływaka aresztowano.

W czasie przesłuchań, poddany okrutnym torturom „Ewa” chcąc przerwać męczarnie pozornie wyraża zgodę na współpracę. Pierwszym zadaniem zleconym przez Gestapo miało dotarcie do KG AK i zidentyfikowanie ich członków. Wypuszczony z kryminału na Montelupich Poznański skatowany z ręką na szynie dociera do komórki kontrwywiadu, a to, co mówi pokrywa się z wywiadem AK. Staje się wiarygodny; podjęto grę. Gestapo poleciło „Ewie” stawić się 30 marca w kawiarni Europejska, gdzie miał złożyć relację ze zleconych zadań. Był nie w formie (ręka w gipsie!), ale podał dokładny rysopis szkopów kontrwywiadowi AK.

Do likwidacji gestapowców wyznaczono oddział bojowy KG AK (kryptonim 993/W). W kawiarni przed czasem zasiedli: por Leszek Kowalewski „Twardy”, pchor. Tadeusz Towarnicki „Naprawa”. Przy drzwiach „Zadra” Czesław Teofilak, z zewnątrz obstawiali: „Gil” Ryszard Duplicki, „Szlaka” Bolesław Bąk, „Sęp” Lucjan Wiśniewski,”Puchacz” Zygmunt Szadokiewicz, Kobus Stanisław „Szlachta”, „Jur” Jerzy Paździński. Niemcy zajęli stolik w rogu sali, obok zamachowców; w tym czasie Marszałkowską zbliżała się kompania Wehrmachtu z orkiestrą wojskową. Głośna, marszowa muzyka sprzyjała zamachowcom. Spokojnie wstali, zapłacili rachunek i zmierzając ku drzwiom nagle odwrócili się i otworzyli ogień do zaskoczonych Niemców. Zginęli :unterstrumfuehrer Boehme i hauptscharfuehrer Polezala.

#NOWA_STRONA#

14 lutego 1942 roku mocą rozkazu Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych gen. Władysława Sikorskiego powstała  Armia Krajowa. Chodziło o to, aby na bazie Służby Zwycięstwa Polsce i Związku Walki Zbrojnej oraz AK scalić, zjednoczyć te i inne mniejsze struktury podziemnego wojska do wspólnej walki o niepodległość z wyznaczonym jednym dowództwem.

Pierwszym komendantem głównym został gen. Stefan Rowecki „Grot”. W wyniku owego rozkazu Komenda Główna AK powołała CC ppor „Ewę” Jana Poznańskiego na komendanta Inspektoratu Lublin-Puławy. „Ewa” budował na nowo sieć połączeń, organizował patrole, kontrolował placówki, a nade wszystko tworzył z elity partyzanckiej KeDyw – Kierownictwo Dywersji i Walki. Oczywiście organizował, rozdając zadania na patrole wiele działań wywiadowczych, bojowych i dywersyjnych. Miał przy swoim boku „Siapka”…. Złożyło się, że w Opolu Lubelskim w pokoiku w wynajętym drewnianym domu mieszkała pochodząca z pobliskich Komaszyc Michalczykowa. Niewiasta nie najcięższego prowadzenia, które szczególnie upodobała sobie niemieckich mundurowych – jednym słowem konfidentka.

Kobiecie dowiedziono wiele przewin, w tym parę najcięższych: donosy na Gestapo, skutkiem czego wiele osób wywieziono na Majdanek, innych rozstrzelano. Wyrok na nią – kara śmierci z rozkazem: wykonać dociera do „Kordiana” (January Rusch, dysponujący plutonem ok. 30 ludzi przeważnie z Opola Lub.). Ten przygotowuje akcję, lecz tytułem podległości wieczorem poprzedzającym egzekucję zawiadamia o wszystkim dowódcę. Ługów. „Ewa” przeziębiony, gorączkujący leży na kwaterze u „Łabędzia”. Tu przyjmuje meldunek od „Kordiana” o akcji. Spieszy do Opola nadzorować wykonanie zapadłego wyroku na konfidentce Gestapo.

