Polski kibic pobity przez duńską policję zabiera głos: Jest sprawa karna przeciwko tym policjantom
Dwóch policjantów, którzy mnie fałszywie oskarżają, nie stawiło się w poniedziałek na rozprawie. Do niektórych zarzutów przyznałem się
- mówił Pan Grzegorz w rozmowie z Jackiem Stańczykiem. W areszcie czekał na proces 53 dni. Po zapoznaniu się z materiałem dowodowym sędzia odroczył rozprawę do 2 listopada. Przyznał, że sam nie zachował się do końca poprawnie (przyznał się do kopnięcia policjanta i oplucia dwóch innych), ale nie usprawiedliwia to agresji duńskich funkcjonariuszy.
Pani prokurator pokazywała filmiki, które jednoznacznie wskazywały na to, że to Polacy mają rację, a nie oskarżyciel. (...) Przy każdym filmiku, który emitowano na sali pani prokurator przekonywała o mojej agresji. Tymczasem faktycznie widać było, że stoję, gestykuluję, coś krzyczę. Ale to policja podbiegała do mnie i biła nie tylko mnie. Innych Polaków również
- opowiada kibic.
Policjant, którego kopnąłem, katował jednego z Polaków. W ogóle biło go wtedy kilku policjantów. Nie dążyłem do bójki. Kopnąłem go instynktownie, chciałem odwrócić jego uwagę (...) Jak widzę, że policjant wykorzystuje swoją władzę to byłem sfrustrowany, zły. No i oplułem.
- tłumaczył się.
Całe plecy miałem zbite. Mam je całe wytatuowane, więc tatuaży nie było widać przez czarne siniaki. I to nawet 8-9 dni po zdarzeniu. Ich wydział wewnętrzny zrobił mi wtedy zdjęcia. Bo musicie wiedzieć, że już jest sprawa karna przeciwko policjantom, którzy mnie bili
- mówił Pan Grzegorz dla "Sportowych Faktów". Dodał, że policjanci zeznali, iż duńska policja dostała rozkaz, aby nie wpuszczać Polaków na sektory duńskie.
Czyli na sektory, na które legalnie kupiliśmy bilety od Duńskiego Związku Piłki Nożnej. Dlatego przepuszczali tylko Duńczyków albo obcokrajowców z innymi paszportami
- opowiada kibic.
źródło: sportowefakty.wp.pl