9 marca 1983 r. przed sądem w Grudziądzu rozpoczął się proces Anny Walentynowicz oskarżonej o „kontynuowanie działalności związkowej i organizowanie akcji protestacyjnej” w grudniu 1981 r. Suwnicowa ze Stoczni Gdańskiej została ostatecznie skazana na karę 1 roku i 3 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Nowe interpretacje literackich arcydzieł z listy lektur szkolnych dokonywane przez lewicowych działaczy w duchu lewicowej wrażliwości to materiał na nową, pouczającą i zabawną lekturę szkolną.
Jest taki polski bohater, „żołnierz wyklęty” pochowany na jednym z cmentarzy w Milwaukee, a nazywa się Edmund Banasikowski. Pułkownik Wojska Polskiego, dowódca grupy dywersyjnej „Wachlarz”, zastępca w Inspektoracie F okręgu wileńskiego Armii Krajowej.
Ostatnie wydarzenia wokół banerów promujących 40-lecie powstania NSZZ „Solidarność” są dla mnie – gdańszczanina – szczególnie bolesne.
Niewiele mam zdjęć z dzieciństwa. Zaginęły na różnych zakrętach, ale mam takie zdjęcie Mamy w szpitalnym łóżku, z bukietem tulipanów na stoliku i małym zawiniątkiem pod ręką. Tym zawiniątkiem jestem ja. Albo inny obrazek. Mieliśmy wtedy zwykłe mieszkanie w bloku, a spaliśmy wszyscy w jednym pokoju. Pamiętam, że z Siostrą mogliśmy zasnąć tylko wtedy, kiedy Mama trzymała nas za ręce. A spaliśmy na sąsiednich łóżkach, więc spała jak wiatrak. Różnie nam się później układało, ale taką właśnie chcę ją zapamiętać.
– Choć koncerny farmaceutyczne nigdy nie ukrywały, że interesowało ich znacznie więcej niż gigantyczne dochody, kryzys związany z pandemią koronawirusa pokazał, jak daleko sięga ich władza – pisze w najnowszym numerze „Tygodnika Solidarność Aleksander Żywczyk. To właśnie trwającej już od ponad roku pandemii koronawirusa poświęcony jest najnowszy numer „Tygodnika Solidarność”.
Jakie to dziwne. Pamiętam, kiedy byłem chłopcem, interesowałem się astronomią i czytałem dużo książek science fiction. Nawiasem mówiąc, nadal czytam ich najwięcej, niestety na astronomię brak mi już czasu. Pamiętam również, że wydawało mi się wtedy strasznie mało prawdopodobne, że skoro wszechświat jest taki ogromny i występuje w nim taka powtarzalność różnych zjawisk, to że akurat życie na Ziemi musi być czymś absolutnie wyjątkowym.
Tytuł tego felietonu to nie błąd, jak mogłoby się wydawać. Nie jest to też intelektualna prowokacja. To tylko ironiczne przedstawienie ostatnich szpagatów i piruetów polityków PO ws. aborcji. Ba, znaleźli się i tacy, którzy popierając ją, deklarują się jako zdecydowani obrońcy życia. Jak tak dalej pójdzie, to jeszcze chwila, a tygodnik „Nie” ogłosi się strażnikiem spuścizny Solidarności.
Lenin wyartykułował swoje teorie o „samostanowieniu” narodów przed Wilsonem. Tak zresztą jak w wielu innych wypadkach socjaliści, w tym bolszewicy, mieli wszystko rozpracowane według swoich dogmatów – przynajmniej teoretycznie. Okrutny los historii sprawił, że w Intermarium miały zostać wdrażane w życie właśnie teoretyczne gdybania bolszewików, a ich czołowym ekspertem po Leninie był Stalin. Wilson i jego internacjonalistyczni liberałowie nie byli tak dobrze przygotowani. Łudzili się też, że słyszą w socjalistycznych propozycjach echa swego liberalizmu. Jednak „poglądy, które stały za tym rzekomo wspólnym zobowiązaniem [do samostanowienia narodów], nie mogły bardziej się różnić. Wilson podchodził do tych spraw z relatywnie łagodnej perspektywy liberalnego amerykańskiego internacjonalizmu, podejścia do stosunków międzynarodowych opartych na postępowej historii i naukach społecznych zakorzenionych w doświadczeniu amerykańskim, które podkreślało kooperację... W przeciwieństwie do tego, bolszewicy widzieli świat przez marksistowskie oczy w czarno-białych kolorach, wyznając bezwzględną eksterminację warstw rządzących przez proletariat u siebie i za granicą jako preludium do permanentnej rewolucji”.
Udawanie, że nie ma problemu, odwracanie kota ogonem, realna ochrona sprawców i tuszujących skandale seksualne – na długą i na krótką metę – jest szkodzeniem Kościołowi. A z perspektywy konserwatywnej prawicy jest piłowaniem gałęzi, na której się siedzi.