#NOWA_STRONA#

Inne patrole rozjechały się po terenie. „Ewa” mimo gorączki i osłabienia decyduje się wziąć udział w akcji. Mały, drewniany dom okolony płotem, październikowy mrok, żołnierze otaczają dom, odliczają się. „Ewa” podchodzi do drzwi, mówi głośno, wyraźnie: Wojsko Polskie, otwierać! Słychać szmer, po chwili drzwi uchylają się. Poznański odczytuje wyrok, wyjmuje belgijkę, strzela, wychodzi. Koniec akcji. Partyzanci luzują posterunki. „Ewa” stojąc przed domem zapala papierosa. Z mieszkania dochodzi stukanie i brzęk szkła. To babsko w agonii tłucze nogami o kredens. Spod stołu nakrytego obszerną, zwisającą serwetą gramoli się Niemiec. Skrył się tam, gdy usłyszał: Wojsko Polskie ! Teraz ma w ręku pistolet. „Ewa” stoi w drzwiach. Widzi Niemca, odchyla się do tyłu, aby wyjąć zza pasa belgijkę. Tuż za nim zjawia się nagle „Szponder”, ale szkop jest szybszy. Trafia Poznańskiego w lewą szczękę, kula wychodzi prawą skronią, za chwilę w lewe płuco dostaje postrzał „Szponder” Janusz Jarosławski. „Szponder” siłą młodej, silnej woli biegnie wzdłuż ulicy aż do studni przy Targowicy. Tam znajdują go ludzie, wloką do domu, lecz pomoc jest już bezskuteczna.

Następnej nocy zostanie przewieziony do lasu godowskiego. Miasteczko zostaje postawione w stan pogotowia. Żołnierze niosą żywego jeszcze dowódcę wzdłuż rzeki Chodelki. W ślad za nimi wyrusza kompania kałmuków i żandarmeria. Po strzelaninie dwóch partyzantów odnosi rany, pościg zawraca. Na rękach żołnierzy kona „Ewa”. Niosą go dalej do Godowa, do lasu. Las godowski, przeorany wykrotami i jarami, porastają stare świerki i dęby. W jego wilgotnej, ciemnej głębi kryje się stary, opuszczony wojenny cmentarz, skrywający ciała poległych w poprzedniej wojnie: Niemców, Rosjan i Austriaków.

Tu właśnie odbędzie się następnej nocy pierwszy w tych stronach partyzancki pogrzeb: CC Jana Poznańskiego „Ewy” i st. strzelca Janusza Jarosławskiego „Szpondera”. Tu w tym lesie znajdzie potem wieczny spoczynek wielu żołnierzy,niektórych uda się przenieść po wojnie na cmentarz w Opolu Lubelskim. Tymczasem z całego terenu „leśnej piechoty ciągną sznury”: patrole „Hektora” (niebawem będzie kilkakrotnie chować „Siapka”, ale to już inna historia}, „Grzechotnika”, „Ducha”, „Szmerlinga”, „Kordiana”, „Żbika”, „Wampira” i „Babinicza”. Las zadudni pieśnią „O Panie, któryś jest na niebie” i polskim hymnem i salwą honorową. Po młodych policzkach spłyną nieskrywane łzy, zaś ci, co przeżyją zachowają dobrą pamięć o dowódcy, żołnierską właśnie. Że doskonale strzelał z lewej, prawej ręki – bez różnicy, że ulubioną belgijkę nosił z kowbojskim fasonem właśnie na lewym biodrze, że nosił się elegancko, zawsze starannie ogolony, oficerki – szklanki i , że miał w sobie dziwnie tkliwą subtelność. Ot, zwyczajny, młody chłopak, rocznik 1918.

Źródła: 1. rel. iron – forum o wojnach światowych 2. Jędrzej Tucholski – Cichociemni 3. relacje św. p. Jan Kocon „Ryś”, Wojciech Kowalski „Tomek”, Bogumił Adamski „Tygrys”

 

POLECANE
Niech spie.dala. Silni Razem wściekli na Donalda Tuska gorące
"Niech spie.dala". "Silni Razem" wściekli na Donalda Tuska

Hasztag #SilniRazem po wielokrotnej kompromitacji nie jest już tak popularny na "X". Jednak stał się symbolem najbardziej zajadłej postawy "antypis". I potocznie tak są dziś nazywani najbardziej zajadli zwolennicy Donalda Tuska, Platformy Obywatelskiej, czy Romana Giertycha. A dzisiaj nie są z Donalda Tuska, mówić bardzo oględnie, zadowoleni.

