Waldemar Żyszkiewicz: Żeby Polska była Polską. Zrób to sam

Przed czterdziestu laty, w czasach peerelowskiej smuty, Jan Pietrzak sformułował ważną dyrektywę apelującą do polskich serc i sumień. To wezwanie, choć stało się nieformalnym hymnem, do dziś nie zostało urzeczywistnione. Może dlatego, że zabrakło marszruty rozpisanej na konkretne i niezbędne działania...
/ pixabay.com
A przecież recepta jest w zasadzie prosta: wystarczy przeprowadzić kilka niezbędnych regulacji prawnych, a następnie z żelazną konsekwencją czuwać nad ich przestrzeganiem, nie bacząc na osoby, godności, urzędy, dawne zasługi, możnych protektorów, tumulty uliczne, grymasy zagranicy...

Powie ktoś: recepta może prosta, ale niezmiernie trudna w realizacji, bo zakładająca efektywną, a konkretnie konstytucyjną większość w parlamencie, mądrość i niepodatność posłów na (nie tylko ideologiczną) korupcję, a do tego skuteczny system kontrolny: służby, organa ścigania, sądownictwo. Potrzebne są też sprawne instytucje centralne zarządzające państwem oraz sieć funkcjonalnych (niepatologicznych) struktur samorządowych zorientowanych na współpracę z Warszawą, a nie z innymi stolicami.
 
Rozprowadzić resortowe dynastie  
Owszem, nie będzie łatwo, ale nikt za nas tego nie zrobi. Musimy sami się wreszcie na to zdobyć, przekraczając wszelkie zaniechania, rezygnacje i niedokonania, które stały się udziałem Polaków po roku 1989.  Nie będzie łatwo, ale teraz przynajmniej już wiemy, na kogo daliśmy się nabrać w roku 1980, a zwłaszcza w 1989.

Dziś dobrze wiemy, że bez lustracji i dekomunizacji, przy których jako wspólnota nie uparliśmy się wtedy dość stanowczo, tzw. proces transformacji stał się w istocie realizacją scenariusza napisanego w Moskwie. Pisała o tym, niemal na bieżąco, prof. Jadwiga Staniszkis, ale naszpikowany funkcjonariuszami służb oraz ich agenturą walec kapitalizmu politycznego mimo wszystko wygrał tamto starcie. Nie potrafiliśmy go zatrzymać, bo obóz patriotyczno-solidarnościowy gładko dał się zwieść różnym zalegendowanym autorytetom i filarom konstruktywnej opozycji. W znacznej mierze za sprawą mężczyzny z Matką Boską w klapie, który bywał ich frontmanem.
 
Niestety, współcześnie zwykła odnosząca się do czasów PRL-u lustracja już nie wystarczy. Sieć funkcjonariuszy tamtego systemu, która szybko przystosowała się do nowych okoliczności (Berlin-Bruksela zamiast Moskwy, CIA zamiast GRU, loża zamiast KC), posiadła również zdolność do samoreplikacji, dlatego takim zainteresowaniem czytelników cieszą się książki o resortowych dzieciach, wnukach czy (ostatnio) togach.  
 
Sułtan Rzepliński z hetmanem Kaczyńskim
Wbrew pozorom, żeby Polska znów była Polską, wcale nie trzeba wiele, choć oczywiście zdeformowany w czasach PRL-u, a następnie zainfekowany kulturowym marksizmem przez biurokratów z Brukseli system prawny najlepiej byłoby w całości unieważnić i napisać od nowa. Ale na to, z powodu rzekomej niewykonalności, nie pozwolą całe rzesze prawników, które z owej nieprzejrzystości systemu ciągną ogromne, nienależne profity. Mówiąc wprost, na niej pasożytują. 

Obserwowana po roku 2015 walka sułtana Rzeplińskiego z hetmanem Kaczyńskim, to starcie cywilizacyjnie odmiennych postaw wobec prawa oraz jego znaczenia dla wspólnoty. Konkretyzując, to ostry bój prawników głoszących prymat poczucia sprawiedliwości nad chytrą literą prawa, z obozem wygadanych specjalistów od kazuistyki, którzy zawsze chcą (i w swoim mniemaniu potrafią) postawić na swoim. To wreszcie zmaganie – jeśli opisać je w kategoriach prof. Feliksa Konecznego – cywilizacji łacińskiej, szanującej prawo jako narzędzie regulujące życie społeczeństw, ze skłonną do absolutyzacji, czyli ubóstwienia prawa cywilizacją żydowską.

