Krysztopa: Trudny rozwód Prawa i Sprawiedliwości z elektoratem?

Już po wyborach, może nie od razu, zauważyłem rzecz która mnie zdumiała. Najpierw pojedyncze, potem coraz bardziej liczne symptomy i przesłanki, zaczęły wskazywać na to, że Prawo i Sprawiedliwość w swojej masie, choć może z jakimiś wyjątkami, nie do końca rozumie dlaczego wygrało wybory
 Krysztopa: Trudny rozwód Prawa i Sprawiedliwości z elektoratem?
/ screen YouTube
Latami obserwowałem jak w interecie rodzą się zręby społeczeństwa obywatelskiego. Najpierw w ramach "buntu moherowych babć", który jeszcze podówczas jako głupi leming na Salonie24 wyśmiewałem, potem podczas wykrywania kolejnych afer Platformy, które przy okazji stanowiły doskonały dowód natury samej III RP, wreszcie podczas wstrząsu spowodowanego katastrofą smoleńską i później. Ktoś może się z tego śmiać, zresztą, doskonale to rozumiem, samo pojęcie "społeczeństwa obywatelskiego" zostało tak przez Czerską wyświechtane, że w zasadzie używam go tylko dlatego, że sprawia mi złosliwą przyjemność przypominanie Michnikowi wraz z kolegami, że ich "słowo" w końcu stało się "ciałem", choć w zupełnie innym kształcie i miejscu niż oczekiwali.

Jeszcze niedawno wydawało się, że mury III RP są nie do zdobycia. Buntownicy mieli przeciwko sobie wszystko. Pieniądze uwłaszczonej nomenklatury, (wyklęte slowo) żydowskich bankierów i Unii Europejskiej. Media uwłaszczonej nomenklatury i niemieckich nadzorców, które przez te ponad ćwierć wieku zdążyły okrzepnąć i się sprofesjonalizować, media publiczne, prawie całą, bardzo wtórną wobec tego co się dzieje na zachodzie, ale zmonopolizowaną kulturę, celebrytów, służby (były to czasy, kiedy bicie demonstrantów, napady na redakcje czy inwigilacja blogerów, obrońców Krzyża i dziennikarzy, nie stanowiły dla demokracji problemu). I zdawało się wrogość większości obywateli, którzy przyjęli rolę podludzi wobec Zachodniej Europy, a szczególnie Niemiec, za szczyt swoich ambicji uznając pracę na polu szparagów u bauera. Polska raźnym krokiem pląsała w kierunku roli tirówki przy autostradzie Berlin-Moskwa. W końcu podstawą naszej gospodarki miały być usługi.

A jednak stał się cud i III RP stanowiacej lenno samozwańczej elity, która wymieniła sobie Moskwę na Brukselę, udało się złamać kark (choć wycie jeszcze słychać i boję się czasem, że jej odrośnie). Jeżeli tak się stało, to jest to oczywiście ogromną zasługą, czy to się komuś podoba czy nie, pracy programowej Prawa i Sprawiedliwości oraz talentu politycznego Jarosława Kaczyńskiego. To wszystko jednak pozostałoby na zawsze czystą teorią, gdyby nie pewien istotny szczegół.

Prawo i Sprawiedliwość przez szczelny i gruby mur IIIRP mogło się przebić tylko dzięki swego rodzaju powstaniu. Oczywiście nie takim z kosami na sztorc i rozbrajaniem niemieckich żołnierzy. To powstanie miało miejsce w internecie, Tysiące, a może miliony, nie wiem, ludzi (różnych ludzi, bardzo różnych, jak to w pospolitym ruszeniu), którzy mieli IIIRP i jej aroganckich elit serdecznie dosyć, zbudowało tysiące, a może miliony, nie wiem, by-passów medialnych, dzięki którym dało się skutecznie obejść Front Jedności Przekazu oficjalnych mediów z ich pieniędzmi, profesjonalizmem i kłamstwem. Ludzie, kosztem, rodzin, karier, snu, zdrowia, pracowali jak mróweczki, ponieważ chcieli lepszej Polski dla swoich dzieci. A narzędzie pożądanej zmiany widzieli w Prawie i Sprawiedliwości.