Niemcy zazdroszczą polskim producentom kamperów Wiadomości
Niemcy zazdroszczą polskim producentom kamperów

Polskie marki kamperów zdobywają coraz większe uznanie na niemieckim rynku. Affinity, Freedo, Masuria i Vannado nie tylko przekonują klientów wysoką jakością, ale także zyskują lojalność dealerów.

„Zaraz zemdleję”. Dramatyczne wyznanie Nataszy Urbańskiej Wiadomości
„Zaraz zemdleję”. Dramatyczne wyznanie Nataszy Urbańskiej

Podróż powrotna z Czarnogóry do Polski okazała się dla Nataszy Urbańskiej jednym z najbardziej stresujących doświadczeń w życiu. Artystka opisała na Instagramie sytuację, do której doszło na pokładzie samolotu LOT lecącego z Podgoricy do Warszawy. Zemdlała, a - jak twierdzi - personel pokładowy zignorował nie tylko jej stan, ale i potrzeby pozostałych pasażerów.

Sukces tym razem nie dla Polek. Włoszki zbyt mocne w półfinale LN Wiadomości
Sukces tym razem nie dla Polek. Włoszki zbyt mocne w półfinale LN

Polskie siatkarki przegrały z Włoszkami 0:3 (18:25, 16:25, 14:25) w półfinale rozgrywanego w Łodzi turnieju finałowego Ligi Narodów. W niedzielę zagrają w meczu o trzecie miejsce z przegranym drugiego sobotniego półfinału, w którym Brazylia zmierzy się z Japonią.

Nowy model AI uciekał się do szantażu, aby uniknąć wyłączenia w fikcyjnym teście gorące
Nowy model AI uciekał się do szantażu, aby uniknąć wyłączenia w fikcyjnym teście

Nowy Claude Opus 4 firmy Anthropic często uciekał się do szantażu, aby uniknąć wyłączenia w fikcyjnym teście. Model groził ujawnieniem prywatnych informacji o inżynierach, którzy mieli planować jego wyłączenie.

Awaryjne lądowanie samolotu LOT w Warszawie z ostatniej chwili
Awaryjne lądowanie samolotu LOT w Warszawie

Z powodu sygnału o możliwej usterce lecący z Warszawy do Sofii samolot linii LOT musiał awaryjnie lądować na Lotnisku Chopina. - Lądowanie odbyło się w asyście służb. Maszyna wylądowała bezpiecznie - poinformował rzecznik prasowy Polskich Linii Lotniczych LOT Krzysztof Moczulski.

Wielki słup dymu nad Katowicami. Trwa dogaszanie Wiadomości
Wielki słup dymu nad Katowicami. Trwa dogaszanie

W sobotnie popołudnie, 26 lipca, w Katowicach doszło do pożaru w rejonie ul. Sądowej i Raciborskiej. Paliły się podkłady kolejowe składowane w pobliżu torowiska, w bezpośrednim sąsiedztwie budowy przy dworcu głównym PKP.

Niebezpieczny incydent w Krakowie. Kilkanaście osób poszkodowanych Wiadomości
Niebezpieczny incydent w Krakowie. Kilkanaście osób poszkodowanych

W piątkowy wieczór doszło do niebezpiecznego incydentu na przystanku tramwajowym przy ul. Bronowickiej w Krakowie. Z okna przejeżdżającego tramwaju ktoś rozpylił gaz pieprzowy w stronę grupy osób czekających na peronie. Jak informują poszkodowani, sytuacja miała miejsce około godziny 19:30.

Komunikat dla mieszkańców Rzeszowa z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Rzeszowa

Prawie 250 tys. zł kosztować będzie dokumentacja projektowa nowego domu kultury, który powstanie w Rzeszowie na osiedlu Krakowska Południe przy ul. Stojałowskiego. Dokumentacja gotowa ma być w ciągu 10 miesięcy.

Czerwona flaga na Pomorzu i w Zachodniopomorskiem. GIS zakazuje kąpieli Wiadomości
Czerwona flaga na Pomorzu i w Zachodniopomorskiem. GIS zakazuje kąpieli

Czerwone flagi zakazujące wejścia do wody wiszą w sobotę w dwunastu kąpieliskach w województwach pomorskim i zachodniopomorskim. Powodem jest zakwit sinic.

REKLAMA

Rocznica śmierci cichociemnego"Ewy". B. Rejniewicz córka chrzestna "Zapory": Każdy los swój wybrał sam...