Przez blisko trzy dekady nominalnej niepodległości po roku 1989, praktycznych skutków owej absolutyzacji (także w przypadku źle napisanego prawa) Polacy doświadczali na własnej skórze. Np. w postępowaniach lustracyjnych: nie liczył się stan faktyczny, czyli prawda materialna, tylko arbitralna decyzja sądu, który potrafił orzec, że podsądny wprawdzie deklarację współpracy podpisał i donosił, nawet brał za to pieniądze, ale nikomu nie zaszkodził, więc złożone oświadczenie, że nie współpracował, jest zgodne z (sądową) prawdą.

Tego rodzaju werdykty obrażały nie tylko elementarne poczucie sprawiedliwości, ale zwyczajnie irytowały. Hufce Andrzeja Rzeplińskiego, Małgorzaty Gersdorf i (niestety) Adama Strzembosza, lekceważąc inteligencję suwerena, solennie sobie na swój los zdołały zapracować. Zamiast więc poniewczasie biadać, niech się teraz cieszą, że Polacy co do zasady nie są mściwi.  
 
Polskości warunki brzegowe
Co zatem, moim zdaniem, trzeba zrobić, żeby Polska (w sensie kulturowym, tożsamościowym, aksjologicznym) powróciła do mocno po roku 1939 przetrzebionych tradycji Najjaśniejszej Rzeczypospolitej i jednocześnie uchroniła się przed antycywilizacyjnym amokiem, jaki zaczyna współcześnie ogarniać Zachód i Północ Europy?
 
Po pierwsze, należy objąć konstytucyjną ochroną życie ludzkie od poczęcia do naturalnej śmierci. Czyli bezwarunkowo zakazać aborcji i eutanazji. Po drugie, należy w placówkach wielkopowierzchniowych zakazać bezwarunkowo handlu w niedzielę. Po trzecie, należy wprowadzić zakaz uboju rytualnego na modłę bliskowschodnią w wymiarze przemysłowym. Po czwarte, należy bezwzględnie zakazać promocji i uprzywilejowania w przestrzeni publicznej wszelkich dewiacyjnych zachowań seksualnych, łącznie z wypowiedzeniem konwencji stambulskiej (CAHVIO). Po piąte, należy zacząć wreszcie efektywnie ścigać nielegalne przecież czerpanie korzyści z cudzej prostytucji, czyli stręczycielstwo, kuplerstwo, sutenerstwo.

I to ma wystarczyć, a gdzie wzgląd na gospodarkę? – zapyta liberał. Kilka zakazów odnośnie zaplecza obywatelki Maryni nie załatwi żadnej sprawy. Poza tym, to poważne ograniczenie obywatelskich uprawnień – żachnie się postępowiec. A rzecznik Bodnar zapewne niezłomnie stanie w obronie amatorów konwencji ze Stambułu.
 
Antywartości – utopia ponowoczesna
Wiem, że w epoce, w której zasadniczo o wszystkim decydują względy wizerunkowe, trudno przebić się z twierdzeniem, że o sukcesie lub klęsce poczynań wielkich ludzkich społeczności decyduje (zwłaszcza w dłuższej perspektywie) prawdziwość lub fałszywość antropologii, na której zbudowane są programy i strategie wspólnotowego działania.

Młodemu pokoleniu chowanemu w podziwie dla sfery przeżywania, ćwiczonemu w kulcie emocji i uczuć, za to pozbawionemu respektu dla rozsądku, logiki czy rozumu, niełatwo uznać, że nie da się niczego trwałego zbudować bez rzetelnego fundamentu aksjologicznego. Młodzi nie chcą też uwierzyć, że współwystępowanie wartości i antywartości, czyli jakaś ich symbioza pozostaje zwykłą mrzonką, a ludzkie życie na gruncie antywartości w ogóle nie jest możliwe.