I cud się stał. Do dzisiaj mam na tapecie zdjęcie opadniętych szczęk w sztabie Bronisława Komorowskiego, podczas oglądania wyniku pierwszej tury wyborów, w której lekceważony Andrzej Duda pokonał w cuglach równie aroganckiego i pewnego siebie co żałosnego Bronisława Komorowskiego. No cud. A potem seria kolejnych. Ich źródłem była symbioza pomiędzy Prawem i Sprawiedliwością, a jego elektoratem, który włożył w to zwycięstwo o wiele wiele więcej niż wrzucenie kartki do urny. Jakiś czas później jeden z ideologów opozycji totalnej prof. Sadurski powie - Mam największe pretensje do Kaczyńskiego, że z cynicznych powodów dał nieoświeconemu plebsowi poczucie dostępu do władzy - nie mając w zawężonych furią horyzontach pojęcia, że oto składa najwyższy hołd człowiekowi, któremu udało się przywrócić kontakt pomiędzy władzą a obywatelami, bez pośrednictwa "profesorow Sadurskich"

Słuszna i zrozumiała euforia trwała jakiś czas. Jej objawem, choć absolutnie nie istotą, były na przykład "Tweetupy" w różnych urzędach, z Kancelarią Premiera na czele, na które zapraszano liderów opinii w internecie. Być może to subiektywne wrażenie, ale wydaje mi się, że z czasem ubywało pośród zaproszonych zwykłych internautów, a przybywało dziennikarzy, również w internecie aktywnych. Znów jakby bliże ucha władzy znaleźli się "zaprzyjaźnieni publicyści". A kiedy w jednym z programów z udziałem "naszych" publicystów usłyszałem o tym jak "poseł Tarczyński rozmawia z jakimś "pisowskim trollem"", pomyślałem sobie "uuu, to znowu jesteśmy trollami?"

No ale dobra, pomyślał elektorat, są ważniejsze sprawy niż nasze dobre samopoczucie czy zraniona miłość własna. Jedziemy dalej, mjamy jakoś kwestię kwoty wolnej od podatku, która miała być jednak obniżona o wiele bardziej, z trudem przełykamy sprawę pomocy frankowiczom, która miała być, a jakoś jej nie ma, aneksu do raportu o likwidacji WSI itd. Bo opozycja usiłuje obalić legalne władze, bo 500+, bo reforma sądownictwa, bo reforma armii Antoniego Macierewicza. To wszystko są rzeczy ważne w skali wręcz historycznej, warto dla nich przysiąść fałdów.

No i zaczyna się robić dziwnie. Chyba początkiem jakiejś erocji były prezydenckie weta. Potem, tego samego dnia kiedy odrzucono votum nieufności wobec niej, odwołana zostaje Beata Szydło. Elektorat czeka na wyjaśnienia. Tych brak, są spekulacje i mgliste prośby o zaufanie. Później odwołany zostaje również Antoni Macierewicz, który ma swoje wady, ale jego zasługi dla armii (tak, nie wszystko udało mu się tak jak zapowiadał) są niewątpliwe. Wyjaśnień w zasadzie brak. Są spekulacje. I nie mam tutaj pretensji ani do nowego Premiera ani do nowych ministrów. Ci zasługują na swoją szansę i kredyt zaufania.