- Z mieszkania dochodzi stukanie i brzęk szkła. To babsko w agonii tłucze nogami o kredens. Spod stołu nakrytego obszerną, zwisającą serwetą gramoli się Niemiec. Skrył się tam, gdy usłyszał: Wojsko Polskie ! Teraz ma w ręku pistolet. „Ewa” stoi w drzwiach. Widzi Niemca, odchyla się do tyłu, aby wyjąć zza pasa belgijkę. Tuż za nim zjawia się nagle „Szponder”, ale szkop jest szybszy. Trafia Poznańskiego w lewą szczękę, kula wychodzi prawą skronią, za chwilę w lewe płuco dostaje postrzał „Szponder” Janusz Jarosławski. „Szponder” siłą młodej, silnej woli biegnie wzdłuż ulicy aż do studni przy Targowicy. Tam znajdują go ludzie, wloką do domu, lecz pomoc jest już bezskuteczna - pisze w rocznicę śmierci Cichociemnego "Ewy" Barbara Rejniewicz, córka chrzestna "Zapory" blisko związana ze środowiskiem Żołnierzy Wyklętych i Cichociemnych
 Rocznica śmierci cichociemnego"Ewy". B. Rejniewicz córka chrzestna "Zapory": Każdy los swój wybrał sam...
/ screen YouTube
Ewa

Żeby zobaczyć ten grób, trzeba pójść główną aleją za kaplicą, prawie na koniec cmentarza. Tam wśród jednakich, równo ustawionych w trójszeregu mogił jedna jest nieco większa, zaraz z początku wyróżniona czarną tablicą. Spoczywa w niej Jan Poznański „Ewa” wraz z druhem serdecznym Januszem Ruschem. Przyjaźnili się, lecz kostucha skosiła ich w innym czasie: „Kordian” poległ pod Kożuchówką półtora roku po śmierci „Ewy”.

Jest to ich druga mogiła, bo pierwszą przygotowali dla nich koledzy w godowskim lesie. „Ewa”. Pływak. Jan Poznański. Rocznik 1918  jak wielu młodych w pamiętnym wrześniu przez Rumunię dostał się do Francji. Bił Niemców, ranny uciekł z niemieckiej niewoli do Hiszpanii, a stamtąd przez Portugalię, niemal ostatnim rzutem, cudem przedostaje się do Wielkiej Brytanii. Trafił do Pierwszej Brygady Spadochronowej; wraz z nim spośród 394 skoczków szkolenie odbywyli jego późniejsi następcy: „Siapek” i „Zapora”. Każdy z dumą wpiął w klapę munduru znak spadochronowy: wizerunek spadającego, pikującego do walki orła. Znak ów zatwierdził rozkazem w 41 r. gen. Sikorski, ustanawiając referentem projektu kpt Kalankiewicza (wcześniejszego „Hubalczyka”, „Cichociemnego”, poległego potem w lipcu 44 roku w walce pod Surkontami na Wileńszczyźnie) zaś projekt wykonał artysta grafik Marian Walentynowicz (tak tak, ten Walentynowicz, znany rysownik Koziołka Matołka Kornela Makuszyńskiego, korespondent wojenny 1 Dywizji Pancernej gen. S. Maczka, zwaną „czarną dywizją” lub „czarną kawalerią”.

Były dwa rodzaje znaku spadochronowego: bojowy i zwykły. Bojowy ma złoty dziób i pazury i nosić go mogli tylko żołnierze, którzy brali udział w bojowej akcji spadochronowej, zaś znak zwykły mieli prawo przypinać do munduru żołnierze posiadający przeszkolenie do oddziałów spadochronowych. Wytęskniona, wymarzona chwila: skok do kraju (piszę skok; Cichociemnych bowiem dotykała nazwa „zrzutek” – mawiali -” nikt nas nie zrzucał, sami z własnej woli i wyboru pragnęliśmy skakać do Ojczyzny”, bo „każdy los swój wybrał sam”).