Brak intelektualnej kindersztuby, moda na relatywizm sprzyjają negowaniu prawdy oraz niechęci do metod prawdziwościowej weryfikacji twierdzeń, co tylko pogłębia chaos myślowy, mentalny, moralny oraz duchowy. I znajduje niestety odbicie w brutalnym i plugawym języku, w coraz bardziej rozhamowanych zachowaniach. Wreszcie w przejawianym okrucieństwie czy wręcz bestialstwie.

Co najlepsze, medialni mentorzy ponowoczesności, przez dekady promujący permisywizm bez granic, wydają się zaskoczeni faktem, że brak akceptowanego przez wspólnotę systemu wartości skutkuje rozbiciem rodziny, zanikiem więzi międzyludzkich, atrofią uczuć wyższych, wrogością wobec innych, wreszcie kroczącą dezintegracją społeczeństwa. Tego jakoś nie przewidzieli.
 
Postscriptum
Żeby Polska... Czy to się uda? Sam mam wątpliwości, bo z próbami ochrony życia już dwukrotnie nam nie wyszło. I to za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Jarzmo niedzielnego handlu nałożone Polakom w III RP też dziwnie łatwo się przyjęło. Nawet ubój halal sejmowemu lobby udało się przepchnąć mimo protestów miłośników zwierząt... Ale próbować trzeba, jeśli chcemy, żeby Polska była jednak Polską.
 
Waldemar Żyszkiewicz

 

POLECANE
Putin grozi dalszą ofensywą. „Cele Rosji zostaną osiągnięte” Wiadomości
Putin grozi dalszą ofensywą. „Cele Rosji zostaną osiągnięte”

Władimir Putin powtórzył w sobotę, że Rosja osiągnie wszystkie wyznaczone cele „drogą zbrojną”, jeśli Ukraina nie chce rozwiązać konfliktu pokojowo - poinformowała agencja Reutera. Putin wypowiadał się podczas narady w jednym z punktów dowodzenia sił zbrojnych.

Akcja ratunkowa w Tatrach. Turysta utknął na skalnym filarze Wiadomości
Akcja ratunkowa w Tatrach. Turysta utknął na skalnym filarze

Polscy turyści schodzący w sobotę Doliną Mięguszowiecką w słowackiej części Tatr usłyszeli wołanie o pomoc. Okazało się, że 21-letni Węgier utknął na skalnym filarze w rejonie Żabich Stawów – konieczna była ewakuacja z użyciem śmigłowca - poinformowali słowaccy ratownicy górscy.

18-latek zmarł po bójce przed dyskoteką. Nowe informacje Wiadomości
18-latek zmarł po bójce przed dyskoteką. Nowe informacje

Dwóch mężczyzn podejrzanych jest o udział w bójce przed dyskoteką w miejscowości Wnory-Wiechy (Podlaskie), gdzie wskutek obrażeń zmarł 18-latek - poinformowała w sobotę prokuratura. Okoliczności tego zdarzenia wyjaśnia policja pod nadzorem prokuratury.

Nie żyje druh OSP. Zasłabł podczas wyjazdu do pożaru Wiadomości
Nie żyje druh OSP. Zasłabł podczas wyjazdu do pożaru

Tragiczne wydarzenie rozegrało się w nocy z piątku na sobotę w województwie warmińsko-mazurskim. Podczas wyjazdu do pożaru domku letniskowego zmarł prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Jerzwałdzie Edward Smagała. Druh miał 69 lat.

Dawid Kubacki na podium w Engelbergu. Austriacy niepokonani z ostatniej chwili
Dawid Kubacki na podium w Engelbergu. Austriacy niepokonani

Dawid Kubacki zajął trzecie miejsce w sobotnim konkursie Pucharu Kontynentalnego w skokach narciarskich w szwajcarskim Engelbergu. Triumfował Austriak Clemens Leitner, a drugi był jego rodak Markus Mueller.

Niesamowite widowisko nad Tatrami. IMGW udostępnił zdjęcia Wiadomości
Niesamowite widowisko nad Tatrami. IMGW udostępnił zdjęcia

W Polsce słupy świetlne to prawdziwa rzadkość, a ich obserwacja jest prawdziwą gratką dla miłośników niezwykłych zjawisk atmosferycznych.