„Platforma Obywatelska dokonała skrętu w lewo”, „Platforma jest już partią lewicową”, Platforma porzuciła „konserwatywną kotwicę”. Takie komentarze dominowały po oświadczeniu liderów PO dotyczącym liberalizacji prawa do aborcji. Tymczasem ten skręt w lewo jest sprawą drugorzędną, jest jedynie środkiem do celu, jakim jest zdobycie (odzyskanie) władzy w 2023 roku. Budka i Trzaskowski zauważyli całkiem trafnie, że w Polsce rośnie liczba młodych wyborców (lub przyszłych wyborców) o poglądach lewicowych. To oni dominowali na protestach proaborcyjnych, to oni za dwa lata mogą być tą grupą społeczną, która przesądzi o wyniku wyborów. Nienawidzą obecnej władzy i chcą zmiany rządów. Czy to ich zaangażowanie jest trwałe, trudno przesądzić, wiele zależy tu od powrotu do względnie normalnej sytuacji w edukacji i gospodarce. Pandemia sprzyja wszelkiego rodzaju buntom, choć ten, do którego doszło po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, był niemal od samego początku sterowany przez liderki tzw. Strajku Kobiet i tzw. wolne media. Platforma Obywatelska skręca po prostu po władzę, mając pełną świadomość tego, że już dziś przynależne jej do tej pory duże pole polityczne uległo gwałtownemu skurczeniu po starcie Ruchu Polska 2050 Szymona Hołowni.
Wszyscy oczekiwali, jakie kwestie poruszy Prezydent Joe Biden w swoim wystąpieniu dla społeczności międzynarodowej. Najważniejsze tezy amerykańskiej polityki zagranicznej można było usłyszeć podczas jego przemówienia na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.
W 2015 roku Międzynarodowy Komitet Olimpijski wyraził zgodę na udział w igrzyskach sportowych osób transgenderowych, czyli takich, które identyfikują się z inną płcią niż biologiczna.
– Myślimy, że to wszystko zaplanowała nasza mama, która marzyła, żebyśmy śpiewały razem, we trzy. Dlatego udział w 1. edycji „The Voice Senior” był hołdem dla Niej. A dziś dedykujemy jej naszą debiutancką płytę zatytułowaną po prostu „Siostry Szydłowskie”. Byłaby przeszczęśliwa, trzymając ją w rękach – mówią Siostry Szydłowskie, wokalistki, zwyciężczynie pierwszej edycji programu „The Voice Senior”, w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem w najnowszym numerze "Tygodnika Solidarność".
W przestrzeni publicznej pojawiłem się jako bloger na banowanym ostatnio na Twitterze Salonie24. Wspaniałe to były czasy. Salon24 był niewielkim okienkiem w szczelnym podówczas murze Frontu Jedności Przekazu. Było to jedno z niewielu miejsc w przestrzeni publicznej, gdzie można było wyrazić myśl niekontrolowaną przez jedną z gwiazd śmierci z Czerskiej i Wiertniczej. Tak zwane wiodące media usiłowały zamilczeć nas na śmierć, dając jednocześnie różnorakie dowody wściekłości wywołanej naszym istnieniem. Dawało nam to sporo poczucia łobuzerskiej satysfakcji i moralnej wyższości. Z czasem Salon24 się zmienił, a ja pewnego dnia, przyjmując pieniądze za napisany przeze mnie tekst, przestałem być blogerem.
Zapłodnienie pozaustrojowe, a także związane z nim problemy etyczne zajmują nie tylko Kościół katolicki, ale i inne wyznania chrześcijańskie.
Augusta Emila Fieldorfa „Nila” komuniści powiesili 24 lutego 1953 r. Potajemnie, nie informując rodziny. Po 68 latach trudno powiedzieć, kto ponosi największą odpowiedzialność za śmierć generała. Pracował na to cały sztab ludzi – przywódcy komunistycznej partii i państwa, kierownictwo Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, prokuratorzy, sędziowie, „oficerowie” śledczy. Wszyscy chcieli śmierci niebezpiecznego wroga politycznego – człowieka cieszącego się powszechnym autorytetem, legendy Państwa Podziemnego.
Dwa tygodnie temu znaczna część mediów prywatnych protestowała przeciwko wprowadzeniu podatku od reklam. Wydźwięk akcji, przeprowadzonej pod dramatycznym hasłem „Media bez wyboru”, był jednoznaczny: zagrożona jest wolność słowa i pluralizm medialny. Niestety, nie miało to wiele wspólnego z rzeczywistością.
Poświęciłem już kilka felietonów na analizę tego, co dzieje się z Partią Republikańską (pot. Grand Old Party – GOP). Ważne jest, aby relacjonować istotne fakty i potrafić je odróżnić od emocjonalnych i sensacyjnych teorii spiskowych, których nie brakuje na ten temat w polskich mediach
Zamykanie bloków elektrowni atomowych w Szwecji, konieczność remontów elektrowni atomowych we Francji, stawianie na energię odnawialną w Niemczech czy Wielkiej Brytanii. System elektroenergetycznych europejskich sieci przesyłowych 8 stycznia 2021 roku był o krok od rozpadu. Szwedzkie władze proszą swoich obywateli o to, żeby nie używali odkurzaczy i pralek. „Zielona” Szwecja importuje prąd z „brudnych” polskich elektrowni. Farmy wiatrowe i fotowoltaika zwyczajnie nie wytrzymały próby mrozu. Sytuacja jest poważna.