#NOWA_STRONA#

Więc skok w nocy z 1/2 X 1942 r. – operacja „Gimlet”. Skacze sześciu chłopaków, zrzut przyjmuje placówka „Zamek” nieopodal Dęblina. Jest wśród tej szóstki prócz Poznańskiego ktoś szczególny, kto będzie pełnił dowództwo Kedywu Inspektoratu Lublin-Puławy po tragicznej śmierci „Ewy”. To ppor. Stanisław Jagielski „Siapek”. Tymczasem po tzw. kwarantannie „Ewa” zostaje oddelegowany do służby w Krakowie. Uczestniczy w akcjach, konspiruje. Stęskniony, złakniony Polski i Polaków lgnie do ludzi; jest – jak byśmy teraz powiedzieli otwarty, lubi gawędzić, z natury ufny, ufnością i prostolinijnością właściwą ludziom prawym, nieobznajmionym z fałszem i obłudą. Tak daje się zaprosić sąsiadowi na bibkę i po paru głębszych ujawnia swój stosunek do okupanta. Ba! Daje do zrozumienia kim jest. Sąsiad zaś to szpicel Gestapo. Pływaka aresztowano.

W czasie przesłuchań, poddany okrutnym torturom „Ewa” chcąc przerwać męczarnie pozornie wyraża zgodę na współpracę. Pierwszym zadaniem zleconym przez Gestapo miało dotarcie do KG AK i zidentyfikowanie ich członków. Wypuszczony z kryminału na Montelupich Poznański skatowany z ręką na szynie dociera do komórki kontrwywiadu, a to, co mówi pokrywa się z wywiadem AK. Staje się wiarygodny; podjęto grę. Gestapo poleciło „Ewie” stawić się 30 marca w kawiarni Europejska, gdzie miał złożyć relację ze zleconych zadań. Był nie w formie (ręka w gipsie!), ale podał dokładny rysopis szkopów kontrwywiadowi AK.

Do likwidacji gestapowców wyznaczono oddział bojowy KG AK (kryptonim 993/W). W kawiarni przed czasem zasiedli: por Leszek Kowalewski „Twardy”, pchor. Tadeusz Towarnicki „Naprawa”. Przy drzwiach „Zadra” Czesław Teofilak, z zewnątrz obstawiali: „Gil” Ryszard Duplicki, „Szlaka” Bolesław Bąk, „Sęp” Lucjan Wiśniewski,”Puchacz” Zygmunt Szadokiewicz, Kobus Stanisław „Szlachta”, „Jur” Jerzy Paździński. Niemcy zajęli stolik w rogu sali, obok zamachowców; w tym czasie Marszałkowską zbliżała się kompania Wehrmachtu z orkiestrą wojskową. Głośna, marszowa muzyka sprzyjała zamachowcom. Spokojnie wstali, zapłacili rachunek i zmierzając ku drzwiom nagle odwrócili się i otworzyli ogień do zaskoczonych Niemców. Zginęli :unterstrumfuehrer Boehme i hauptscharfuehrer Polezala.

#NOWA_STRONA#

14 lutego 1942 roku mocą rozkazu Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych gen. Władysława Sikorskiego powstała  Armia Krajowa. Chodziło o to, aby na bazie Służby Zwycięstwa Polsce i Związku Walki Zbrojnej oraz AK scalić, zjednoczyć te i inne mniejsze struktury podziemnego wojska do wspólnej walki o niepodległość z wyznaczonym jednym dowództwem.

Pierwszym komendantem głównym został gen. Stefan Rowecki „Grot”. W wyniku owego rozkazu Komenda Główna AK powołała CC ppor „Ewę” Jana Poznańskiego na komendanta Inspektoratu Lublin-Puławy. „Ewa” budował na nowo sieć połączeń, organizował patrole, kontrolował placówki, a nade wszystko tworzył z elity partyzanckiej KeDyw – Kierownictwo Dywersji i Walki. Oczywiście organizował, rozdając zadania na patrole wiele działań wywiadowczych, bojowych i dywersyjnych. Miał przy swoim boku „Siapka”…. Złożyło się, że w Opolu Lubelskim w pokoiku w wynajętym drewnianym domu mieszkała pochodząca z pobliskich Komaszyc Michalczykowa. Niewiasta nie najcięższego prowadzenia, które szczególnie upodobała sobie niemieckich mundurowych – jednym słowem konfidentka.

Kobiecie dowiedziono wiele przewin, w tym parę najcięższych: donosy na Gestapo, skutkiem czego wiele osób wywieziono na Majdanek, innych rozstrzelano. Wyrok na nią – kara śmierci z rozkazem: wykonać dociera do „Kordiana” (January Rusch, dysponujący plutonem ok. 30 ludzi przeważnie z Opola Lub.). Ten przygotowuje akcję, lecz tytułem podległości wieczorem poprzedzającym egzekucję zawiadamia o wszystkim dowódcę. Ługów. „Ewa” przeziębiony, gorączkujący leży na kwaterze u „Łabędzia”. Tu przyjmuje meldunek od „Kordiana” o akcji. Spieszy do Opola nadzorować wykonanie zapadłego wyroku na konfidentce Gestapo.