Prezydent Karol Nawrocki: W XXI wieku musimy być jak powstańcy wielkopolscy wideo
Prezydent Karol Nawrocki: W XXI wieku musimy być jak powstańcy wielkopolscy

„Powstanie Wielkopolskie spotyka dwie wspaniałe polskie tradycje: tradycję pozytywistyczną i romantyczną. Tradycję ciężkiej pracy i tradycję gotowości do insurekcji i do walki. Musimy być dzisiaj, w XXI wieku tacy sami, jak oni, gotowi do ciężkiej pracy jeśli tylko to możliwe, jeśli tylko nasze bezpieczeństwo nie jest zagrożone, ale też musimy być gotowi do tego, aby mieć odwagę, gdy przychodzi konflikt, bądź wojna” - mówił prezydent Karol Nawrocki podczas uroczystości w 107. rocznicę Powstania Wielkopolskiego.

Nie żyje znany dziennikarz radiowy i wydawca muzyczny Wiadomości
Nie żyje znany dziennikarz radiowy i wydawca muzyczny

W wieku 74 lat zmarł Andrzej Paweł Wojciechowski - dziennikarz radiowy, lektor i wydawca muzyczny, przez lata związany z Polskim Radiem oraz rynkiem fonograficznym. Informację o jego śmierci przekazali współpracownicy i przyjaciele w mediach społecznościowych. Uroczystości pożegnalne odbędą się we wtorek, 30 grudnia, o godz. 17 w Piasecznie przy ul. Technicznej 2F.

Kłopoty niemieckiego winiarstwa. Rolnicy alarmują Wiadomości
Kłopoty niemieckiego winiarstwa. Rolnicy alarmują

Niemieccy winiarze mają za sobą bardzo dobry rok pod względem jakości winogron, ale jednocześnie mierzą się z poważnymi problemami finansowymi. Nowy raport pokazuje, że sytuacja całej branży jest wyjątkowo trudna.

Jak może wyglądać polityka AfD wobec Polski? Analiza niemieckiego think-tanku tylko u nas
Jak może wyglądać polityka AfD wobec Polski? Analiza niemieckiego think-tanku

Alternatywa dla Niemiec coraz wyraźniej formułuje własną wizję polityki zagranicznej, która może mieć realne znaczenie także dla Polski. Najnowszy raport wpływowego niemieckiego think tanku pokazuje, jak AfD postrzega Warszawę, Unię Europejską i przyszły układ sił w Europie — oraz gdzie mogą pojawić się zarówno punkty styczne, jak i poważne źródła napięć.

REKLAMA

Waldemar Żyszkiewicz: Żeby Polska była Polską. Zrób to sam

Przed czterdziestu laty, w czasach peerelowskiej smuty, Jan Pietrzak sformułował ważną dyrektywę apelującą do polskich serc i sumień. To wezwanie, choć stało się nieformalnym hymnem, do dziś nie zostało urzeczywistnione. Może dlatego, że zabrakło marszruty rozpisanej na konkretne i niezbędne działania...
/ pixabay.com
A przecież recepta jest w zasadzie prosta: wystarczy przeprowadzić kilka niezbędnych regulacji prawnych, a następnie z żelazną konsekwencją czuwać nad ich przestrzeganiem, nie bacząc na osoby, godności, urzędy, dawne zasługi, możnych protektorów, tumulty uliczne, grymasy zagranicy...

Powie ktoś: recepta może prosta, ale niezmiernie trudna w realizacji, bo zakładająca efektywną, a konkretnie konstytucyjną większość w parlamencie, mądrość i niepodatność posłów na (nie tylko ideologiczną) korupcję, a do tego skuteczny system kontrolny: służby, organa ścigania, sądownictwo. Potrzebne są też sprawne instytucje centralne zarządzające państwem oraz sieć funkcjonalnych (niepatologicznych) struktur samorządowych zorientowanych na współpracę z Warszawą, a nie z innymi stolicami.
 
