Wojciech Starzyński, za komuny opozycjonista, a u progu wolnej Polski założyciel i potem długoletni prezes Społecznego Towarzystwa Oświatowego, kilka lat temu podjął w swojej publicystyce problem ostrych podziałów.
„Twoja ambicja zabija ciebie” – śpiewał zespół Kryzys w 1980 roku. Te słowa powracają niczym echo, gdy myśli się o Krzysztofie Bosaku – polityku, który najcenniejsze cechy swojej osobowości złożył na ołtarzu walki o władzę.
Minął rok rządów Donalda Tuska. Gdyby chcieć dokonać ich podsumowania, to obawiam się, że w całym numerze „Tygodnika Solidarność” zabrakłoby miejsca, a i tak nie wszystko byłoby opisane. Niestety, minione 12 miesięcy to był rok straconych szans.
To, co wydarzyło się w Rumunii, a wcześniej w Gruzji, jest sygnałem ostrzegawczym nie tylko dla Polaków, których w przyszłym roku czekają wybory na urząd prezydenta Rzeczpospolitej. To ostrzeżenie dla całej Europy, która w obliczu kryzysu okazuje się zbyt słaba, nie tylko żeby przeciwdziałać zagrożeniom ze strony Rosji i Chin, ale również zapanować nad niespójnym systemem prawnym państw członkowskich.
Podczas masakry robotników w 1970 r. na Wybrzeżu (do dziś nazywanej karykaturalnie wydarzeniami grudniowymi) zginęły 44 osoby, a ok. 1200 było rannych. W 1995 r. o kierowanie zbrodnią zabójstwa prokuratura oskarżyła 12 osób.
W świecie dobrobytu, zacierania wszelkich granic i nadmiaru bodźców podstawową potrzebą staje się wybór. Uciekamy przed: hałasem, zanieczyszczeniami, innymi ludźmi. W „strefach wolnych od” szukamy komfortu i budujemy poczucie sprawczości wraz z przywracaniem granic.
Zaledwie kilka miesięcy temu pomysły unijnej elity wywołały bunt rolników w wielu krajach Europy. Dziś Bruksela znowu idzie na zwarcie z producentami rolnymi.
– Lekceważenie przez PKP Cargo praw pracowników i reprezentujących ich związków zawodowych jest zdumiewające. ETF wspiera NSZZ „Solidarność” w jego żądaniach dotyczących ochrony pracowników – mówi Livia Spera, sekretarz generalna Europejskiej Federacji Pracowników Transportu, w rozmowie z Konradem Wernickim.
Wydarzenia Grudnia ’70 uczą nas, że w zderzeniu z bezdusznością władzy, z łamaniem prawa i zwykłym bestialstwem nigdy nie można milczeć. Nie można zgadzać się na zło, bo ono wówczas nie zniknie, a będzie wręcz się potęgować.
Otóż… niewiele.
Kilka miesięcy temu ukazała się książka Mateusza Łakomego „Demografia jest przyszłością”. Autor stawiał w niej ważną tezę: w całym naszym narzekaniu i złorzeczeniu na ponurą sytuację demograficzną w Polsce (niska dzietność) kręcimy się w kółko.
Komunistyczne władze w PRL-u rozkazały trzykrotnie strzelać do robotników. W Poznaniu w czerwcu 1956 r., na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. i na Śląsku w grudniu 1981 r. We wszystkich tych miejscach zginęli ludzie „za chleb i wolność, i nową Polskę”. We wszystkich tych miejscach stanęły krzyże…
W tym tygodniu polecamy państwu lekturę skłaniającą do refleksji nad pytaniem: dlaczego Zachód wymiera, a w naszej cywilizacji rodzi się coraz mniej dzieci? Kryzys demograficzny to jedno z najważniejszych wyzwań, przed którymi stoi Stary Kontynent. Czy Europa przetrwa tę próbę?
Minął rok istnienia Koalicji 13 grudnia. Szczególnie warte uwagi wśród aktywności rządu są kwestie socjalne. A raczej ich lekceważenie.
Czasy są burzliwe nie tylko z powodu zagrożenia „świata zachodniego” przez Rosję i inne zewnętrzne, wrogie moce, ale również z powodu wewnętrznych napięć i konfliktów. Co i rusz pojawia się na „Zachodzie” jakiś ruch protestu, odkrywane są nowe ofiary prześladowań – i przypominane dawne, nie dość jeszcze ukojone i usatysfakcjonowane. Długo można wyliczać: Me Too, Cancel Culture, Black Lives Matter, demonstracje feministek, Fridays for Future, Last Generation itd. Do skrótu LGBT dochodzą coraz to nowe litery symbolizujące jakąś grupę, której upodobania seksualne nie cieszyły się dotąd dostatecznym szacunkiem.
„Hej, prorocy moi z gniewnych lat, obrastacie w tłuszcz. Już was w swoje szpony dopadł szmal, zdrada płynie z ust”. Zbigniew Hołdys, 1981 r.
Ciekawy tekst napisał Mikołaj Drozdowicz w ostatnim „Do Rzeczy”, ciekawy także i przez miejsce, w którym jest drukowany. Ten prawicowy tygodnik dopuszcza na swoich łamach krytykę PiS, najczęściej jednak jest to krytyka PiS „z prawa”, za Ukrainę, za brak troski o inwestorów i przedsiębiorców etc. Drozdowicz zaś, oddając cesarzowi, co cesarskie („trafne diagnozy Jarosława Kaczyńskiego”, „rząd PiS w sprawach zasadniczych – choć koślawo nieraz i opornie – obsługiwał polski interes narodowy”), krytykuje rządy PiS z centrum.
Po wyborach w 2023 roku w gabinetach, pokojach i na korytarzach przy Woronicza i pl. Powstańców atmosfera stała się nerwowa. Dla wszystkich było oczywiste, że Telewizję Polską czekają zmiany. Jednak praktyka poprzednich politycznych zwrotów akcji, znana pracownikom z dłuższym zawodowym doświadczeniem, nie wskazywała na to, że przejęcie mediów publicznych przebiegnie w tak gwałtowny i niezgodny z przepisami sposób. Nowy rząd powstał 13 grudnia, tydzień później wyłączono sygnał TVP Info. Pod osłoną policyjnych pał i zaprzyjaźnionych z politykami PO ochroniarzy dokonano skoku na TVP, Polskie Radio i PAP. Z przyczyn oczywistych najwięcej emocji wywołało przejęcie Telewizji Polskiej.
Antoni Skulbaszewski w Armii Czerwonej służył od 1935 r. Ukończył szkołę oficerską NKWD i dochrapał się stopnia pułkownika. Uczestniczył w napaści ZSRS na Finlandię i w tzw. Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Potem Stalin oddelegował go do Wojska Polskiego.
Spustoszenie – to właściwie jedyne dziedzictwo Koalicji 13 grudnia po roku rządów. Jest tak źle, że ekipę Donalda Tuska zaczynają krytykować nawet mateczniki poparcia tego środowiska.