#NOWA_STRONA#

Inne patrole rozjechały się po terenie. „Ewa” mimo gorączki i osłabienia decyduje się wziąć udział w akcji. Mały, drewniany dom okolony płotem, październikowy mrok, żołnierze otaczają dom, odliczają się. „Ewa” podchodzi do drzwi, mówi głośno, wyraźnie: Wojsko Polskie, otwierać! Słychać szmer, po chwili drzwi uchylają się. Poznański odczytuje wyrok, wyjmuje belgijkę, strzela, wychodzi. Koniec akcji. Partyzanci luzują posterunki. „Ewa” stojąc przed domem zapala papierosa. Z mieszkania dochodzi stukanie i brzęk szkła. To babsko w agonii tłucze nogami o kredens. Spod stołu nakrytego obszerną, zwisającą serwetą gramoli się Niemiec. Skrył się tam, gdy usłyszał: Wojsko Polskie ! Teraz ma w ręku pistolet. „Ewa” stoi w drzwiach. Widzi Niemca, odchyla się do tyłu, aby wyjąć zza pasa belgijkę. Tuż za nim zjawia się nagle „Szponder”, ale szkop jest szybszy. Trafia Poznańskiego w lewą szczękę, kula wychodzi prawą skronią, za chwilę w lewe płuco dostaje postrzał „Szponder” Janusz Jarosławski. „Szponder” siłą młodej, silnej woli biegnie wzdłuż ulicy aż do studni przy Targowicy. Tam znajdują go ludzie, wloką do domu, lecz pomoc jest już bezskuteczna.

Następnej nocy zostanie przewieziony do lasu godowskiego. Miasteczko zostaje postawione w stan pogotowia. Żołnierze niosą żywego jeszcze dowódcę wzdłuż rzeki Chodelki. W ślad za nimi wyrusza kompania kałmuków i żandarmeria. Po strzelaninie dwóch partyzantów odnosi rany, pościg zawraca. Na rękach żołnierzy kona „Ewa”. Niosą go dalej do Godowa, do lasu. Las godowski, przeorany wykrotami i jarami, porastają stare świerki i dęby. W jego wilgotnej, ciemnej głębi kryje się stary, opuszczony wojenny cmentarz, skrywający ciała poległych w poprzedniej wojnie: Niemców, Rosjan i Austriaków.

Tu właśnie odbędzie się następnej nocy pierwszy w tych stronach partyzancki pogrzeb: CC Jana Poznańskiego „Ewy” i st. strzelca Janusza Jarosławskiego „Szpondera”. Tu w tym lesie znajdzie potem wieczny spoczynek wielu żołnierzy,niektórych uda się przenieść po wojnie na cmentarz w Opolu Lubelskim. Tymczasem z całego terenu „leśnej piechoty ciągną sznury”: patrole „Hektora” (niebawem będzie kilkakrotnie chować „Siapka”, ale to już inna historia}, „Grzechotnika”, „Ducha”, „Szmerlinga”, „Kordiana”, „Żbika”, „Wampira” i „Babinicza”. Las zadudni pieśnią „O Panie, któryś jest na niebie” i polskim hymnem i salwą honorową. Po młodych policzkach spłyną nieskrywane łzy, zaś ci, co przeżyją zachowają dobrą pamięć o dowódcy, żołnierską właśnie. Że doskonale strzelał z lewej, prawej ręki – bez różnicy, że ulubioną belgijkę nosił z kowbojskim fasonem właśnie na lewym biodrze, że nosił się elegancko, zawsze starannie ogolony, oficerki – szklanki i , że miał w sobie dziwnie tkliwą subtelność. Ot, zwyczajny, młody chłopak, rocznik 1918.

Źródła: 1. rel. iron – forum o wojnach światowych 2. Jędrzej Tucholski – Cichociemni 3. relacje św. p. Jan Kocon „Ryś”, Wojciech Kowalski „Tomek”, Bogumił Adamski „Tygrys”


 

Polecane
Emerytury
Stażowe