Natomiast pogłębiającej się erozji ulega symbioza Prawa i Sprawiedliwości z aktywną częścią jego elektoratu. Mówi się, że "PiS idzie do środka". Tyle już razy widzieliśmy jak różne partie poszukiwały mitycznego elektoratu środka. I gdzie dzisiaj są? Nie twierdzę, że tego elektoratu nie ma, ale biorąc pod uwagę pogłębiająca się polaryzację, jest to materiał co najwyżej na języczek u wagi. Można oczywiście o niego zawalczyć, ale tak by nie oddać skórki za wyprawkę. A elektorat obdarzony w międzyczasie epitetem "twardy", mam wrażenie, ze tak jak wcześniej, jak to ujał prof. Sadurski "miał poczucie dostępu do władzy", tak teraz znów w coraz więszym stopniu ma wrażenie bycia skazanym na obserwację w zaprzyjaźnionych telewizjach efektów walki zakulisowych koterii. A na koniec jeszcze sprawy Koguta.

Czy to oznacza jakiś rychły koniec? Już widzę jak zaciera łapki pochowany po kątach "werwolf" IIIRP, ale nie dla psa kiełbasa. To jest jakiś proces. Oczywiście, że tak jak przy rozwodzie Prawo i Sprawiedliwość łączą z jego elektoratem ich dzieci, dom, kredyty, wspólne przedsięwzięcia. Oczywiście, że obydwie strony zapędzone w zranionych uczuciach mogą przesadzać, moga się zmitygować, na nowo paść sobie w objęcia. Może być również tak, że Prawo i Sprawiedliwość zjedna sobie ładnymi krawatami i nowomową nowych ministrów jakiś elektorat środka, ale czy będzie on orał dla wspólnej sprawy, jak ten zraniony? No i nawet jesli na nowo jakaś miłość zapłonie, to raczej będzie to już miłość skomplikowana i trudna.

Cezary Krysztopa

 

POLECANE
Niemcy czekają na nowy rząd. Friedrich Merz wskazuje możliwą datę polityka
Niemcy czekają na nowy rząd. Friedrich Merz wskazuje możliwą datę

Kandydat na kanclerza Niemiec z ramienia CDU/CSU Friedrich Merz powiadomił, że jeśli wygra wybory do Bundestagu, które odbędą się 23 lutego, to chce utworzyć rząd w ciągu dwóch miesięcy. Mam nadzieję, że formowanie rządu zakończy się do Wielkanocy - powiedział polityk chadecji gazetom z grupy medialnej Funke.

Mateusz Morawiecki skrytykował postawę rządu Tuska. Chodzi o ograniczenie przez USA sprzedaży czipów gorące
Mateusz Morawiecki skrytykował postawę rządu Tuska. Chodzi o ograniczenie przez USA sprzedaży czipów

Były premier Mateusz Morawiecki opublikował na platformie X nagranie krytykujące postawę rządu Donalda Tuska ws. nałożonych przez USA limitów sprzedaży czipów do Polski oraz kilkunastu innych krajów Unii Europejskiej.

Dramatyczne doniesienia z Francji. Ciało 11-latki znalezione w lesie Wiadomości
Dramatyczne doniesienia z Francji. Ciało 11-latki znalezione w lesie

Francją wstrząsnęła brutalna zbrodnia. 11-letnia Louise zaginęła po wyjściu ze szkoły, a kilka godzin później jej ciało znaleziono w lesie w Longjumeau. W sprawie zatrzymano 23-letniego Rayane’a Ben Saïda, pochodzącego z Afryki Północnej, oraz jego 20-letnią partnerkę Cléę G.

Krew się we mnie gotuje. Znany aktor wściekły na Warner Bros. Discovery gorące
"Krew się we mnie gotuje". Znany aktor wściekły na Warner Bros. Discovery

– To naprawdę uroczy film. Zasługuje na coś o wiele lepszego niż to, co go spotkało – mówi znany aktor i scenarzysta Will Forte i nie kryje wściekłości na decyzję Warner Bros. Discovery.