Rozprowadzić resortowe dynastie  
Owszem, nie będzie łatwo, ale nikt za nas tego nie zrobi. Musimy sami się wreszcie na to zdobyć, przekraczając wszelkie zaniechania, rezygnacje i niedokonania, które stały się udziałem Polaków po roku 1989.  Nie będzie łatwo, ale teraz przynajmniej już wiemy, na kogo daliśmy się nabrać w roku 1980, a zwłaszcza w 1989.

Dziś dobrze wiemy, że bez lustracji i dekomunizacji, przy których jako wspólnota nie uparliśmy się wtedy dość stanowczo, tzw. proces transformacji stał się w istocie realizacją scenariusza napisanego w Moskwie. Pisała o tym, niemal na bieżąco, prof. Jadwiga Staniszkis, ale naszpikowany funkcjonariuszami służb oraz ich agenturą walec kapitalizmu politycznego mimo wszystko wygrał tamto starcie. Nie potrafiliśmy go zatrzymać, bo obóz patriotyczno-solidarnościowy gładko dał się zwieść różnym zalegendowanym autorytetom i filarom konstruktywnej opozycji. W znacznej mierze za sprawą mężczyzny z Matką Boską w klapie, który bywał ich frontmanem.
 
Niestety, współcześnie zwykła odnosząca się do czasów PRL-u lustracja już nie wystarczy. Sieć funkcjonariuszy tamtego systemu, która szybko przystosowała się do nowych okoliczności (Berlin-Bruksela zamiast Moskwy, CIA zamiast GRU, loża zamiast KC), posiadła również zdolność do samoreplikacji, dlatego takim zainteresowaniem czytelników cieszą się książki o resortowych dzieciach, wnukach czy (ostatnio) togach.  
 
Sułtan Rzepliński z hetmanem Kaczyńskim
Wbrew pozorom, żeby Polska znów była Polską, wcale nie trzeba wiele, choć oczywiście zdeformowany w czasach PRL-u, a następnie zainfekowany kulturowym marksizmem przez biurokratów z Brukseli system prawny najlepiej byłoby w całości unieważnić i napisać od nowa. Ale na to, z powodu rzekomej niewykonalności, nie pozwolą całe rzesze prawników, które z owej nieprzejrzystości systemu ciągną ogromne, nienależne profity. Mówiąc wprost, na niej pasożytują. 

Obserwowana po roku 2015 walka sułtana Rzeplińskiego z hetmanem Kaczyńskim, to starcie cywilizacyjnie odmiennych postaw wobec prawa oraz jego znaczenia dla wspólnoty. Konkretyzując, to ostry bój prawników głoszących prymat poczucia sprawiedliwości nad chytrą literą prawa, z obozem wygadanych specjalistów od kazuistyki, którzy zawsze chcą (i w swoim mniemaniu potrafią) postawić na swoim. To wreszcie zmaganie – jeśli opisać je w kategoriach prof. Feliksa Konecznego – cywilizacji łacińskiej, szanującej prawo jako narzędzie regulujące życie społeczeństw, ze skłonną do absolutyzacji, czyli ubóstwienia prawa cywilizacją żydowską.

Przez blisko trzy dekady nominalnej niepodległości po roku 1989, praktycznych skutków owej absolutyzacji (także w przypadku źle napisanego prawa) Polacy doświadczali na własnej skórze. Np. w postępowaniach lustracyjnych: nie liczył się stan faktyczny, czyli prawda materialna, tylko arbitralna decyzja sądu, który potrafił orzec, że podsądny wprawdzie deklarację współpracy podpisał i donosił, nawet brał za to pieniądze, ale nikomu nie zaszkodził, więc złożone oświadczenie, że nie współpracował, jest zgodne z (sądową) prawdą.

Tego rodzaju werdykty obrażały nie tylko elementarne poczucie sprawiedliwości, ale zwyczajnie irytowały. Hufce Andrzeja Rzeplińskiego, Małgorzaty Gersdorf i (niestety) Adama Strzembosza, lekceważąc inteligencję suwerena, solennie sobie na swój los zdołały zapracować. Zamiast więc poniewczasie biadać, niech się teraz cieszą, że Polacy co do zasady nie są mściwi.  
 
