Jerzy Owsiak porównuje zatrzymanie Frasyniuka do zatrzymań milicyjnych z czasów PRL
W dzisiejszych wiadomościach, jakby na przekór Walentynkom, z samego rana smutny obrazek - pan Władysław Frasyniuk zostaje siłą doprowadzony na przesłuchanie. Założono mu kajdanki, wszystko odbyło się zgodnie z tradycyjnymi procedurami, czyli 6 rano, zatrzymanie, kajdanki, wyprowadzenie… Przez lata PRL-u funkcjonowały wszelkiego rodzaju instrukcje kiedy masz prawo otworzyć drzwi milicji. Na pewno nie przed 6 rano, a potem, co do minuty do tych drzwi się pukało. Jak byłem mały to często w domu mówiono, że takie pukanie przynosi złe wieści, bo zazwyczaj był to nagły telegram. A w takim telegramie najczęściej bardzo słabe wiadomości. Walentynkowo człowiek-legenda polskiego podziemia z czasu PRL został zawieziony na przesłuchanie. Wiemy, że póki co skończyło się dobrze, Pan Władysław w domu, ale nikomu nie życzyć takiej rannej pobudki. Przy okazji, marszałek Senatu powiedział ważne słowa: „wobec prawa równi wszyscy”
- czytamy we wpisie Jerzego Owsiaka.
Wpis twórcy WOŚP jest o tyle interesujący, że kto jak kto, ale on raczej nie musiał się obawiać pukania milicji o 6 nad ranem. Ojciec Jerzego - Zbigniew – był I sekretarzem egzekutywy POP PZPR, mama Maria – urzędnikiem Prokuratury Wojewódzkiej w Gdańsku, zaś brat Andrzej – członkiem Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej.
źródło: facebook
raw
#REKLAMA_POZIOMA#