Do zobaczenia w sądzie. Sławomir Mentzen pozwał posła Polski 2050 polityka
"Do zobaczenia w sądzie". Sławomir Mentzen pozwał posła Polski 2050

Poseł Sławomir Ćwik zarzucił liderowi Konfederacji Sławomirowi Mentzenowi sprzeniewierzenie środków oraz unikanie podatków. Kandydat na Prezydenta RP postanowił odpowiedzieć politykowi składając dwa pozwy - jeden w procesie cywilnym i drugi w trybie wyborczym.

Potężny pożar w Górzykowie koło Zielonej Góry Wiadomości
Potężny pożar w Górzykowie koło Zielonej Góry

Media obiegła informacja o potężnym pożarze koło Zielonej Góry. Na miejscu nie brakuje służb.

Karol Nawrocki złożył ważną obietnicę ws. cen prądu polityka
Karol Nawrocki złożył ważną obietnicę ws. cen prądu

Podczas spotkania z wyborcami w Augustowie w woj. podlaskim, Karol Nawrocki złożył deklarację, że w ciągu stu pierwszych dni swojej prezydentury zamierza wdrożyć obniżkę cen energii. 

Samolot runął do wody na Alasce. Tragiczny bilans ofiar Wiadomości
Samolot runął do wody na Alasce. Tragiczny bilans ofiar

Mały samolot pasażerski Cessna 208B Grand Caravan, należący do linii Bering Air, rozbił się w lodowatych wodach cieśniny Norton Sound. Na pokładzie było 10 osób - żadna z nich nie przeżyła.

Sędzia usiłuje zablokować likwidację USAID przez Donalda Trumpa polityka
Sędzia usiłuje zablokować likwidację USAID przez Donalda Trumpa

Amerykański sędzia zezwolił w piątek na powrót do pracy około 2,7 tys. pracowników Agencji Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID), urlopowanych przez administrację prezydenta Donalda Trumpa.

Trump zmusi Putina do negocjacji? Jest sondaż polityka
Trump zmusi Putina do negocjacji? Jest sondaż

O tym, że Donald Trump zmusi Władimira Putina do negocjacji pokojowych przekonanych jest 16,7 proc. ankietowanych, a 26,8 proc. wskazało, że "raczej tak" się stanie - wynika z opublikowanego w sobotę sondażu United Surveys dla "Wirtualnej Polski". Przeciwnego zdania jest 35,2 proc.

REKLAMA

Krysztopa: Trudny rozwód Prawa i Sprawiedliwości z elektoratem?

Już po wyborach, może nie od razu, zauważyłem rzecz która mnie zdumiała. Najpierw pojedyncze, potem coraz bardziej liczne symptomy i przesłanki, zaczęły wskazywać na to, że Prawo i Sprawiedliwość w swojej masie, choć może z jakimiś wyjątkami, nie do końca rozumie dlaczego wygrało wybory
 Krysztopa: Trudny rozwód Prawa i Sprawiedliwości z elektoratem?
/ screen YouTube
Latami obserwowałem jak w interecie rodzą się zręby społeczeństwa obywatelskiego. Najpierw w ramach "buntu moherowych babć", który jeszcze podówczas jako głupi leming na Salonie24 wyśmiewałem, potem podczas wykrywania kolejnych afer Platformy, które przy okazji stanowiły doskonały dowód natury samej III RP, wreszcie podczas wstrząsu spowodowanego katastrofą smoleńską i później. Ktoś może się z tego śmiać, zresztą, doskonale to rozumiem, samo pojęcie "społeczeństwa obywatelskiego" zostało tak przez Czerską wyświechtane, że w zasadzie używam go tylko dlatego, że sprawia mi złosliwą przyjemność przypominanie Michnikowi wraz z kolegami, że ich "słowo" w końcu stało się "ciałem", choć w zupełnie innym kształcie i miejscu niż oczekiwali.