Polskości warunki brzegowe
Co zatem, moim zdaniem, trzeba zrobić, żeby Polska (w sensie kulturowym, tożsamościowym, aksjologicznym) powróciła do mocno po roku 1939 przetrzebionych tradycji Najjaśniejszej Rzeczypospolitej i jednocześnie uchroniła się przed antycywilizacyjnym amokiem, jaki zaczyna współcześnie ogarniać Zachód i Północ Europy?
 
Po pierwsze, należy objąć konstytucyjną ochroną życie ludzkie od poczęcia do naturalnej śmierci. Czyli bezwarunkowo zakazać aborcji i eutanazji. Po drugie, należy w placówkach wielkopowierzchniowych zakazać bezwarunkowo handlu w niedzielę. Po trzecie, należy wprowadzić zakaz uboju rytualnego na modłę bliskowschodnią w wymiarze przemysłowym. Po czwarte, należy bezwzględnie zakazać promocji i uprzywilejowania w przestrzeni publicznej wszelkich dewiacyjnych zachowań seksualnych, łącznie z wypowiedzeniem konwencji stambulskiej (CAHVIO). Po piąte, należy zacząć wreszcie efektywnie ścigać nielegalne przecież czerpanie korzyści z cudzej prostytucji, czyli stręczycielstwo, kuplerstwo, sutenerstwo.

I to ma wystarczyć, a gdzie wzgląd na gospodarkę? – zapyta liberał. Kilka zakazów odnośnie zaplecza obywatelki Maryni nie załatwi żadnej sprawy. Poza tym, to poważne ograniczenie obywatelskich uprawnień – żachnie się postępowiec. A rzecznik Bodnar zapewne niezłomnie stanie w obronie amatorów konwencji ze Stambułu.
 
Antywartości – utopia ponowoczesna
Wiem, że w epoce, w której zasadniczo o wszystkim decydują względy wizerunkowe, trudno przebić się z twierdzeniem, że o sukcesie lub klęsce poczynań wielkich ludzkich społeczności decyduje (zwłaszcza w dłuższej perspektywie) prawdziwość lub fałszywość antropologii, na której zbudowane są programy i strategie wspólnotowego działania.

Młodemu pokoleniu chowanemu w podziwie dla sfery przeżywania, ćwiczonemu w kulcie emocji i uczuć, za to pozbawionemu respektu dla rozsądku, logiki czy rozumu, niełatwo uznać, że nie da się niczego trwałego zbudować bez rzetelnego fundamentu aksjologicznego. Młodzi nie chcą też uwierzyć, że współwystępowanie wartości i antywartości, czyli jakaś ich symbioza pozostaje zwykłą mrzonką, a ludzkie życie na gruncie antywartości w ogóle nie jest możliwe.

Brak intelektualnej kindersztuby, moda na relatywizm sprzyjają negowaniu prawdy oraz niechęci do metod prawdziwościowej weryfikacji twierdzeń, co tylko pogłębia chaos myślowy, mentalny, moralny oraz duchowy. I znajduje niestety odbicie w brutalnym i plugawym języku, w coraz bardziej rozhamowanych zachowaniach. Wreszcie w przejawianym okrucieństwie czy wręcz bestialstwie.

Co najlepsze, medialni mentorzy ponowoczesności, przez dekady promujący permisywizm bez granic, wydają się zaskoczeni faktem, że brak akceptowanego przez wspólnotę systemu wartości skutkuje rozbiciem rodziny, zanikiem więzi międzyludzkich, atrofią uczuć wyższych, wrogością wobec innych, wreszcie kroczącą dezintegracją społeczeństwa. Tego jakoś nie przewidzieli.
 
Postscriptum
Żeby Polska... Czy to się uda? Sam mam wątpliwości, bo z próbami ochrony życia już dwukrotnie nam nie wyszło. I to za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Jarzmo niedzielnego handlu nałożone Polakom w III RP też dziwnie łatwo się przyjęło. Nawet ubój halal sejmowemu lobby udało się przepchnąć mimo protestów miłośników zwierząt... Ale próbować trzeba, jeśli chcemy, żeby Polska była jednak Polską.
 
Waldemar Żyszkiewicz


 

Polecane