Jeszcze niedawno wydawało się, że mury III RP są nie do zdobycia. Buntownicy mieli przeciwko sobie wszystko. Pieniądze uwłaszczonej nomenklatury, (wyklęte slowo) żydowskich bankierów i Unii Europejskiej. Media uwłaszczonej nomenklatury i niemieckich nadzorców, które przez te ponad ćwierć wieku zdążyły okrzepnąć i się sprofesjonalizować, media publiczne, prawie całą, bardzo wtórną wobec tego co się dzieje na zachodzie, ale zmonopolizowaną kulturę, celebrytów, służby (były to czasy, kiedy bicie demonstrantów, napady na redakcje czy inwigilacja blogerów, obrońców Krzyża i dziennikarzy, nie stanowiły dla demokracji problemu). I zdawało się wrogość większości obywateli, którzy przyjęli rolę podludzi wobec Zachodniej Europy, a szczególnie Niemiec, za szczyt swoich ambicji uznając pracę na polu szparagów u bauera. Polska raźnym krokiem pląsała w kierunku roli tirówki przy autostradzie Berlin-Moskwa. W końcu podstawą naszej gospodarki miały być usługi.

A jednak stał się cud i III RP stanowiacej lenno samozwańczej elity, która wymieniła sobie Moskwę na Brukselę, udało się złamać kark (choć wycie jeszcze słychać i boję się czasem, że jej odrośnie). Jeżeli tak się stało, to jest to oczywiście ogromną zasługą, czy to się komuś podoba czy nie, pracy programowej Prawa i Sprawiedliwości oraz talentu politycznego Jarosława Kaczyńskiego. To wszystko jednak pozostałoby na zawsze czystą teorią, gdyby nie pewien istotny szczegół.

Prawo i Sprawiedliwość przez szczelny i gruby mur IIIRP mogło się przebić tylko dzięki swego rodzaju powstaniu. Oczywiście nie takim z kosami na sztorc i rozbrajaniem niemieckich żołnierzy. To powstanie miało miejsce w internecie, Tysiące, a może miliony, nie wiem, ludzi (różnych ludzi, bardzo różnych, jak to w pospolitym ruszeniu), którzy mieli IIIRP i jej aroganckich elit serdecznie dosyć, zbudowało tysiące, a może miliony, nie wiem, by-passów medialnych, dzięki którym dało się skutecznie obejść Front Jedności Przekazu oficjalnych mediów z ich pieniędzmi, profesjonalizmem i kłamstwem. Ludzie, kosztem, rodzin, karier, snu, zdrowia, pracowali jak mróweczki, ponieważ chcieli lepszej Polski dla swoich dzieci. A narzędzie pożądanej zmiany widzieli w Prawie i Sprawiedliwości.

I cud się stał. Do dzisiaj mam na tapecie zdjęcie opadniętych szczęk w sztabie Bronisława Komorowskiego, podczas oglądania wyniku pierwszej tury wyborów, w której lekceważony Andrzej Duda pokonał w cuglach równie aroganckiego i pewnego siebie co żałosnego Bronisława Komorowskiego. No cud. A potem seria kolejnych. Ich źródłem była symbioza pomiędzy Prawem i Sprawiedliwością, a jego elektoratem, który włożył w to zwycięstwo o wiele wiele więcej niż wrzucenie kartki do urny. Jakiś czas później jeden z ideologów opozycji totalnej prof. Sadurski powie - Mam największe pretensje do Kaczyńskiego, że z cynicznych powodów dał nieoświeconemu plebsowi poczucie dostępu do władzy - nie mając w zawężonych furią horyzontach pojęcia, że oto składa najwyższy hołd człowiekowi, któremu udało się przywrócić kontakt pomiędzy władzą a obywatelami, bez pośrednictwa "profesorow Sadurskich"

Słuszna i zrozumiała euforia trwała jakiś czas. Jej objawem, choć absolutnie nie istotą, były na przykład "Tweetupy" w różnych urzędach, z Kancelarią Premiera na czele, na które zapraszano liderów opinii w internecie. Być może to subiektywne wrażenie, ale wydaje mi się, że z czasem ubywało pośród zaproszonych zwykłych internautów, a przybywało dziennikarzy, również w internecie aktywnych. Znów jakby bliże ucha władzy znaleźli się "zaprzyjaźnieni publicyści". A kiedy w jednym z programów z udziałem "naszych" publicystów usłyszałem o tym jak "poseł Tarczyński rozmawia z jakimś "pisowskim trollem"", pomyślałem sobie "uuu, to znowu jesteśmy trollami?"

No ale dobra, pomyślał elektorat, są ważniejsze sprawy niż nasze dobre samopoczucie czy zraniona miłość własna. Jedziemy dalej, mjamy jakoś kwestię kwoty wolnej od podatku, która miała być jednak obniżona o wiele bardziej, z trudem przełykamy sprawę pomocy frankowiczom, która miała być, a jakoś jej nie ma, aneksu do raportu o likwidacji WSI itd. Bo opozycja usiłuje obalić legalne władze, bo 500+, bo reforma sądownictwa, bo reforma armii Antoniego Macierewicza. To wszystko są rzeczy ważne w skali wręcz historycznej, warto dla nich przysiąść fałdów.

No i zaczyna się robić dziwnie. Chyba początkiem jakiejś erocji były prezydenckie weta. Potem, tego samego dnia kiedy odrzucono votum nieufności wobec niej, odwołana zostaje Beata Szydło. Elektorat czeka na wyjaśnienia. Tych brak, są spekulacje i mgliste prośby o zaufanie. Później odwołany zostaje również Antoni Macierewicz, który ma swoje wady, ale jego zasługi dla armii (tak, nie wszystko udało mu się tak jak zapowiadał) są niewątpliwe. Wyjaśnień w zasadzie brak. Są spekulacje. I nie mam tutaj pretensji ani do nowego Premiera ani do nowych ministrów. Ci zasługują na swoją szansę i kredyt zaufania.

Natomiast pogłębiającej się erozji ulega symbioza Prawa i Sprawiedliwości z aktywną częścią jego elektoratu. Mówi się, że "PiS idzie do środka". Tyle już razy widzieliśmy jak różne partie poszukiwały mitycznego elektoratu środka. I gdzie dzisiaj są? Nie twierdzę, że tego elektoratu nie ma, ale biorąc pod uwagę pogłębiająca się polaryzację, jest to materiał co najwyżej na języczek u wagi. Można oczywiście o niego zawalczyć, ale tak by nie oddać skórki za wyprawkę. A elektorat obdarzony w międzyczasie epitetem "twardy", mam wrażenie, ze tak jak wcześniej, jak to ujał prof. Sadurski "miał poczucie dostępu do władzy", tak teraz znów w coraz więszym stopniu ma wrażenie bycia skazanym na obserwację w zaprzyjaźnionych telewizjach efektów walki zakulisowych koterii. A na koniec jeszcze sprawy Koguta.

Czy to oznacza jakiś rychły koniec? Już widzę jak zaciera łapki pochowany po kątach "werwolf" IIIRP, ale nie dla psa kiełbasa. To jest jakiś proces. Oczywiście, że tak jak przy rozwodzie Prawo i Sprawiedliwość łączą z jego elektoratem ich dzieci, dom, kredyty, wspólne przedsięwzięcia. Oczywiście, że obydwie strony zapędzone w zranionych uczuciach mogą przesadzać, moga się zmitygować, na nowo paść sobie w objęcia. Może być również tak, że Prawo i Sprawiedliwość zjedna sobie ładnymi krawatami i nowomową nowych ministrów jakiś elektorat środka, ale czy będzie on orał dla wspólnej sprawy, jak ten zraniony? No i nawet jesli na nowo jakaś miłość zapłonie, to raczej będzie to już miłość skomplikowana i trudna.

Cezary Krysztopa


 

Polecane
Emerytury
Stażowe